Rozdział 6

150 24 15
                                    

Max kręcił się i wiercił w swoim łóżku. Na jego skórze pojawiły się kropelki potu, a z gardła wyrwał się jęk.

******************************

Anna pośpiesznie pędziła w stronę rezydencji Zabłockich. Gdy już była przed domem, przez okna dostrzegła błysk zielonego światła. Jej serce stanęło. Patrzyła się oniemiała. Po chwili otrząsneła się z szoku.

Wolnym krokiem otworzyła frontowe drzwi. Wzdrygnęła się. Jej matka leżała w kałuży w krwi. Brązowe oczy były rozszerzone, a usta otwarte. Język leżał parę metrów dalej. Poczuła wymioty podchodzące do gardła.

Ojciec był w salonie, nietknięty. Jego ciało było całe. Bez ran, bez niczego.

Jedyne czym był potraktowany, to klątwa Avada Kedavra. Na Salazara. Jej siostra to potwór. A to wszystko przez tą dwójkę. To ich wina! Ona nie urodziła się mordercą.

Anna zdusiła szloch. Helena już się ulotniła z miejsca zbrodni. Upadła na posadzkę, brudząc przy tym niebieską szatę, krwią pani Zabłockiej. Kobieta zacisnęła ręce w pięści. Ile ludzi zginie z jej ręki? Setki? Tysiące? Zdusiła krzyk, chowając twarz w dłoniach.

***************************

- Może jesteś widzącym? Widzisz przeszłośc i przyszłość.

Max posłał Teddy' iemu piorunujące spojrzenie. On i Chris przysiedli się na śniadanie do stołu puchonów, przyjmując zaproszenie Lupina.

- Taa... Będzie mógł skumać się z starą Trelawney. Grooozi ci wielkie niebezpieczeństwoooo. To powiedziała mi wczoraj, gdy wracałem z historii magii u Binnsa.

On i Teddy zaśmiewali się, a Blackthorn zaczynał się poważnie martwić o swoje zdrowie psychiczne.

- To nie jest zabawne. Zawsze budzę się po tych snach roztrzęsiony. Targają mną cudze emocje. To nie jest normalne.

- Może ktoś go opętał.

- Nawet tak nie żartuj Lupin.

Chris zachłysnął się sokiem dyniowym. Oczy wychodziły mu z orbit.

- Max! Rany! Na Dumbledore'a!

- Co się stało? Slughorn wyznał swoją miłość dla Colden? - spytał się z kpiącym uśmieszkiem.

- Castiel Arrow gada z twoją siostrą!

W tej chwilu Max wyglądął jakby ktoś mu oznajmił, że Voldemort paraduje w różwej sukience i rozdaje cukierki.

- Co robi?! - wrzasnął zszokowany.

Jego wzrok powędrował do stołu Gryfonów. Owy chłopak stał z jego bliźniaczką, uśmiechając się czarująco. Max czuł się jakby miał kisiel w gaciach. Czym mógł się narazić Księciu Slytherinu?

- O co chodzi chłopaki? - spytał się niczego nieświadomy metarmorfomag. Avenque i Blackthorn wymienili spojrzenia.
Po chwili wyjaśnili całą sytuacje z Castielem.

- No, to nie jest za dobrze.

Max jęknął. Jak mógł ochronić siostrę? Przed oczami stanęła mu wrzeszcząca Vivanne i różowa blizna na szyi Ellie.

- Słuchajcie - powiedział Lupin przyciszonym głosem. - Mam coś, co pomoże w tej sytuacji. Spotkajmy się po kolacji, na błoniach.

Chris i Max posłali pytające spojrzenie Lupinowi, jednak ten już zajadał tosty. Nie mieli nic do stracenia, ale i tak byli ciekawi co miał im do pokazania Teddy.

Prochem i cieniem jesteśmy - / HP fanfic ( W Trakcie poprawy)Where stories live. Discover now