Epilog

46 6 25
                                    

Max z przerażeniem wbijał spojrzenie w Amarysa.

Nie, nie, nie!

- To... Czarna Dama rzuciła klątwę? I ona ją aktywowała? - spytał się słabym głosem.

- Oczywiście, że ona do jasnej cholery, Blackthorn - powiedział gerdliwie jego przodek. - Zabłocka to chytra modliszka. Czarna Dama dobrze wiedziała, że zechcesz uratować siostrę... Jako stwórca klątwy, może wcześniej ją uaktywnić, a także zdjąć... Musisz zadecydować. Poświęcić Elenę, czy siebie. Dołączyć do ciemnej strony, ratując siostrę i tym samym stracić tak wiele... Sprzedać swój honor za jej życie.

- Ja... Wiem co zrobię - przełknął ślinę. - Moi rodzice na pewno chcieliby, żeby chociaż jedno z ich dzieci było bezpieczne. Nie ma co się oszukiwać. Jestem animusem. Przez ten dar jestem w niebezpieczeństwie. Są tacy ludzie, którzy pragną mojej mocy. I tacy, którzy się jej boją. Którzy nie zawachaliby się przed zabiciem mnie - głos mu się załamał. - Nie ma różnicy, czy dołączę do Katarzyny. I tak nie mogę prowadzić życia, jakiego pragnę.

Przez zaledwie sekundę na twarzy Williama pojawiło się współczucie, które zostało zastąpione maską obojętności.

- W takim razie idź. Skontaktuj się z nią, przez sen. Będąc animusem będzie Ci łatwiej przełamać jej bariery w umyśle. Ten chłopak od Gutowskich na Ciebie czeka.

- To mój przyjaciel. - Amarys zaśmiał się bez humoru.

- Nie na długo. Po tym co zrobisz on Cię znienawidzi.

 Po tym co zrobisz on Cię znienawidzi

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Odwrócił się, podąrzając za Farkasem. Dravulia nuciła pod nosem, lewitując ciało Eleny.

- Musimy iść, aż do samego Hogsmede - wymamrotał Farkas. - Nie jestem pieprzonym Dumbledore'em, albo Dorotą, żeby przełamać bariery ochronne Hogwartu.

- Znasz Dorotę? - Zaskoczony Max, wbił spojrzenie w wampira.

- Widziałem ją raz. Dwieście lat temu. Była w węgierskim Azkabanie. Jej uczeń coś przeskrobał, i wsadzili go za kraty. Odwiedzała go. Byłem świadkiem jak aportowała się z łatwością Z AZKABANU. Powiem Ci, że to wcale nie jest takie proste. Gdyby było, to nie gniłbym przez 600 lat w tamtym miejscu.

Max posłał mu zamyślone spojrzenie. Kim była dokładnie Dorota? Jego przemyślania przerwał Gábriel. Mężczyzna uśmiechnął się obłąkańczo, po czym wyciągnął dłonie. Blackthorn niepewnie dotknął jego ręki, podobnie jak Anna. Już po chwili świat zawirowal im przed oczami.

Max syknął, gdy wylądował na marmurowej posadzce. Kiedy wstał, rozejrzał się zaciekawiony. Znajdowali się w ciemnej sali, którą oświetlał blask księżyca wpadający przez wysokie okna. Maxowi przypominała trochę mroczniejszą wersję WS w Hogwarcie. W miejscu gdzie w WS był stół nauczycielski, stał czarny tron z czaszek. Na nim siedziała kobieta o ciemno brązowych włosach. Kiedy Blackthorn zmrużył oczy mógł dostrzec, iż miała na sobie szmaragdową suknię. Bawiła się swoją różdżką, z dziwnym usmiechem na twarzy.

- Jesteś - powiedziała, jakby nie wierzyła w to co widzi. Powoli wstała, nie spuszczając z niego wzroku. - Ostatni raz widziałam Cię na wieży astronomicznej Max. Wyrosłeś. - Czarnowłosy wzdrygnął się na widok jej oczu. Widział w nich zaborczość i obsesję. - Teraz jesteś tylko mój - wydyszała, dotykając jego twarzy. - Pamiętaj Blackthorn. Należysz do mnie.

Przerażony zastygł w bezruchu, gdy jej usta zetknęły się z jego własnymi. Po zaledwie sekundzie oderwała się od niego, podążając w stronę Dravulii.

- Zgadnie z umową, zdejmuję klątwę z rodziny Blackthorn. - Skierowała swoją różdzkę na śpiącą Elenę. Zaczęła wypowiadać nieznane mu słowa. Max podejrzewał, że była to łacina, jednak nie miał ochoty na zastanawianie się nad tym. Dalej czuł palący dotyk ust Czarnej Damy. Gdy podniósł wzrok, zauważył Gábriela, który przyglądał mu się z zaciekawieniem. Uśmiechnął się do niego kpiąco. Max pośpiesznie odwrócił się w inną stronę.

To jest jakieś szaleństwo!

Podskoczył, gdy ciszę przerwał rozdzierający krzyk. Zachłysnął się powietrzem, gdy obok jego bliźniaczki zmaterlizowała się jej kopia. Jej usta były otwarte, a źrenice rozszerzone. Krzyczała łapiąc się za głowę. Miała na sobie białą, koronkową sukienkę, która sięgała jej do kostek. Zaczęła szlochać, gdy zobaczyła Katarzynę.

- Pani! Nie zabijaj mnie! Robiłam to co chciałaś! Zgodnie z zamiarem klątwy! Zrobiłam wszystko, co powinnam! - krzyknęła, upadając na kolana. Helena skierowała na nią koniec swojej różdżki. Sobowtór zapłakała, chowając twarz w dłoniach.

- Drętwota - ciało sobowtór zesztywniało i padło na twardą posadzkę. - Tobą zajmę się później - przeniosła wzrok na Dravulię. - Anno, musisz dostarczyć Elenę do Hogwartu. Nikt nie może wiedzieć, że ona miała cokolwiek z tym wspólnego - wycedziła, patrząc się na wampirzycę. - Nie zawiedź mnie.

Max podszedł do swojej siostry, nie zwarzając na otaczających go ludzi. Napawał się jej widokiem. Dobrze wiedział, że nie zobaczy jej przez długi czas. Pogłaskał ją, po gęstych włosach.

- Będziesz bezpieczna. Tylko to ma znaczenie - wyszeptał, gładząc ją po policzku. - Dobrze, że chociaż jeden Blackthorn zostanie w Hogwarcie. - Usłyszał za sobą chrząknięcie. Westchnął, próbując powstrzymać łzy. Wstał, posyłając ostatnie spojrzenie w stronę bliźniaczki.

Po kilku sekundach stracił ją z oczu.

Wybaczcie mi.

Pomyślał rozpaczliwie.

- Maaax - usłyszał za sobą głos Katarzyny. - Teraz twoja część umowy. - Westchnął po raz kolejny. Odwrócił, jednocześnie rozpinając koszulę. - Gábriel powiedział Ci o słowach przysięgi, prawda? - pokiwał głową, woląc się nie odzywać. Wolał nie ryzykować nagłym rozklejeniem się przed Czarną Damą. Szare oczy Heleny, iskrzyły się jakby była dzieckiem, które dostało zabawkę. Kobieta przyłożyła koniec magicznego drewienka do miejsca, gdzie znajdowało się serce chłopca.

- Ja, Maxon Blackthorn przysięgam wierność mojej pani Katarzynie...

Ja, Max Blackthorn przysięgam wierność Nocnym Łowcom.

- ...Przysięgam stać u jej boku.

Ślubuję stać za nimi murem.*

- Przysięgam walczyć za ideę magii wraz z nią.

Obiecuję psocić razem z nimi.

- Przysięgam dla niej zabijać. Przysięgam dla niej zginąć, gdy zajdzie potrzeba.

- Przysięgam cierpieć razem z nimi, gdy zaliczymy szlaban u Filcha.

- Oddaję się w pełni mojej pani Katarzynie.

Swoje zaufanie powierzam Nocnym Łowcom****

Gdy skończył mowić, nad jego sercem pojawiła się spirala.
Max Blackthorn oficjalnie należy do mrocznej strony. Nocny Łowca został Nieskalanym.


* Pamiętacie ten moment w poprzednim rozdziale, gdy Chris krzyknął do Max'a, że zawsze stał za nim murem? To było nawiązanie do ślubów Nocnych Łowców. Chria miał nadzieję, że może tym sposobem zadziała jakoś na Maxa.

**** Śluby Nocnych Łowców są autorstwa Christophera Avenque.

Prochem i cieniem jesteśmy - / HP fanfic ( W Trakcie poprawy)Where stories live. Discover now