Other ✔ || h.s.

By llondonslove_

890K 36K 2.3K

Zoey to 18 letnia dziewczyna mieszkająca wraz z rodzicami w Wolverhampton. Jej największym marzeniem jest zob... More

Other
~Other - Rozdział 1.
~Other - Rozdział 2.
~Other - Rozdział 3.
~Other - Rozdział 4.
~Other - Rozdział 6.
~Other - Rozdział 7.
~Other - Rozdział 8.
~Other - Rozdział 9.
~Other - Rozdział 10.
~Other - Rozdział 11.
TO NIE JEST ROZDZIAŁ
~ Other - Rozdział 12.
~Other - Rozdział 13.
~Other - Rozdział 14.
~Other - Rozdział 15.
~Other - Rozdział 16.
~Other - Rozdział 17.
~Other - Rozdział 18.
~Other - Rozdział 19.
~Other - Rozdział 20.
~Other - Rozdział 21.
~Other - Rozdział 22.
~Other - Rozdział 23.
~Other - Rozdział 24.
~Other - Rozdział 25.
~Other - Rozdział 26.
TO NIE JEST ROZDZIAŁ
~Other - Rozdział 27.
~Other - Rozdział 28.
~Other - Rozdział 29.
~Other - Rozdział 30.
~Other - Rozdział 31.
~Other - Rozdział 32.
~Other - Rozdział 33.
TO NIE JEST ROZDZIAŁ
~Other - Rozdział 34.
~Other - Rozdział 35.
~Other - Rozdział 36.
~Other - Rozdział 37.
~Other - Rozdział 38.
~Other - Rozdział 39.
~Other - Rozdział 40.
~Other - Rozdział 41.
~Other - Rozdział 42.
~Other - Rozdział 43.
~Other - Rozdział 44.
~Other - Rozdział 45.
~Other - Rozdział 46.
~Other - Rozdział 47.
~Other - Rozdział 48.
~Other - Rozdział 49.
~Other - Rozdział 50.
~Other - Rozdział 51.
~Other - Rozdział 52.
~Other - Rozdział 53.
~Other - Rozdział 54.
~Other - Rozdział 55.
~Other - Epilog
WAŻNA INFORMACJA

~Other - Rozdział 5.

22.5K 833 50
By llondonslove_

Rozdział 5.

-Gdzie mnie zabierasz?- Pytam zaciekawiona, kiedy otwiera przede mną drzwi swojego czarnego samochodu. Nie odpowiada, dopóki nie zajmuje miejsca obok mnie, odpalając silnik.

-Pomyślałem, że na pierwszą randkę dobre może być wesołe miasteczko.- Ciągle patrzy w drogę przed nami, abym nie zauważyła drobnego zakłopotania, malującego się na jego twarzy.

-Jasne.- Mówię najmilszym tonem, na jaki jest mnie stać. Teraz Harry jest zupełnie inny, niż wtedy na imprezie. Gdy patrzyło na niego mnóstwo osób. Teraz jest cichy, spokojny i co bardzo mnie dziwi, miły. Daleko mu jest do tego chamskiego, bezczelnego chłopaka z wczorajszej zabawy.

-Jesteś kuzynką Liama?- Zaczyna rozmowę, kiedy kierujemy się w stronę huczącego placu. Wszędzie daje się słyszeć przerażone krzyki dzieci, korzystających z rozmaitych atrakcji. Przypominam sobie, że Liam przecież przedstawił mnie jako swoją rodzinę. Harry najwidoczniej woli się jednak upewnić.

-Tak.- Potwierdzam z uśmiechem, nie bardzo wiedząc jak dalej rozwinąć rozmowę.

-Nie zachowujecie się jak… jak… um…- Jąka się, a ja śmieję się cicho, na co rzuca mi ironiczne spojrzenie.

-Jesteśmy ze sobą bardzo zżyci.- Wyjaśniam, natychmiast odwracając głowę w stronę gigantycznej kolejki górskiej.- Chodźmy tam!- Nie zastanawiając się nad własnym postępowaniem, chwytam jego wielką dłoń i ruszam szybkim krokiem w kierunku ciągnącej się kolejki ludzi.

-Um… Na pewno nie chcesz iść gdzieś indziej?- Pyta, jakby nieco zszokowany wysokością tej zabawki.- Nie wygląda to bezpiecznie.

-Jest naprawdę fajnie. Nie jechałeś nigdy kolejką górską?- Dziwię się, szukając jego zmieszanego spojrzenia.

-Jakoś nie było okazji.- Mruczy pod nosem i spuszcza głowę.

-Nie marudź, tylko chodź.- Ciągnę go dalej, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że ciągle trzymam jego dłoń. Jego palce zaciskają się mocniej wokół moich, kiedy pomaga mi wejść do wagonika. Po chwili niepewnie zajmuje miejsce obok mnie.

Przejażdżka jest naprawdę niesamowita. Wpatruję się w widok pod nami z rosnącą ekscytacją, co chwila zerkając na piękną twarz mojego towarzysza. Zaciska mocno oczy, nie odważając się ich otworzyć.

Gdy wychodzimy, chwieję się lekko, przez co musi mnie podtrzymać.

-To było niesamowite!- Mówię, idąc z nim ramię w ramię. A raczej łokieć w ramię. Harry jest dużo wyższy ode mnie, a ta różnica daje się jeszcze bardziej we znaki, gdy idziemy obok siebie.

-Taa…- Burczy, drapiąc się w kark.- Następnym razem wybierz coś, co spodoba się nam obojgu.

Uśmiecham się z wyższością i unoszę brwi, na co Harry zagryza lekko dolną wargę. W ciele rozlewa mi się przyjemnie ciepła fala, gdy patrzę, jak niemal rozbiera mnie wzrokiem.

-W takim razie…- Zastanawiam się chwilę, rozglądając dokoła. Nie zdążam jednak wybrać niczego ciekawego, ponieważ Harry chwyta mój nadgarstek i ciągnie w stronę, gdzie znajduje się stragan z różnorodnością pluszaków.

-Na czy polega gra?- Pyta sprzedawcę, który jest wyraźnie przestraszony jego niecodziennym wyglądem. Sama już dawno zapomniałam o jego kolczykach i tatuażach. Widzę tylko jego oczy i pełnie usta, które tak niesamowicie seksownie zagryza.

-T…trzeba zbić te… o tam…- Starszy pan odchrząkuje i zerka na mnie. Posyłam mu pokrzepiający uśmiech, więc zwraca się do mnie, starając nie patrzeć na chłopaka.- Należy zbić sześć butelek jak najmniejszą liczbą kuleczek. Chcieliby państwo zagrać?

-Jakie są nagrody?- Pada kolejne pytanie, na które staruszek odpowiada również wpatrzony we mnie. Dobrze rozumiem jego przerażenie.

-Jeśli uda wam się strącić wszystko jedną piłeczką, będziecie mogli wybrać jedną z większych maskotek.

Harry kiwa głową i uśmiecha się do mnie, szukając w kieszeni spodni monet. Dopiero teraz zwracam uwagę na jego strój. Ma na sobie obcisłe, czarne spodnie i opinający biały podkoszulek, który skutecznie ukazuje jego umięśnioną posturę. Kątem oka zauważam, że kilka dziewczyn staje na moment tylko po to, żeby popatrzeć, w jaki sposób jego mięśnie napinają się, kiedy rzuca piłeczką w sam środek butelek sprawiając, że spadają wszystkie za pierwszym razem. Spogląda na mnie, po raz kolejny obdarzając szerokim uśmiechem, dochodzącym do jego szmaragdowych, błyszczących oczu. Na zaróżowionych policzkach ukazują się słodkie dołeczki, które jakimś cudem dodają mu niezwykłego uroku.

Łapię się na tym, że przyglądam mu się uparcie, przez co oblewam się rumieńcem. Harry mruga do mnie i kieruje nas pod stoisko z maskotkami. Staje za mną, jedną rękę kładąc na biodrze, a drugą wskazując na rząd pluszaków, czekających na nowego właściciela.

Zagryzam wargi, w skupieniu przeglądając kolejne zabawki w poszukiwaniu idealnej dla mnie. W końcu mój wzrok pada na wielkiego, brązowego misia z jeszcze większą kokardą na szyi.

-Ten.- Wskazuję dłonią na maskotkę i spoglądam na twarz Harry'ego. Kiwa głową i wskazuje sprzedawcy niedźwiedzia. Gdy tylko dostaje go w swoje ręce, odwraca się przodem do mnie i wręcza mi go, jednocześnie puszczając mi oczko. Posyłam mu szeroki uśmiech i chwytam pluszaka, przyciskając go do piersi. Chłopak zaczyna się śmiać z mojego niskiego wzrostu, ponieważ niewiele widzę z takiego umieszczenia mojej nowej maskotki. Chłopak przejmuje ode mnie miśka, trzymając go pod pachą, a drugą dłonią nieśmiało chwytając moją. Patrzy w drugą stronę, gdy to robi, co wydaje mi się strasznie urocze. Nie mogę się powstrzymać od małego złośliwego uśmiechu, kiedy mijamy te wszystkie dziewczyny, ślepo wgapione w mojego towarzysza.

-Harry, wzbudzasz powszechne zainteresowanie u dziewczyn.- Odzywam się nieśmiało, patrząc na nie spod rzęs. Chłopak patrzy na mnie niezrozumiałym wzrokiem, który wywołuje u mnie krótki śmiech.

-One się na ciebie gapią.- Mówię bardzo ogólnie, mając na myśli to, co pewnie wyobrażały sobie wraz z jego udziałem.

Harry wzrusza ramionami i mocniej ściska moją drobną dłoń.

-Gdzie chcesz teraz iść?- Pyta.- Tylko błagam, nic z dużą wysokością.- Wywraca oczami, patrząc spode łba na kolejkę, którą wcześniej jechaliśmy.

Kiwam głową z uśmiechem.

***

-Dziękuję za misia.- Mówię, siedząc w jego samochodzie. Parkuje na poboczu, na wprost mieszkania Liama. Zbieram się do wyjścia, kiedy łapie moją dłoń.

-Zawsze chciałem to zrobić.- Mówi cicho, a ja marszczę brwi w geście niezrozumienia.- Zawsze chciałem wygrać dla dziewczyny maskotkę.- Rumieni się na te słowa i spuszcza głowę nie chcąc, abym to zauważyła.

-Nie mów, że wcześniej nie miałeś okazji.- Śmieję się, a on wzruszył ramionami. Wysiada z auta i otwiera przede mną drzwi, jednocześnie podając mi dłoń, abym nie straciła równowagi. Chwytam ją, czując motylki w brzuchu. Odwracam się, aby wyciągnąć miśka, a Harry zamyka za mną drzwi. Odgarnia mi z twarzy zbłąkany kosmyk i uśmiecha się lekko, czarując mnie swoim szmaragdowym spojrzeniem.

-Przestań. -Mamroczę, chowając głowę za pluszaka.

-Co ja robię?- Pyta głupio, jakby nie wiedział. Unosi jedną brew i oblizuje malinowe, zaschnięte wargi. Płonę przez rumieniec na twarzy zauważając, że w jego towarzystwie robię to stanowczo za często.

-Przestań tak na mnie patrzeć.- Mruczę z twarzą przy maskotce. Jej sierść łaskocze mój nos i policzki.

-Dlaczego?- chwyta w palce uszy niedźwiedzia i usuwa go z mojej twarzy, chwytając moje zawstydzone spojrzenie. Mamroczę coś w odpowiedzi pod nosem, sama siebie nie rozumiejąc i odwracam głowę. Jego długie palce wędrują na mój podbródek sprawiając, że jego oczy znów znajdują moje. Pochyla się ku mnie, chowając głowę w zagłębienie pomiędzy ramieniem a szyją i głośno wciąga powietrze.

-Ładnie pachniesz.- Szepcze w moją szyję, a moje nogi robią się jak z waty. Nie czuję ani jednej kości w moim ciele, robię się żywą galaretką. Jego chrapliwy głos tuż przy moim uchu skutecznie rozprasza moje wszelkie myśli, a cały umysł zajmuje się tylko odczuwaniem Harry'ego.

Powoli, odwiedzając po drodze każdy skrawek mojego ciała, zjeżdża dłonią po linii od szyi do biodra i tam też się zatrzymuje, popychając mnie lekko na jego samochód. Oddech zatrzymuje mi się w gardle, kiedy jego nos zakreśla linię tuż nad obojczykiem, a język zostawia mokry ślad pod nim. Jego proste, białe zęby gryzą kawałek mojej skóry, po czym chłopak zasysa ją, z każdą chwilą zwiększając nacisk. Moja klatka piersiowa unosi się i opada w coraz szybszym tempie, kiedy jego druga dłoń przenosi się na mój kark, abym nie miała możliwości ucieczki. Bezwiednie wplątuję mu palce w loki i ciągnę lekko, na co reaguje gardłowym uznaniem, a jego zęby gwałtownie wbijają się w moją skórę. Jęczę z bólu, próbując złożyć w głowie sensowne zdanie.

-H… Harry…- Krztuszę się, nie mogąc powiedzieć nic więcej. Odrywa usta od mojego obojczyka i odsuwa się, uważnie obserwując swoje dzieło. Pochyla się jeszcze raz i językiem złagadza ból, powstały w wyniku jego zębów. Oddycham głębiej, gdy przenosi swoje pełne wargi na moją szyję, zostawiając na niej niezliczoną ilość małych, słodkich pocałunków. Zatrzymuje się przy zagłębieniu pod uchem, przyciskając się do niego mocniej. Zaciskuje palce w jego włosach, co uznaje za zachętę do dalszego działania. Poznaje mój słaby punkt, więc stara się go wykorzystać jak najlepiej. Zasysa skórę, a językiem zaznacza linię szczęki, zbliżając się do moich ust. Zostawia pocałunek w ich kąciku i odsuwa się, obserwując jakie reakcje we mnie wywołał tym niespodziewanym zbliżeniem. Maskotka już dawno leży między nami na asfalcie, podczas gdy moja twarz płonie niespodziewanym gorącem. Biorę głęboki wdech i schylam się niepewnie po pluszaka, po chwili wracając nieśmiałym spojrzeniem na twarz Harry'ego. Uśmiecha się z wyższością widząc, do jakiego stanu mnie doprowadził. W jednej chwili pragnę zmieść ten jego chytry uśmieszek z twarzy za pomocą jednego, szybkiego pchnięcia z otwartej dłoni. Moje myśli jednak szybko zmieniają tor, kiedy dłoń chłopaka odnajduje moją. Kieruje nas pod drzwi domu.

-Teraz mam jakieś trzydzieści sekund na to, żeby się z tobą pożegnać, zanim Liam wpadnie i wyrzuci mnie na zbity pysk.- Śmieje się, a ja obdarzam go słabym uśmiechem.- W takim razie, do zobaczenia, Śliczna.- Pochyla się ostatni raz i składa soczystego buziaka na moim policzku. Mój humor od razu się poprawia, a usta wyginają się w szczerym uśmiechu. Harry dotyka palcem wskazującym wgłębienia w moim policzku, powstałego na wskutek uśmiechu. W tym samym momencie, drzwi za mną otwierają się i czuję wszechogarniającą obecność mojego kuzyna. Harry mruga do mnie.

-Cześć, stary.- Klepie go przyjacielsko w ramię, uśmiecha się do mnie ostatni raz i truchtem kieruje w stronę swojego samochodu. Liam chwyta mój nadgarstek i wciąga do środka. Gdyby nie on, pewnie nadal stałabym przed wejściem i wpatrywała w pracujące mięśnie na plecach Harry'ego.

-I jak było?- Jego wyraz twarzy kompletnie się zmienia. Wcześniej rzuca błyskawicami w stronę swojego kolegi, a teraz wygląda jakby dopiero co wrócił z czterogodzinnego masażu.

-Całkiem nieźle.- Mówię zgodnie z prawdą. Nadal jestem w lekkim szoku jego sporej przemiany podczas naszego spotkania. Spodziewałam się raczej opryskliwego tonu i masy docinek.

-Tylko tyle masz mi do powiedzenia?- Dziwi się, unosząc brwi. Nalewa soku do szklanki i podaje mi ją, siadając obok mnie na kanapie. Pilot wędruje do jego dużej dłoni, by po chwili przeszukiwać kolejne kanały.

-Był… Inny.- Marszczę brwi wiedząc, że Liam nie zrozumie o co mi chodzi.

-To znaczy?

-Cóż… Zazwyczaj jest… Chamski, prawda?- Patrzę na niego, kiedy niepewnie kiwa głową, nie do końca rozumiejąc moje zachowanie. Kurczowo zaciskuję palce na maskotce i kontynuuję.- Bezczelny…

-Pieprzy się ze wszystkimi.- Dodaje, na co spoglądam na niego zszokowana.- Przepraszam…- Duka, widząc wyraz mojej twarzy. Kręcę głową ze słabym uśmiechem.

-Dzisiaj był inny. Rozmawiał ze mną. Pytał mnie o wszystko. To było dość… dziwne.

Liam już ma coś powiedzieć, jednak w ostatnim momencie gryzie się w język. Rzucam mu zaciekawione spojrzenie, na które tylko kręci głową.

-Oglądamy coś, czy idziemy spać?- Pyta, patrząc wymownie na zegarek. Odruchowo patrzę w ten sam kierunek i dociera do mnie, że jest już prawie pierwsza w nocy.

-Idziemy spać.- Mówimy jednocześnie, po chwili śmiejąc się. Ruszamy do swoich pokoi, dając sobie buziaka na dobranoc. Zamykam za sobą drzwi i kieruję się do łazienki, chcąc wziąć prysznic. Wyrzucam brudne ubrania do wiklinowego kosza i zamykam pokrywkę, wchodząc do kabiny prysznicowej. Zamykam ją szczelnie i odkręcam wodę. Stoję kilkanaście minut pod gorącymi strumieniami, rozpamiętując sympatyczne spotkanie z Harrym. Łapię się na planowaniu kolejnej, idealnej randki z chłopakiem. Nie oczekuję po nim zbyt wiele. Widziałam jego obie twarze w przeciągu zaledwie dwóch dni. Z całą pewnością pobiłam swój rekord w poznawaniu jakiegokolwiek chłopaka.

Wychodzę spod prysznica, kiedy kończy się ciepła woda i okręcam się ręcznikiem, przechodząc do sypialni. Przeczesuję włosy palcami, szukając piżamy w szufladach.

 Harry's POV

Opieram się o maskę samochodu, spoglądając w okno jej sypialni. Mój oddech przyśpiesza, kiedy widzę ją wychodzącą z drugiego pomieszczenia, pewnie z łazienki. Świadczą o tym jej mokre włosy, ciasno oplatające odkryte, blade ramiona. Kruche ciało okrywa jasnym ręcznikiem, sięgającym ledwie do połowy ud. Dzięki temu mogę bez przeszkód przyglądać się jej zniewalającym kształtom. Zagryzam wargi, kiedy poprawia odzienie, aby po chwili znów zniknąć za drzwiami. Wzdycham z irytacją zdając sobie sprawę z tego, że podglądam dziewczynę, z którą przed chwilą przebywałem, doświadczając całkowicie nieznanego mi uczucia.

Zoey wraca, ubrana w krótkie, czarne spodenki i obcisły top na ramiączkach. Czuję pulsujące ciepło w okolicach mojego krocza, na co marszczę brwi, nie mogąc oderwać wzroku od jej drobnego ciałka. Podchodzi do lustra i zaczyna przyglądać się znamieniu, które jej zostawiłem. Wiem, że w pewnym momencie przesadziłem, gdy echem rozniosło się moje imię, wplątane w akompaniament bolesnego jęku. Nie mogę nic poradzić na to, że uwielbiam gdy ktoś bawi się moimi włosami. To jedynie dodaje mi chęci do kontynuowania działania.

Kręcę głową, niechętnie chowając się w samochodzie. Nie chcę, żeby mnie zobaczyła. Z pewnością byłaby na mnie niewyobrażalnie wściekła wiedząc, ze podglądam ją po naszym pierwszym spotkaniu. Odpalam silnik i ruszam do naszego domu, w którym zapewne odbywa się kolejna, huczna impreza. Zayn nie próżnuje, kiedy jestem nieobecny. Ogrom samochodów świadczy sam za siebie. Zostawiam swój pod jednym z drzew na naszej posesji, nie mając możliwości zaparkowania w garażu i ruszam pewnym krokiem w stronę epicentrum dudniącej muzyki. Dzisiaj akurat nie mam ochoty na zabawę, moja głowa wypełniona jest pewną małą, niewinną osóbką.

Gdy tylko przekraczam próg, obok mnie znajduje się Emily. Jej farbowane blond włosy ułożone są jak zwykle idealnie, a kusa spódniczka podkreśla jej kształty. Czuję, że niemal koczowała przy wejściu, chcąc jak najszybciej zgarnąć mnie do sypialni.

-Cześć, kotku.- Mruczy, wpijając pełne usta w moją szyję. Odsuwam ją od siebie delikatnie, acz stanowczo, na co otwiera szerzej oczy. Nie jest przyzwyczajona do tego, że jej odmawiam. Seks z nią jest już niemal na porządku dziennym, jednak nigdy nie zastanawiałem się nad czymś poważniejszym. Nie wydaje mi się dobrym materiałem na ogólnie pojmowaną postawę, kryjącą się pod słowami "moja dziewczyna".

-Sprawię, że od razu o niej zapomnisz.- Ach, ta kobieca intuicja. Problem w tym, że nie bardzo śpieszy mi się do zapomnienia o Zoey. Chcę o niej pamiętać, myśleć o niej w każdej chwili.

Emily chwyta mój nadgarstek i szybkim krokiem kieruje się w stronę mojej sypialni.

-Chyba się zapomniałaś.- Syczę, kiedy próbuje uchylić zamknięte na klucz drzwi. Nigdy nikogo nie wpuszczam do swojego pokoju. Jest to moje święte miejsce, do którego Zayn wchodzi tylko na wielkiej łasce.

Twarz Emily przybiera czerwonego koloru, kiedy przechodzi do następnej sypialni. Zamyka drzwi na klucz i ściąga bluzkę. Całuje mnie zachłannie, jakby tęskniąc za każdym calem mojego ciała. Jednocześnie zaczyna rozpinać mój pasek. Nie przeciwstawiam się, kiedy powolnym ruchem ściąga ze mnie spodnie, a następnie bokserki. Mój mózg buntuje się do czasu, w którym nie czuję jej ust, oplatających moje przyrodzenie. Odchylam głowę do tyłu, zaciągając się powietrzem. Jest to rutyna, która przynosi coraz mniej przyjemności. Jednak zaspokojenie własnych potrzeb przeważa, kiedy kierowany zwierzęcym instynktem niemal rzucam ją na łóżko, zrywając ciasną spódnicę z jej nóg.

___________________

hahah, mówiłam, że będzie dłuższy:D jak wam się podoba? po raz pierwszy piszę z perspektywy Harry'ego o.o jak mi poszło? ;d liczę na komentarze xx

i dziękuję za wszystko, co do tej pory zrobiliście ;3

Continue Reading

You'll Also Like

1.2M 8.8K 7
Oliver Sanclair zarówno fascynuje, jak i przeraża. Najlepszy nowojorski adwokat, który przez siedem lat kariery prawniczej nie przegrał żadnej sprawy...
530K 34.6K 55
Znasz to uczucie, kiedy otwierasz kontakty w telefonie i uświadamiasz sobie, że nie masz do kogo zadzwonić? Zamierasz z palcem nad ekranem, rozwa...
19.7K 103 1
Był kompletnie i całkowicie nieświadomy wszystkiego, co spowodował, a ona absolutnie go za to nienawidziła. Oryginał opowiadania należy do @-maiwrite...
92.3K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...