- Jedziemy do wesołego miasteczka! - zawołałem, wskakując na jego klatkę piersiową.
Krzyknął, brutalnie wybudzony ze snu.
Przyciągnął mnie do siebie i zaśmiał się prosto w moje włosy.
- Po co? - zapytał cicho.
- Jak to 'po co' ? - zapytałem z udawanym przerażeniem, odsuwając się od niego.
- Mam wrażenie, że nadal jesteś pijany, Ty. - powiedział, zasłaniając swoją twarz rękoma.
- Jooooshie. - zaśmiałem się i złapałem za jego ręce. - Chodź, jedziemy.
Podniósł się, chwytając mnie w swoje silne ramiona i zanosząc mnie do auta.
Wybuchnąłem śmiechem, wierzgając nogami.
Wsadził mnie do samochodu i zamknął drzwi.
Już po chwili znalazł się obok mnie, odpalając silnik.
Nagły ból głowy prawie wcisnął mnie w siedzenie.
Od czasu mojej ucieczki ze szpitala ten ból towarzyszył mi cały czas, zdążyłem się już do niego przyzwyczaić, jednak to było coś o wiele gorszego.
Zacisnąłem powieki i ukryłem twarz w dłoniach.
- Tyler? - głos Josha dobiegał jakby z oddali.
Miałem wrażenie, jakbym obserwował całą scenę z boku.
Josh gwałtownie zahamował i szybko zjechał na pobocze.
Złapał mnie za ramiona, krzycząc coś, jednak nie docierały do mnie żadne dźwięki.
Wybiegł z samochodu i otworzył drzwi od mojej strony, wyciągając mnie na zewnątrz.
Jednak nie słyszałem nic, otaczała mnie jedynie przeraźliwa pustka.
Różowowłosy złapał za moje ręce i siłą odciągnął od mojej twarzy.
Wyrwałem się mu i odkręciłem na bok.
Otworzyłem usta, z których momentalnie zaczęła wypływać krew.
Zacząłem się krztusić, nie mogąc złapać oddechu.
Poczułem silne, podtrzymujące mnie ręce Josha.
Z obrzydzeniem i przerażeniem spojrzałem na krew, która ciągle wydobywała się z moich ust.
Dźwięki jednak zaczęły po chwili powracać, a ból głowy minimalnie zelżał.
Przestałem pluć własną krwią i otarłem ręką spierzchnięte wargi.
Różowowłosy momentalnie przyciągnął mnie do siebie, nie zważając na to, że poplamię mu koszulkę resztkami krwi, która znajdowała się na mojej twarzy.
- Przepraszam. - wyszeptałem, a z mojego gardła wydobył się cichy szloch.
- To nie twoja wina, poradzimy sobie z tym. - powiedział, gładząc mnie delikatnie po włosach.