Prochem i cieniem jesteśmy...

By CallaGray

4K 577 587

Max i Elena to z pozoru zwykłe, bliźniacze rodzeństwo. Mieszkają w Sierocińcu dla małoletnich czarodziei i cz... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Epilog
Tom II Hail And Farewell
2.2
2.3
2.4
2.5
2.6
2.7
Alternatywna Rzeczywistość
2.8
2.9
2.10
2.11
2.12
Rozdział 13
Rozdział 14
Epilog
3.1
3.2
Fanarty!
3.3
3.4
3.5

Rozdział 14

68 13 2
By CallaGray

Chris i Teddy w ciszy szli w stronę skrzydła szpitalnego. Pomimo, iż Nocni Łowcy mieli szlaban, to i tak byli zadowoleni. No w pewnym sensie. Po tym jak Max spektakularnie stracił przytomność, Teddy potraktował wszystkich przeciwników upiorgackiem. Krzyczeli jak jakieś panienki. Wygrali ten pojedynek.

Jednakże, po kilkunastu minutach, kiedy to Avenque i Lupin lewitowali ciało Maxa, pojawił się Slughorn i Longbottom. Wtedy zaczęła się gównoburza. Gryfoni zrobili z siebie biedne ofiary, które były napastowane przez dwójkę super złych ślizgonów i zbuntowanego puchona. Gryfoni, Ślizgoni jak i puchon zarobili tygodniowy szlaban. Po prostu cud miód.

Przekroczyli próg drzwi. Oboje rozejrzeli się. Madame Pomfrey nie było w zasięgu wzroku. W końcu zauważyli Max'a. Blackthorn leżał, czytając książkę. Powoli podniósł głowę, napotykając ich spojrzenie. Posłał im blady uśmiech.

- Hej Diable, Huncwocie. - Jego głos był szorstki, jakby dawno go nie używał.

- No hej Bazyliszku! - powiedział wesoło Chris - Jak się czujesz?

Czarnowłosy wzruszył ramionami.

- Nie najgorzej. - Chris mógł stwierdzić, że coś było nie tak.

Jakby coś trapiło Max'a.

- Na pewno jest ok? Nam możesz powiedzieć wszystko. - Teddy poklepał Max'a po ramieniu, posyłając mu pokrzepiający uśmiech.

Niebieskooki pokiwał głową.

- Ee... No to... Mamy duże kłopoty?

Na twarzy Chris'a wystąpił łobuzerski uśmiech.

- Tydzień szlabanu z Filch'em. Mogło być gorzej.

Blackthorn wydał jęk.

- Chłopaki. To nasz pierwszy szlaban - powiedział powoli Teddy.
Cała trójka wymieniła się spojrzeniami.

- Napawamy dumą Huncwotów - stwierdził Chris.

Wyszczerzyli się, a w ich oczach można było dostrzec rozbawienie.

******************************

Elena ciągnęła swój kufer. Szła tuż za Lupinem, Chrisem i jej bratem. Dziś był dzień wyjazdu na święta. Teddy był na tyle miły, aby zaprosić ją i Max'a. Jednak Avenque spędzał już je ze swoim ojcem.

W końcu znaleźli się na stacji w Hogsmede. Posłała całej trójce swój słynny uśmiech. Bardzo się cieszyła, że spędzała święta gdzieś indziej niż w Sierocińcu. Napawało ją to radością.

Po chwili wsiedli do pociągu, w poszukiwaniu przedziału. Przechodzili wąskim korytarzem, niosąc swoje rzeczy. Po paru minutach poszukiwań znaleźli wolny. Elena natychmiast usiadła przy oknie. Naprzeciwko niej usiadł Teddy, a obok niego Avenque. Max przysiadł się po jej lewej.

Chłopcy zaczęli rozmawiać o Qudditchu. Przekręciła głowę w stronę okna. Obserwowała krajobraz Szkocji, pokryty puchem śniegu. Wyglądało to niezwykle zjawiskowo.

Poczuła znużenie. Powoli wstała, wymyślając jakąś wymówkę. Wychodząc z przedziału, stawiała szybkie kroki. Znalazła się w wąskim korytarzu. Przepychała się między uczniami, poszukując Castiela.

Rozglądała się, aż w końcu go znalazła. Siedział, otoczony przez grupkę ślizgonów. Nieśmiało zapukało w szybę. Kiedy ją zauważył, na jego twarzy pojawił się czarujący uśmiech. Odwzajemniła go z błyszczącymi oczami.

******************************

Max podążył wzrokiem za wychodzącą Eleną. Gdy drzwi zamknęły się, Chris zaczął grzebać w swojej torbie. Po chwili wyciągnął dość grubą książkę. Teddy zmarszczył swoje fioletowe brwi.

- "Sen a jawa" Arabella Cranchit. Po co ci to?

Na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech. Przekartkował strony na odpowiednim rozdziale. "Komunikacja podczas snu."

- Mój stary pracuje w św. Mungu, jako uzdrowiciel. I tak się składa, że zajmuję się przypadkiem Andy'iego. Więc będe mógł pójśc do Munga pod pretekstem, że jestem jego przyjacielem i go odwiedzam. Porzmawiam z nim, ale podczas snu. On jest w śpiączce. Przecież nic mi nie zrobią, jak "przypadkiem" zasnę na krześle. Jugson powie mi co tam się stało i czy to był na pewno Castiel. Wiadomo, że to była klątwa pozbawiająca zmysłów. Jednak, jest wiele takich klątw, w zależności, jak są silne i skuteczne. Andy na bank słyszał inkantację! To może pomóc mu w dojściu do zdrowia! - Max zamyślony zmarszczył nos.

- Chwila moment. To nie będzie podejrzane, gdy nagle wyskoczysz z tą inkantacją? To będzie wyglądać, jakby ty go zaatakowałeś.

- Powiem tacie po wszystkim. Będzie zły, że zrobiłem coś tak ryzykownego...

Teddy wybałuszył oczy.

- Co masz na myśli... Ryzykownego, Christhoper?

Chłopak zaczął się wiercić, z niezręcznym wyrazem twarzy.

- Jest szansa, że mogę zostać na zawsze w umyśle Jugsona. Sam mogę się nie wybudzić...

- Nie ma mowy! - wykrzyknął Lupin. - Nie! Znajdziemy inny sposób! Albo niech najlepiej zajmą się tym dorośli! Dlaczego oni na coś takiego nie wpadli?

Chris westchnął.

- Dlatego że, komunikacja jest bardzo ryzykownana i delikatna. To zbyt duże niebezpieczeństwo dla obu stron.

- Więc, po cholerę na Merlina to robisz?! - wykrzyknął wściekły Teddy.

- Czy kiedykolwiek słyszałeś o rodzie Gutowskich? Naszą umiejętnością klanową jest komunikacja podczas snu... Między umysłowa. Nie każdy z naszej rodziny to potrafi, jednak niektórym idzie to łatwiej. Kiedyś próbowałem to na... Na mojej mugolskiej przyjaciółce. Jako mugol, nie jest istotą magiczną, więc komunikacja z jej umysłem była łatwiejsza. Pomimo tego, że nie była czarownicą to byłem bardzo wyczerpany. Może to zależało od mojego wieku, sam nie wiem. Miałem wtedy dziesięć lat. A teraz mam już prawię dwanaście ... - Chris odchrząknął. - Jugson jest czarodziejem, więc z nim będzie trudniej. Ryzyko też będzie większe.

Nastała cisza. Max do tej pory siedział cicho.
Liliowe oczy spotkały się z szmaragdowymi.

- Jesteś pewien?

Chris pokiwał głową.

- Tak - odparł hardo. - Andy nie zasłużył na taki los. Czasami dostrzegam w nim samego siebie. Oboje wiemy co znaczy odrzucenie i strata. Jesteśmy wyrzutkami w naszych rodzinach, bo nie podzielamy ich poglądów.

Continue Reading

You'll Also Like

784K 29.1K 97
𝐀 𝐒𝐌𝐀𝐋𝐋 𝐅𝐀𝐂𝐓: you are going to die. does this worry you? ❪ tua s1 ⎯⎯⎯ 4 ❫ © 𝙵𝙸𝚅𝙴𝙷𝚇𝚁𝙶𝚁𝙴𝙴𝚅𝙴𝚂...
660K 21.6K 80
Follow the story of Cathy Potter as she and the entire school of Hogwarts sees what their future has in store for them... Best Rankings: #3 - Lily Ev...
2M 57.3K 95
On the twelfth hour of October 1st, 1989, 43 women gave birth. It was unusual as none of them had been pregnant since the first day they started. Sir...
147K 10.9K 60
BOOK #2 They say love heals scars, but Seokmin's scars were lessons-bitter reminders that twisted him into a creature of darkness. His life was a ser...