Other ✔ || h.s.

By llondonslove_

890K 36K 2.3K

Zoey to 18 letnia dziewczyna mieszkająca wraz z rodzicami w Wolverhampton. Jej największym marzeniem jest zob... More

Other
~Other - Rozdział 1.
~Other - Rozdział 2.
~Other - Rozdział 3.
~Other - Rozdział 4.
~Other - Rozdział 5.
~Other - Rozdział 6.
~Other - Rozdział 7.
~Other - Rozdział 8.
~Other - Rozdział 9.
~Other - Rozdział 11.
TO NIE JEST ROZDZIAŁ
~ Other - Rozdział 12.
~Other - Rozdział 13.
~Other - Rozdział 14.
~Other - Rozdział 15.
~Other - Rozdział 16.
~Other - Rozdział 17.
~Other - Rozdział 18.
~Other - Rozdział 19.
~Other - Rozdział 20.
~Other - Rozdział 21.
~Other - Rozdział 22.
~Other - Rozdział 23.
~Other - Rozdział 24.
~Other - Rozdział 25.
~Other - Rozdział 26.
TO NIE JEST ROZDZIAŁ
~Other - Rozdział 27.
~Other - Rozdział 28.
~Other - Rozdział 29.
~Other - Rozdział 30.
~Other - Rozdział 31.
~Other - Rozdział 32.
~Other - Rozdział 33.
TO NIE JEST ROZDZIAŁ
~Other - Rozdział 34.
~Other - Rozdział 35.
~Other - Rozdział 36.
~Other - Rozdział 37.
~Other - Rozdział 38.
~Other - Rozdział 39.
~Other - Rozdział 40.
~Other - Rozdział 41.
~Other - Rozdział 42.
~Other - Rozdział 43.
~Other - Rozdział 44.
~Other - Rozdział 45.
~Other - Rozdział 46.
~Other - Rozdział 47.
~Other - Rozdział 48.
~Other - Rozdział 49.
~Other - Rozdział 50.
~Other - Rozdział 51.
~Other - Rozdział 52.
~Other - Rozdział 53.
~Other - Rozdział 54.
~Other - Rozdział 55.
~Other - Epilog
WAŻNA INFORMACJA

~Other - Rozdział 10.

18.3K 731 69
By llondonslove_

Rozdział 10.

-Jesteś głodna?- Pyta, a ja ochoczo kiwam głową.

Wyciąga ku mnie dłoń, którą zaraz chwytam i ruszamy w stronę kuchni. Zanim zdążam podejść do lodówki, podnosi mnie jak dziecko i sadowi na jednym z wysokich krzeseł. Zaciera ręce, uśmiechając się szeroko. Jestem lekko zdezorientowana.

-Co chcesz zjeść? Zrobię co zechcesz.- Mówi, a jego twarz oblewa rumieniec. Odwraca się szybko w stronę lodówki, aby to ukryć i zaczyna w niej szperać. Dopiero po chwili orientuję się, że wypowiedziane przez niego drugie zdanie może być rozumiane na dwa sposoby. Zagryzam dolną wargę, obserwując jego kocie ruchy, kiedy krząta się od blatu do blatu. Zauważa to, przez co wygina usta w łobuzerskim uśmiechu, powarkując zabawnie co chwila.

-Harry, w poniedziałki nie jem mięsa.- Uświadamiam go, kiedy sięga po szynkę. Rzuca mi zdziwione spojrzenie, a jego dłoń automatycznie kieruje się po leżącą obok sałatę. Uśmiecham się lekko.

-Nie jem mięsa w poniedziałki, środy i piątki.

-Dlaczego?- Pyta.

-Postanowienie.

Decyduje się porzucić temat, ponieważ o nic więcej nie pyta. Robi mi przepyszne śniadanie, za które dziękuję mu całusem w policzek. Sprzątamy po sobie i siadamy na kanapie. Harry sięga po pilota, a ja opieram się plecami o miękkie poduszki, podciągając kolana pod brodę. Słyszę ciche mruknięcie niezadowolonego chłopaka, kiedy patrzy na mnie, wyciągając ku mnie swoje długie ręce. Jego usta niemal układają się w dzióbek, a ja śmieję się, podpełzając bliżej niego. Usadawiam się na jego kolanach, a głowę opieram o tors, mrucząc z zadowoleniem.

Spędzamy trochę czasu na oglądaniu jakiś seriali, kiedy Harry zaczyna rozmowę.

-Miałabyś ochotę gdzieś się dzisiaj wybrać?

Spoglądam na niego z dołu. Wpatruje się w ekran telewizora, jakby specjalnie nie zwracając na mnie uwagi.

-Masz na myśli jakieś konkretne miejsce?- Unoszę brwi.

-Um… Co powiesz na klub Monster?

-Jest niesamowicie drogi.- Uświadamiam go, przypominając sobie narzekania Liama.

Chłopak śmieje się krótko i przenosi na mnie pobłażliwy wzrok.

-Oni płacą mi, żebym do nich przychodził.

-Naprawdę?- Dziwię się, po chwili rozumiejąc jego aluzję. No tak, żartuje sobie ze mnie. Uderzam go jak najmocniej w ramię, kiedy krztusi się ze śmiechu.

-Jeśli będziesz się tak zachowywał, to nigdzie z tobą nie pójdę.- Mamroczę, zakładając ręce. Natychmiast poważnieje i znów patrzy na mnie z wesołymi ognikami w oczach.

-Będziesz gotowa o dwudziestej?

-Jasne.

-Cieszę się. Będę się już zbierał.- Przesadza mnie na miejsce obok siebie i wstaje, kierując się w stronę drzwi. Dziwię się jego brakiem czułości, zwykle nie mogę się od niego odgonić. Wstaję i ruszam za nim, doganiając go dopiero przy drzwiach wejściowych.

-Do zobaczenia, Harry.- Żegnam się, zwracając na siebie jego uwagę. Stoję niemal cała za drewnianą powłoką, trzymając mocno prawą ręką pomalowane na biało drewno. Chłopak odwraca się przodem do mnie, po chwili podchodząc. Posyła mi ciepły uśmiech, jednocześnie głaszcząc po policzku.

-Do zobaczenia, Piękna.

Resztę dnia spędzam samotnie, włócząc się po sklepach w poszukiwaniu jakiś nowych, ładnych ciuchów. Kiedy przechadzam się po korytarzu gigantycznego centrum handlowego mogę przysiąc, że widzę mijającą mnie blondynę z imprezy u Harry'ego. Moje wątpliwości rozwiewają się, kiedy zatrzymuje się po drugiej stronie wieszaka, w którym szukam T-shirta. Podnoszę głowę, patrząc na jej wytapetowaną twarz i okrągłe usta, w których obecnie znajduje się guma. Dziewczyna mlaszcze, zwracając moją uwagę z powrotem na jej oczy.

-Ty jesteś Zoey?- Marszczy nieprzyjemnie brwi, mierząc mnie z góry do dołu.

-Taa…- Mruczę. Czuję się niekomfortowo w jej towarzystwie. W porównaniu z nią jestem jak szara myszka. Jej figura powala na kolana. Dosłownie. Tylko gdyby ubierała się bardziej… po ludzku?

-Słyszałam, że Harry dziś u ciebie był.- Uśmiecha się złośliwie, a we mnie się gotuje. Co ją to obchodzi?

-Tak, był.- Mówię twardo, a przez jej twarz momentalnie przebiega zdezorientowanie.

-Cóż, najwidoczniej nie posiedział za długo, skoro zaraz po tym siedziałam mu na twarzy.- Zagryza prowokująco wargi, a ja mam ochotę ją spoliczkować. To dlatego mu się tak spieszyło? W kącikach oczu czuję gromadzące się łzy. Nie chcę, aby widziała jak płaczę. Odwracam się na pięcie i szybkim krokiem kieruję na przystanek, czekając na autobus. Siadam na zimnej, drewnianej ławeczce, rzucając torebką o kamienny chodnik. Łzy płyną nieprzerwanym strumieniem po moich bladych policzkach, kiedy bezwiednie opieram głowę o plastikową ścianę za mną.

Dlaczego płaczesz? Czyżby Liam nie uprzedzał cię, że to zwykły dupek? Że nie zależy mu na kobietach? Doskonale wiedziałaś, że traktuje je przedmiotowo. I co ty najlepszego zrobiłaś?

Serce niemal wyskakuje mi z klatki piersiowej, kiedy uświadamiam sobie te słowa. Dlaczego powoli oddawałam się chłopakowi, który nie jest tego wart? Dlaczego moje serce bezwiednie przyspiesza, gdy tylko widzę jego twarz?

Bez namysłu wsiadam do pojazdu, który właśnie pojawia się na obok przystanku i zajmuję jedno z wielu wolnych miejsc. Gdy docieram do domu, Liama jeszcze nie ma. Zanoszę się spazmatycznym płaczem. Potrzebuję kogoś. Kto powie, że wszystko będzie dobrze mimo iż to zwykłe kłamstwo, którym ludzie chcą poprawić sobie humor.

Padam na kanapę, leżąc tak nie wiem jak długo. W końcu słyszę pukanie do drzwi, więc zbieram się, potykając o własne stopy. Uchylam je, a oczom ukazuje mi się Harry. Na jego twarzy pojawia się uśmiech, a oczy świecą. Zagryzam wargi, aby znów nie zacząć płakać. Rozsądna część umysłu pyta, dlaczego w ogóle tak się przejmuję, skoro nic między nami nie zostało potwierdzone. Znamy się niecałe dwa tygodnie.

-Cześć, Zoey.- Uśmiecha się jeszcze szerzej, a mi od razu przypominają się słowa Emily. Czuję rosnące wewnątrz mnie obrzydzenie i chęć zrzucenia mu z twarzy tego uśmieszku jednym, pewnym ruchem prostej dłoni.

-Idziemy?- Pyta, unosząc brew. Jest taki pewny siebie.

-N… nie.- Wykrztuszam, starając się ignorować rosnący w głowie ból.

-Dlaczego?- Dziwi się szczerze. Śmieję się w duchu na jego bezmyślność.

-Spytaj Emily, jeśli nie będziesz zajęty… czymś innym.- Syczę przez zaciśnięte zęby i zatrzaskuję mu drzwi przed nosem. Wygląda na osłupiałego, kiedy patrzę na niego ostatni raz. Głośno wciągam powietrze, kiedy jego pięść styka się z drewnianą powłoką, próbując znaleźć sposób, aby się do mnie dostać.

-Zoey, proszę otwórz! Wszystko ci wyjaśnię! Proszę!

Zagryzam wargi, z powrotem uchylając drzwi. Biorę szybki zamach i z całej siły uderzam go w i tak czerwony policzek. Jego głowa przekręca się na bok, pod wpływem mocnego nacisku, a jego oczy nieprzytomnie wpatrują się w dal.

-Nie musisz mi niczego wyjaśniać!- Krzyczę z rozpaczą i zamykam się na klucz, nie słuchając już rozpaczliwych wołań chłopaka. Udaję się do pokoju, gdzie zakładam słuchawki. Pozwalam całkiem oddać się głośnej muzyce dudniącej w moich uszach.

***

Nie widziałam go tydzień. Tydzień mija, odkąd ostatnim razem spotkałam się z Harry'm i spoliczkowałam go. Następnego dnia opowiadam wszystko Liamowi. Jego spojrzenie mówi samo za siebie, jednak stwierdza, że nie będzie dołował mnie jeszcze bardziej swoim słynnym powiedzeniem "a nie mówiłem?". Od tamtego momentu mój telefon ciągle dzwoni. Harry nie poddaje się, a gdy to nie wystarcza, wprasza się do domu, skąd Liam musi wyrzucać go siłą. Czasem nachodzą mnie wątpliwości, że jednak postąpiłam zbyt brutalnie. Jednak nie mogę wybaczyć mu tego, że umawiał się jednocześnie ze mną i Emily. No bo w końcu to robił, prawda?

-Zoey, skarbie.- Z intensywnych rozmyślań wyrywa mnie głos Liama. Stoi u szczytu schodów. Powoli schodzi z nich, kierując się w moją stronę.

-Przepraszam, ale muszę jechać z Zaynem coś załatwić. Wrócę najszybciej jak to będzie możliwe, dobrze?

-J… jasne.- Mówię słabo.

-Do zobaczenia, kochanie.- Całuje mnie na pożegnanie i wychodzi, zostawiając mnie z wszechogarniającą ciszą. Dosłownie dwie minuty później słyszę pukanie do drzwi. Nie chcę się z nikim widzieć. Wolę zostać w domu, jeśli nie z Liamem, to sama. Tak jest bezpieczniej.

Kiedy pukanie nasila się, z westchnieniem wstaję i owijam się mięciutkim zielonym kocem. Drepczę ku drewnianej powłoce, omal nie potykając się o ciągnący się za mną materiał. Przekręcam klucz, który wydaje ciche kliknięcie i otwieram drzwi. Moim oczom ukazuje się zgarbiony, sponiewierany Harry, patrzący na mnie z nadzieją w szmaragdowych oczach. Serce natychmiast przyśpiesza, gdy chłopak pewnym ruchem poprawia opadające mu na czoło włosy.

-Co ci się stało?- Wykrztuszam, patrząc na jego zakrwawioną twarz. Wzrusza jedynie ramionami i krzywi się, gdy dotyka swojego nosa. Po co do cholery zrobił sobie tyle kolczyków, skoro ciągle się bije?

-Wejdź.- Mówię niepewnie, robiąc mu możliwość przejścia. Zamykam za nim drzwi i mijam go, kierując się do kuchni. Po drodze zwijam koc i rzucam go na kanapę.

-Chodź tu.- Wzdycham, patrząc na chłopaka stojącego w progu i nie bardzo wiedzącego co zrobić. Gdzie się podziała ta jego niesamowita pewność siebie?

Siada na jednym z krzeseł, a ja zaczynam przeszukiwać półki w celu znalezienia czegoś w rodzaju apteczki. Odnajduję koszyk z lekarstwami i innymi tego typu rzeczami, więc odwracam się do Harry'ego, ciągle czując na sobie jego palące spojrzenie.

-Co zrobiłeś?- Pytam, starając się brzmieć jak najbardziej beznamiętnie.

-Biłem się.- Ta odpowiedź mnie nie zaskakuje. Sam przecież nie mógł sobie tego zrobić.

-Dlaczego?

Wzrusza jedynie ramionami, nie chcąc uraczyć mnie kolejną, pewnie prostą odpowiedzią. Opatruję jego twarz, co rusz widząc, jak chłopak się krzywi.

-Gotowe.- Oznajmiam bez emocji, odsuwając się od niego. Posyła mi krzywy uśmiech i odwraca wzrok, speszony moim brakiem zainteresowania. Jego dłoń natychmiast ląduje na karku, gdy go pociera. Zdaję sobie sprawę, że robi to zawsze gdy jest zdenerwowany.

-Zoey, chciałbym z tobą porozmawiać.- Zaczyna niepewnie.

-Słucham.- Moja odpowiedź jest szybka i zaskakująca dla chłopaka. Sama nie wiem skąd u mnie tyle pewności siebie, jeśli chodzi o Harry'ego.

Panuje niezręczna cisza, przerywana jego płytkimi oddechami. Oczekuje, że to ja zacznę tę rozmowę? To on ma coś do wyjaśnienia, nie ja.

-Przepraszam…- Mruczy niewyraźnie, widocznie nieprzyzwyczajony do tego, że musi kogoś przepraszać.

-Co proszę?- Zaczynam mrugać szybko powiekami, nie mogąc uwierzyć w to, co powiedział.

-Przepraszam, okej?- Powtarza głośniej, z irytacją. Wstaje z miejsca i zaczyna przechadzać się po kuchni.

-Nie rozumiem dlaczego jesteś zły. To ty zabawiałeś się jednocześnie z dwoma dziewczynami naraz!- Ja również nie potrafię ukryć swojej złości.- Może to dla ciebie normalne, ale nie dla mnie! Emily też pewnie już do tego przyzwyczaiłeś. Ale ja nie zamierzam się tak bawić. Kiedy miałeś zamiar mnie o tym poinformować? Że chciałeś się tylko pobawić i zostawić, jak robisz to każdej?- Spluwam.

-Cholera, Zoey! Tu nie chodzi tylko o seks, zrozum to!- Wyrzuca z siebie słowa przepełnione jadem, a ja nie mogę usiedzieć na miejscu. Znów mam ochotę go spoliczkować. Co jest ze mną nie tak?

-To dlaczego tak się zachowałeś?!

-Nie zachowałem się tak!- Krzyczy jeszcze głośniej ode mnie i łapie się za włosy.- Ja… ja po prostu nie jestem przyzwyczajony do takiego czegoś…

-I sądziłeś, że dwie naraz to nic takiego? Jak możesz być aż tak niedomyślny?!

-Zoey, kurwa mać! Zamknij się i daj mi dokończyć!

-Przestań na mnie krzyczeć! Będę mówić kiedy tylko zechcę!- Ze złości zeskakuję z krzesła i przechodzę do salonu, nie bardzo wiedząc dlaczego. Ah, tak. Nie chcę na niego patrzeć. Po paru krótkich sekundach czuję boleśnie zaciskające się palce wokół mojego drobnego nadgarstka. Gwałtownym szarpnięciem odwraca mnie przodem do siebie, z nerwów coraz bardziej napierając na obolałą już rękę.

-Jesteś pieprzonym egoistą, Harry! Robisz wszystko, aby tobie było dobrze, nie patrząc na krzywdę, którą wyrządzasz innym osobom!

Tęczówki Harry'ego z ciemnozielonych natychmiast zmieniają się na czarne, prawie takie jak moje. Szczęka napina się, podobnie jak mięśnie ramion. Klatka piersiowa szybko unosi się i opada.

-Nigdy więcej nie waż się odwrócić do mnie plecami.- Jego głos jest niski, ochrypły i przerażający. Nie widziałam go wcześniej w takim stanie. Jest niemal poza kontrolą. Gryzę się w język, zanim rzucam mu w twarz kolejnym przekleństwem. Coś we mnie mówi mi, żeby teraz zostawić go w spokoju, jeśli nie chcę wylądować w szpitalu. Kto wie, na co było go stać.

-Harry, zacznij mnie szanować.- Odzywam się cicho, co całkiem zbija go z pantałyku. Czerń z jego oczu natychmiast wyparowuje, pozostaje w nich tylko irytacja i szok.

-Jeśli będziesz to robił, ja zrobię to samo dla ciebie.- Dodaję, uporczywie wpatrując się w jego tęczówki. Lekki uśmiech rozświetla jego okaleczoną twarz, zanim podchodzi bliżej i niepewnie zamyka mnie w swoich ramionach. Czuję jego szybkie bicie serca na sobie. Nie spodziewałam się tego ruchu z jego strony. Stoję jak wmurowana, kiedy on tuli mnie do siebie. Po chwili odsuwa się i spogląda na mnie z góry.

-Przepraszam, Zoey.- Mówi, a w jego głosie nie słyszę niczego poza szczerością. Mimowolnie się uśmiecham, jednak nie mogę pozbyć się dziwnego uczucia wewnątrz mnie, że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo.

-W porządku, Harry.- Odzywam się, po chwili przygryzając wargi. W dole brzucha znów pojawia się to uczucie, kiedy chłopak zbliża się do mnie, powodując jednocześnie szybsze bicie serca. Składa lekki pocałunek na moim policzku, stojąc przy mnie o wiele dłużej niż to konieczne. Ja jednak nie mam nic przeciwko temu, stoję zafascynowana miękkością jego malinowych ust. Już tyle razy je czułam, a wciąż nie mogę się do nich przyzwyczaić.

-Spędzimy razem dzień?- Pyta, a ja czuję przyjemne dreszcze przechodzące wzdłuż kręgosłupa. Kiwam potakująco głową.

__________________

I jest 10 ! Jak wam się podoba ? ;d Mi tak w miarę:D Jesteście niesamowite z tymi komentarzami *-* ahgsdajkldhiashdjsalkhdsajlhdsa KOCHAM WAS NORMALNIE <3 

Chyba się powtarzam ;o

Kolejny jutro ! ;d

Continue Reading

You'll Also Like

19.7K 103 1
Był kompletnie i całkowicie nieświadomy wszystkiego, co spowodował, a ona absolutnie go za to nienawidziła. Oryginał opowiadania należy do @-maiwrite...
62.4K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
22.3K 1.5K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
530K 34.6K 55
Znasz to uczucie, kiedy otwierasz kontakty w telefonie i uświadamiasz sobie, że nie masz do kogo zadzwonić? Zamierasz z palcem nad ekranem, rozwa...