sicko mode | l.dh + l.mk

By DETAILHUN

22.6K 2.9K 1K

↳❝i'll search the universe, until i can find you again❞↲ ▪ gdzie mark wierzył, że j... More

꒰♡‧₊˚꒱
¹ - ᴏɴ ᴛʜɪꜱ ᴅᴀy... ɪ ꜰᴇʟʟ ɪɴ ʟᴏᴠᴇ ᴡɪᴛʜ ʜɪᴍ
² - ꜰɪɢʜᴛ ɪᴛ ᴏʀ ᴀᴄᴄᴇᴩᴛ ɪᴛ
³ - ʀɪᴅᴇ ᴏʀ ᴅɪᴇ, ʀᴇᴍᴇᴍʙᴇʀ?
⁴ - ɪ'ᴠᴇ ʟᴏꜱᴛ ꜱᴏᴍᴇʙᴏᴅy ᴡʜᴏ ᴡᴀꜱɴ'ᴛ ᴇᴠᴇɴ ᴍɪɴᴇ
⁵ - ꜰᴏʀ yᴏᴜ, ɪ'ᴍ ᴇɴᴀᴄᴛɪɴɢ ᴀ ᴩʀᴇᴛᴛy ʟɪᴇ
⁶ - ᴏɴᴄᴇ ᴜᴩᴏɴ ᴀ ᴛɪᴍᴇ ɪ ᴡᴀꜱ ʜɪꜱ ᴡᴏʀꜱᴛ ɴɪɢʜᴛᴍᴀʀᴇ
⁷ - ꜱᴏ ᴍᴀʀᴋ ʟᴇᴇ... ᴛʜᴇʀᴇ'ꜱ ɴᴏ ᴡᴀy ᴏᴜᴛ ᴀɴyᴍᴏʀᴇ
⁸ - ᴛʜᴀᴛ ᴡᴀꜱɴ'ᴛ ᴀ qᴜᴇꜱᴛɪᴏɴ
⁹ - ᴛʜᴇʀᴇ'ꜱ ɴᴏ ᴛᴜʀɴɪɴɢ ʙᴀᴄᴋ ᴀꜰᴛᴇʀ ᴛʜɪꜱ
¹⁰ - ɪ'ᴍ ᴊᴜꜱᴛ ʜᴀᴠɪɴɢ ᴀɴ ᴀʟʟᴇʀɢɪᴄ ʀᴇᴀᴄᴛɪᴏɴ ᴛᴏ yᴏᴜ
¹¹ - ɪ ᴡᴀɴᴛ yᴏᴜʀ ᴇɴᴇʀɢy ᴀɴᴅ yᴏᴜʀ ᴀᴜʀᴀ
¹² - yᴏᴜ ꜱᴜʀᴇ ᴀʙᴏᴜᴛ ᴛʜᴀᴛ?
¹³ - yᴏᴜ ᴀɪɴ'ᴛ ꜱᴩᴇᴄɪᴀʟ ᴛᴏ ᴍᴇ
¹⁴ - ɪ ᴅᴏɴ'ᴛ ᴋɴᴏᴡ ɪꜰ ɪ ʟɪᴋᴇ ʙᴇɪɴɢ ᴀꜱꜱᴏᴄɪᴀᴛᴇᴅ ᴡɪᴛʜ ᴛʜɪꜱ
¹⁵ - ʜᴇ ꜱᴀɪᴅ, 'ᴡʜᴇʀᴇ ᴡᴇ ɢᴏɪɴ'?' ᴀɴᴅ ɪ ꜱᴀɪᴅ, 'ᴛʜᴇ ᴍᴏᴏɴ'
¹⁶ - ʜᴇ'ꜱ ᴀ ᴡᴀꜱᴛᴇ ᴏꜰ ᴛɪᴍᴇ ᴀɴᴅ ɪ ꜱʜᴏᴜʟᴅ ɢɪᴠᴇ ᴜᴩ
¹⁷ - ᴏꜰ ᴀʟʟ ᴀɴɪᴍᴀʟꜱ, ɪ ʟɪᴋᴇ yᴏᴜ ᴛʜᴇ ʟᴇᴀꜱᴛ
¹⁸ - ꜱᴏᴍᴇᴛɪᴍᴇꜱ ɪ ᴡᴏɴᴅᴇʀ ɪꜰ yᴏᴜ ᴋɴᴏᴡ ʜᴏᴡ ɪ ꜰᴇᴇʟ
²⁰ - ᴍᴀyʙᴇ ɪ'ᴍ ᴀᴄᴛᴜᴀʟʟy ᴀ ᴠᴇʀy ʙᴀᴅ ᴩᴇʀꜱᴏɴ
²¹ - ʜᴇ ᴀᴍᴜꜱᴇꜱ ʜɪᴍ, ᴀɴᴅ ʜᴇ ʟɪᴋᴇꜱ ᴛᴏ ʙᴇ ᴀᴍᴜꜱᴇᴅ
22 - ɪ ᴡᴀꜱɴ'ᴛ ʙᴏʀɴ ᴛᴏ ᴩʟᴇᴀꜱᴇ yᴏᴜ, ʙᴏy
²³ - ʜᴏᴛ ᴄʜᴏᴄᴏʟᴀᴛᴇ ɪꜱ ᴛʜᴇ ᴄᴜʀᴇ ꜰᴏʀ ᴀʟʟ ᴛʜɪɴɢꜱ ꜱʜɪᴛᴛy ɪɴ ʟɪꜰᴇ
²⁴ - ᴅᴏ yᴏᴜ ʙᴇʟɪᴇᴠᴇ ɪɴ ʜᴀᴩᴩɪɴᴇꜱꜱ?
²⁵ - ɪ'ʟʟ ʙᴇ ᴡᴀɪᴛɪɴɢ ꜰᴏʀ yᴏᴜ ɪɴ ᴛʜᴇ ꜰᴜᴛᴜʀᴇ
²⁶ - ɪᴛ'ꜱ ꜱᴏ ᴅɪꜰꜰᴇʀᴇɴᴛ ɪɴ ᴍy ʜᴇᴀᴅ
²⁷ - ɪ ᴜɴᴅᴇʀꜱᴛᴀɴᴅ ɪᴛ ᴀʟʟ ɴᴏᴡ, ᴇᴠᴇɴ ɪꜰ ɪ ᴄᴀɴ'ᴛ ᴇxᴩʟᴀɪɴ ɪᴛ
²⁸ - ᴛᴏɴɪɢʜᴛ ɪ ɴᴇᴇᴅ yᴏᴜʀ ʜᴇʟᴩ
²⁹ - yᴇᴀʜ, ɪ ᴄᴀɴ ɢᴇᴛ ᴀ ʟɪᴛᴛʟᴇ ᴏʙꜱᴇꜱꜱɪᴠᴇ
³⁰ - ɴᴏ qᴜᴇꜱᴛɪᴏɴꜱ ɴᴏ ᴀɴꜱᴡᴇʀꜱ
³¹ - ɪꜰ ɪ ᴅɪꜱᴀᴩᴩᴇᴀʀ ᴡɪʟʟ yᴏᴜ ʟᴏᴏᴋ ꜰᴏʀ ᴍᴇ?

¹⁹ - ꜱᴏᴍᴇᴛʜɪɴɢ ʟɪᴋᴇ ᴛʜɪꜱ ʙᴜᴛ ɴᴏᴛ ᴛʜɪꜱ

218 25 5
By DETAILHUN

↷ 니가 있어야 한다는 걸

──────⊹⊱✫⊰⊹────── 

Donhyuck nie przypuszczał, że śledzenie Marka będzie tak czasochłonne i skomplikowane.

Znalezienie taksówki, która nie będzie za blisko tej jego, sprawiła, że zaczął się denerwować i zastanawiać, dlaczego w ogóle to robi (co zajęło mu dobre dwadzieścia minut).

Na szczęście mu się to udało i gdyby nie to, iż Mark długo rozmawiał z kimś przez telefon, zanim odjechał, to jego chęć sprawdzenia co mogło wyprowadzić go z równowagi, spełznąć na niczym.

W samej taksówce było dość gorąco i klimatyzacja niewiele pomogła, przez co czuł się jakby miał przylepić się do siedzenia i Euijin musiałby go zdrapywać szpatułką do jajek.

Dał kierowcy jasne instrukcję, by śledzić białą taksówkę przed nimi, kłamiąc że jest tam jego przyjaciel, któremu chce zrobić niespodziankę, jednak on nie może go zobaczyć (była to dość naciągana historia, jednak starszy pan – właściciel taksówki, zdawał się ją kupić).

Całe trzydzieści pięć minut jazdy zastanawiał się też nad tym, gdzie miał jechać Pan Casanova.

Minęli centrum miasta, jego dom oraz ich szkołę – a cel nie był ani o moment blisko.

— Ciekawe, gdzie temu kretynowi się tak śpieszy? — Burknął do siebie, intensywnie wpatrując się w biały samochód znajdujący się w oddali.

Miał tylko nadzieję, że Jungwoo nie miał z tym nic wspólnego i tak naprawdę on nie jechał do niego.

Przyjaciel Hyucka był teraz szczęśliwy z Lucasem i nie pozwoli na to, by jego obślizgłe macka znowu go dosięgnęły i zrobiły mu wodę z mózgu.

— Pański kolega już wysiadł, czy chce pan również zakończyć kurs? — Z transu rozmyślań, wyrwał go przyjazny głos taksówkarza.

— Tak, tak. Jak najbardziej — Odpowiedział, rozkojarzony, kręcąc głową na boki, by się lekko ożywić.

Zatrzymując się przy chodniku, po przeciwnej stronie ulicy, mógł przez szybę dojrzeć średniej wielkości budynek, otoczony ogródkiem połączonym z placem zabaw.

Czy było to przedszkole?

Dlaczego on tam w ogóle przyjechał?

— To będzie razem siedemdziesiąt tysięcy won. Płatność kartą czy gotówką?

— Proszę, to dla pana — Odpowiedział, wręczając taksówkarzowi cale sto tysięcy wonów, które dał mu Mark, wtedy w kawiarni — Reszty nie trzeba, miłego dnia panu życzę i dobrej pracy

Uśmiechnął się jeszcze na pożegnanie i wyszedł z samochodu, pospiesznie idąc śladami Lee, sprawdzając czy nikt aby na pewno nie jedzie, by mógł przejść na drugą stronę; na jego szczęście, ulica była pusta i mógł swobodnie przedostać się na chodnik naprzeciw.

Zaczął rozglądać się uważnie, szukając nazwy budynku i zrobił trzy kroki w tył, widząc pod jakim miejscem się znajduje.

— Miejska świetlica rehabilitacyjno-terapeutyczna dla osób z niepełnosprawnościami — Przeczytał na głos z czerwonej plakietki na górze.

Zaczął mieć mętlik w głowie.

Po co Mark przyjechał tutaj taki kawał?

Z tego, co wiedział, to jego brat mieszkał w innym mieście i miał się dobrze oraz był zdrowy.

Nie rozumiał co się działo i jakim cudem zawędrował aż tutaj, skoro nie był do końca pewien czy chce wejść do środka.

A co jak ktoś go stamtąd wyrzuci bo nie będzie miał papierka potwierdzającego, że może tam przebywać?

Co zrobi, jak zobaczy go Mark i będzie musiał się tłumaczyć?

Nie zniósłby tej niezręczności i pewnie zakopałby się pod ziemię ze wstydu, gdyby został przyłapany.

— Spokojnie Donghyuck, rodzice ci wybaczą tą wścibskość — Uspokajał się, biorąc głębokie wdechy i wydechy — Sam budda powiedział, że ciekawość to pierwszy stopień do oświecenia... No coś takiego było, jednak nie pamiętam do końca

Zamknąwszy oczy i licząc do dwudziestu pięciu, podjął decyzję – dopóki nie zostanie złapany na zakradaniu się do środka, to zrobi wszystko, by dowiedzieć się prawdy o Lee, który coraz mocniej zaczyna mu mącić w głowie.

A nie do końca mu się to podobało.






Mark musiał jak najszybciej wydostać się z kawiarni, gdzie spędzał całkiem udaną randkę z Hyuckiem.

Nie pokazując za wiele emocji, dał chłopakowi pieniądze na taksówkę i czym prędzej udał się na zewnątrz, gdzie szukając taxi, która zawiezie go w to konkretne miejsce, zadzwonił do niego telefon.

Rozmawiał dość długo, nie mogąc za bardzo ułożyć myśli by odpowiedzieć coś sensownego, dlatego tylko słuchał i od czasu do czasu, palnął jakimś ostrzejszym komentarzem.

Raz miał nawet wrażenie, że Lee patrzy na niego zza drzewa, przy ostatnich taksówkach, jednak mógł to być tylko jego mózg, który płatał mu figle, gdyż był pod wpływem silnych emocji.

Gdy w końcu przyjechał do świetlicy, od razu udał się do gabinetu pani dyrektor, która oczekiwała na jego przyjazd.

— Pani Lim, gdzie on jest? — Zapytał na wejściu, uprzednio kłaniając się nisko, na co kobieta skłoniła delikatnie głową.

Była niskiego wzrostu, drobną kobietą w brązowej falbaniastej sukience z kołnierzem i szarymi włosami zawiązanymi w ciasnego koka, a jej szyje zawsze okalał naszyjnik z perłami, który nosiła od kiedy tylko pamiętał.

Zawsze pogodna, uprzejma i czuła względem swoich podopiecznych, nadzorowała to miejsce tak dobrze, iż za każdym razem, gdy tu przyjeżdżał, czuł się jakby wrócił do swojej babci do domu, na niedzielny obiad.

Niestety, dzisiejsze okoliczności nie były zbytnio wesołe i napięta atmosfera fruwająca w powietrzu, narastała z każdą sekundą.

— Mark, cieszę się, że przyjechałeś — Powiedziała, odkładając na miejsce trzymane wcześniej pióro i podchodząc do niego — Wiedziałam, że od razu się zjawisz, jak tylko dostaniesz mój telefon

— Dlaczego nikomu nie powiedział, że to znowu się dzieje? Przecież jakbym wiedział wcześniej, to może mógłbym zareagować i to powstrzymać

— Nic i tak byś nie zdziałał sam — Położyła swoją dłoń na jego ramieniu, uśmiechając się pokrzepiająco — Nie chciał cię martwić i to było powodem dlaczego nic nie mówił

— Ja go kiedyś uduszę — Mark pokręcił głową z niedowierzaniem — Dziękuję, że mnie pani powiadomiła. A teraz proszę wybaczyć, muszę iść do niego i z nim porozmawiać

Ukłonił się ostatni raz i wyszedł z gabinetu, schodami kierując się na pierwsze piętro, gdzie znajdował się dobrze znany mu pokój.

Ostrożnie otworzył drzwi, zastając siedzącego na krześle nastolatka, który obserwował latające za oknem ptaki.

— Seonjae, co się stało tym razem?

Podszedł do chłopaka, kucając przed nim i z uśmiechem na twarzy, złapał jego dłoń.

— Mark hyung wróciłeś, wróciłeś, wróciłeś — Powtarzał w kółko, zaciskając mocno swoją dłoń na trzymanym w drugiej ręce pluszowym żółwiu — Tak się cieszę, że jesteś

— Powiedziałem, że wrócę do ciebie jak najszybciej będę mógł ale nie spodziewałem się, że pani Lim będzie musiała ściągać mnie tu siłą, bo znowu cię pobili. Seon-seon co się stało?

— Dongjin znowu zaczepiał Seongjae, a Seongjae nic nie robił, tylko rysował żółwie — Odpowiedział, a wzrok Lee powędrował na plastry na jego twarzy oraz dłoni, wzdychając sfrustrowany.

To kolejny raz, jak dzieciaki z jego osiedla popychały i znęcały się nad nim, tylko dlatego, że był inny od reszty i żył w swoim świecie.

Był przekonany, że gdyby poznali go lepiej to ich zdanie o nim by się zmieniło.

Czternastolatek był bezbronny i nigdy nie skrzywdziłby nawet muchy i jedyne o czym chciał rozmawiać to żółwie i kolor niebieski.

— Posłuchaj teraz swojego hyunga, dobrze? — Zaczął — Jeśli ktoś znowu będzie cię zaczepiał, albo bił bez twojej zgody, co musisz najpierw zrobić, Seongjae?

— Zadzwonić do Marka hyunga albo krzyczeć głośno imię mamy

— A jeśli mnie nie będzie pod telefonem, to do kogo masz się zwrócić?

— Lucas, Lucas Lucas

— Zgadza się, mądry chłopak — Powiedział, uśmiechając się lekko — Dzwoń do mnie albo do Lucasa, któreś z nas na pewno przyjedzie. Ty sam nie możesz stać i pozwalać się bić Dongjinowi ani nikomu innemu, okay?

Nastolatek pokiwał powoli głową, że rozumie.

Lee pogłaskał go po głowie czule, na co ten zaczął się chichotać.

— Mark, zawieziesz mnie do zoo? W sobotę będą pokazywać nowe żółwie. Kim Seongjae lubi żółwie

— Muszę zapytać o to najpierw panią Lim, ale myślę, że ja i Lucas z chęcią pójdziemy jak tylko się zgodzi — Powiedział — Odbierzemy też twój prezent, który czeka cały tydzień w moim domu, aż pewien uroczy miłośnik gadów go odbierze. Mamy deal?

Najpierw jednak musi załatwić pewne sprawy, które najwidoczniej nie mogą czekać.

Wiedział, że te przeklęte bachory nie odpuszczą i dalej będą go atakować, mimo jego wcześniejszych interwencji.

Już dwukrotnie mówił Dongjinowi i reszcie jego przygłupów, że jeśli znowu położą na Seongjae chociażby palec, zamieni ich życie w piekło.

Rozmowa z jego matką też nic nie da – wolała butelki z soju niż zainteresowanie własnym synem, którego maltretowali pod jej oknem.

Na nią nie zamierzał marnować nawet minuty ze swojego życia.

Im mniej ona wiedziała, tym większe były szanse na to, iż nie narobi żadnych kłopotów.

Seongjae bardzo ją kochał i tylko ze względu na niego, nie zrobił jej jeszcze awantury.

Lucas i on zmuszeni będą użyć nieco innych i nie koniecznie humanitarnych środków, by nauczyć niegrzeczne dzieciaki czym jest pokora.

W głowie Marka zaczął już tworzyć się konkretny i szczegółowy plan na pomszczenie drogiego mu nastolatka.

Donhyuck...

Co jemu powie, gdy ten zapyta go o powód przerwania ich spotkania?

Czy nie będzie próbował węszyć koło niego, gdy ich kontakt chwilowo się ograniczy?

Mark całkowicie nie zdawał sobie sprawy, że nie doceniał Hyucka i jego dociekliwości.

Gdyby tylko zajrzał dokładnie przez okno, zobaczył by stojącego na chodniku Lee, który próbował zobaczyć cokolwiek, mimo iż nie bardzo mu się to udawało 









Continue Reading

You'll Also Like

3.8K 363 14
"Dźwięk łamanego serca słychać było aż w Ameryce. W oczach blondyna szybko pojawiły się łzy. Nie poznał go? Stracił pamięć? Zapomniał?" Paring: Verkw...
23.1K 3.8K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
461 54 12
17 letni Sungchan i 16 letni Shotaro zawsze wracają tym samym autobusem. widać było że oboje wpadli sobie w oko jednak żaden z nich nigdy nie miał o...
198K 22.4K 33
"Chcę, żebyś poszedł ze mną na imprezę i przez cały wieczór traktował mnie jak pieprzoną księżniczkę. Dasz radę to zrobić Mark? " Kiedy Jeno zrywa z...