Heavy Rain

Da WoodMix

953 57 47

Ile jesteś w stanie poświęcić aby uratować ukochaną osobę? Po śmierci dziesięcioletniego syna, Ethan pogrąża... Altro

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40

Rozdział 10

33 5 4
Da WoodMix

Scott Shelby

Wtorek 21:52

35 mm deszczu

Wchodzę do sklepu.

- Dobry wieczór - mówię do sprzedawcy.

- Dobry wieczór panu - odpowiada. Opieram się o ladę. - Mogę w czymś pomóc?

- Nazywam się Scott Shelby, jestem prywatnym detektywem. Badam sprawę Zabójcy z Origami. Chciałbym zadać panu kilka pytań.

- Mój syn nie żyje, panie Shelby. Nie mam nic do dodania - mówi. Znowu będzie ciężko cokolwiek z niego wyciągnąć.

- Ja też straciałem bliską osobę... Wiem, co pan czuje i...

- Więc rozumie pan też - przerywa mi - że nie chcę z nikim o tym mówić.

- Zabójca porwał kolejną ofiarę... Dziesięcioletni chłopiec... jak twój syn, Reza - widać, że zaczyna się poddawać, ale jeszcze go trochę pomęczę. - Mam cztery dni, zanim jego ciało zostanie znalezione na jakimś odludziu.

- Nie zrobiono nic, by ratować mego syna... Teraz... proszę wyjść, proszę stąd iść.

- Dobrze...  A, ma pan inhalatory? Skończył mi się, a tak to przynajmniej nie wyjdę z pustymi rękami.

- Na samym końcu po prawej - wskazuje palcem. Idę po inhalator, w tym momencie do sklepu ktoś wchodzi.

- Dobry wieczór panu. Szuka pan może czegoś konkretnego? - pyta go sprzedawca. Nagle mężczyzna wyciąga broń i celuje w niego.

- Otwieraj, kurwa, kasę. Nie próbuj żadnych numerów... - rozgląda się - Otwieraj kasę, jebany capie! Cała forsa na ladę! - krzyczy. Na szczęście nie wie, że tu jestem. Muszę coś zrobić... Bardzo powoli ruszam w ich stronę. W jednym z rzędów były rozsypane chipsy... Idę dalej. Dział z napojami. Sięgam po butelkę. Może uda mi się go obezwładnić. Nie! Butelka spada. Złodziej odwraca się w moją stronę.

- Hej ty! Chodź tu! Nie ruszaj się! Ręce do góry! - wrzeszczy. Próbuję go uspokoić.

- Słuchaj, nie warto. Odłóż broń i odejdź sobie - mówię powoli.

- Ty mi radzisz? Dam ci, kurwa, dobrą radę!

- Spokojnie, tylko bez paniki. Nikt nie chce zrobić ci krzywdy - mówię. Zajęty rozmową nie zauważa, że powoli się do niego zbliżam. - Jeśli nie damy się zwariować, wszystko będzie dobrze.

- Ta... spoko, koleś... wszystko w zajebistym porządku...

- Przecież nie chcesz nikogo zabić, prawda? Na pewno znajdziemy jakieś wyjście. Nazywam się Scott. A ty jak masz na imię? - pytam. Nie wierzę, że się przedstawi, ale facet mnie zadziwia.

- Andrew... Jestem Andrew...

- Masz kogoś, na kim ci zależy? Może dziewczynę, rodzinę?

- Tak... mam kogoś. Małą córeczkę. Nazywa się Jessica.

- Co by Jessica pomyślała, gdyby cię teraz zobaczyła? Pomyśl, co z nią, jak coś się stanie... Słuchaj, jeszcze nie jest za późno. Jeśli odłożysz broń, o wszystkim zapomnimy i na tym się skończy. Po prostu odejdź...

- Nic poważnego? Kurwa, koleś, co ty myślisz, że ja tu robię? Nieźle... prawie uwierzyłem w to PIERDOLENIE! - odwraca się do sprzedawcy, a w tym momencie łapię go za rękę z pistoletem. Szarpiemy się. Facet upada. Próbuje mnie uderzyć, ale unikam jego ciosów. Za to ja uderzam go pięścią. Traci przytomność... Wstaję z ziemi.

- Stokrotne dzięki. Nie wiem, co by się stało, gdyby pana tu nie było... - mówi sprzedawca.

- Cóż, przynajmniej nie przyszedłem na darmo... Dobranoc - mężczyzna nagle sięga pod ladę i wyjmuje pudełko po butach.

- Kiedy mój synek Reza zniknął, dostałem list, a w nim kwit z przechowalni. W skrytce znalazłem to pudełko. Nie wiem, co to wszystko znaczy, ale to chyba jakaś wiadomość od człowieka, który odebrał mi syna.

- Mogę? - sprzedawca przytakuje, więc otwieram pudełko. W środku jest figurka origami... jaszczurka...

- Proszę wziąć to pudełko, może się panu przyda w śledztwie. Mnie nie pomogło uratować Rezy... - zamyka pudełko i podaje mi je - Ale może panu pomoże odszukać czyjegoś syna... - kiwam głową i biorę pudełko. - Panie Shelby? Wydawało mi się, że w tym miejscu nie można trafić na dobrych ludzi... ale teraz widzę, że się myliłem - uśmiecham się do niego i wychodzę ze sklepu. 

Continua a leggere

Ti piacerà anche

The Whole Truth Da jaxharlow

Mistero / Thriller

438K 20.2K 52
Adele knows she witnessed a murder - what she doesn't know is just how personal it is. ...