Can You Smile? (Sequel) ( ̳͒•...

By SongJiji

1.4K 53 75

Po 3 latach zawieszenia Woollim Entertainment ogłasza nagła współpracę z nowym damskim zespołem z SM Town. Gd... More

👑Role
Z tablicy ogłoszeń...
Rozdział 0„ Goodbye like yesterday"
Role II
Rozdział 1: „Witamy w rodzinie SM Town"
Rozdział 2: „How forget about you, love..."
Rozdział 3: „Dolina rozkoszy"
Rozdział 5: „Twinkle Twinkle, little stars..." (cz.1)
Rozdział 5.5 „Twinkle Twinkle, little stars..." (cz.2)
Rozdział 6 „Twinkle Twinkle, little stars..." (cz. 3)
Rozdział 7 „Rozmowa od serca"
Rozdział 8 „ How many secrets do you have"
Rozdział 9: „With her it's easy to feel Spring in heart"
Rozdział 10: „Przyczajony niedźwiedź, ukryty wąż"
Rozdział 11 „Przyjaźń o smaku lukrecji i pomarańczy"
Rozdział 12 „Come back again"
Rozdział 13 „Pod pantoflem u chińskiej lalki"
Rozdział 14 „Playing with fire"
Rozdział 15 „Cool kids don't cry"
Rozdział 16 „Nagroda dla wytrwałych" (część 1)
Rozdział 16.5 „Nagroda dla wytrwałych" (część 2)
Rozdział 17 „Popatrz uważnie, a zauważysz płaczącą księżniczkę"
Rozdział 17.5 „Bittersweet reality"
Rozdział 18 „Obrót o 360°"
Rozdział 19 „El Dorado"
Rozdział 20 (R+)
Rozdział 21 „Roll Deep"
Rozdział 22 „Dylemat"
Rozdział 23 „Dobry uczynek"
Rozdział 24 „Dystopia w SM Town Family"
Rozdział 25 „Walka z amebami, to jak walka z wiatrakami"
Rozdział 26: "Hard times do not last forever"
Rozdział 27: „Oczekiwanie na gorzką prawdę"
Rozdział 28: „Otchłań dylematów"
Info - 12.11.2019
Rozdział 29: „Not here for your entertainment"
Informacja
Update - 24.04.2021
Update - 14.09.201
Rozdział 30 "If you cannot handle critic, don't become an idol" (cz.1)
Rozdział 31 "If you cannot handle critic, don't become an idol" (Cz.2)
Rozdział 32 "If You cannot handle critic don't become an idol" (Cz.3)

Rozdział 4 : „The lovenuts game"

30 1 1
By SongJiji

(Ye Bi)

     Zrozumiałabym, gdyby lider Infinite w ogóle nie miał pojęcia o rolach każdej członkini w CYS, ale on wiedział. Zaakceptowałabym również, gdyby pomylił się w wyniku pożerających go nerwów, ale to też nie było to. Może się myliłam, ale odniosłam dziwne wrażenie, że nie lubi naszego girlbandu, a w szczególności mnie. Tłumaczyłam mu, że każda odpowiada za siebie, a zwłaszcza Wu ZhanZhan pełniąca funkcję liderki, lecz on jakby strasznie się uparł na własną wersję. Nawet jeśli została jego UB, to nic nie dawało mu żadnego prawa, by mi ubliżać, tak jak to czynił.

    Odświeżenie samochodu zajęło mi dwie i półtorej godziny, chodniki doczyszczałam jeszcze pod altanką, bo zaczęło mocniej padać. Po wszystkich czynnościach czułam, jak bardzo moja skóra na dłoniach jest sucha, szorstka, a nawet chropowata. Niestety to nie był koniec, gdzie mogłam użyć kremu do rąk czy zrobić sobie herbatkę. Przemyła dłonie i opłukałam je tylko wodą z mydłem, a następnie poszłam do pokoju Hwan Jin, bo ona jako jedyna nosiła ubrania typu unisex. Pozwoliła mi wziąć bluzę dresową z długimi spodniami od kompletu w kolorze ciemnoszarym, sportowe skarpetki oraz jakiś podkoszulek tego samego typu co bluza.

      Zaprowadziłam sunbae Sunggyu do starej przybudówki, której używałyśmy na trzymanie różnych gratów, lecz rzadko. Za kolejnymi drzwiami znajdowało się „pomieszczenie przechodnie", dlatego wszystko tu było nieogrzewane, pomimo iż podłoga była nawet niczego sobie, bo zabita panelami, a nawet obłożona kawałkiem specjalnej wykładziny, żeby idąc tędy nie pokaleczyć sobie stóp. W pomieszczeniu jedna ze ścian została poświęcona i wmontowano tu natrysk prysznicowy, taki typowo koreański.

-SM nie było stać na coś lepszego?- rozpoczął swoje narzekania.

-Dorm jest w trakcie remontu- odpowiedziałam dla tego marudy.- Może nie wygląda zbyt rewelacyjnie, ale sprzątamy tu regularnie- dodałam, by uprzedzić go przed wypowiedzeniem kolejnej uwagi.- Szampony, jak chcesz, to są w tej półce na dole, ręcznik jakiś też. Ubrania kładę na krześle przykrytym kocem- wyjaśniłam mu już wszystko, byle się nie dopytywał.- Woda nie powinna wylatywać przez tą prowizorycznie zrobioną barierkę, ale można rozłożyć jakąś grubszą szmatę.

-Jedyne, czego się obawiam, to twojego gadulstwa. Nie mam problemu z korzystaniem ze skromnych urządzeń sanitarnych.

-A, woda jest podgrzewana na elektryczny bojler, więc...

-Myślisz sobie czasem, że ja jestem głupi czy coś?*

Trochę mnie zaskoczył tym pytaniem, bo nie spodziewałam się, że po tym, jak mu się naraziłam już na samym początku, to on zechce porozmawiać na jakikolwiek temat.

Szczególnie, że dał mi do zrozumienia wyjątkowo dosadnie, co o mnie myśli. Nie chciałam się kłócić, jak sugerowały mi Yamari czy Hwan Jin, bo uważałam, że to i tak nie ma sensu, skoro nic na tym nie zyskam. Jednak obwinianie mnie mógł sobie darować. I dlaczego akurat ja zostałam czymś w rodzaju „łącznika" między nim a Zhan? Czyżby to była jakaś zemsta za to, że wyglebałam się w klubie przy jego nogach? Myślał, że chciałam i specjalnie się do tego przygotowałam? Że wy*ebałam się przed nim specjalnie w tak ostentacyjny i wulgarny sposób? Że wiedziałam o tym, że spódniczka podsunęła mi się w górę ukazując dolną część bielizny, jak subtelnie poinformował mnie o tym Dongwoo przed paroma chwilami? Trzeba będzie to jakoś odkręcić, bo ostatnio za dużo wyszło o mnie negatywnych plotek.

    Dziewczyny już spały, ale tradycyjnie brakowało Jenny, a Zhan czuła się tak kiepsko, że leżała na wersalce w salonie- stąd miała bliżej do łazienki. Hoya i Dongwoo siedzieli na poduszkach przy stoliku i popijali herbatę, którą ich wcześniej poczęstowałam.

-Hej, jak tam? Dał ci już spokój?- zagadał do mnie Hoya.

-Ale kto?- odparłam zdziwiona.

-Nasz lider Gyu. Przydałby mu się zimny kubeł wody, naprawdę.

-Proszę się tym nie przejmować, to nic takiego- starałam się zakończyć ten temat jak najszybciej, nie chciałam dyskutować, jeszcze tego mi brakowało, bym przypadkiem wyszła na jakąś „pannę w opałach", którą koniecznie trzeba wesprzeć, bo sama jest zbyt nieporadna.

-A, właśnie. Woohyun prosił, bym ci oddał. Nic nie zeszło, także spokojnie- powiedział Dongwoo i podał mi do rąk moją kartę, którą dałam wcześniej w klubie Woohyunowi.

-A... wasz manager?

-Nie ma prawa nazywać się naszym managerem, ale to temat rzeka i na inną okazję, tak więc wybacz, Ye Bi- wytłumaczył mi uprzejmie Dongwoo i sięgnął po miskę, i podstawił ją Zhan, bo zaczęło jej wyciekać ustami. Gdy trochę jej przeszło, zaprowadziłam ją do łazienki i przytrzymywałam jej włosy, by i siebie przy okazji znowu nie uświniła. Jednak ostatecznie pobrudziła sobie dopiero co zmienioną bluzkę, więc czekało mnie ponowne oczyszczenie Zhan, w czym mimo wszystko miałam wprawę; nie brzydziłam się ani tym, że śmierdziała jak nieboskie stworzenie nie tylko alkoholem , lecz również tymi wszystkimi niefajnościami, które wyszły tą samą drogą, którą weszły. Nie brzydziłam się również tym, że będę musiała rozebrać ją całkowicie do naga i umyć, bo sama nie była w stanie.

-Mogę zajrzeć do Yamari?- zapytał Dongwoo przez drzwi.- Też chcę pomóc...

-No właśnie co do tego, to sunbae zrobili chyba zbyt dużo i ymm... myślę, że w kwestii odpracowania długu...- próbowałam udzielić mu odpowiedzi, a równocześnie zajmując się Zhan.

-Nie wiem, czy to da radę tak po prostu załatwić!- przerwał mi Sunggyu. Był zły, więc cieszyłam się, że dzielą nas drzwi.

Ułożyłam Zhan w bezpiecznej pozycji i wyszłam z łazienki, zamykając za sobą szybko drzwi, by nei mieli wgądu.

-Zadzwonię po kierowcę i dam mu znać, że może nas zabrać, bo misja „Odwieźć CYS" już dobiegła końca- poinformował swoich kumpli i podał mi swój płaszcz, spodnie oaz buty, które ucierpiały przez którąś z członkiń CYS.

-A dziewczyny? – spytał Dongwoo.

-Dowieźliśmy je na miejsce, nie potłukły się bardziej i nie uszkodziły siebie nawzajem. W skrócie: nic im już nie grozi, więc możemy wracać do siebie.

-Ale L i Woohyun na pewno zajęli się Sungyeolem i Sungjongiem. Może nawet Hyuna pomogła. Chcesz zostawić 3 pijane dziewczyny na głowie Ye Bi? Myślisz, że ma nieograniczone pokłady energii?

-Nawet nie proś mnie o nic więcej, a jak następnym razem wyjdziecie na imprezę, to dopilnuj, by koleżanki tyle nie piły- Sunggyu zignorował chwilę słabości Hoyi, jaką był jego suport dla mojej osoby i poinstruował mnie tak, jakbym była jego jakimś znajomym, który wisi mu przysługę.- W kieszeni masz adres pralni, zarezerwujesz to na moje nazwisko, ale koszty usługi pokryjesz z własnego portfela.

-Hyung~ Proszę cię, to już o wiele za dużo. Ye Bi nie może być odpowiedzialna za każdym razem. Załatw to sobie z ZhanZhan.

-To nie jest zależne od ciebie, Hoya, więc nie kwestionuj moich sposobów załatwiania konfliktów.

-To tylko drobne nieporozumienie- dodał Hoya.

-Właśnie chciałam coś zaproponować, panie starszy, ale obawiam się, że mogłabym wyjść na jakąś marudną królewnę, jednak pański kolega utwierdził mnie w przekonaniu, iż mogę zaryzykować i nie zawaham się tego zrobić.- poinformowałam Kim Sunggyu. Dongwoo zagwizdał z uznania, a Hoya sunbae posłał mi delikatny uśmiech.

-Chcesz negocjować? Ty?

-Tak, ja.

-A, niech będzie. Dobra, ale lepiej miej mocne argumenty, dziecko, bo nie będę się nad tobą litował, jak się rozpłaczesz.

-To... załatw najpierw tą swoją sprawę z waszym kierowcą, a ja zajmę się do końca Zhan. Możecie się rozgościć, tylko jest już cisza nocna w dormie, więc nie hałasujcie za bardzo...

-Cokolwiek, tylko nic już więcej nie namieszaj, dziewczyno.- przerwał mi lider Infinite i wyszedł na zewnątrz.

* * *

(ZhanZhan)

     Nie do końca byłam świadoma, co się wydarzyło, ale wiedziałam, że jestem w nie najlepszej kondycji. Czułam raz zimno, a raz niesamowity gorąc, w głowie mi pulsowało, a w uszach szumiało. Ogólnie to pewnie wyglądałam jak „żywy obraz nędzy i rozpaczy". Dostrzegłam Ye Bi i to tak jakby poprawiło mi humor, chociaż nie zasługiwałam na żaden akt współczucia.

Próbowałam jej pokazać, by pomogła mi zdjąć ubranie, gdyż sama nie byłam w stanie. Zauważyłam wannę wypełnioną wodą i starałam się do niej samodzielnie dostać, ale ze zdziwieniem doszłam do wniosku, iż to niewykonalne.

-Usiądź tylko na brzegu, a ja cię wsunę do środka- zaoferowała Ye Bi.

-Ye Bi, nie musisz mi pomagać- nadęłam policzki, robiąc imitację jakiegoś niezadowolonego aegyo. Z jednej strony to było miłe, a z drugiej za dużo razy ratowała mnie, gdy mówiąc bez ogródek, z*ebałam po całości.

-Unnie, nie kłóć się- poprosiła.- Nie zostawię cię w takim stanie.

-Umm... Ye Bi?

-Mm?

-No... nic, tylko... chcę, żebyś... To znaczy, czy mogłabyś... no, pomóc mi się obmyć.

-Co?

-Czy możesz wejść do wody?- powtórzyłam, przekształcając zdanie tak, by tym razem zrozumiała.- Będę się bała mniej...

-Teoretycznie nie powinnaś mnie o to prosić, a już tym bardziej nie powinnaś się bać, ale w praktyce postaram się, byś poczuła się lepiej.

    Takie miałam dość dziwne przyzwyczajenie od czasów trainee: nawet jak nie byłam pod wpływem alkoholu, to brałyśmy wspólnie prysznic. Kąpieli chyba jeszcze ani razu, ale to bez znaczenia, bo i tak pozostawało to kwestią mieszczącą się w skali rzeczy, które wolno było nam robić razem.

-Unnie? Przełóż nogi na drugą stronę wanny.

-Nie mogę, próbowałam. Boli...

-No to, umm.... Dobra, wiem już. Nie pozostaje mi nic innego. Muszę cię tu włożyć, tylko się nie bój unnie, bo obejmę cię w pasie, w porządku?

-Ale ja jestem ciężka...

-Mam może pójść po sunbae Sunggyu, co?- zmotywowała mnie w dziwny sposób, ale trochę się przemogłam, choć strasznie bolało.

Po chwili poczułam, jak bielizna przylepia mi się do ciała. Ciepła woda~ Życzyłabym sobie nie czuć się pewnego dyskomfortu, wtedy byłoby łatwiej, ale jedynym rozwiązaniem było zdjęcie górnej i dolnej części odzienia, ale nie chciałam przestraszyć Ye Bi.

* * *

     Chciałam odjąć Ye Bi obowiązków, ale tylko jej dokładałam. Ona posiadała zbyt wiele dobrych cech, by mi powiedzieć coś nieprzyjemnego, za to Jenny czyniła to non-stop. Z jakichś dziwnych względów zostałam liderką, choć wszystko, co robię, to rozczarowywanie dziewczyn. Ye Bi z nas wszystkich była najbardziej odpowiedzialna, ale wszyscy traktowali ją jak piąte koło u wozu albo brali za naiwną.

Tak naprawdę to ona była czynnikiem, który sprawiał, że CYS wciąż istniało, pomimo tylu wpadek przed debiutem.

-Pójdę po jakieś lekarstwa, a ty się sobą sama zajmij, tu i tam musisz sama- oznajmiła po 15 minutach wodnego masażu. Zawsze działało, gdy wyglądałam i zachowywałam się jak wrak. Ale jakoś tak poprawiało mi to krążenie we krwi i lepiej było mi dojść do siebie.

-Gdzie się tego nauczyłaś?- próbowałam z niej wydobyć jakąkolwiek informację, ale za każdym razem mnie zwodziła robiąc wszystko, bym nie poznała tej tajemnicy.

-Na razie nie myśl o niczym, unnie, tylko się zrelaksuj. Odprawię trójkę z Infinite, pójdę po te lekarstwa i wrócę. Nie będzie mnie tylko chwilkę, ale postaraj się jakoś sama ogarnąć. Jakby co, to poproś Domi, ona też przechodziła szkolenie z kursu udzielania tobie pierwszej pomocy.

-Czekaj, Ye Bi. Muszę ci coś...

-Tak, wiem o tym, że oprócz Jenny, to ty też. Tej ścieżki z wielgaśnych malinek na szyi oraz na twoich piersiach nie da się nie zauważyć. Ale tak jak powiedziałam, do zobaczenia.

* * *

(Sunggyu)

    Mimo iż sytuacja w naszym dormie nie przedstawiała się najlepiej, to nie było tak tragicznie jak z członkiniami Can You Smile. Przynajmniej wszyscy trafili do dormu w mniej więcej dobrym stanie. Przy takim ostrym imprezowaniu i intensywnym trybie życia, CYS zostaną rozwiązane, daję im góra rok lub półtora. Z drugiej strony nie ma co się dziwić, skoro pojawiają się na tych samych domówkach czy prywatnych wyjściach co EXO. Oba zespoły są tak bardzo zniszczone, że nie umiem tego ubrać w odpowiednie słowa. Rozumiem, że odczuwają stres ze strony SM, ale jak ktoś nie ma swojego rozumu, to trudno. Nie wynaleziono jeszcze lekarstwa na głupotę i niestety, ale nie zapowiada się na to, aby dokonano tego w najbliższej przyszłości.

-No w końcu, strasznie długo ci to zajęło. Zdaje się, że miałaś jakąś ofertę?- przypomniałem Ye Bi, kiedy skończyła opiekować się liderką.

-A... jasne, tylko czy wy nie mieliście wrócić do siebie?

-Kierowca powiedział, że ma na dzisiaj dość i że odbierze samochód z rana przed 6.

-A... Hoya i Dongwoo sunbae?

-Co to za wiocha, którędy nie jeżdżą nawet taksówki!

-Spokojnie proszę, panie Kim. Co dziś za dzień?

-15 grudnia, grubo po północy.

-No to nie wiem, może korek albo przerwa grecka.** Mogę spróbować wam załatwić jakiś transport, ale to potrwa.

-Jak ich najpierw dobudzisz, to może rozważę twoją propozycję.

-No to już jak wrócę, będę za jakieś... 20-30 minut.

-Ty chcesz mnie zdenerwować!

-Po raz trzeci nie powtórzę, panie Kim. Chcę, żeby pan zamilkł. No chyba, że dąży pan do tego, by jeszcze użerać się ze spitymi CYS.

-Ugh, nie.

-Świetnie, więc proszę nie robić hałasu. A teraz to taka gorąca i szczera prośba z mojej strony do pana: proszę usiąść na czterech literach i czekać. Mam coś do załatwienia, a im dłużej będzie mnie pan opóźniał, tym skończy się to dla pana gorzej. Radziłabym dostosować się ten jeden raz, bo wypadałoby znać swoje miejsce przebywając u kogoś w dormie pierwszy raz.

     To zabrzmiało dziwnie znajomo, ale nie umiałem odnaleźć źródła tego osobliwego rodzaju deja vu, choć to również tak do końca nie było to.

Minęło 10 minut, gdy rozległ się jakiś dźwięk. Odruchowo sięgnąłem po swój telefon, ale wyświetlacz nic nie pokazywał. Dzwonienie nie ustawało, a ja dopiero w ostatniej chwili wychwyciłem wibracje rozchodzące się po powierzchni drewnianej komody stojącej w holu. Zdołałem zjawić się nim urządzenie całkowicie zsunęło się po meblu i roztrzaskało na podłodze. Wyświetlił się numer wraz z kontaktem podpisanym jako „Princess Jenny". Ja czegoś nie rozumiem albo to oni popełnili błąd w wytwórni, bo zauważyłem, że wszystko kręci się wokół Kim Ye Bi, a nie Wu ZhanZhan. W tym zespole wszystko jest nie tak jak być powinno...albo to ja już nic nie ogarniam ze względu na swój wiek.

-Um, hej. Z tej strony sunbae z EXO. Dzwonię, żeby dać znać, że Jenny jest bezpieczna i w drodze do waszego dormu. Ogarnęliśmy ją trochę. To... Otwórz bramkę, bo właśnie podjeżdżamy.

    Przesunąłem palcem w czerwone miejsce, więc połączenie się zakończyło. Wow, magia. Od kiedy EXO dbają o „swoje" młodsze koleżanki? Zdecydowanie my Infinite, musimy skończyć z dobrymi uczynkami dla CYS naszym kosztem. Ta „przygoda ze ślimakiem" bardzo nas popsuła i to tak, że nie jestem w stanie opisać, jak negatywne emocje próbują się ze mnie wydostać. Miały swoich sunbae z wytwórni, więc po co wzbudzają w Infinite litość i chęć okazania wsparcia? Nie zasługiwały na to!

* * *

(Ye Bi)

     Nadjeżdżający pojazd od tyłu zatrąbił, więc zeszłam na trawnik. Była to taksówka z centrum, więc pomyślałam, że sunbae z Infinite jakąś udało się znaleźć i zamówić przewóz. Zdziwiło mnie jednak, że nie czekali na ganku. Kiedy dochodziłam do bramki, coś na mnie wlazło, a nogi po prostu same się pode mną ugięły pod ciężarem czegoś lub kogoś.

-Auć, przestań mnie gryźć!- po tym, do czego doszło, wiedziałam że to Jenny, tylko ona tak się zachowywała. Oczywiście tylko wtedy, gdy tak się nawaliła, że nawet nie pamiętała, jak ma na imię.

Zsunęłam ją na trawę, bo zaczęła drapać mnie ostrymi jak u kota paznokciami. Podniosłam z trawy foliówkę, która wypadłą mi z rąk i poszłam do środka. Położyłam reklamówkę na komodzie, zostawiłam drzwi otwarte i powróciłam po Jenny która udawała, że jest aniołkiem, machając rękoma i nogami na trawie. Nie miała przy sobie niczego swojego, nawet ubrania nie były jej i sądząc po rozmiarze domyśliłam się, że należały do jakiegoś chłopaka. Taksówkarz nadal czekał, więc podeszłam. Zapukałam w przyciemnianą szybę, a kierowca zsunął ją w dół.

-Ile za trasę?- spytałam, ale widząc siedzenia w podobnym stanie co w vanie Infinite sądzę, iż o zniżce nie ma mowy.

-Muszę go odwieźć, więc otworzę bagażnik, a ty zabierzesz rzeczy koleżanki, bo nie mam ochoty tracić czasu na awantury z gwiazdeczkami k-popu- oświadczył gburowato.

-Przepraszam, czy mogę wiedzieć, kogo jeszcze pan wziął?- zapytałam z ciekawości, kto pomógł przywieźć Jenny.

-Pomóż jej, bo jest jakaś niekumata- taksówkarz zwrócił się do pasażera siedzącego obok niego.

    Skierowałam się do bagażnika i wyjęłam średniej wielkości kartonowe pudło ze wszystkimi ubraniami Jenny w takim stanie że tego się już chyba nie da wyprać. Sprawdziłam zawartość torebki. Brakowało portfela oraz telefonu.

-Tutaj- zawołała osoba, która uratowała Jenny dupę. Do torebki wsadził telefon oraz portfel. Cały czas przyglądałam się postaci, by zidentyfikować tożsamość tego kogoś.- Nic nie wziąłem, spokojnie- dodał. Zlustrowałam go spojrzeniem od góry do dołu. Koleś najwidoczniej sam się nieźle na*ebał, bo miał świeżą ranę na wskroś przez nos, parę siniaków na lewej ręce, ślady po ostro zakończonych trzonowcach, liczne rany na szyi typu zadrapania od paznokci, które były widoczne przez dziurawą koszulkę. Miał również dwa różne buty. Wyglądał tak bardzo seksownie, że aż zrobiło mi się niedobrze i tak jak normalnie nie mam problemu z takimi rzeczami, tak teraz musiałam się naprawdę wysilać, by powstrzymać torsje.

-Jasne, dzięki. Ty jesteś z EXO CBX, co nie?- zagadywałam go specjalnie, bo jednak sytuacja była trochę albo nawet bardziej niż niezbyt kolorowa.- Nie, nie, ja mam wprawę- powstrzymałam chłopaka, który próbował dźwignąć Jenny. Przejęłam ją z jego rąk na siłę, bo zdawał się nie słuchać, a ja nie byłam w nastroju do nocnych awantur z którymś sunbae z EXO. Przełożyłam Jenny przez ramię sznureczek od torebki, umiejętnie chwyciłam Jenny pod ramię, a pudło z jej rzeczami chwyciłam pod wolne. Zostawiłam pudło w holu, a ją samą zaciągnęłam do łazienki, która była już wolna i wyszłam jeszcze po to, by zobaczyć, czy przewoźnik nie odjechał.

-Podwiózłby pan kogoś?- zapytałam. Nie chciałam mu zwracać uwagi, iż czyszczenie sobie pojazdu na naszym podjeździe nie jest zbyt kulturalne, ale bardzo mnie korciło, jednak nie chciałam po raz kolejny zrobić z siebie pośmiewiska przed sunbae. Chłopak podawał mu wilgotne ściereczki do tapicerki, by zetrzeć z siedzeń „prezent od Jenny". Wyglądał bardzo znajomo...

-Gdzie i kogo?- odparł kierowca, gdy wytarł ostatnią żółtopomarańczową plamę, najwidoczniej nie będący chętnym, by spełnić moją prośbę. Pragnął jedynie w jak najszybszy sposób pozbyć się nieprzyjemnego odoru.

-Kim Sunggyu, Lee Howon oraz Jang Dongwoo...- zaczęłam mu tłumaczyć.

-No nie wiem...

-Zapłacę za paliwo i trasę, tylko niech ich pan bezpiecznie zawiezie- jeśli myślał, że odpuszczę, to się mylił.

-64298, 85₩***- podał cenę. Zagryzłam dolną wargę, bo to było za dużo, ale nie dałam nic po sobie poznać.

-W porządku.- zgodziłam się, mimo iż stawka była słono zawyżona.

-Za tego pana będzie dwa razy tyle- dodał i wskazał na oryginalnego pasażera.

-1285967,7₩?!****- powiedzieliśmy razem nie kryjąc zdziwienia. Chłopak spojrzał na mnie spod daszka czapki i pokręcił głową.

-Innej opcji nie ma i nie będzie. Rozmawiasz z partnerem wytwórni SM, laleczko, życie tej gwiazdy jest na wagę złota- mężczyzna posuwał się za daleko, a nazywając mnie tak, tylko pogarszał swoją sytuację.

-Dlaczego miałabym fundować jazdę dla sunbae Minseoka?

-„Minseok"? Kup sobie okulary, mały krecie. Za niego bym tyle nie brał- poprawił mnie niewdzięczny taksówkarz.

-No dobra... umm, sunbae Jongdae?

-Nie, nie Jongdae, ale i tak nie musisz płacić, Ye Bi.

    Rozszerzyłam oczy z szoku, bo niby jak w logiczny sposób wytłumaczyć pojawienie się Byun Baekhyuna?!

* **

(Myungsoo)

     Nieobecność Sunggyu, Hoyi i Dongwoo niepokojąco przedłużyła się z „momentu" aż na 2 godziny! Co oni tam robią? Przecież Gyu miał tylko wyczaić od nich adres, powiedzieć naszemu szoferowi drogę, wysadzić je i to wszystko. Nie miałem możliwości wykonać połączenia ze względu na zaistniałe warunki: Sungyeol bawił się jeszcze w wykonywanie głupich challengy, więc musiałem dopilnować, by dał sobie spokój, bo skończył na „wciąganiu cynamonu nosem", a Sungjong przez to, jak się spił, to gdyby mógł chyba przeleciałby Yamari od razu, ale wciąż powstrzymuje się ze względu na Seo.

-Przestań już tyle pić, to takie wieśniackie i wcale nic nie zmieni- powstrzymywałem Sungjonga przed wykończeniem się dziesiątym kieliszkiem mieszanki cherry z polską wódką.- Przestań do niej podbijać, bo tylko mieszasz jej w głowie.

-Hyung, ale to nie byłem ja, tylko alkohol.

-Tak i właśnie dlatego powinieneś ugryźć się w język nim coś chlapniesz. Wiesz, że są takie rodzaje dziewczyn, co są wyczulone na punkcie słuchania o ex swoich sympatii? Poza tym nie wydaje mi się, by rozmawianie o tym już na samym początku miało większy sens, bo prędzej ją do siebie zniechęcisz nim przyciągniesz- udzieliłem mu przydatnej, książkowej rady, bo sam specjalistą od związków nie byłem.

-Ale ja z nią nie flirtowałem...- usprawiedliwiał się głupio i naiwnie Sungjong.

-Dobra, dobra. Już kończ pić, bo się nie odnajdziesz, idź się odśwież, a ja zobaczę, czy Sungyeol dalej tak kiepsko wygląda.

-Mi naprawdę brakuje Seo, a wy tego nie rozumiecie- nadął policzki niczym obrażony dzieciak.

-To przestań na siłę ingerować w zmianę statusu, bo z tego, co zauważyłem, strasznie cię ciągnie do ich raperki.

-Ale nie w taki sposób jak myślisz.

-Słuchaj się hyunga, Sungjong i nie zaprzeczaj.

-Zrozum, że tylko za dużo powiedziałem! Nie miałem i nadal nie mam zamiaru szukać jednorazowych przygód.

-Ale czegoś się tak uparł, jak cię męczą hormony, to daj im upust.

-Zastanawiam się, dlaczego jeszcze nie dostałeś ode mnie w twarz, hyung.

-Idę do Sungyeola, bądź grzeczny- chwyciłem z jego ręki kieliszek, a po tym jak znalazłem się w kuchni, wylałem jego zawartość do zlewu. Pustą butelkę umieściłem w odpowiednim pojemniku na odpady. Udałem się na piętro wyżej i zajrzałem do Sungyeola, ale pokój był pusty. Z łazienki dochodził szum lecącej wody. Po chwili nieco chwiejnym krokiem szedł kolejny nietrzeźwy, który bardzo chciał „komuś" zaimponować. Zaimponował, a jakże! I to tak, że totalnie odleciał. W tej chwili jedynymi konsekwencjami wykonanego nieprzemyślanie challengu, polegającym „tylko" na napiciu się Sprite'a oraz zjedzeniu kiści bananów, był powracający atak torsji u wiadomej osoby.

-Nigdy więcej chorych challengy- oświadczył. Jego kredowo-biały odcień na twarzy utwierdził mnie w tym, iż nawet Sungeyol znał swoje limity. W tej chwili jego barometr imprezowania i wykonywania cudacznych wyzwań typu „Zaśmiejesz się, jesz wasabi"*****, na najbliższe kilka miesięcy był w pełni zapełniony.

-Lepiej ci już?- wykazywanie troski wciąż leżało w moich kompetencjach, bo z naszej siódemki, wypiłem najmniej.

-Jest już hyung?- bez trudu domyśliłem się, iż Sungyeol miał na myśli Sunggyu.

-Jeszcze nie, więc to dobra pora, by pójść grzecznie do łóżka. Proszę, otworzyłem ci drzwi- dodałem, bo przy jego obecnym stanie mogło dojść do tego, że by się przypadkiem uszkodził. W końcu dochodziło do tego w przeszłości niejeden raz; teraz Sungyeol dał radę jakoś dojść o własnych siłach, a gdy dotarł do łóżka, momentalnie usnął, a ja wcale się nie dziwiłem. 4 godziny w łazience musiały go, delikatnie mówiąc, nieźle zmęczyć i to do tego stopnia, iż nie miał na nic innego siły.

    Gdy zszedłem na dół, w salonie znajdowali się Sunggyu, Hoya oraz Dongwoo.

-Ogarnęliście ich z Wohyunem?- skierował do mnie najbardziej oczywiste pytanie Sunggyu.

-Znaczy Hyuna nas odwiozła, ale oni są w swoim mieszkaniu. Woohyun jakoś dziwnie się zachowywał, od kiedy Ye Bi się tak wyrżnęła przy naszym stoliku- objaśniłem liderowi.

-Dobra, jutro się tym zajmę, a reszta jak?

-No Sungjong się trochę doprawił, ale chyba zasnął, a Sungyeola też wykończyły mdłości, ale już z nim w porządku.

-Ja idę się kimnąć. Obudźcie mnie na śniadanie- oznajmił Hoya i pomaszerował do swojego pokoju.

Każdy z nas był już zmęczony; myślę, że nawet ja zasłużyłem na odpoczynek. Pamiętałem, że Sunggyu miał inne ubrania, ale zdecydowanie to nie była najlepsza pora na zadawanie tak przyziemnych pytań zwłaszcza, iż sam odczuwałem paprochy sklejające mi oczy.

* * *

(Chen)

    Nie mogłem powiedzieć, że spałem dobrze, bo tak naprawdę wcale nie zmrużyłem oczu. Nie dość, że dorm wyglądał jak po przejściu huraganu czy tajfunu, to jedyna łazienka w promieniu kilkuset metrów, co i rusz była zajmowana. I tak całą noc! Mnie tylko dopadł ekstremalnie silny ból w głowie, inni pewnie byli w gorszym stanie, ale tak schlanego lidera nie widziałem od czasów EXO OTP12.

    Zwlokłem się z łóżka, gdyż przed 5 rano obudził mnie głośny dzwonek w telefonie. Po co dzwoni do mnie Baek, skoro jest w pokoi obok :c

-Dawaj na dół, bo manager przyjechał- usłyszałem krótki komunikat, po czym rozłączył się.

Manager? Przecież on nas zakopie żywcem...!

    Ogarnąłem się na tyle, na ile mogłem, choć i tak czułem się i wyglądałem jak rozkładający się trup.

W kuchni na stole czekało śniadanie, 7 miejsc było zajętych. Przy kuchence elektrycznej znajdował się Suho i próbował obrócić pancake'a lekkostrawnego, dziwiąc się, dlaczego przywarł do teflonu, ale to, co wyłożył na talerz, nie wyglądało zbyt apetycznie.

Kyungsoo, który zazwyczaj nam gotował, spał z głową położoną na stole, do tego strasznie się ślinił, a Yixing, który szefował w naszej „oazie smaków i potraw", opowiadał Xiuminowi historię, którą podobno zarejestrował jego nabąblowany alkoholem mózg zeszłej nocy. Przeszedłem z kuchni do salonu. Znajdowali się tu Baekhyun, nasz manager oraz manager CYS.

      Cofnąłem się do kuchni i usiadłem na wolnym miejscu obok Jongina, z którego wydzielał się specyficzny zapach po „upojnym szaleństwie". Naleśniki Suho, które sam przyszykował, były spalone na węgiel, tosty z gofrownicy również nie nadawały się do spożycia. W garnku były jajka w skorupach, ale tak twarde, że nie wiem, czy nadawały się na cokolwiek, bo gotowały się 45 minut!

     Suho dał sobie spokój z gotowaniem. Świetnie, cały zlew brudnych garów! Chłopaków, w tym również i mnie, przywołał do świata rzeczywistego dźwięk tłuczonej, ozdobnej wazy, w której trzymaliśmy nasze drobniaki „na czarną godzinę". Gdy przybyliśmy do miejsca, skąd dobiegł nas ten hałas, po salonowej podłodze z brzękiem kręciły się nasze oszczędności, robiąc tyle samo harmidru co Suho próbujący się zaprzyjaźnić z kuchenką.

-Baek, dlaczego stłukłeś moją wazę?- zadał mu pytanie nasz niedoszły kucharz.

-Coś ty, k*rwa, narobił...- dołączył się Xiumin.

-Znowu będziemy musieli się tłumaczyć przed prezesem z twojego dzikiego, obłąkańczego zachowania. Masz jakiś problem?- westchnął Suho.-Umm, ale co manager CYS tu robi?

-A jak ci się, k*rwa, wydaje?!- wrzasnął na niego wściekły jak pitbull, Baek.

     ~         ~          ~

     Zostaliśmy w 7, bo Baekhyun i Chanyeol pojechali gdzieś, a Sehun „miał nas mieć na oku". Pomógł mi z wazą, a monety wrzuciliśmy do metalowego dzbanka. Koniec końców Sehun wyszedł do lokalnego baru i kupił nam ciepły śniadanio-lunch.

-No to mów, o co chodzi Baekhyunowi- zagadałem go, kiedy chłopaki poszli zjeść do swoich pokoi, a ja zostałem z Sehunem w kuchni i zmywaliśmy po Junmyeonie.

-Obiecałem, że nie powiem, ale skoro doszło do takich akcji, że zjawił się u nas manager Can You Smile... Myślę, że Jongin narobił nam problemów.

-Ale czemu oni...

-Podejrzenia są takie, że lider-hyung jest z kimś w związku. Ponoć do sieci ktoś wrzucił jego nagie fotki, ale Baek i Chanyeol będą to prostować.

-W jakim sensie nagie fotki?- dopytywałem się.

-No... takie, które ludzie wrzucają przed i po akcie.

-Ale że niby nasz Suho kogoś ma?...- zamyśliłem się.

-W każdym razie nasz i CYS manager ugadali się, by załatwić to między oboma zespołami. SM już ponoć zarządziło wszystko, co gdzie trzeba. Wiesz, banowanie stron na plotkarskich serwisach...

-No to mamy pozamiatane na zakwalifikowanie się teraz do jakichkolwiek music awards. Nawet jeśli ludzie lubią naszą muzykę, to i tak pozostaje niesmak po informacji czy plotek o nas- westchnąłem.

-Przede wszystkim żegnamy się z kontraktem, a solową karierę... mielibyśmy bardzo pod górkę- skwitował Sehun.

-Nie dołuj, Sehun~- trzepnąłem go po głowie mokrą od piany po płynie do mycia naczyń, rękawiczką gumową i kontynuowałem zmywanie garnków. Nie nadawałem się do tego, bo na ból w krzyżu długo nie trzeba było u mnie czekać.

* * *

(Yeon Mi)

    Śniadanie zjadłyśmy w niezwykłej ciszy. Unnie z Chin, czyli liderka, miała podkrążone i napuchnięte do czerwoności oczy, unnie z Kanady- Jenny- wyjątkowo nie dokuczała Ye Bi. Unnie Hwan Jin z napuchniętym nosem, konsumowała jedzenie. Miała katar? W każdym razie jej nos przypominał mały kartofelek.

Unnie z Japonii- Yamari- spostrzegła, że przyglądam się każdej z nich po kolei, więc gestem przekazała mi, bym dalej jadła w ciszy.

    Rozległ się dzwonek do drzwi, ale żadna z nas nie wstała, tylko najzwyczajniej w świecie kontynuowałyśmy spożywanie śniadania w postaci bezglutenowych kotletów sojowych z dodatkiem mleka oraz płatków składających się z otrębów, które wyglądały dobrze tylko na opakowaniu.

Po kolejnym „ding dong" od stołu wstała Ye Bi unnie, która tak naprawdę opróżniła swoją miskę tylko do połowy. Jenny wzięła miskę Ye Bi i jak gdyby nigdy nic przejęła jej porcję.

* * *

(Ye Bi)

    Nie rozumiałam, po co ten człowiek pojawił się tutaj i przeszkodził w śniadaniu. A do tego jeszcze manager EXO... No to są chyba jakieś kpiny.

-Zawołaj koleżanki- oświadczył takim tonem, którym chciał pokazać swoją władzę i bez pozwolenia, obaj weszli do salonu. CYS natychmiast zjawiły się w salonie.- Widzę, że wam się nudzi- zwrócił nam uwagę nasz manager.- Pamiętacie wasz grafik? Nie wydaje mi się.

-Nie wydaje mi się, by był pan odpowiednią osobą do wypominania tego, co oraz kiedy robimy. O ile mnie pamięć nie myli, to nie znał i nadal nie zna pan naszych imion- odbiłam pałeczkę, a Jenny niefortunnie czknęła, bo pewnie za szybko zjadła. Hwanjin ścisnęła ją za koniuszki nosa, aby zaczęła normalnie oddychać.

-Shim Ye Ri, nie możesz tak się do mnie zwracać.

-Nazywam się Kim Ye Bi, baranie- syknęłam ze złości. On był pozbawiony wszelkich kompetencji, a sądząc po jego młodym wieku 20+, jestem przekonana na 99%, iż został naszym managerem jedynie poprzez krętactwo i układy z szefostwem z góry.

-Myślę, że mam dla was propozycję, dziewczynki. I nie trzeba zbędnych nerwów, panno Kim- odezwał się manager EXO.

-Pan porozmawia z naszą liderką. Byłoby miło, gdyby nasz „kochany" manager nauczył się nas w końcu nie mylić- posłałam managerowi Im przesłodzony uśmiech, na co ten wywrócił oczami.

-Reszta może odejść, chcielibyśmy pomówić z panną Wu.

    Może manager EXO również nie był idealny, ale przynajmniej zapamiętał, kto jest kim w Can You Smile.

-Hwaiting~- zwróciła się uroczo do Zhan nasza maknae, po czym wyszłyśmy tak, jak poprosił o to manager EXO.

-No i znowu z*ebałaś. Dlaczego zawsze musisz się tak szarogęsić?- naskoczyła na mnie Jenny, gdy weszłyśmy do sali, w której ćwiczymy.

-Z*ebała? Ewidentnie przesadzasz, bo to nie Ye Bi ani żadna z nas nie uświniła vana Infinite- uprzytomniła ją Hwanjin.

-W każdym razie... ubrania sunbae Sunggyu...- zmieniła temat.- Zhan była okropna!

-Palnąć cię w ten głupi łeb?- upomniała ją Yamari i zmierzyła wściekłym spojrzeniem. Jenny walczyła z Teddy Bear na spojrzenia.-No~ zdaje się, że sunbae Byun sam ci załatwił dowóz, bo nie mogliście się z Jonginem od siebie odkleić. Ale weź... masz zwierzęce instynkty- znalazła jej słaby punkt Yamari, a ja zamrugałam. Skąd ona wiedziała, co się wydarzyło wieczorem?

Jenny zatupała stopami jak niezadowolony przedszkolak.

-Jak już się pieprzycie jak koty, to przynajmniej znajdźcie własny kąt- byłam pewna, że po słowach Yamari, Jenny przejdzie do agresji.

-Ale Kai mnie zabrał, bo chciał mi pokazać ich pokoje. No i znaleźliśmy się w pokoju u ChanBaeka, a on przypadkiem znalazł coś ciekawego- tłumaczyła się Jenny.-Wiedziałyście, że oni... że każdy w EXO ma fap-rzeczy? Trzymają je nie tylko w telefonach, ale w specjalnych folio-albumach.

-Jenny, oszczędź nam- stuknęła ją palcami w czoło Yamari.

-No ale kolekcji Baekhyuniego oppy nie przebije nic. On to trzyma pod łóżkiem, w takim kolorowym pudełku po air maxach...

-No ale skąd wiadomo, że to Baekhyuna?- spytała Domi.

-Jongin oppa mi powiedział.

-A ty tak wszystko łykasz, co on ci powie jak młoda gęś.- westchnęłam, bo Jenny czasem brakowało kory mózgowej.

-I tak chciałaś sobie zmienić UB... wiesz, chyba nie chcesz dłużej biasować kogoś takiego- Jenny kusiła biedną Domi dalej.

-Ale Baekhyun sunbae jest moim UB i nie mogę go ot tak sobie zmienić- zarumieniła się Dom.

-To go zmień i to jak najszybciej, im wcześniej tym lepiej, bo zdaje się, że ten twój UB nie jest do końca normalny- poradziła jej Jenny i pokazała jej jako dowód nagranie z wnętrza tajemniczego pudła.

-Nie widzę w tym nic niecenzuralnego, po prostu ma dużą kolekcję photobooków i lookbooków w wersji albumowej. Przecież wiecie, że on jest fanem ubrań i w ogóle- zauważyła Hwanjin.

-A te pozaginane strony?- próbowała ratować siebie samą z dołka Jenny.

-Zapewne ta sportowa koszulka z kaczym pyszczkiem mu się spodobała. No i może szukał męskiej wersji tej karmazynowej bluzeczki z kołnierzem, którą miała na sobie ta modelka- objaśniła jej cierpliwie Hwanjin, a Dom nagle pisnęła.

-Co ci, Dom?- położyłam rękę na jej czole, ale temperaturę miała w normie.

-Skąd on ma wydanie z tą modelką? Były tylko trzy egzemplarze do kupienia i to na zamówienie.

-Kto?- zainteresowała się Yamari.- O! Czyli to ją miał na myśli Sungjong...

Dziewczyny spojrzały na Yamari, a Yamari na mnie z oczami misia Cocolino.

-Ymm... ale co?- odparłam, bo nie bardzo ich słuchałam.

-Nic, tylko Jenny upiera się przy swoim i próbuje udowodnić, że Byun sunbae jest byuntae, bo trzyma dziewczyńskie magazyny. Ale ogólnie chodzi o to, że próbuje wykaraskać się z tarapatów, byleby nie być winną, choć wszyscy i tak znają prawdę. No... a Domi jak to Domi. Tym razem zachwyca się modelką JYP.

-No... a co ja mam z tym wspólnego?

-Pomocy? Bo potrzeba tlenu?

-Ale w czym?

-Przed dalszym cringe'owym zachowaniem Jenny?

     Dłużej nie umiałam się powstrzymywać, więc zaśmiałam się.

-Co?- dziwiła się Teddy Bear.

-Śmieszy mnie, że jeśli są jakieś mało istotne wydarzenia, to wszystkie się dogadujemy, natomiast w przypadku spraw codziennych nie umiemy się ze sobą po ludzku porozumieć.

-No..., ale ta modelka jest taka sobie. Zastanawiam się, dlaczego żadna agencja mnie nie zaprosiła, przecież nie wyglądam jak niedożywione dziecko- posmutniała Jenny.

-Po tym jak rzuciłaś się jak wściekła pantera na Byun Baekhyuna? Nikomu nie przyjdzie do głowy uznać cię za delikatną i dziewczęcą, choć robisz więcej selfie niż insta-celeb. Nawet mu nie podziękowałaś za bezpieczne odwiezienie, wcale nie musiał ratować ci skóry. A ty Ye Bi załóż na siebie porządne ubrania i za 5 minut spotykamy się w holu. Wy zostaniecie- poinformowała nas Zhan, kiedy wróciła.- Hwanjin, dopilnujesz dziewczyn? A ty Yamari... nie chcę więcej słyszeć takich plotek.

-Ale ja nie zmyślałam, Sungjong sunbae naprawdę opowiadał mi o swojej dziewczynie...

-Nie to. Powiedziałaś po pijaku Xiuminowi, o czym manager EXO raczył mnie poinformować właśnie teraz.

-Ale co powiedziałam?

-W Can You Smile są same niewyżyte osoby, tak?!- podniosła na nią głos liderka.- Potrzeba nas zaspokajać, bo my nie potrafimy inaczej funkcjonować?

* * *

(Baekhyun)

    Dostaliśmy taki o.p.r od zastępcy prezesa, że miałem ochotę zwrócić cały poranny posiłek, na który składało się Kinder country oraz skromna miska płatków Chocapic.

-Pięknie, nie miałem pojęcia, że może dochodzić do takich ostrych akcji- skomentował Chan, gdy czekaliśmy na naszego managera w pustym pokoju. Sączył przez słomkę wodę mineralną z dodatkiem soku z limonki.- Napij się.

-Lepiej nie- odpowiedziałem mu i odsunąłem od siebie napój, który mógł teraz jedynie pogorszyć mój stan.

Do pomieszczenia wszedł nasz manager, a za nim przyszły dwie członkinie CYS.

-A... tej wysokiej to chyba nie kojarzę- wypalił Chan i mrugnął do „kluski".

-Proponuję załatwić to w wytwórni- wymądrzył się nasz manager.

-Pan już i tak wydał nas prezesowi, więc mi wszystko jedno- stwierdziłem z zauważalną obojętnością w głosie.

-Wasz lider nie potrafi zjawić się, gdy jest wzywany?

-To nie zmienia faktu, iż nie wysłuchał pan tego, co mamy do opowiedzenia.

-W czym wy macie problem? Załatwcie to teraz między sobą. Przy mnie.

-No chyba nie- zaprzeczył Chanyeol.- Przecież Can You Smile jeszcze nie zadebiutowały, a pan już namieszał.

-Załatwcie to w mojej obecności i bez dyskusji. A wy,- zwrócił się do Ye Bi i Zhan.- SM to poważna wytwórnia i nie ma tu miejsca dla tanich dz*wek z ulicy. Jak się nie podoba, to zatrudnijcie się gdzie indziej, bo chłopaki od samego początku mają przez was problemy.

-Pan nas znieważa, a my mamy prawo do obrony- odezwała się Ye Bi.

-Ty za bardzo pyskata jesteś, Kim, ale to się niedługo skończy. Nie chcę już na was patrzeć, więc wrócę za 4 godziny. A wy nie próbujcie żadnych sztuczek, kamery działają. Nie próbujcie, bo wasza pensja poleci w dół- zagroził im nasz manager i wyszedł. Na dodatek zamknął drzwi. No to za*ebiście!

-No~ pani liderka pokazała klasę- zagwizdał Chan i klasnął w dłonie.

-P*erdol się, Park. Byłeś, widziałeś?-stanęła w jej obronie Ye Bi.

-A ty to może tak? Taka jesteś cnotka, że spierdoliłaś z imprezy?!

-Chanyeol, może wysłuchamy koleżanek?- zaproponowałem.

-She creeps me out, bro. Ouch- Chanyeolowi włączył się tryb wkurwu, który z doświadczenia wiem, że szybko mu nie przechodzi.

-Załatwmy to szybko, zanim ten kretyn wróci. Może sunbae zgodziliby się na jakąś wersję? Zawsze możemy spotkać się prywatnie i wymyślić coś, co spodoba się obu zespołom- zasugerowała Zhan.

-Nie głupie- przyznał Chanyeol.- A kim ty jesteś tak w ogóle?

-To ja jestem liderką, ale wszystkie pomyje spadają zawsze na Ye Bi- wytłumaczyła mu ZhanZhan.

-Tak, tak. Słyszałem od Sehuna, że wasza Klusia jest uczynna i w ogóle taka dobra- podlizywał się im Chan i wyciągnął rękę w stronę głowy Ye Bi.

-Zostaw ją, dobrze ci radzę- odtrąciła go od Ye Bi, Zhan.- Chyba, że chcesz mieć kłopoty.

-Dobra, luz. Chciałem trochę rozluźnić atmosferę. Chcecie coś do picia?

-Ja podziękuję- odpowiedziała mu Zhan.

-Tęczowy koktajl z pudrowymi cukierkami, ale później.

-Uhuu~ a skąd takie wymagania, Klusiu?

-Nerwy. I nie mów tak do mnie, bo zobaczysz niebo od spodu.

-Uhu~ groźna.

-Zabierz ten palec z mojego nosa nim wybudzi się bestia.

-No... to co z waszym Jonginem?- zaczęła rozmowę na temat jako pierwsza ZhanZhan.

-A co ma z nim być? Jest zdrowym i w pełni świadomym swojej seksowności mężczyzną- udzielił jej odpowiedzi Chanyeol, a moja ręka powędrowała do mojego czoła.

-Nie wątpię, ale chodziło mi o coś bardziej normalniejszego- wyjaśniła liderka CYS.

-Oj, chyba spałaś na lekcjach przyrody już w podstawówce.

-Ja pie*dolę, a to o nas mówią, że to my jesteśmy rozpustnicami- wtrąciła Ye Bi i westchnęła.

-O, wypraszam sobie- usprawiedliwiał się Chan.- Ja tylko stwierdziłem fakt. Przecież seks jest wpisany w ludzką podstawową potrzebę funkcjonowania.

-Dziękujemy, że nas oświeciłeś, sunbae. Jesteśmy głupie i nie wiemy- skrytykowała go ZhanZhan.- To apropo Jongina...

-Nie mieszam się w sprawy intymne, sorki. Ale, ale... pani liderka to chyba też ma niezłe branie?

-Chanyeol, dość- upomniałem go.- Przejdźmy do planu. Co powiemy naszemu managerowi?

-Wy robicie dużo fanserwisu, więc można go wkręcić, że za bardzo poniosło CYS i EXO- wymyśliła Ye Bi.

- Nie zaprzeczę. Nawet w „EXO Next Door" było SeBaek- przypomniał Chanyeol i poruszał sugestywnie brwiami.

-A co to „EXO Next Door"?

Chanyeol i ja wraz z Ye Bi spojrzeliśmy na ZhanZhan.

-Drama we współpracy z LINE- wyjaśniła jej Ye Bi.

-To nie przejdzie, ona nie wie- zamyśliłem się.

-Ja coś znowu mam, ale ktoś się może obrazić, więc może lepiej nie...

-No powiedz- namówiła ją jej liderka.

-Kampania „Bądź świadom. Bezpieczny seks".

-Ja się jej serio zacznę bać. Zrób coś, Baek~

-Przymknij się, Chanyeol. Zachowujesz się, jakbyś sam nigdy żadnej laski nie rozbierał wzrokiem.

-Właśnie, laski. Bez obrazy, pani liderko- zawołał do Zhan.

-To jest w sumie niezłe- podchwyciłem po szybkim zastanowieniu się.

-Co?

-Twój plan.

-Nie, nie jest. Jest zły i emanuje paskudną demoniczną energią.

-I tak chodziło o to, by wyjść stąd jak najszybciej. Jeżeli dalej będziemy mieli konflikt, to możemy to załatwić poza wytwórnią.

-Jasne, to dobre rozwiązanie- zgodziła się teraz Chinka.

-Może być- dołączył swoją opinię Chanyeol.- A skąd ci takie coś przyszło do głowy, Klusko?

-Nie... bo to tak po prostu... pojawiło się, bum, wow no i... czary po prostu- powiedziała.

-To ty mały bystrzak jednak jesteś. Aigoo, słodka klusia nas ratuje~ - rozczulał się Chanyeol, a ja miałem ochotę mu mocno przyłożyć.

-Zignoruj go, jemu coś nie styka ze zwojami- zwróciłem się do Ye Bi.- A tak w ogóle to przydadzą się wasze kontakty, więc...

-Chcecie nasze numery?!- ton głosu Ye Bi przypominał coś w rodzaju pisku.

-Tak, ale może być tylko do jednej z was, spokojnie.

-Ym, po co?- co ta ZhanZhan taka nieogarnięta...

Miałem na końcu języka głupią odpowiedź, ale nie było to miejsce ani pora na żarty.

-To my się nad tą kwestią zastanowimy- oznajmiła Ye Bi, a ja kiwnąłem głową na znak, iż dotarł do mnie jej komunikat.

-No i takiej współpracy życzyłbym sobie na co dzień.

     Ni stąd, ni zowąd pojawił się pan Im- manager CYS. Miałem z nim na pieńku od dawna, nie tylko po akcji sprzed prawie roku. Był on człowiekiem, którego moralność umarła we wczesnych latach dziecięcych.

-Chodźmy stąd, Bae- usłyszałem Zhan, jak zwraca się do Ye Bi.

-Jasne, Tea. Już ustaliłyśmy, co i jak z EXO, więc pora na nas.

-Ym, a numer?- przypomniał Chanyeol.

-Do zobaczenia na sali kiedyś tam, panowie sunbae- pożegnała się Ye Bi.

-Ech, kurczę, zawsze w najlepszym momencie się rozłażą. I jak niby mamy się dogadywać poza imprezami~- nafoszył się Chanyeol , do niedawna jeszcze wróg numer jeden nowego girlbandu „kochanego SM".

* * *

(Dongwoo)

    Parę minut po północy został opublikowany teaser z główną wokalistką Can You Smile i Myungsoo po prostu wariował ze szczęścia. strasznie dziwiła mnie nowa strategia promocyjna, jaką zastosowało SM; możliwe iż nie byłem jedynym, który zainteresował się tym małym i bzdurnym faktem, lecz mimo to mega mnie to intrygowało, a jednocześnie denerwowało. Zamiast wypuścić teasery pod rząd, to SM przedłużało tą nie tak bardzo skomplikowaną procedurę. Mv dopiero 10 stycznia, czy ich pogięło?!

Było jednak zbyt późno na dalsze rozkminy, więc zamknąłem laptop i poszedłem spać.

* * *

-Hyung~ Chodźmy pojeździć na lodowisko. Tak dawno mieliśmy wspólną zabawę.

    Z kuchni rozległa się rozmowa, którą chcąc nie chcąc usłyszałem w trakcie schodzenia ze schodów z góry.- Czy masz zamiar spędzić dzień w mieszkaniu i robić totalnie nic jak Woohyun hyung i Hyuna?

-Woohyun hyung i Hyuna pojechali na wycieczkę religijno-zapoznawczą i nie wrócą do wieczora. A ja nie wiem, czy mogę o tej kwestii decydować sam, Sungjong. Powinieneś zapytać Sunggyu, ale on poszedł na kijki, więc musisz poczekać aż wróci- wytłumaczenie Myungsoo było sensowne, a zarazem śmieszne.

-Sunggyu i nordic walking? Co mu się porobiło?- dziwił się Sungjong.

-Kara od wytwórni. Powiedzieli mu, że wyszedł z formy i dlatego tak mało się o nas pisze w pozytywach. No a poza tym, to chyba sam uznał, że źle z nim i takie ciągłe siedzenie w dormie przyniosło mu sam stres i zmartwienia.

-Ale hyung wygląda lepiej niż Rain, gdy skończył 28 lat!

-Wyłożę ci to jak krowie na rowie, ale pewnie i tak nie zrozumiesz: oni chcą się nas pozbyć, jednego po drugim. A zaczynają od Sunggyu, bo wyobraź sobie, że znowu wywlekli na światło dzienne sprawę Jinnie- Myung zwrócił się do naszego „zakochanego Romea" z niezwykłym ilorazem pokładów cierpliwości.

-Ile można odgrzewać starego kotleta? Ale skoro hyung wie, to dlaczego godzi się na to wszystko?

-Myślę, że on rzeczywiście coś wie, ale jest zbyt uczciwy i przywiązany do wytwórni, a oni z kolei nie do końca chcą się go pozbyć.

-Ale... nie hyung, żadnych zagadek. Dopiero co zajmowaliśmy się Seo Hee!

-Właśnie, Sungjong. Przestań używać tych dziwnych metod, bo to ani dobre, ani efektywne. Kto normalny opowiada dopiero co poznanej dziewczynie o swojej ex? To też działa na odwrót- wtrącił się Sungyeol.

-Właśnie, jak tak można?- poparł go Hoya.

-A co w tym takiego niecodziennego, że aż takie zarzuty na mnie spadają?

-No nic... ale tak na totalnym luzie do nowej? Nawet jak ona też coś do ciebie poczuje, to tobie będzie ją trudno zaakceptować. Tak to działa i niestety, ale ja tego nie wymyśliłem- tłumaczył się Myungsoo.

-Nie myślałeś, żeby zostać terapeutą? Ludzie by do ciebie lgnęli jak pszczoły do miodu- podzieliłem się z nim moimi wnioskami, które trzymałem w sobie od dłuższego czasu.

-Nie-e~ Nie chcę się tym zawodowo zajmować. Mogę ci przysiąc, że się za to nie wezmę, nawet pod groźbą kary śmierci.

-No i gitara. A teraz tak z innej beczki: ani słowa o tym, co się stało z Can You Smile- poprosiłem.

-A co się z nimi stało?- zainteresował się Sungjong.

-Ubrudziły nam vana.- odrzekł krótko Hoya.

-A, to nic takiego, bo to ich visual ubrudziła- dodałem.- Yamari mnie ośliniła, ale Sunggyu hyung miał najgorzej. Myślę, że ich liderka ma już dla siebie wykopany dół w ziemi.

-Aż tak źle?- dopytywał się maknae.

-Owszem i dlatego nie drażnij go, gdy przyjdzie- poradziłem mu, a Sungjong kiwnął głową na „tak".

* * *

(ZhanZhan)

    Tuż po powrocie ze spotkania biznesowego w sprawie naszej aktywności, musiałam szybko się spakować. Dobrze, że dziewczyny zajęły się na własną rękę zapoznawaniem z harmonogramem na najbliższe 2 miesiące. Sprawa współpracy Can You Smile z Infinte nadal wydawała mi się lekką przesadą, ale może uda mi się coś wymyślić. Chociaż skoro EXO współpracowało z unnies z SNSD, gdzie ich było znacznie więcej niż nas... no ale to wciąż dalekie plany.

(Pół godziny później)

     Siedziałam sobie grzecznie w swoim przedziale i sprawdziłam w elektronicznym notatniku, czy o czymś nie zapomniałam, ale wyglądało na to, że nie. Trafiłam do dobrego pociągu, nie pomyliłam peronu ani godziny czy przedziału, ale delikatnie zaniepokoił mnie brak sunbae Kima. Może jeszcze zdąży, bo pociąg za pięć minut odjeżdża.

Wyjęłam sobie książkę do czytania, aby nie nudzić się w trakcie jazdy. Przyszykowałam sobie również mojego niezawodnego iPode'a z muzyką relaksacyjną oraz tableta, na którym miałam wiele potrzebnych folderów z różnymi fajnościami, np. filmy czy listy z jadłospisem, bo bez tego nie potrafiłam ustalić sobie dnia. A diety trzeba było jednak przestrzegać.

-Tym się zajmujesz w dormie? Grami i robieniem challengy?? Od tej pory tego nie będzie.

Zamrugałam oczami ze zdziwienia. Kto inny niż manager czy CEO śmie mnie upominać?

W drzwiach przedziału pojawił się Kim Sunggyu. Powiedziałabym mu, że spóźnił się 15 minut, ale widząc, że nie jest w humorze, odpuściłam sobie wytykanie mu takiej drobnostki.

-Nie grałam, mam ty swój grafik, sunbae- starałam się wybronić, bo słyszałam, że argumenty innych rzadko kiedy robiły na nim wrażenie. Chodziło mi po prostu o to, żeby przekazać mu, iż nie miał racji, a nie, żeby dokarmić moje ego. Wcale nie było wybredne, co innego moje serce.

Podróż miała zająć 6,5 godziny, więc pomyślałam, że dobrze byłoby się trochę zdrzemnąć.

-Nie śpij- usłyszałam komunikat z naprzeciwka.- Miałaś na to całą noc, a ty jeszcze dosypiasz jak dziecko z liceum?

-Przepraszam? A co tobie do tego, sunbae?

-Nie jestem pewny, czy dobrze zakodowałaś sobie w głowie wiadomość, może mam ci to przedstawić po mandaryńsku?

-Ymm... Jeszcze na tyle rozumiem koreański, ale bardzo chętnie wysłucham wersji chińskiej- jestem pewna, że takiej odpowiedzi się nie spodziewał, gdyż już się o nic nie czepiał, jednak dalej nie pozwalał mi nawet na krótką drzemkę!

* * *

     Wciąż nie mogłam uwierzyć, że tak łatwo wyciągnął ze mnie mój plan dnia, rozkład treningów i tym podobne informacje. Musiałam wysłuchać, co robią źle, co wypada mi robić, a czego nie... I tak zleciała mi jazda pociągiem: na upominaniu mnie i wytykaniu błędów niczym jakiejś rasowej ofermie, która ciągle się maże. Czy w jego mniemaniu tak się zachowywałam? Niczym nieporadny licealista, który wie, że matura tuż-tuż, a wszystko, co potrafi, to panikowanie? Czy sunbae Kim naprawdę taki był, czy to tylko pretekst, by nie wybuchnąć, a tak naprawdę jest bardziej niż tylko wkurzony za to, do czego wczoraj czy przedwczoraj doszło? Myślałam, że on nie jest tego typu osobą, która tak strasznie przeżywa. Czy jemu nigdy nie zdarzyło się przesadzić z alkoholem?

No dobrze, miałam zamiar go przeprosić, ale nie wiedziałam jak, bo w tej chwili wypływała z niego czysta furia.

-Jest kawałek drogi z peronu do miejsca docelowego, więc tak jeszcze z 2-3 godziny machania nóżkami.

Przełknęłam ślinę ze strachu. Co to, kurczę, miało być? Miła wycieczka krajoznawcza czy radzenie sobie w terenie w hardcorowych warunkach? Co temu człowiekowi chodziło po głowie?!

* * *

     Mężczyzna pomylił się dwa razy, za co należałoby go zrzucić z górskiej ścieżki, bo nie zasługiwał na łagodniejszy wyrok. Moja człowiecza natura nie pozwoliła dopuścić do popełnienia tak niebezpiecznego wykroczenia, jakim była napaść i zabójstwo z premedytacją. Schowałam dumę do kieszeni nie pierwszy raz w swoim życiu i wykonywałam jego polecenia jak posłuszny ratlerek. Sunbae Sunggyu załatwił klucze do jakiegoś domku, numer I-30. Nawet nie dał mi czasu, aby się zastanowić. A tak w ogóle, to co dało mu prawo do decydowania za naszą dwójkę razem? Chyba zacznę się bać...

     Do domku numer I-30 szło się z głównego budynku tak plus minus od 15 do 40 minut, zależy jeszcze, jak kto chodzi. Po otworzeniu drzwi i zapaleniu wątłej jakości światła, Kim Sunggyu odstawił swą torbę na ziemię, ja miałam zrobić to samo. Podążałam za nim do kolejnego pomieszczenia, gdyż myślałam, że muszę, ale okazało się, że popełniłam błąd.

-Przebierz się w lekkie dresy- oznajmił, po czym zniknął za drzwiami, jak się okazało, męskiego wc. Dresy? Po co? Jest już po 20!

       ~             ~       ~

     Usadowił się naprzeciwko stolika z podkładką i plikiem jakichś kartek. Na metalowym meblu rozłożone miał kolorowe flamastry, markery i cienkopisy. Obok stała średniej wielkości butelka z wodą mineralną oraz plastikowe kubki. Czy on planował przeprowadzić jakiś chory wywiad?

-Masz problemy z emocjami- raczej stwierdził niż zapytał i coś sobie zanotował.

-Co piszesz, sunbae? Jakąś biografię?

-To ja tu zadaję pytania i radzę ci mnie nie irytować.

O! A to niby jakieś przesłuchanie? I kto tu ma problem, zdaje się, że to nie ja wpadłam w stan frustracji po jednym, drobnym pytaniu. No ale niech już tak będzie, przywykłam do bycia poniżaną, zaczepianą i wyśmiewaną na różne sposoby. Tylko nie myślałam, że sunbae zalicza się do tej kategorii ludzi, z którymi muszę pracować na co dzień czy od czasu do czasu widywać.

Sunbae cały czas notował coś skrupulatnie w swoim kalendarzu, notesie czy co to tam było, a ja usychałam z nudy; nie dość że musiałam tu siedzieć z ahjussim, to jeszcze nic konkretnego nie działo się. Odpowiadanie mu doprowadziło jednak do tego, iż zaczęłam odczuwać suszę w gardle. Bez dłuższego zastanowienia sięgnęłam po wodę. Nalałam sobie najpierw odrobinę do plastikowego kubka, mniej więcej do połowy, po czym upiłam spory łyk wody, która, muszę przyznać, że smakowała całkiem przyzwoicie, dlatego dolałam jej sobie. W ten sposób „skonsumowałam" popitkę w całości, właściwie należącą do sunbae, ale nic nie mówił, więc chyba aż tak bardzo o to nie dbał. Strasznie mnie denerwowało, gdy któraś z dziewczyn ruszała moje napoje, choć miały swoje. No, może tylko Domi oraz Ye Bi nie robiły tego. Reszta brała je bez pytania.

Sunbae wstał z krzesła, po czym spojrzał na mnie. Przyglądanie się mojej osobie dłużej niż minutę uznałam za lekko dziwny oraz brzydki zwyczaj. Urodę miałam mniej niż przeciętną, najgorzej było z twarzą, która „była po drobnych przejściach chirurgicznych". Nie lubiłam być w centrum zainteresowania, mój poprawiony nos oraz policzki również, ale tylko dlatego, iż ta część twarzy zaliczyła kiedyś bliski kontakt z lustrem.

-Przechodzimy na salę- zarządził Sunggyu, a ja kiwnęłam potakująco głową, gdyż nie miałam żadnego innego wyboru.

    Kolejne pomieszczenie było zaopatrzone w sprzęty gimnastyczne, które szczerze mówiąc wzbudzały moją fascynację, ale nigdy nie byłam na żadnej siłowni.

-Gdzieś ty mnie zaprowadził, Kim Sunggyu-sshi?- delikatni oburzając się zgłosiłam swój sprzeciw przeciw organizowaniu podejrzanych wypraw w podejrzane miejsca.

-Nogi ci wrosły w dupę? Uważasz się już za nie wiadomo jak wielką gwiazdkę?

-Nie, wcale nie. Proszę tak nie mówić- poprosiłam, na co ten ironicznie oraz złowieszczo zaśmiał się ze mnie.

-Uciekasz przed obowiązkami. Myślisz, że nie podołasz.

Skąd on te wszystkie wnioski brał? Przecież nie ma dowodu na potwierdzenie swoich przypuszczeń, a mówi o tym ze stuprocentowym przekonaniem. Bardzo denerwowało mnie, kiedy inni przypinali mi łatkę osoby którą, z całą pewnością mogę zapewnić, iż nie byłam.

-Na początek poukładaj hantle według wagi, ktoś kto przebywał tu przed nami zostawił po sobie bałagan.

-O nie, niby czemu mam sprzątać- zaprotestowałam.

-Ile masz lat?

-Co to za pytanie, sunbae? Rocznik '92 oczywiście- objaśniłam panu-wszystko-muszę-wiedzieć.

-Kiedy dołączyłaś do SM?

- W II kwartale 2015, a co?

-22 razy przebiegniesz bieżnię do biegania.

Zacisnęłam zębami policzki od środka, żeby przypadkiem nie wybuchnąć. Zazwyczaj starałam się jakoś trzymać, ale czasami ta trudna sztuka nie była przeze mnie praktykowana, więc nie opanowałam jej do perfekcji.

-Masz trudności z wykonywaniem poleceń, Tea? Ja się nie dziwię już, że dziewczyny nie wykonują tego, co im powiesz, ale nie martw się. Ten problem da radę szybko opanować i nie będzie po nim śladu.

-Chwila, panie starszy. A z jakiej racji mam wykonywać twoje rozkazy?

-Zapamiętasz zasady i jesteś wolna. Śmigaj na bieżnię, a później zajmiesz się hantlami, bo widzę, że twój proces myślenia jest znacznie spowolniony, a to niedobrze.

-A później?!- zadałam mu pytanie, zniecierpliwiona jego wulgarnością.

-Poćwiczysz sobie wytrzymałość.

Popatrzyłam na niego jak na wariata, bo nie widziałam w tym wszystkim najmniejszego sensu ani też choćby grama zabawy. Żadnych korzyści dla mnie, a on chciał chyba koniecznie mnie upokorzyć i jeszcze czerpać chorą satysfakcję. Ugh, sadysta czy jak?

* * *

(Sunggyu)

    Dzień pierwszy treningu nieposkromnionej duszy rozpoczął się lepiej niż myślałem, nie była aż tak zniszczona, by nie dało się jej odratować, choć nie obyło się bez jej drobnych złośliwości pod moim adresem, ale na to również byłem przygotowany. To nie miał być test dla mnie, tylko dla niezrównoważonej emocjonalnie lalki z Chin. Program przewidywał 2-miesięczną resocjalizację, nie bałem się poświęcić tych czterdziestu kilku dni. Chodziło tu o to, aby nauczyć to zagubione dziecko obowiązkowości i samodyscypliny, za co SM najwidoczniej nie brało już tak dużej odpowiedzialności.

W normalnych warunkach nie angażowałbym się w to, zresztą tak zapewniłem inną dziewczynę z CYS, która ma w głowie tak nawalone, że nie wiem, jak dostała się do SM. W każdym razie przez pomyłki CYS, cierpiała również reputacja Infinite, a na to nie mogłem sobie dłużej pozwalać. Co się zaś tyczy nieporadnej Chinki, to miałem serdecznie dość ratowania CYS z opresji. Właśnie to denerwuje mnie w nowych girlbandach, szczególnie tych pod SM, a potem grupy są rozwiązywane, i że to niby ich wina, a SM podwija ogon pod siebie i nie, bo „oni nic nie wiedzieli o niekompetencjach swoich idoli".

     Innym powodem, za którym krył się mój wyjazd, był zwykły odpoczynek. Liczyłem na to, iż wytwórnia da nam spokój, jednak okazało się, iż nie wystarczyło im rozbić Infinite mentalnie. Narobili nam problemów wyciągając ponownie sprawy obu sióstr Bang na wierzch, a ja naprawdę chciałem się oderwać, bo byłem zmęczony tłumaczeniem ludziom ze sztabu specjalistów oraz internautom, że to, co słyszą, to niekoniecznie prawda. Potrzebowałem wewnętrznie uspokoić się, bo chłopaki byli gotowi iść na większą wojnę z Woollim po raz drugi w naszej karierze. Nie rozumiałem, co im, to jest wytwórni, nie pasowało, bo jak to określili „źródło nieszczęścia rozmyło się w powietrzu".

Może jednak uda się wrócić szybciej niż za 2 miesiące, bo jednak nie miałem na celu „wchodzić z brudnymi buciorami" w życie CYS i rujnować im ustalone rozkłady dnia. Moim zadaniem było jedynie przyzwyczajenie tego zbłąkanego „kopciuszka" do bycia konsekwentnym i nie dawać się owijać wokół palca dla reszty. W duchu liczyłem na to, iż ta cała liderka skończy ze swoimi dziecinnymi zagrywkami i weźmie się ostro do roboty.

* * *

(ZhanZhan)

    O 22 byłam już wolna. Jednak uniknęłam tragedii i bardzo cieszyłam się z tego powodu. Gdy tylko dotarliśmy do budynku głównego, sunbae dał mi klucz do mojego lokum, a sam poszedł do innego pomieszczenia. Pierwsza czynność, jaką zrobiłam, to odblokowanie mojego telefonu, który od przyjazdu w góry był całkowicie wyłączony. Po wycisku na noc od sunbae z Infinite, miałam ochotę walić pięściami w ścianę ze złości, ale musiałam jakoś opanować negatywną energię, która przepływała przeze mnie niczym benzyna wlewana do baku w aucie.

Miałam jeszcze na tyle siły, że wybrałam numer do Ye Bi, ponieważ nie umknęło mi, że dziś wypuszczono nowy teaser. Niestety nie było co świętować, ponieważ po napływie przychylnych opinii (osoby głównie zachwycały się naszym pierwszym mv), na Ye Bi spadło chore zadanie, którego pomysłodawcą był pan Im. Dziewczyny po kryjomu chciały zorganizować wypad na łyżwy, ale nasz „mądry" manager dowalił im zajęć, których nie powinny mieć i wtedy właśnie poinformował Ye Bi o swoim genialnym, jak stwierdził, planie. Tylko dlatego, iż wyraziła subiektywną opinię, została potraktowana jak zło konieczne albo jak jakiś kosmita z planety Alfa. Zapragnęłam wrócić do moich dziewczyn i je wesprzeć, niestety nie miałam takiej możliwości. Pan Im nie powinien podejmować się takich kroków i karać moje towarzyszki, kiedy tylko mu się podoba.

~ ~ ~

    Złość nie pozwoliła mi się wyspać, ale i tak zwlokłam się z niewygodnego materaca przed czasem, wykonałam swój poranny fitness i poszłam ogarnąć się do łazienki. Wpół do 6, a ja już na nogach i mogę funkcjonować. Powiedzmy. Gdyby nie te koszmarne zakwasy, byłoby nawet znośnie, a tak muszę się podwójnie starać, abym przypadkiem nie palnęła jakiejś bzdury, jak mi się to nierzadko zdarzało. Na Sali czekał już na mnie sunbae. Kim on jest, sową? Czy on w ogóle spał?

-Spóźnienie. 20 minut- rzucił na „dzień dobry", a ja otworzyłam usta ze zdziwienia.- Do tego wyglądasz jak siedem nieszczęść- skomentował.

-Też byś wyglądał, gdyby jakiś sk*rwiel znęcał się nad członkami zespołu- odparłam „panu perfekcyjnemu".

-I myślisz, że walka i agresja to dobry sposób?

-A co, może mam się bezczynnie przyglądać?

-Częste wdawanie się w dyskusje z ludźmi nad tobą, jest jak walka z wiatrakami.

-To niesprawiedliwe.

-Całe życie takie jest, gdybyś jeszcze tego nie wiedziała- dokształcił mnie Sunggyu, choć wcale go o to nie prosiłam.

-Ugh, sunbae... Lepiej nie igraj z ogniem, proszę. Nie jestem w humorze i obawiam się, że jeśli powiesz jeszcze o jedno lub dwa słowa za dużo, to będziesz miał śliczna śliwę pod okiem- ostrzegłam go niewinnie, po czym skłoniłam się przed nim nisko z szacunkiem.

-Weź taśmę, jaką chcesz. Do wyboru, do koloru- zmienił temat i wskazał ręką na przygotowany artystyczno- gimnastyczny przedmiot.

-Guma do rozciągania?! Chyba żartujesz, nie ma mowy- odmówiłam nawet wtedy, gdy potwierdził. Włączył stoper.

-Co jest? To zwykłe ćwiczenia, też je robię- po pięciu minutach wyłączył urządzenie i skrytykował moje podejście.

-Chcę znać powód tego tajnego spotkania- upierałam się przy swoim.

-Powinnaś była sama być w stanie do tego dojść. Rób to, co ci mówić.

-Nie, bo nie jesteś moim przełożonym.

-Swoim zwierzchnikom też tak odpowiadasz?

-Nie twoja sprawa.

-To chodź, idziemy na spacer.

-Spacer? Z tobą, sunbae?!

-Tak, wolno myśląca osobo.

-Pewnie, i co jeszcze?- prychnęłam pod nosem.

-Jak na Chinkę, to jesteś uparta.

-Nie dogryzaj mi, bo spotka cię coś niedobrego- postraszyłam go, żeby się odczepił.

-Nie leń się tak, bierz kijki, nałóż kurtkę i rękawiczki, i idziemy. Rusz się, bo trochę nas czeka kilometrów do przejścia.

-Chcę. Do. Dormu.- powiedziałam robiąc charakterystyczną przerwę między wyrazami.

-Wrócisz, jak nauczysz się odpowiedniej dyscypliny.

-O kurde, nie wiedziałam- zauważyłam ironicznie, udając niekumata nastolatkę.

Nie żartował, naprawdę poszliśmy na górski spacer.

-Prawa ręka i lewa noga. Robisz na odwrót, a to źle- pouczył mnie n-ty raz w trakcie pół godzinnego łażenia. Szło się pogubić, naprawdę. Nigdy nie przepadałam za sportem, moje ciało mega mocno to odczuwało i buntowało się.

Wróciliśmy akurat na porę obiadu. Świetnie, znów mi wyjdzie nie tędy, co trzeba, wolę poczekać.

-Ej co ty wyrabiasz? Obiad- obrócił mnie w lewo, gdy ja poszłam w stronę przeciwną, czyli do pokoju.

-Nie jestem głodna- odpowiedziałam, co w sumie nie mijało się z prawdą.- Mogę do łazienki? Jestem cała zielona na ryju jak żaba...

-Ym... idź- odparł, a ja szybko popędziłam do łazienki przy pokoju. Zaklinowałam drzwi od wewnątrz i odkręciłam kran w zlewie, by zagłuszyć dźwięki. Nie chciałam mu mówić, jak bardzo jestem głodna, ale musiałam przestrzegać swojej diety. Według apki wagi, jaką miałam na telefonie przytyłam 7 kg, a to było stanowczo za dużo.

Musiałam wyglądać porządnie na koncercie Mnet-u na żywo, a nie jak spasiony wieprz. Według zaleceń zrobiłam to co zawsze.

* * *

(Sunggyu)

    Po obiedzie poszedłem do jej pokoju i zapukałem, jednak liderka CYS nie otworzyła mi. Wprawdzie nie wyraziłem się jasno, ale myślałem, że umownie dogadaliśmy się w kwestii dalszej części szkolenia. Widziałem, że rzeczywiście wyglądała niewyraźnie; całkiem możliwe, iż niechcący obciążyłem jej organizm dodatkowym wysiłkiem.

Miałem właśnie odchodzić, ale zauważyłem, że drzwi do kwatery są niedomknięte. Gdy wszedłem do środka, ZhanZhan czy jak jej tam było, leżała zwinięta w kulkę. Na szafce blisko łóżka znajdowało się plastikowe opakowanie tabletek. I tak to właśnie jest z tymi dziewczynami. Lekka aktywność sportowa i już kładą się spać.

Westchnąłem, bo pomimo tego drobnego aktu niesubordynacji z jej strony, to wciąż była człowiekiem, więc prawo do snu przysługiwało jej jak najbardziej. Wyszedłem, zamykając za sobą skrzypiące drzwi.

Otrzymałem wiele spam-wiadomości od chłopaków, więc wszystkie pousuwałem.

Każdego ranka robiłem jej pobudkę, bo zżerał ją leń. Chciała coraz mniej. Jej motywacja była na straconej pozycji, podobnie zresztą jak moja cierpliwość do niej.

     Chłopcy męczyli mnie spamem, czyli tymi pseudo-fascynującymi newsami przez kolejne 3 dni, a ja kontrolowałem się, by nie wyładować się na Chince, która mimo ogromnych postępów w wykonywaniu ćwiczeń, wciąż nie wychwyciła aluzji. Chciałem ją wyćwiczyć i prawie mi się to udało, bo większość poleceń wykonywała już prawidłowo, to jest bez chwili zawahania czy prowokacyjnych odpowiedzi typowego bambusa. Ale miała takie momenty, że zwieszała się niczym program Microsoft Word Office i to dostarczało dodatkowych powodów do złości.

-Kończymy na dzisiaj- poinformowałem ją 20 grudnia o godzinie 17:15.- Czeka nas powrót o 20:30, więc będziemy w mieście wcześnie rano.

-To szybko zleciały te 2 miesiące- odpowiedziała już mniej buntowniczym tonem niż na początku.

-Słuchaj, zawsze jak chcesz, to możesz zarobić dodatkowe pompki.

-Mogę ich zrobić 200, a nawet 300.

-Nie zmienisz się, co?- pomogłem jej zwinąć matę oraz przyrządy do podnoszenia.

-Tylko że ja nie do końca zrozumiałam cel tego treningu.

Miałem ochotę na mentalnego liścia. Czemu to musiało być takie skomplikowane?

~ ~ ~

-To dla ciebie, ale nie czytaj teraz- poinformowałem dziewczynkę wraz z wręczeniem jej tekturowej teczki. Siedzieliśmy już na naszych siedzeniach w naszym przedziale, w pociągu.

-Mm, co to jest, sunbae?

-Coś, co ci pomoże nie być taką rozpustną osobą. Nie zadawaj mi już więcej pytań. Myślisz, że zawsze będziesz miała wszystko podane na tacy i na złotym półmisku?

-Ty coś do mnie masz, tylko nie chcesz powiedzieć, co to takiego- domyśliła się.

-Wszyscy coś mają, ale nie tylko do ciebie, ale do całego CYS- objaśniłem jej.

To było wystarczające na tyle, by ta ledwo stawiająca kroki w świece showbznesu, pochodząca z Chin dziewczyna, zaprzestała zadawać dziwne pytania. Przez pierwsze 4 godziny podróży czytała jakąś powieść, a ostatnie 2 godziny przeznaczyła na drzemkę.

* * *

(Yeon Mi)

     Próbowałam zrozumieć, dlaczego szefostwo aż tak bardzo zaszalało. To była niezobowiązująca impreza dla wszystkich, także spoza SM. Fakt, Can You Smile popłynęły równo, ale nie było aż tak źle w moim mniemaniu. Przecież to nie tak, że cała szóstka wciągnęła się w robienie dziwnych challengy. Nie wiem, co porobiło się Hwanjin, próbowałam się jej dopytać, ale nawet w czasie wolnym niewiele udało mi się z niej wyciągnąć, a teraz jeszcze atmosfera pogorszyła się ze względu na brak lider-unnie, nie wspominając już o tym, że Ye Bi chodziła jak struta i nie była w stanie uzmysłowić managerowi, że nie ma racji. Jenny urządziła sobie parę dni abstynencji alkoholowej, zresztą nie miała wyboru, bo manager przesiadywał całymi dniami w naszym dormie i pilnował, byśmy wykonały zajęcia z grafiku bez żadnych obsuw. Niestety sam nie zachowywał kultury oraz manier, więc zostawało dla nas czyszczenie, bo zaśmiecił nam papierosowymi paprochami salon i resztę pomieszczeń. Yamari unnie była jakaś stłamszona jak Ye Bi, ale nadal wolałam do niej nie podchodzić. Popełniła pomyłkę, ale to chyba nie tak, że chciała zrobić nam na złość specjalnie i pokazać, że potrafi kozaczyć tak jak Jenny?

-Domi, wiem że ci trudno mała, ale wstań. Jest już piątek, godzina 8 rano.

Poczułam, jak moja kołdra unosi się w powietrzu.

-Mm, jeszcze 5 minut, Hwannie unnie~- mruknęłam sennie.

-To nie Hwannie unnie, Domi. To tylko ja.

Otworzyłam, a następnie przetarłam zaspane oczy.

-Omo, Tea unnie- wyrwało mi się słodkie „a~♡ing" .- Przepraszam, ja już wstaję...

-Spokojnie Dom, nie śpieszy się, też dopiero co dotarłam.

-He he, to fajnie.

-Wiesz może, gdzie jest Ye Bi?

-Na rozmowie.

-Jakiej?

-Manager Im nam dokuczał, ale nie tak bardzo jak Bae unnie.

-Mówiłam, że macie dzwonić w nagłych wypadkach, a nie z każdą pierdołą!

-Nie chciałyśmy przeszkadzać w randce.

-Co?- Zhan unnie przypatrywała mi się z wielkim zakłopotaniem.- To nie był prywatny wyjazd, tylko czysto techniczny.

-Ojej, przepraszam- oczywiście ja wiedziałam swoje, chlapnęłam przez przypadek, nim pomyślałam.- To ja już pójdę się ogarnąć jakoś- dodałam, ale noga zahaczyła mi się o róg łóżka, więc uderzyłam się w nos o podłogę.

-Uważaj, Dom- zwróciła się do mnie liderka i położyła rękę na ramieniu, gdy samodzielnie wstałam.- Idę przyszykować śniadanie, co chcesz?

-Myślę, że nie ma takiej potrzeby, Tea unnie- odmówiłam grzecznie, po czym skłoniłam się i wybiegłam z pokoju do łazienki, by zmienić klejące się do mnie wczorajsze dresy.

* * *

(Yamari)

    Zebrałyśmy się na normalnym śniadaniu. 5 dni nieobecności Zhan i już nie umiałyśmy się odnaleźć, nawet z grafikiem na 2 miesiące. Pilnowałam się, by niczego nie mówić, bo już dość kłopotów narobiłam; kluczyk do naszego dormowego barku przejęła Hwanjin. Najgorzej znosiła brak alkoholu Jenny, bo nawet jeśli nasz manager zjawił się, by nas dopilnować, to ona i tak rozpraszała się myślami , nie wiadomo o czym i o kim. Kiedy my naprawdę ciężko starałyśmy się, by spełnić oczekiwania SM, nasz manager z lekką ręką podchodził do całej sytuacji, a zjawił się na pokaz, by pokazać, że same nie dajemy sobie rady, że trzeba mieć nad nami kontrolę. I choć Ye Bi powstrzymywała swój wybuchowy charakter, to wiem, że ją nosiło. Nawet Hwanjin, która zawsze wykazywała się zdrowym rozsądkiem, nie piła i nie klęła jak szefc, tak w ciągu paru dni jak nie tygodni, zmieniła się nie do poznania.

-Hej, hej tam. Spokój- przywołała ją do porządku Zhan.

-Ale to prawda, nie było cię, Zhan, z całym szacunkiem- odpyskneła jej Hwanjin.

-Prosiłam cię, byś zajęła się dormem, a nie pyszczyła do managera- poprawiła ją liderka.

-Nie wiesz, jak nas upokarzał i Ye Bi stanęła w naszej obronie, a...

-Ty się nie powinnaś wtrącać, bo jak wpadniesz w ten swój dziwny trans lwicy, to długo to u ciebie trwa- sprowadziła Hwan trochę na ziemię nasza liderka.

-Ale on posunął się za daleko, unnie- poparła naszą główną dancerkę Yeon Mi.

-Czasem trzeba trzymać język za zębami, a nie paplać wszystko, co ślina przyniesie na język. Tłumaczyłam wam, że takie zachowanie może nam zaszkodzić.

-Świetnie, gdzie to usłyszałaś. Ty też będziesz mnie upominała?!- podniosła głos Hwanjin.

-To, co zrobiłaś było dziecinne i nie popieraz takiego zachowania. Mówię serio, dziewczyny, walki nie wygramy taką metodą, musimy opracować skuteczną taktykę. A póki co nie możemy dać się sprowokować ani więcej stracić gardy. Weźmy się w garść, bo tak, to w życiu nie osiągniemy szacunku tych, co są za nas odpowiedzialni w SM.

-Ty mnie nigdy nie upominałaś- zauważyła Hwanjin, a ja musiałam przyznać jej rację.

-Pora się do tego przyzwyczaić. A, i Jenny. Nie ma opuszczania treningów, bo jakiś tam G-Dragon ma koncert.

-Do tej pory ci to nie przeszkadzało- nadęła policzki nasza visual.

-Mniej picia i konsumowania siebie nawzajem, to przede wszystkim- dodała liderka i posłała mi znaczące spojrzenie.

-Przeprosiłam już, o co znowu chodzi? Ja się na nikogo nie rzucałam jak szalony byk na torreadora!- zagryzłam dolną wargę.

-Nic, tylko jak pojawi się znowu konflikt, to nie obarczajmy winą tylko jednej z nas. Mamy się wspierać i wspólnie znaleźć rozwiązanie, a nie czekać, gdy któraś weźmie odpowiedzialność na siebie za wszystkie. Dotarło?

-Co ci się porobiło?- fochnęła się Jenny.- Randka nie udana?

Wszystkie automatycznie wgapiłyśmy się w liderkę.

-Zmywasz naczynia, dołącz na salę, gdy skończysz. Po drodze wykonaj 3 kółka na naszej bieżni i zastanów się nad swoimi słowami oraz do kogo je powiedziałaś. Zrozumiałaś, Shim?

    Zdarzało się, że Zhan wykazywała się charyzmą, ale nie było jej na tyle, by miała nad nami jakąkolwiek kontrolę. Nie oznaczało to jednak, iż nie podejmowała prób zapanowania nad naszymi trudnymi charakterami. Musiała, w końcu była liderką, ale takiego wycisku jak dzisiaj po śniadaniu, to jeszcze nigdy od niej nie otrzymałyśmy. Do tej pory uważałam, ją za flegmatyczną, a do tego kluskę. Nie dopatrzyłam się symptomów, które świadczyłyby o tym, że jej zależy, a jeżeli nawet, to nie miała takiej siły przebicia, by wyrazić swoją niechęć, gdy podejmowane decyzje nie przypadły jej do gustu. Po powrocie z wyjazdu służbowego zmiany były widoczne na pierwszy rzut oka. Jedna uwaga Jenny i już zarobiła jakieś biegi. Nawet Domi oberwało się za zbyt długie spanie, choć był weekend. Biedna Hwanjin również została sprowadzona do pionu...

     Nie chciałam zbytnio wierzyć w skuteczność jej nowej osobowości. Prawdę mówiąc nie pasowało mi to zachowanie do Zhan. Zawsze wydawała mi się skromna, delikatna i przede wszystkim nie lubiła zmian.

Po pierwszej próbie jednak żadna z nas nie odważyła się zrobić czegoś wbrew oczekiwaniom... poza

Jenny. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że weszłyśmy na cięższy etap i pora skończyć z zabawą i naiwnym podejściem do debiutu.

💖 💖 💖 💖

Znaczenie tytułu to nic innego jak nawiązanie do „gry kochanków": kiedy jedna strona jest zmęczona ukrywaniem swojego crushu bądź prawdziwej miłości, ale druga strona nie chce dopuścić do ujawnienia związku, dlatego ten rodzaj miłosnej gry może przyprawić o mdłości.

* Ten tekst jest ogólnie stosowany w przypadku niezgodności dialogowej pomiędzy rozmówcami. Np. gdy drugi ktoś ma nas za idiotów lub coś powie nieumyślnie, a zabrzmi to tak, jakby traktował tę osobę jak niedokształconego w jakiejś dziedzinie.

Wodny masaż- (zwany też hydromasażem), nie ma w sobie żadnego podtekstu i mam nadzieję, iż nie było żadnej osoby, która tak myślała;> stosuje się go przy wielu dolegliwościach takich jak rozległy ból pleców, przewlekłe urazy sportowe oraz ogólna dysfunkcyjność ciała (bóle w kończynach); stosowany także przy bólach natury biologicznej

** przerwa grecka – inaczej sjesta grecka, jest to przerwa popołudniowa, która zgodnie z greckim prawem trwa 2,5 godziny w okresie letnim od 1 kwietnia do 30 września oraz zimowym od 1 października do 31 marca

***wychodziłoby ok. 70 zł za jedną osobę, więc 210 zł za trzy osóbki :'')

**** przewóz dla pana B. 420,26 zł

„Wciąganie cynamonu nosem" to kolejny challenge, przez który niektórych przedstawicieli ludzkości można zakwalifikować do corocznej Nagrody Darwina, rozpowszechniony wśród gimnazjalistów oraz licealistów, a nawet dorosłych

„Zaśmiejesz się=jesz wasabi" to nazwa kolejnego debilnego challengu, rozpowszechnianego zarówno w sieci, jak i w życiu realnym

Tak jak Seo, Zhan również wierzy w „moc" aplikacji i tak samo jak Seo, Zhan cierpi na manię odchudzania ;>

Akcja w górach była pomysłem A2 wybranym przez suomalainen92, to miało być coś w rodzaju Boot campu, a przy tym Sunggyu miał przeżyć dzień zapoznawczy z liderką CYS. Czy to się udało nie wiem, ocenę pozostawiam czytelnikom. Kolejnym pomysłem wskazanym przez suo było 2Y – za 2 kryły się dwie tajemnicze akcje,  mam nadzieję, że łatwo się ich domyślić, a za 'Y' - w CYS są trzy dziewczyny, których imię zaczyna się na 'Y' , ale tu akurat chodziło o Ye Bi (Bae) oraz Yeon Mi (Domi).

Continue Reading

You'll Also Like

8.7K 799 35
🧡Harry Potter ma wygląd po Jamesie i oczy po Lily, ma dwójkę wspaniałych przyjaciół, talent do pakowania się w kłopoty i... starszą siostrę. 🧡Rosem...
10.6K 808 40
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...
17.8K 1.2K 36
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
33.9K 2.4K 117
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?