POV Draco
Wyszedłem z biblioteki podrzucając jabłko . Muszę porozmawiać ze Snape'm odnośnie kolejnego cholernie ciężkiego do zrealizowania planu Śmierciożercow i spotkania w ich gronie . Nagle wpadłem w jakąś bardzo drobną dziewczynę . Już przygotowałem idealne słowa zażalenia na niezdare,ale okazało się ze to Raven Riddle,która ... płacze? A właściwie próbuje to ukryć przed każda napotkana osoba .
-Uważaj jak chodzisz pacanie .-powiedziała pewnie i próbowała mnie wyminąć
-Co ci jest?-zapytałem chłodno łapiąc ją za skrawek szaty u rękawa
-Nie powinno cie to interesować Malfoy.
-Przecież widzę.-nie odpuszczałem,brunetka podniosła na mnie wzrok. Miała bardzo bladą cerę ,bledsza niż zazwyczaj i zaczerwienione oczy,których tęczówki już były czerwone .
-Powiedziałam...-włosy zaczęły jej się unosić ,a wokół pojawiały się znane mi doskonale plomyczki ognia -Nie twój interes... -głos jej zadrżał ,spojrzała na swoją szatę która natychmiast puściłem ze względu na ciepło które wywierało . Przestraszona upadła na kolana i probowala się uspokoić .Wyciągnąłem do niej rękę ,jednak probowala zignorować pomoc . Po kilku chwilach złapała za dłoń i wyprostowała się .
-To powiesz mi?-zapytałem ,a Ślizgonka pokręciła przecząco głowa i wybuchła niekontrolowanym płaczem ,wtuliła się we mnie. Od razu odwzajemnilem uścisk zastanawiając się nad tym co mogło być powodem aż takiego stanu dziewczyny .
——
POV Harry
Niosłem książkę dla Hermiony,która była tak zajęta praca z transmutacji ,ze zapomniała o chwili odpoczynku,a wiem ze książka ją oderwie od szkolnego podręcznika . Gdy przeszedłem jeden z zakrętów zauważyłem Malfoy'a z Riddle wtulonych do siebie . Mój plan oddalenia ich od siebie nie idzie za dobrze. Muszę coś zrobić ,bo ona znajdzie się w gronie Śmierciożerxow . Tylko jak? Może Hermiona wpadnie na jakimś pomysł.
-Co się tak lampisz Potter?-warknął Malfoy
-Zamknij się Malfoy.-odpowiedziałem
-Coś słabo uczą Gryfonów,ze trzeba traktować z szacunkiem lepszych od siebie . Jak mój ojciec się dowie to przysięgam ,ze ...
-Serio zamknij się .-przeszedłem z obojętna mina zostawiajac go z dziewczyna ,która nadała nie puszczał
Wszedłem do pokoju dziewczyn w dormitorium Gryfonów i usiadłem na łóżku koło Hermiony,która notowała już szósta stronę . Położyłem koło niej książkę ,która zmierzyła wzrokiem.
-Czytałam ją już .-mruknęła ,ale odłożyła pióro na bok
-Miona musisz mi w czymś pomoc .-westchnalem
-Co się stało Harry?-zapytała troskliwie
-Mówiłem ci o tej sprawie,którą powierzył mi Dumbledore... Nie nastawiałem się od razu,ze będzie mi łatwo ją przekonać do siebie i oddalić od Malfoy'a ,ale jest koszmarnie trudno. Nie mam pomysłu jak mogę to zrobić nie narażając siebie w jej oczach.
-To oczywiste ,ze sam sobie nie poradzisz . Jest ich dwójka ,a ty jeden ... w dodatku są bardzo sprytni,a Luna mi dzisiaj powiedziała ,ze nie chce nam pomagać z tym,bo czuje się fałszywie i Raven domyśla się już ze coś jest nie tak wiec zostajemy z tym sami... my i... Ron.-westchnęła
-Obydwoje nienawidzą naszej trójki.-powiedziałem zrezygnowany
-Jest na to rada.-uśmiechnęła się wyciągając różdżkę -Kilka prostych zaklęć i nie będą przebywać w swoim towarzystwie .
-Jesteś genialna .
——
POV RAVEN
Nadal nie wierze w to jaka głupia jestem. Właśnie siedziałam w pokoju Draco w dormitorium dla Prefektów ,a on sobie czytał list ,który dobrowolnie mu dałam. Siedział dłuższa chwile już w milczeniu uparcie wpatrując się w kartkę .
-Ja.. nie wiem nawet co powiedziec.-zaczął niepewnie, w jego oczach zobaczyłam troskę
-Zabiorą mnie do Sierocińca.. Mugolskiego Sierocińca.-uśmiechnęłam się przez łzy
-Nie. Na pewno musi być jakieś wyjście . A twoja sąsiadka ?
-Jest bardzo starą kobietą. Ledwie sama sobie radzi ze sobą .-mruknęłam ocierając łzy z policzków
-Nie płacz proszę .-pierwszy raz w tym chłodnych i obojętnym głosie usłyszałam prawdziwa troskę ,próbowałam się uspokoić i spróbować stad wyjść ,ale nie mogłam ... nie mam pojęcia gdzie jest Luna,a mimo tego ze słabo mu ufam potrzebuje teraz kogokolwiek .
-J-jj-a p-po prost-tu nie wiem.. ja nie wiem co ja zrobię . To nie są moi rodzice tylko wujostwo,ale to oni mnie wychowywali . Nie mam nawet gdzie spędzić swiat ,jedyny plus to to,ze Hogwart pozwala zostawać uczniom.-wydukałam
-Możesz spędzić te swieta ...-zaczął blondyn wpatrując się we mnie,gdy do pokoju rozległ się głuchy stukot drzwi
-Profesor Snape ciebie szuka Draco.-powiedziała szybko Astroria nie czekając na pozwolenie na wejście do pokoju
——
POV DRACO
-Nie ,nie ,nie. Mówiłem ,ze nie jest jeszcze na to gotowa! Jest teraz w totalnej rozsypce i mam jeszcze ją załatwić gadatką na temat „Riddle chcesz być Śmierciożercą? Nie? Sorry ,Czarny Pan chce cie w swoich szeregach i nic z tym nie zrobisz !" -krzyczałem zirytowany
-Nie od nas to zależy pamiętaj . Niedługo i tak będzie musiała przystąpić do wstąpienia w jego szeregi ,a tymczasem potrzebuje pomocy twojej ciotki.-odparł ze świeckim spokojem Snape
-Bellatrix?
-Pani Riddle ma problem z oklumencją.
-Moja ciotka jest w Azkabanie .
-Niedkugo Czarny Pan im pomoże uciec ,dlatego teraz jest to tak ważne ,bh dziewczyna znalazła się w naszych progach .
-Przekonam ją-skłamałem ,powiem jej to na ostatnia chwile ,ale na pewno wole zrobić to ja niż Snape
—-
POV Raven
Minęło dwa dni po sprawie ,o której się dowiedziałam . Odpisałam Pani Colins . W tym momencie szybko przybrałam się w mundurek szkolny i szatę i usiadłam na łóżku . Dzisiaj mieliśmy iść do Hogsmeade kupić prezenty ... dla rodziny. Wolałabym zostać w zamku,ale muszę uspokoić nerwy i spróbować funkcjonować dalej .
-Raven? -Kate machała mi nie wiem który już raz ręka przed oczami,podskoczyłam jak oparzona i spojrzałam na Lilly,która również czekała tyle ze przy drzwiach
-Sorry ,ja...
-Chodź już .-mruknęła szatynka i pociągnęła mnie za nadgarstek , wychodząc z pokoju natknęlysmy się na Blaise ,który czekał na siostrę. Wyszłyśmy przed zamek. McGonagall już się nerwowo kręciła po całym dworcu szkolnym wymachując na prawo i lewo rękoma co wyglądało wręcz komicznie . Ustawiała nas uważnie w parach przeliczając każdego z uczniów . Ginny Weasley stała z Hermioną,Ron z Harrym,Luna z Cho,Zachariasz z Hanna, Blaise z Kate ,Draco z Pansy,a ja z Lilly. Gdy wszyscy się ustawili ruszyliśmy w stronę miasteczka . Nauczyciele pilnowali początku i końca grupy uważnie się rozglądając . Moje myśli krążyły cały czas wokół Sierocińca ,wujostwa,ciepłego domu i swiat . Nie słuchałam w żadnej sekundzie gadani podekscytowanej Lilly,która nawet nie zwróciła uwagi na to,ze jej nie słucham . Nagle początek grupy zaczął krzyczeć. Ocknęła się z transu i zaczęłam się rozglądać. Profesor McGonagall kazała wszystkim stanąć jak najbliżej siebie . Wokół nas rozchodziło się krąg czarnego dymu,z którego nagle ukazali się ... Śmierciozercy. Zaczęłam nerwowo się zastanawiać po co nas zatrzymali i skąd się tutaj znaleźli . Szukałam w tłumie Malfoy'a ,ale widziałam go na miejscu koło Pansy jak patrzy się obojętnym wzrokiem w stronę jednej z zamaskowanych kobiet. Zaczęły miotać się zaklęcia niewybaczalne . Jakiś facet gonił mnie i probowal złapać. Nie mam pojęcia po co . Nikt we mnie nie celował zaklęciami niewybaczalnymi,ale innymi owszem . Jeden z mężczyzn ,który rzucił na mnie zaklęcie oberwał ostro grzbietem o ziemie . Skutecznie odpieralam ataki magią niewerbalną. Jednak złapał mnie jeden z oprawców i uśmiechał się szyderczo przystawiając mi różdżkę do gardła. Przełknęła ciężko ślinę . Większość uczniów zdołało uciec.
-Dziewczyna za wolność.-warknął mężczyzna ,a McGonagall patrzyła przerażona na jego różdżkę przy moim gardle . Staruszka już miała otworzyć usta ,gdy Ron Weasley rzucił się na mężczyznę obalając go na ziemie ,a Harry Potter złapał mnie za rękę teleportując do szkoły . Osłupiała probowala do siebie dojść przez jakieś 15 minut siedząc i patrząc się w ziemie . Gryfon zrobił mi herbatę i cierpliwie czekał aż się uspokoję . Za pół godziny w pokoju również znaleźli się Eon i Hermiona.
-Dlaczego oni chcieli mi zabrać?-wydukałam zastraszonym głosem
-Nie mam pojęcia.-powiedział szybko Potter-Jest lepsze pytanie. Czy Śmierciozercy uciekli z Azkabanu...
-Sami nie dali by rady. Ktoś im musiał pomoc .-powiedziała zirytowana Hermiona. Rudzielec usiadł koło mnie ,a ja odsunęłam się jak najdalej mogłam. Nie będę siedzieć koło jakiegoś Wieprzleja . Po jakiś 10 minutach huk rozwalił drzwi do pokoju,a stał w nich nie kto inny jak Malfoy.
-Co ty do cholery tu robisz?!-krzyknął Ron zrzucając bułkę która jadł w bok
-Aż tak tępy to ty chyba nie jesteś .-warknął blondyn patrząc się na mnie -Raven ... Chodź do McGonagall ,chciała z tobą porozmawiać .
-Skąd mamy wiedzieć ,ze faktycznie idzie do McGonagall?-zapytała zdenerwowana Gryfonka
-Raven..-powiedział natarczywie Draco,a ja wstałam i wyszłam z pokoju nie odwracając się w stronę Gryfonów . Ucieszony blondyn zamknął drzwi badając coś jeszcze na zgaszenie trójki i wyszliśmy z ich dormitorium .
-Uciekli z Azkabanu?-zapytałam nagle nie mogąc się powstrzymać
-Kto?
-Śmierciozercy .
-A tak... najwyraźniej .-powiedział zamyślony ,a ja go zatrzymałam
-Dlaczego ostatnio jesteś taki miły dla mnie?-warknelam
-Tez mam czasami chwile słabości .-wzruszył ramionami
-Jesteśmy wrogami .
-Najwyraźniej już nie.-westchnął obojętnie i chciał mnie wyminąć ,ale złapałam go za ramiona . Spojrzał na mnie zdziwiony nie wiedząc o co mi chodzi . Podciągnęłam rękaw jego koszuli na lewym przedramieniu. Duży czarny tatuaż znacząco się wyłonił zza materiału. Pogładziłam go palcem i spojrzałam się w oczy Ślizgona,w których była pustka .
-Jesteś jednym z nich .-puściłam jego ramie i odwróciłam się szybkim krokiem
-Raven czekaj!-krzyknął tylko w oddali
-Chciałeś im pomoc mnie zabrać stad .-powiedziałam zdecydowana ,Draco zaczął za mną biec ,ale szybko zmieniłam się w dym i przemieściłam się najszybciej jak mogłam w stronę biblioteki. Już miałam do niej wchodzić ,gdy usłyszałam za sobą znajomy głos starca.
-Nigdy nie zastanawiało cię jak możesz się w ten sposób przemieszczać?-spytał Dumbledore,a ja powoli się odwróciłam w jego stronę
-Nie .-odparłam oschle
-Może zajrzysz do Pani Pomfrey? Opiekuje się kilkoma uczniami po ataku w Hogsmeade. Spotkanie z bandytami wywiera dużą presję na wielu osobach...
-Oczywiście.-warknelam i ruszyłam w stronę Dormitorium . Po kilku minutach znalazłam się w pokoju ,który dzieliłam z dziewczynami . Obydwie podniosły się z łóżka i naskoczyli mnie.
-Cholera nic ci nie jest! Na szczęście !-krzyczała Lilly
-Martwiłyśmy się o ciebie tak bardzo ..-kontynuowała Kate
-Ale jestem jak widać.. cała i zdrowa.-meuknelam siadając na łóżku ,a raczej opadają na nie jak po przeżyciu największego piekła
-Jak się czujesz?-zapytała z troska Kate
-Szczerze... koszmarnie. Chyba pójdę spać .-dziewczyny przytaknęła głowami ,a ja opatulilam się kołdra i próbowałam usnąć
—-
Nie mam pojęcia ile godzin tak leżę bez celu,ale jest już prawie ranek,a ja całą noc myślałam o tatuażu Draco,wujostwu i Śmierciożercach. Czułam jak naszyjnik klamotal w moich uszach sprawiając mnie w furię nerwowa ,ale nie mogłam go zdjąć . Czułam się naprawdę zle . Jedna z osób ,którym po prostu zaczynałam ufać oszukała mnie w tak perfidny sposób,a wróg za którego miałam Pottera uratował przed Śmierciozercami . Najchętniej zrobiłabym to co zawsze gdy mam zły humor ... teleportowala się na dach Hogwartu i w samotności obserwowała niebo pogrążona w myślach albo nad jeziorem w okolicach Zakazanego Lasu ,jednak dzisiaj mam chcec posiedzieć z kimś kto mnie chyba nawet rozumie . Wstałam najciszej jak mogłam by nie obudzić wspollokatorek i weszłam do Pokoju Wspólnego . Na kanapie siedział dobrze znany mi chłopak . Siedział zapatrzony w kominek pogrążony w myślach . Minęłam go i już chciałam wyjść z dormitorium ,gdy się odezwał .
-Tez nie możesz spać?-zignorowałam jego pytanie i wyszłam . Skierowałam się na schody i dałam się ponieść zmęczonym nogą w stronę dormitorium Gryffindoru. Gruba Dama zaczęła mamrotać na godzinę i znaczek Slytherinu na piżamie . Prosiłam ją już dłuższy czas ,ale moje skutki były na nic . Usiadłam na schodach i usypiałam,gdy ktoś mnie szturchnął w ramie.
-Raven co tutaj robisz?-zapytała grzecznie Granger,a ja zmierzyłam ją wzrokiem i odsunęłam się najdalej jak mogłam od jej ręki
-Chciałam pogadać z Potterem .-powiedziaam oschle
-W porządku . Chodź .-powiedziała wprowadzając mnie do ich Pokoju Wspólnego ,a następnie do pokoju Harrego Rona Neville'a . Harry spał w najlepsze ,a Hermiona tak po prostu zaczęła nim miotać . Szatyn założył szybko okulary i usiadł na łóżku . Gryfonka wyszła zostawiajac nas samych wśród nocnej ciszy.
-Raven co ty tutaj robisz?-zapytał Wybraniec przecierając oczy i ponownie zakładając okulary
-Chciałam podziękować za to,ze mnie stamtąd zabrałeś.-powiedziaam spokojnie
-W środku nocy?-zapytał niepewnie ,a ja pokiwalam głowa . Chłopak zaczął mi się uważnie przyglądać,a raczej moim rozstrzepanym włosom ,workami pod oczami i bardzo zmęczonej cerze .-Chodź do Pokoju Wspólnego tam możemy swobodnie rozmawiać.-odparł kiwając głowę na rudzielca trochę dalej ode mnie ,który się rozbudzał nasza głośniejsza rozmowa . Zeszłam po kilku stopniach i usiadłam na kanapie w ich dormitorium. Zaraz koło mnie usiadł Harry .-Jak się czujesz?
-W porządku ,tylko,ze mam wrażenie ze wiesz co czuje .-powiedziałam spokojnie,a chłopak delikatnie się uśmiechnął -Wiesz.. rodzice i te sprawy...
-Wiem,nie dałbym sobie rady bez Hermiony i Rona,a ty zapewne bez Kate ,Lilly,Luny i ...Dracona.-wypowiedział lekceważąco imię Ślizgona
-Kate jest dla mnie bardzo dobrą koleżanka ,Lilly jest pusta,z Luną właściwie przyjaźnie się od tego roku,a Draco to ... cyniczny dupek.-mruknęłam - Od początku byłam sama i tak zostanie do końca .-wpatrywałam się w jeden z obrazów ,w którym postacie spały dość tęgim snem
-Pomożemy ci... ja ,Ron,Hermiona-zaczął entuzjastycznie
-Nie... mam odrazę do mugoli przez sierociniec... jeszcze zrobię im krzywdę -westchnelam ,a chłopak mnie przytulił . Właściwie poczułam się bezpiecznie . Wierzyłam mu. Nie traktował innych z wyższością i wiedział co oznacza brak rodziców .-Dziękuje
-Idź spać ,bo nie wstaniesz ,a jutro już Bal .-uśmiechnął się łagodnie
-Nie zostawiaj mnie samej proszę . Nie dam rady już zasnąć .-powiedziałam błagalnie
-W porządku .
——
POV HARRY
Nawet nie wdrożyliśmy w życie naszego planu z Hermioną,a Raven sama przyszła . Musiała mieć naprawdę poważny problem ,ze postanowiła przyjść do kogoś takiego jak ja. Nie awidzila mnie wcześniej i nie ukrywała tego ani trochę . Wykończona zasnęła na moim ramieniu,a ja pilnowałem ,żeby nic jej się nie stało. Kilka razy obudziła się z atakiem obiło i płaczem . Miałem ochotę iść z nią do Pani Pomfrey albo Hermiony,ale wiem ze mocno by się mściła na mnie później . Draco musiał jej coś zrobić skoro miała nagle takie o nim zdanie. Może przekonała się o jego prawdziwej tożsamości? Nagle ciszę przerwało walenie w obraz Gtubej damy . Ślizgonke położyłem na kanapie,która od razu zaczęła się rozbudzać i podeszłam do źródła dźwięku . Odsunąłem delikatnie obraz ,a zza niego wszedł nie kto inny jak Malfoy .
-Czego tu chcesz Malfoy?-zapytałem zdenerwowany
-Wiem,ze tutaj jest.-warknął wychylając się za moje ramie ,a ja cały czas przesuwałem się ,żeby nie mógł zobaczyć dziewczyny leżącej na kanapie . Zirytowany blondyn przesunął mnie mocno wbijając swoje dłonie w moje lekkie jak piórko ręce i wyjrzał w stronę blondynki,która się obudziła .
-Najwyraźniej bez powodu tu nie przyszła -powiedziałem zaciekle
-Nie ośmieszaj się Potter. Riddle przynosisz wstyd Slytherinowi . -warknął ,a od niego powoli zaczynałem wyczuwać alkohol -Jak śmiesz zadawać się z kimś takim!
-Skoro jestem taką zakałą ,ze przynoszę wstyd Slytherinowi to po cholerę za mną łazisz?!-zapytała rozwścieczona ,a Ślizgon ruszył w jej stronę i zaczął ją szarpać w stronę wyjścia . Riddle krzyczała z bólu jaki jej przysparzał jego mocny chwyt dłoni.
-Zostaw ją w spokoju!-krzyknąłem przystawiając różdżkę do jego gardła ,ale zlekceważył to -Expelliarmus!-napastnik nagle leżał na ziemi ,a dziewczyna wybiegła . Postanowiłem biec za nią. Długo to nie trwało bo wróg mnie dopadł i leżałem na ziemi bez możliwości wstani.
——
POV RIDDLE
Biegłam przed siebie . Nie wiem gdzie . Nie wiem po co . Chciałam spokoju. Dlaczego ten cholerny dupek mi nie da spokoju? Wszędzie za mną łazi . I tutaj znowu cudownie na niego wpadłam .
-Raven wysłuchaj mnie proszę .-powiedział,a ja zaczęłam się miotać w jego ramionach -Zrozum zrobiłem to ze względu na ojca ,Voldemort chce zabić moja rodzine ,a ja nie mam wyjścia ! Robię to żeby ich nie stracić. Nie czuje się dumny z tego,ze tam jestem. Wręcz przeciwnie. Powiedziałem ci raz o tym ,bo Snape mi kazał, ale zmyśliłem ,ze to żart,a jemu starałem się odtrącic ten pomysł . Nie chciałem żebyś utknęła w takim błocie jak ja...-tłumaczył się
-Od kiedy taki pieprzony dupek i arystokrata ,który na codzień mnie wyzywa nagle interesuje się moim dobrem?!-warknelam ,a blondyn niebezpiecznie się do mnie przybliżył . Znowu czułam jak kolana mi miękną ,a oddech ledwie przechodzi . Czułam od niego alkohol . Dużo alkoholu . Patrzył się we mnie swoim srebrzystymi tęczówkami i gładził mnie po policzku .
-Cokolwiek by nie było będę przy tobie-mruknął i zaczął zbliżac się twarzą so mnie . Spróbowałam przetworzyć wszystkie informacje w moim mózgu ,które teraz nieustannie przebiegały. Nasze usta dzieliły milimetry,gdy...