18.

141 7 0
                                    


POV RAVEN

———

Jak to jest wyrzec się człowieczeństwa ? Czy oszaleje jak Bellatrix? Ale tak by było łatwiej . Wyrzec się wszystkich uczuc,które zatrzymują cie przy jednej ze stron. Mogłabym pójść w ślady ojca . Razem mielibyśmy cały świat. Ale nie mogę zostawić tak Luny. W sumie tylko ona mi została . Dracona już straciłam . 

-Raven?-głos szatyna wyrwał mnie z głupich i dość monotonnych przemyśleń . Spojrzałam na niego jak osłupiała i przetarłam oczy .-Pytałem się czy mogę ci jakoś pomóc.

-Pomóc z czym?-zapytałam zdziwiona 

-Jest 3 nad ranem ,a ty nadal nie zmrużyłaś oka.

-Poradzę sobie sama.-burknęłam zirytowana i wyszłam poza namiot mijając chłopaka . Księżyc w pełni mocno raził w oczy . Nie wiem do końca ,gdzie jesteśmy ,więc stwierdziłam ,że dobrym pomysłem będzie rozejrzeć się w okolicy. Tylko ciekawe czy przez znak Smierciozercow mam wczepiony namiar. Jeżeli tak jest to mogę sprowadzić duży kłopot dla Wybrańca i jego przyjaciół . Przeszłam spory kawałek i usiadłam koło jeziora obejmując kolana do siebie. I co ja mam zrobić? Poddać się ? 

-Potter możesz mnie nie śledzić ?-spytałam z rezygnacją w głosie 

-Wiem,że ci ciężko teraz . Zwłaszcza ,że straciłaś jedną osobę,ale nie zostawimy cię samej. Muszę mieć tylko pewność ,że jesteś w 100% po naszej stronie.-odparł spokojnie. Przewróciłam oczami i podwinęłam rękaw swetra . Szatyn dotknął tatuażu i się wzdrygnął . -Jesteś pewna,że jest bez namiaru?

-Gdyby miał namiar to już dawno bylibyśmy w Malfoy Manor.

-Rozumiem ,że nie masz wyboru ?

-Mówiłam,że uprzedzę jak stracę kontrole. Póki co chce wam pomóc.-chłopak przysiadł się do mnie i objął ramieniem 

-Nie zostawimy cię samej z tym. Ja nie zostawię .-uśmiechnął się delikatnie,po moim ciele przebiegło stado dreszczy . Jego głowa zaczęła niebezpiecznie się zbliżać w moją stronę. 

-Harry .. nie. Ja nie mogę tak .-wstałam z zamiarem powrotu zostawiajac Wybrańca samego przy spokojnej rzece 

———

Kolejny dzień w męczarniach . Brak snu coraz bardziej sprawiał ,że traciłam zmysły. Czułam się jak w więzieniu ,niby wolna ,a i tak taka Granger i Weasley patrzą się z byka . Jedynie słynny Harry Potter w nią wierzył albo i próbował zmanipulować do przejścia na jego stronę .Stwierdziłam,że dłużej nie dam rady. Złapałam swój płaszcz i w ciszy próbowałam opuścić namiot.

-Gdzie idziesz?-spytała podejrzliwie Granger 

-Gdzieś ,gdzie was nie narażę na niebezpieczństwo.

-Chcesz nas wydać .

-Nie mam takiego zamiaru.-powiedziałam zirytowana i aportowałam się do dormitorium Slytherinu w zamku. Jak dobrze,że Śmierciożercy mają dostęp do każdego możliwego miejsca . W moim pokoju były pustki. Nawet rzeczy Lilly nie leżały tam gdzie zawsze. Po cichu złapałam za klamkę i ruszyłam w stronę Pokoju Wspólnego,gdzie słyszałam ciche rozmowy . Głosy ustały,gdy stanęłam w progu . Przerażeni Ślizgoni obserwowali moją sylwetkę i bali się cokolwiek odezwać .

-Czego tu szukasz ?-spytała Pansy z jadem w głosie 

-Nie twój interes.-warknęłam i próbowałam wyjść z dormitorium . Nagle ktoś szarpnął mnie w tył  i probowal obezwładnić. Magią niewerbalną podpaliłam kanapę za grupką . Przerażona Astoria puściła mnie . Przed drzwiami stała straż. Brawo Riddle. Niby jesteś taka inteligentna.

Avada Kedavra   /Draco MalfoyWhere stories live. Discover now