EXO | reakcje |

بواسطة Kapral_Maika

101K 3.4K 4K

" just love me right my entire universe is you" znasz, a może dopiero chcesz poznać EXO? chciałabyś towarzys... المزيد

| 1 |
| 2 |
| 3 |
| 4 |
| 5 |
| 6 |
| 7 |
| 8 |
| 9 |
| 10 |
| 11 |
| 12 |
| 13 |
| 14 |
| 15 |
| 17 |
| 18 |
| 19 |
| 20 |
| 21 |

| 16 |

4.4K 153 196
بواسطة Kapral_Maika

Royal Au!

!informacje; macie się żenić z podanych niżej względów; jesteś przyszłą władczynią kraju X, który jest dobrze uprzemysłowiony i duży; w waszych krajach jest monarchia patrymonialna (a następcy są dziedziczni)! mogą być dwie osoby na tronie; nie masz rodzeństwa, więc to ty będziesz musiała objąć tron u siebie; twoim hobby jest podbijanie małych państw i rozwój państwa; jeśli znajdziecie błędy historyczne szybko mi je zgłoście, błagam!

Baekhyun

Byłaś z nim blisko w dzieciństwie. Wasi rodzice już wtedy ustalili, że unia realna to najlepszy wybór, by wzmocnić i zjednoczyć wasze państwa. Zapamiętałaś go jako energicznego chłopca, który płakał za każdym razem, gdy musiałaś go opuścić. Zawsze wtedy długo cię przytulał, a ty go uspokajałaś głaskaniem po głowie.

Dorosły Baekhyun był już zupełnie inny. Każde z was we własnym zakresie musiało być przygotowane do rządzenia krajem, jednak wiedziałaś, że w waszym małżeństwie ty będziesz miała jedynie głos doradczy. Uchodził za eleganckiego i przystojnego księcia, takiego jak z bajki. Wiele dziewczyn nie mogło przestać o nim marzyć, jednak w jego przypadku było na odwrót.

To on nie mógł przestać o tobie myśleć. Zastanawiał się, jak będzie układało się wasze życie małżeńskie, bo Baekhyun mimo ogromnych możliwości chciał być ci wierny. Kierował się wieloma powszechnymi wartościami, jednak to sprawiało, że w oczach poddanych był sprawiedliwym i dobrym władcą, za którym można pójść.

Kilka miesięcy przed waszym spotkaniem Baekhyun zaczął ci wręczać podarki, które miały zapewnić mu przychylność twoich rodziców. Wasze pierwsze, oficjalne spotkanie miało odbyć się w altanie, gdy wiosna sprawiła, że cały ogród pokrył się różnorodnymi kwiatami.

— Wasza wysokość — powiedział Baekhyun, gdy cię zobaczył i oboje się sobie pokłoniliście.

Wokół was kręciło się dużo służby, więc po chwili Byun kazał ją odprawić. Również wtedy stał się mniej oficjalny, a na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Zdmuchnął kosmyk włosów, który wpadał mu do oczu i usiadł obok ciebie.

— Nie będziesz żałowała naszego ślubu. — Ujął cię delikatnie za dłonie, unosząc je do swojej klatki piersiowej. — Sprawię, że będziesz ze mną szczęśliwa, Królowo Byun...

— Nigdy w to nie wątpiłam — odpowiedziałaś, spoglądając w jego łagodne oczy. — Bardzo wydoroślałeś, teraz jesteś naprawdę przystojny.

— Jedną rzecz nie zmieniła się we mnie od dzieciństwa. Wciąż lubię się przytulać — to powiedziawszy, objął cię w pasie, kładąc głowę na twoim ramieniu.

[karuzela uczuć się zaczyna--]

D.O

Wasze państwa miały się zjednoczyć dla płynących z tego korzyści materialnych. W ciągu ostatnich lat jego kraj zaczął się wzbogacać, mimo że nie posiadał nawet dostępu do morza, a tylko przez jedno z jego miast przechodził szlak handlowy. Jednak ziemie, nad którymi rządził, były niezwykle bogate w minerały i zasoby naturalne, a duże państwo jak twoje, w którym coraz bardziej rozwijał się przemysł, miał duże zapotrzebowanie na wszelkiego rodzaju surowce.

Podziwiałaś go za politykę, jaką prowadził w swoim kraju. Był znacznie lepszym władcą niż jego ojciec, a doprowadzając do sojuszu między wami, zapewnił spokój swojej ojczyźnie. Jego wojska były znane ze słynnej ofensywy, żaden wróg nie mógł przedostać się przez jego granice. W szczególności Chanyeol, który, nawet gdy miał pokojowe zamiary, był przepędzany jak najgorsza zaraza.

Kyungsoo wzbudzał powszechny szacunek i strach u swoich poddanych. Mieli wrażenie, że ich król w każdym momencie może ich przekląć, w szczególności, gdy objeżdżał państwo i wpatrywał się w lud ze srogą miną. Jedynym usprawiedliwieniem było to, że ich władcą bardzo słabo widział i ostatecznie nie wiedział, czy te wielkie plamy to ludzie, czy zwierzęta, a nie chciał machać do świń.

Pierwszy raz spotkałaś go przy syto zastawionym stole. Oboje siedzieliście naprzeciwko siebie, jednak żeby porozmawiać, prawdopodobnie musiałabyś mówić bardzo głośno, by cię usłyszał. Dlatego przez cały posiłek zachowałaś ciszę, prawie wpędzając do grobu Kyungsoo, który martwił się, że już zrobił coś nie tak.

— Czy mogłabym porozmawiać z kucharzem? — zapytałaś, wstając ze swojego miejsca.

Kyungsoo spojrzał na ciebie przerażony. To on to wszystko przygotował, bo ostatnio tylko gotowanie pozwalało mu się odstresować. Więc jednak coś było nie tak w jedzeniu, które przyrządził? Nie chciał mieszać w to prawdziwego kucharza, więc z miną winnego ci odpowiedział.

— To ja gotowałem. — Zamrugałaś zdziwiona, jednak zaraz potem twoja twarz przybrała łagodny wyraz.

— Chciałam zapytać o przepis, wszystko, czego dziś posmakowałam, było wyborne. Cieszę się, że wyjdę za kogoś takiego — powiedziałaś, a on głośno odetchnął i posłał ci speszony uśmiech.

[gdyby robił tak w rzeczywistości, byłabym jeszcze bardziej soft]

Lay 

Wywarł na tobie niesamowicie pozytywne pierwsze wrażenie. Był szarmancki, świetnie wyglądał jeżdżąc konno i specjalnie dla ciebie nauczył się zwrotów charakterystycznych dla twojego języka. Byłaś pod wrażeniem jego wyjątkowej urody i pewności siebie, która z niego wręcz emanowała, tworząc wokół niego dostojną atmosferę.

Najpierw obawiałaś się tego, jaki będzie twój przyszły mąż. Twoim zadaniem było ożenienie się z innym władcą, to była ostatnia wola twojego ojca — zapewnienie bezpieczeństwa tobie i kraju. Dostałaś list od Yixinga w dniu swoich siedemnastych urodzin i słowa, które w nim zawarł przekonały cię do niego.

Yixing był zdolny oddać wszystko w zamian za szczęście i bezpieczeństwo swojego ludu, a oni dobrze o tym wiedzieli. Był rozważnym i szczodrym władcą, o którym po całym królestwie krążyły legendy, jak to wspierał biedaków, bądź zatrzymywał się w wiejskich gospodach. Taki wizerunek w ogóle nie odbiegał od rzeczywistości, bo ich król był wrażliwym człowiekiem, który powinien zostać autorytetem wielu osób.

— Wasza Wysokość [__] — powiedział chwytając twoją dłoń i całując delikatnie jej wierzch. — Mógłbym zaprosić cię na spacer po ogrodach posiadłości? — dodał, ofiarując swoje ramię, które przyjęłaś.

— Oczywiście — odpowiedziałaś mu, a wasze spojrzenia się skrzyżowały.

Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie, prowadząc cię przestronnymi korytarzami do wyjścia. Jednak zanim przekroczyłaś próg, ten nagle złapał cię w talii, a następnie podniósł, przenosząc cię na zewnątrz.

— Co to miało być? — Zaśmiałaś się, gdy już postanowił cię na ziemi, wciąż nie wypuszczając z swoich ramion.

— Nic takiego, po prostu poczułem potrzebę objęcia cię. Wiem, że to było nietaktowne, jednak mam nadzieję, że Wasza Wysokość mi wybaczy — końcówkę wyszeptał ci do ucha.

Państwo Yixinga było do każdego bardzo pokojowo nastawione. Odnalazłaby się w nim każdy człowiek, niezależnie od wyznania i koloru skóry. Mimo to, nie wszystkie kraje były takie same w stosunku do niego. Był traktowany jak dziecko, któremu można zabrać lizaka, czyli powoli zmniejszać terytorium.

No, dopóki nie stanęłaś ty za jego plecami. Twoje rządy polegały na zdobyciu jak największego terytorium, więc pierwszymi podbitymi krajami były te, które w przeszłości najeżdżały na państwo Yixinga. 

[raz dwa trzy i wszyscy krzyczą: SOOFT]

Chen

W jego królestwie bardzo duże znaczenie miał teatr, jednak było jedno „ale". Jongdae tak bardzo uwielbiał żartować i płakać ze śmiechu, że komedie prawie zupełnie wyparły ze scenariuszy tragedie. Cały jego kraj wydał ci się ożywiony, gdziekolwiek pojechałaś tam ludzie byli dla ciebie życzliwi, a w gospodach usłyszałaś więcej śmiechu niż przez całe swoje dotychczasowe życie.

Jongdae prowadził roztropnie swoje państwo. Nie mieszał się w większe konflikty, miał sojusz z Minseokiem, jego miasta się powoli rozwijały, wszystko szło, tak jak powinno. To ty mu zaproponowałaś małżeństwo ze względu na pokłady metali szlachetnych, o które w ogóle nie dbał, a ty ich pragnęłaś rozwinąć gospodarkę.

Przed waszym pierwszym spotkaniem postanowiłaś zwiedzić rynek jego stolicy. Natknęłaś się tam głównie na rysowników karykatur oraz miejscowych handlarzy, którzy zdzierali sobie gardła, wykrzykując nazwy ich produktów. Były to zabawne rymowanki, często ułożone w rytm melodii, która potem przez cały dzień ci towarzyszyła.

— W twoim państwie jest naprawdę głośno — powiedziałaś, gdy zasiedliście wspólnie do stolika. — Nawet las u Ciebie szumi bardziej, a ptaki się przekrzykują...

— Powinienem ci kiedyś zaprezentować okrzyk wojenny, sam go układałem i jest głośniejszy niż wszystko, co dotąd słyszałaś. — Uśmiechnął się półgębkiem, nonszalancko bawiąc się guzikiem swojego munduru.

Jongdae chciał ci udowodnić, że jego państwo jest cudowne, więc zabrał cię na komedię do teatru. Dostaliście najlepsze miejsca, a on wprowadził cię, trzymając za ramię na odpowiednie piętro. Podczas oglądania zadałaś sobie sprawę, że śmieszą was te same rzeczy, jednak to nie ty prawie leżałaś na ziemi i się śmiałaś. Straż królewska, która wam towarzyszyła, wydawała się zupełnie przyzwyczajona do takiego zachowania ich władcy.

Po połączeniu krajów mieliście kilka sprzeczek. Między innymi o to, że w twoim kraju ostatnio była rozprzestrzeniona moda na wystawianie sztuk z tematyką nieszczęśliwej miłości, co nie spodobało się nowemu władcy. Po długich negocjacjach również musiałaś zmienić swój okrzyk wojenny, bo posiadaliście wspólne wojsko.

Gdy po raz pierwszy twoi żołnierze wykrzyknęli jednogłośnie „AH WAEE" pomyślałaś, że na polu bitwy wróg cię wyśmieje...

[AH WAEEE]

Kai 

Wasz ślub był czymś niespodziewanym dla waszych krajów. Prawdopodobnie dlatego, że jeszcze kilka lat temu toczyliście zaciętą walkę o terytorium. Dzięki przewadze militarnej, a także sojusznikom, którzy udzieli ci pomocy, państwo Jongina odniosło druzgocącą porażkę. Zajęłaś prawie połowę jego dotychczasowych ziem, myśląc, że na tym to się skończy.

Nowe tereny dawały ci poważnie w kość. Były okropnie problematyczne, miałaś wrażenie, że powstania tam wybuchają po kilku dniach, gdy tylko poprzednie upadnie. Tłumiłaś je siłą, jednak dla ciebie to była strata wojska, bo byli poddani Jongina byli gotowi oddać życie za swoją starą ojczyznę w każdej chwili.

Wtedy również narodził się pomysł unii personalnej, która pozwoliłaby ci przyłączyć resztki kraju Jongina, bez sprzeciwów jego poddanych, a powstania wreszcie by się skończyły. Nawet po połączeniu waszych państw ludność miała ze sobą nie najlepsze kontakty, jednak to było lepsze niż wzajemne ataki.

Jongin był zmuszony przeprowadzić się do twojego pałacu. Najpierw był zamknięty w sobie, widywałaś go jedynie na posiłkach. Nie sądziłaś, że przejmiesz się aż tak jego samopoczuciem, jednak dla niego razem przenieśliście się do jego starego miejsca zamieszkania. Wtedy po raz pierwszy miałaś okazję oglądać jego szczery uśmiech, w którym się zakochałaś.

— Jakie masz plany na dziś? Znowu podbijasz jakieś małe państwo? — Posłałaś mu mordercze spojrzenie, a on uniósł dłonie w geście obronnym.

— Przypominam tylko, że to ty zapoczątkowałeś wojnę — odpowiedziałaś spokojnie. — Wiesz, może gdybym na polu walki zobaczyła cię bez hełmu, poczułabym się naprawdę zaatakowana, ale w zwykłej walce jesteś dość przeciętny.

Jongina pokochał twój lud, podobnie jak ty zaczęłaś do niego żywić uczucie, z wzajemnością. Często pomagał ci w sprawach politycznych, nawet jeśli ty go o to nie prosiłaś i był wobec ciebie bardzo troskliwy. Potrafił nawet czekać na ciebie nocami, aż wrócisz z podróży dyplomatycznych i zawsze musiałaś mu obiecywać, że bezpiecznie trafisz z powrotem do pałacu.

Poczułaś, jak jego ręce oplatają się wokół twojej talii, a zaraz potem podnosi cię z krzesła. Znowu zasnęłaś w swoim biurze, rozpatrując nowe ustawy, które zamierzałaś wprowadzić.

— Jestem ciężka — mruknęłaś, gdy on zaczął cię nieść jak księżniczkę, którą rzeczywiście byłaś.

— To nie ty jesteś ciężka, a odpowiedzialność, która na tobie spoczywa. Chodźmy już spać, bo zaśniesz na polu walki i cię stracę — odpowiedział ci, a ty uśmiechnęłaś się rozczulona.

[kto potężnemu zabroni podbijać państwa]

Xiumin

Minseok był od ciebie starszy o kilka lat, a tron w swoim kraju przejął już, gdy był nastolatkiem. Z czasem jego burzliwy charakter uspokoił się, a on znacznie wydoroślał. Był władcą wyrozumiałym, który słuchał potrzeb swojego ludu i dbał o ich bezpieczeństwo.

Ty natomiast niedawno przejęłaś potężne państwo, które bezustannie miało z kimś utarczki. Śmierć twojego ojca była nagła, z dnia na dzień zostałaś koronowana w gronie zawisłych rycerzy, którzy czyhali na twoje życie. Minseok zjawił się twojej ceremonii koronacyjnej, aby ci pogratulować oraz złożyć interesującą propozycję. Twoje państwo mogło być idealnym sojusznikiem dla niego. Mówiliście we wspólnym języku, a między wami nie było zbyt wielu różnic kulturowych — nic nie stało na przeszkodzie, by połączyć wasze kraje.

Byłaś mu naprawdę wdzięczna. Mimo teoretycznych przygotowań do panowania to Minseok pokazał ci, jak być prawdziwym, dobrym władcą. Odkąd pojawił się u twojego boku, nie byłaś już jedynie łatwym celem, bo nikt nie mógł odmówić twojemu mężowi muskulatury i świetnych umiejętności w posługiwaniu się mieczem. Czułaś się w jego towarzystwie bezpiecznie.

W polityce również świetnie się uzupełnialiście. Byłaś odpowiedzialna za politykę wewnętrzną kraju, on zajął się tą zewnętrzną, obiecując, że zapewni tobie i twojemu krajowi pokój już do końca waszego panowania. Rzeczywiście, od kiedy to on rozporządzał wojskiem, wszystkie wasze potyczki z sąsiednimi państwami zakończyły się pokojami na waszą korzyść.

Najpierw traktowałaś go jak swojego nauczyciela, który miał pokazać ci, jak być dobrym władcą. Dopiero kilka lat po waszym ślubie, gdy wasza sytuacja się ustabilizowała, a ty dojrzałaś, spojrzałaś na niego jak na mężczyznę, który przez ten cały czas cię kochał, jednak na ciebie czekał. Nigdy nie wymagał od ciebie kontaktu fizycznego, bo twierdził, że na pewno się go brzydzisz.

— Zastanawiam się, czy nie spalić moich listów miłosnych do ciebie. Jeśli w przyszłości będą się z ciebie śmiali, to wstanę z grobu — powiedział z szerokim uśmiechem.

— Minseok... Czy ja dostałam którykolwiek z tych listów? — zapytałaś cicho.

Mężczyzna umilkł i odchrząknął, niepewnie łapiąc cię za dłoń. Większość z listów zatrzymywał dla siebie, bo był zbyt zażenowany swoją pseudo poezją i nieumiejętnością wyznania ci uczuć, tak jak to sobie wyobrażał.

— Jesteś dla mnie bardzo ważna i nie chciałbym niczego zepsuć. Jesteś jeszcze młoda i nie chciałbym marnować twojej młodości na związek z kimś takim jak ja, bo zasługujesz na wiele więcej — powiedział, wzdychając, a ty poczułaś, jak serce ci się ściska.

— Uwierz, że nie znajdę nikogo lepszego w całym królestwie. — Spojrzałaś mu uparcie w oczy, a on troskliwie pogłaskał twoje włosy.

Jego dłoń powoli zsunęła się na twój policzek, gładził kciukiem zarumienioną skórę pod wpływem jego dotyku. Nerwowo zamknęłaś oczy, pochylając się do przodu, wtedy poczułaś jak łapie twój podbródek i go unosi, idealnie nakierowując cię na jego usta. Pocałunek był delikatny, Minseok musnął twoje usta, a następnie czule trącił cię nosem, jak by chciał się upewnić, że wciąż nie masz nic przeciwko.

[akapit na wrażenia po najdłuższej relacji]

Suho

Wasze państwa przez stulecia konkurowały ze sobą. Dynastie rządzące w waszych krajach były najbardziej wpływowe i to od nich w dużej mierze zależał bieg historii. Zazwyczaj przejawiała się między nimi zdrowa rywalizacja bez zbrojnych interwencji, jednak odkąd ty i Junmyeon objęliście strony w swoich krajach, postanowiliście się... ożenić.

Między waszymi państwami było dużo podobieństw. Nie tylko język i kultura, a także stopień uprzemysłowienia oraz prawa dotyczące poddanych. Jeszcze będąc królewną, często jeździłaś na bale, podobnie jak Junmyeon. Cel mieliście podobny – zawarcie znajomości z wpływowymi osobami, które w przyszłości mogłyby was poprzeć w drodze na tron.

Nic dziwnego, że w końcu oboje znaleźliście się nawzajem na swoich listach. Oboje pojawiliście się na balu rozpoczynający nowy rok, który od dziesiątek lat organizował kraj Junmyeona i zapraszał najważniejsze osoby. W tym ciebie, dziedziczkę tronu.

Ciężko było wam nawzajem do siebie podejść. Zerkaliście mną siebie z pewnym rodzajem zaintrygowania, nawet wymieniliście się uśmiechami, jednak żadne z was nie odważyło się otwarcie poznać. Zazwyczaj rozmawiałaś ze starszymi osobami, więc nie ukrywałaś, że tak przystojny królewicz-rówieśnik wzbudzał w tobie inne emocje niż podstarzały premier, którego nie rozumiałaś.

Późną nocą udałaś się do ogrodu. Twoje buty leżały gdzieś w kącie sali, jedynie tyle pamiętałaś, gdy przez taniec ze zbyt energicznym arystokratą, który kręcił cię wokół osi, jakbyś była planetą, poczułaś się zemdlona i chwiejnie na nogach. Musiałaś wyjść się odświeżyć.

Na zewnątrz trawa była pokrywa niewielką warstwą śniegu, który przed kilkoma godzinami zgarnięto. Końcówki twojej sukienki zamoczyły się, stopy zaczęły szczypać z zimna. Wtedy usłyszałaś ciche chrząknięcie i zorientowałaś się, że za tobą stoi Junmyeon z wyciągniętą dłonią.

— Zatańczymy?

To był najlepszy taniec w twoim całym życiu. Z wewnątrz dochodziła przytłumiona muzyka, ty natomiast szczelnie tkwiłaś w jego ramionach, kołysząc się razem z rytmem. Jego wzrok był skierowany tylko na ciebie, tak samo, jak twój na niego. Cała piosenka minęła wam w mgnieniu oka. Stanęliście naprzeciwko siebie, wciąż nie zdejmując z siebie dłoni.

— Wydaje mi się, że to nie będzie nasz ostatni taniec tej nocy — powiedział, pochylając się nad tobą.

— Muszę się z tobą zgodzić, królewiczu Junmyeonie — odpowiedziałaś szeptem, patrząc w jego błyszczące oczy.

[shall we dance]

Sehun

Już na waszym pierwszym spotkaniu usłyszałaś od niego, że kocha kogoś innego i nie ma zamiaru się z tobą żenić. Przyjęłaś to z pozornie obojętną miną, w końcu ledwo się znaliście i on również nie byłby pierwszą osobą, z którą byś się związała. Mimo to jego plany krzyżowały się z tymi jego rodziców, ty natomiast chciałaś jedynie jak najlepiej dla swojego państwa.

Sehun został siłą zaciągnięty przed ołtarz. Podczas wypowiadania przysięgi miałaś wrażenie, jakby wahał się między ucieczką a splunięciem ci w twarz. Myślałaś, że on zrezygnuje ze ślubu i będzie ze swoją ukochaną. Chciałaś o nią zapytać po ceremonii, bo i tak nie miałaś nic przeciwko, żeby się spotykali.

— To nie twoja sprawa — powtarzał to za każdym razem, gdy o niej wspominałaś.

Na początku atmosfera między wami była stale napięta. Mieliście swoje sypialnie po dwóch przeciwnych stronach zamku, spotykaliście się jedynie w sali tronowej i na sejmikach. Aktywnie zajęłaś się reformacją państwa, zupełnie pomijając w tym kwestię Sehuna. On zaczął trwonić pieniądze na zupełne głupoty, przy tym niszcząc sobie reputację.

Informacja, że to ty byłaś prawdziwym „królem", była powszechnie znana w całym królestwie. Ludzie uważali, że dzięki tobie w ich kraju nastały lepsze czasy, Sehuna zaś spychali w twój cień, co kompletnie mu się nie podobało. Ty nawet o tym nie wiedziałaś, bo od kilku tygodni nie wrócił do zamku, nie zostawiając ci żadnej wiadomości.

— Czemu się mną nie interesujesz?! Aż tak bardzo cię nie obchodzę? — wykrzyczał, gdy już wreszcie go spotkałaś.

Był cały zarumieniony ze złości, a jego włosy były kompletnie roztrzepane. Przechyliłaś głowę na jego widok, próbując wymyślić, co mogło mu się stać. Ktoś go napadł?

— Nie wiem, o co ci chodzi...

— Już od początku miałaś gdzieś to, że będę twoim mężem! Nawet nie przejęłaś się tym, że miałem dziewczynę. Teraz jesteś tak pochłonięta polityką, że nawet nie zauważyłaś, jak zniknąłem...

— Oczywiście, że to widzę — odpowiedziałaś spokojnie. — Ale nie mogę na ciebie wpłynąć, więc czekam, aż zmądrzejesz i staniesz się bardziej odpowiedzialnym władcą i... mężem.

— Więc mnie nie nienawidzisz? — Zaprzeczyłaś ruchem głowy. — To oznacza, że... możemy się zaprzyjaźnić?

Sehun oczekiwał, że zakochasz się w nim od pierwszego wejrzenia. Jednak gdy zauważył, że wykazywałaś zupełnie obojętny stosunek wobec niego, mimo że byliście małżeństwem, wściekał się. Liczył, że będziesz chodziła z nim na długie spacery, oglądała w nocy gwiazdy i uśmiechała się na jego widok, ty jednak wolałaś zająć się polityką...

[sehun jako romantyk, co tu się stało]

Chanyeol

Długo nie zgadzałaś się z decyzją rodziców. Przecież wokół było tylu świetnych kandydatów na twojego przyszłego męża, więc dlaczego Chanyeol? Byłaś gotowa wyrzec się nawet tronu, byle nie musieć się z nim wiązać. Ostatecznie pod groźbą zabójstwa twojej przyjaciółki zgodziłaś się przyjść na przeklęty bal, na którym miał być książę.

Miałaś solidne powody, żeby nie cierpieć młodego Parka. Chociażby jego nastoletnie napady na twój kraj, wraz z grupką jego durnych przyjaciół. Przyjeżdżali, grabili miejskich handlarzy, czasem coś podpalili. Za wszystko odszkodowanie wypłacał jego ojciec, jednak to nie znaczyło, że o tym zapomniałaś.

Pierwsza część balu miała być zupełnie anonimowa, więc twarze wszystkich gości były zasłonięte maskami. Kobiety w długich, ozdobnych sukniach wirowały na parkiecie u boku swoich partnerów, ty natomiast stałaś z lampką alkoholu i śledziłaś wzrokiem wszystko z boku.

— Jesteś pełnoletnia, by pić takie rzeczy? — zagadnął cię wysoki mężczyzna, a ty zacisnęłaś zęby.

Czy naprawdę on zapytał cię, damę, o coś takiego? Skoro jesteś wystarczająco dorosła na ożenek, to równie dobrze możesz się upić tym kwaśnym winem. Nieznajomy stanął naprzeciwko ciebie w idealnie skrojonym stroju, ze srebrną maską na oczach. Na ustach miał zadziorny uśmiech. Zaraz potem odebrał ci lampkę z alkoholem.

— Myślałam, że chłopów bez manier tutaj nie wpuszczają — powiedziałaś wściekła, gdy on jednym łykiem skończył pić twoje wino.

— Ależ proszę cię, jestem synem króla — odpowiedział, drażniąc się z tobą. — Podobno mam się ożenić z jakąś dziewczyną, która jest na tym balu, więc trochę się za nią rozglądam. — Uśmiechnął się jeszcze szerzej, a ty wstrzymałaś oddech.

— Park Chanyeol? — zapytałaś cicho, a on skinął głową. — Wiedziałam, że z tobą jest coś nie tak. I już nie musisz dłużej szukać. Znalazłeś mnie, zepsułeś już nasze pierwsze spotkanie. — Gwałtownym ruchem zdjęłaś swoją maskę, a następnie wcisnęłaś mu ją w dłonie, szybkim krokiem kierując się w stronę wyjścia.

[cóż za zbieg okoliczności]

  ——KapiNote——

po co mam przedłużać, od razu z pytaniami;

w którym państwie chciałybyście najbardziej mieszkać? z kim być w unii? a kogo mieć za wroga?

yixinga nie da się mieć za wroga, bo ostatecznie i tak się skończy opiekując się nim, więc wykluczcie go od razu

me: chciałabym mieszkać w kraju xiumina lub yixinga, oboje na pewno bardzo by dbali o lud. w unii z kaiem ze względu na jego troskliwość. gdybym rządziła naprawdę dużym krajem to toczyłabym wojnę z innym dużym państwem o wszystko, więc prawdopodobnie junmyeon--

ja również mam swoich kilka prywatnych światów.

w profilu mam zapis o miejscowości "kapiland" i to odzwierciedlenie mojego profilu i kraju, w jakim mogłabym panować. rozległy, rolniczy, z mnóstwem pięknych krajobrazów, gdzie czas płynie tak wolno, przyjemnie i w towarzystwie przyjaciół. to raczej tyczy się tego, jak chciałabym, by odbierano mój profil...

traktujcie ten rozdział jako prezent na mikołajki! 
wesołych(?) mikołajek~ 

Słowa: 3543

Najdłuższa reakcja: Xiumin

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

45.7K 1.8K 108
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
107K 8.2K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
4.9K 354 24
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w ktorym mieszkal cale swoje zycie, wiec m...
64.4K 1.5K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?