BJK= Babcia Jungkooka
DJK= Dziadek Jungkooka
MJK= Mama Jungkooka
TJK= Tata Jungkooka
JK: *Około 2h później musieliśmy wychodzić, żeby zdążyć do moich rodziców. Nie powiem...stresowałem się tym, że Jimin będzie obecny u nas na świętach. Nie to, że się czegoś wstydzę czy coś ale...takie dziwne uczucie towarzyszy mi za każdym razem gdy o tym myślę...Gdy byliśmy już idealnie ubrani, uczesani, wypachnieni i wszystko co się tylko dało było idealne, ruszyliśmy w stronę mojego domu rodzinnego.
Zsiedliśmy z ukochanej maszyny mojego chłopaka i podeszliśmy do drzwi. Zapukałem (tradycyjnie) 5 razy*
JM: Jungkook...*powiedziałem cicho* stresuje się...co jeśli nie spodobam się twojej rodzinie?
JK: Spokojnie....tyle już im o tobie opowiadałem, że nie masz się o co martwić *uśmiechnąłem się i pomasowałem ci plecy. Chwilę później usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego zamka i drzwi otworzyła nam moja mama.
Brunetka z wielkimi czarnymi oczami, włosy uczesane miała w schludnego koka. Niższa była ode mnie może o głowę...może troszeczkę mniej, ale coś koło tego. Ubrana w elegancką, lecz wygodną , fuksjową sukienkę (jako fotograf muszę chociaż trochę znać się na kolorach... proszę się nie sugerować moją orientacją! ) przywitała nas ciepłym uśmiechem.*
MJK: O już jesteście! Wejdźcie i zdejmijcie buty, wszyscy siedzimy w salonie *Chwilę potem brunetka przytuliła się do mnie* Jak miło w końcu cię widzieć kochanie
JK:*Odwzajemniłem przytulasa* Ciebie też mamo...to jest Park Jimin. Mój chłopak. Opowiadałem ci o nim....ale przedstawię go jeszcze wszystkim w salonie *uśmiechnąłem się szeroko*
JM: *ukłoniłem się przed nią podając jej rękę* Dobry wieczór, bardzo mi miło i naprawdę dziękuję za to, że mogę spędzić te święta razem z wami
MJK: Nie ma za co kochanie! Cieszę się że w końcu mogę cię poznać, ale teraz szybko idźcie do salonu bo reszta rodziny czeka!
JM: *uśmiechnąłem się do niej* nie jest tak źle *szepnąłem do ciebie kiedy szliśmy w stronę salonu*
JK: Tsaa...mama jest spoko, ale znajac moją rodzinę zostaniesz zasypany miliardem pytań
JM: Nie robi mi to problemu *zaśmiałem się*
JK: To dobrze... CZEŚĆ WSZYSTKIM! * Krzyknąłem wchodząc do salonu i idąc w stronę mojej rodziny. Dawno ich wszystkich nie widziałem...Przywitałem się ze wszystkimi po kolei. Jimin stał sobie jak taka sierotka w progu pokoju...wyglądał co najmniej uroczo* Jak już wiecie...*zacząłem* jestem w związku...od pewnego czasu. To jest Park Jimin, mój chłopak. Jesteśmy ze sobą...chyba coś ponad rok, prawda kotek? *odwróciłem się w twoją stronę z pytającym spojrzeniem*
JM:No coś koło tego *podszedłem do ciebie* dobry wieczór *powiedziałem do wszystkich*
BJK: Witaj młodzieńcze! Więc to o tobie cały czas opowiada nam Jungkook...tyyyle się o tobie nasłuchaliśmy!
JK: Babciu! To miało zostać miedzy nami! *pokiwałem głową po czym usiedliśmy na kanapie*
DJK: Jungkook, nie zaprzeczaj! Cały czas jak do ciebie dzwonimy jest : Jimin to, Jimin tamto, a ja z Jiminem to byliśmy, a Jimin mnie zabrał tam...
JK: Jasne....zawstydzajcie mnie dalej
JM: To jest już chyba uzależnienie, ale to dobrze bo nasz Kookie ma w końcu osobę która kocha go najbardziej i spędzi z nią resztę swojego życia *podczas gdy to mówiłem, osoby z twojej rodziny patrzały na mnie z zaciekawieniem*
TJK: Miło słyszeć, że mój syn jest dla ciebie tak bardzo ważny, oby wam się układało *uśmiechnął się patrząc w naszą stronę*
JK: Z tą resztą życia to zobaczymy...nie wiem czy tak długo z tobą wytrzymam *zaśmieszkowałem trochę*
MJK: Jungkook! Przestań, może uraziłeś tymi słowami uczucia Jimina? Pomyślałeś o tym?
JM: Nie nie, proszę Pani to nic, często mówimy tak do siebie *zaśmiałem się szturchając cię lekko*
BJK: Ah wy młodzi....Jimin, opowiedz jak poznałeś się z moim wnukiem. Tego chyba nasz Kookiś nie opowiadał *O nie...już jestem ciekaw ich reakcji kiedy usłyszą tą historię*
JM: *zakryłem twarz rękami śmiejąc się po czym spojrzałem na twoją babcię* no więc tak...jest taka strona internetowa jak omegle, losuje się tam osoby z którymi można rozmawiać. Ponad rok temu ja i Jungkook weszlismy na tą stronę i trafiliśmy akurat na siebie. Rozmawiało nam się dobrze i Jungkook zaproponował mi żebym do niego przyjechał i na następny dzień...*przerwałem na chwilę* czekałem na niego pod szkołą
MJK: Na prawdę poznaliście się przez internet?
JM: Niby przyjaźnie przez internet nie istnieją i nie mają najmniejszego sensu ale nam się udało *spojrzałem na ciebie*
JK: Dokładnie tak. Na początku miałem obawy ze okaże sie jakimś pedofilem czy mordercą ...ale okazał się tylko niezrównoważonym psychicznie głupim chłopakiem na motorze *do tego niewyżytym seksualnie ale tego moja rodzina już nie musi wiedzieć (hehe) Dałem ci kuksańca w żebra i zaśmiałem się*
JM: Obawiam się że gdybym był pedofilem albo mordercą nie rozmawiałbym z tobą tak spokojnie i raczej nie miałbym ochoty poznać twojej rodziny Jungkook *zaśmiałem się*
JK: ciiiii czepiasz się szczegółów ...
DJK: No Jimin...co możesz nam o sobie powiedzieć?
TJK: Co prawda Kook coś tam wspominał ale on zawsze coś przekręci..
JK: Tattoooo....
TJK: Nie tatuj mi tu. A więc Jimin, opowiedz nam coś o sobie
JM: A co Pan chciałby wiedzieć? Bo w sumie nie jestem zbytnio ciekawą osobą ...Chętnie poodpowiadam na pytania *uśmiechnąłem się słodko*
TJK: No nie wiem...może czym się interesujesz? Jakieś hobby?
JM: Muzyka. Poza Jungkookiem muzyka jest moim życiem *spojrzałem na ciebie i znowu na twojego tatę* lubię śpiewać i tańczyć, kiedyś nie wyobrażałem sobie życia bez tego, szło mi całkiem dobrze
DJK: co się stało, że użyłeś czasu przeszłego?
JM: Bo teraz, mieszkając w Seulu, znalazłem sobie inne życie i jakoś umiem żyć bez muzyki
JK: *Rozmowa ciągnęła się i ciągnęła. Z muzyki zeszli na temat rodziny Jimina, potem na szkołę a potem na pierdyliard innych nudnych tematów. Rany...podziwiam Jimina. Ja wstałbym już dawno i wyszedł. Po jakichś....30 minutach? Zaczęło mi się nudzić. Położyłem głowę na kolanach Chima i zacząłem bawić się jego palcami u dłoni. Chyba nikt nie zwracał na mnie uwagi. Wszyscy zapatrzeni byli w Parka i ze skupieniem słuchali tego co mówi. Po następnej 1,5h zacząłem przysypiać. Było mi bardo wygodnie. Czułem się....bezpieczny.*
JM: Kookie? Kochanie? *spojrzałem na ciebie* spać ci się chce? *zapytałem odgarniając ci grzywkę z oczu*
JK: Nie...skąd ten pomysł?*zapytałem ziewając*
TJK: Może stąd że usnąłeś jakieś 2h temu i budzimy cię na jedzenie?
JK: OOO! Jedzenie <3 *Usiedliśmy do stołu i jedliśmy. Przyznam się, że byłem bardzo głodny a jedzenie bardzo smaczne*
JM: Smacznego *powiedziałem siadając obok ciebie*
*30 minut później*
JM: Skoro wszyscy są już szczęśliwi i najedzeni... chciałbym coś ogłosić....
////////
Hejka :3
Ja tutaj tylko na chwilkę, by powiedzieć wam, że jeszcze jakieś 3-4 rozdziały i koniec :x
W następnym rozdziale dam kilka informacji odnośnie reszty opowiadań i takie tam pierdołki ode mnie ;*