What is Love? |Zawieszone|

By KimNaYun

3.1K 383 14

Tytuł: What is Love? Paringi: Baekyeol, Taoris, Kaisoo, Hunhan Główni bohaterowie: Byun Baekhyun, Park Chanye... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Nominacja
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17

Rozdzial 10

144 23 2
By KimNaYun

KYUNGSOO POV


Mógłbym powiedzieć, że fajnie zaczynam dzień, ale coś mi tu nie gra. Hm, może to, że jest już południe a mnie nie ma na wykładach, a żeby było śmiesznie Jongin praktycznie na mnie leży i nie mam jak wstać. Nie no, całkiem normalny dzień, co w tym takiego niezwykłego...

-Jezu Jongin! - Wykrzyknąłem w panice. Ten oczywiście nie odpowiedział tylko mocniej przyciągnął mnie do siebie zamknął w żelaznym uścisku. - Litości, twoja noga wbija mi się w tyłek, obudź się! - W końcu, kiedy sobie trochę ponarzekałem szanowny pan Jongin postanowił się przebudzić i patrząc na mnie tymi swoimi maślanymi oczkami po prostu najzwyczajniej w świecie powiedział mi ''dzień dobry''. Moja żyłka na czole chyba postanowiła w tym czasie sobie odpuścić i schować się tam gdzie jej miejsce.

-Lepiej się już czujesz? - Powiedział odklejając się ode mnie i zwracając twarzą w stronę sufitu.

-Tak, już jest okej - Wydukałem nakrywając się szczelniej kołdrą. Przerwał wpatrywanie się w ściany i przypatrzył się mi dokładniej.

-Na pewno? Jesteś cały czerwony.
-Tak, na pewno. - Po prostu spaliłem buraka przez ciebie... Mógłbyś już wyjść z mojego łóżka, bo zaraz dostanę palpitacji serca.

-To dobrze, idę wziąć prysznic jakby co. - Odparł wstając.

-Ok, ok. - Przytaknąłem głową odprowadzając wzrokiem chłopaka aż drzwi łazienki się zamknęły. Odrzuciłem nakrycie na bok i westchnąłem ciężko. Jak on się tu w ogóle znalazł? Zapewne w nocy przyszedł a ja wtedy nie kontaktuję do końca ze światem. Ale no nic się nie stało poco tak panikuje? Co gorsza, że nie poszedłem na wykłady, będę musiał później pożyczyć notatki od kogoś. Jak to się stało, przecież nastawiałem budzik. Podniosłem telefon, ale ku mojemu zaskoczeniu był wyładowany. No i po co go dawałem Minseokowi, muszę mu ograniczyć granie w gierki na mojej własności. Kiedy w końcu Kai wyszedł z łazienki ubrany, miałem zamiar również się umyć, lecz moją i nie tylko moją uwagę, zwróciły krzyki i głośne rozmowy z zewnątrz. Wyszedłem na balkonik a za mną Jongin.

-Suho, litości proszę cię, zejdź na ziemię - Powiedział Chanyeol i wtedy zobaczyłem jak schodzi po jakiś materiałach związanych ze sobą. Pewnie prześcieradła, ale co on do kurwy nędzy tam robi, przecież to trzecie piętro. Popatrzyłem na Kaia, który tylko usiadł na krzesełku pod ścianą i podparł twarz ręką.

-Ja wolę nie pytać o co tu chodzi. - Powiedział w końcu zmarnowany.

-Jak rębnie na dół to się cały połamie, co za debil. - Powiedziałem pod nosem.- Kris! Wciągnij go do środka, w ogóle, dlaczego ty teraz palisz? - Krzyknąłem zastanawiając się, co jest z tym człowiekiem nie tak.

- A ochota mnie złapała, ej Kai, wbijasz do mnie na piwo? - Odpowiedział siadając na parapecie i biorąc następnego bucha.

-Ta, jasne. Zaraz przyjdę. - Zgodził się Jongin i wszedł z powrotem do środka. Czy tylko ja tu tak wewnętrznie panikuje? W końcu, kiedy Suho postanowił zejść na ziemię, odetchnąłem z ulgą i zbiegłem na dwór, aby zebrać jego ciało z trawnika.

-Nie umieraj jeszcze, czekaj zaniosę się na ławkę chociaż.

-Chciałem poczuć się jak tarzan, to takie fajne uczucie... - Wymamrotał próbując wstać, ale był zalany w trupa, zastanawiam się jak on się tam utrzymał tyle czasu.

-Suho, proszę cię wstań, nie mam siły cię podnieść, pomóż trochę, twój tyłek jest cięższy niż myślisz. - Jakoś udało mi się go przenieść na ławkę i za plecami z nikąd pojawił się jakiś chłopak.

-Zostaw te sierotę, zajmę się nim. - Powiedział ze spokojem. Zgodziłem się i wróciłem do pokoju, gdzie już wiało pustkami. Czyli poszedł pić, nie za wcześnie trochę? A nie będę wnikać, pójdę lepiej coś przekąsić.

TAO POV


Kiedy wszystkie wykłady, jakie dziś miałem mieć dobiegły końca, pomaszerowałem wyczerpany do kuchni w celu przygotowania sobie szybkiego posiłku. W lodówce jak zawsze świeciło pustkami, chyba jedynie Baek robi raz na jakiś czas zakupy. Widocznie i jemu się dziś nie chciało. No trudno, bynajmniej są produkty do zrobienia omleta. Kiedy zabrałem się za gotowanie do kuchni weszli Byun wraz z Parkiem.

-O tao, co tam robisz? - Zapytał Baekhyun podchodząc do mnie i wieszając się ramieniu. - Omlet? Zrób mi też, proszę!

- Jasne, zaraz będą. - Odpowiedziałem a on wrócił do Parka, który rozłożył się na kanapie. Salon był połączony z kuchnią, właściwie to było jedno pomieszczenie, które był dość przestronne.

-Ale cię akcja ominęła Tao, żałuj.

-A co się stało?

-Suho próbował latać. - Odezwał się Chanyeol a ja obróciłem się w ich stronę zaciekawiony.

-Że co? - Zapytałem przez śmiech niedowierzając.

-No naprawdę, wyskoczył z pościelą przez okno i w tarzana się bawił. Właściwie, co ten Kris tam robił? Przecież jak go zostawialiśmy spał na ławce.

- Krisa nie znasz? Jarać mu się pewnie zachciało i sobie wstał. On jest za bardzo zmienny, raz to śpi zaraz jest w innym miejscu, jego znajdziemy wszędzie o każdej porze.

-No tak racja. - Przytaknął Baek na wypowiedź Chanyeola, a ja wróciłem do robienia posiłku.
-I co z nim?

-Przeżył, to znaczy zszedł na ziemie a jego zwłoki Kyungsoo zebrał. Channie, jemu trzeba zdecydowanie ograniczyć imprezy, no i alkohol przede wszystkim.

-Też tak pomyślałem.

-Gdzie Luhan? - Zapytałem w końcu przerywając ciszę panującą w pomieszczeniu.

-Właściwie to nie wiem. Widziałem go niedawno, ale gdzieś znikł. Ta w ogóle to nie uwierzysz co zrobił... Przefarbował się na różowo, czujesz to, r-ó-ż-o-w-o.

-Pierdolisz?

-No poważnie, pytaj Chanyeola on też to widział. Wpadłem w panikę na początku, myślałem, że mam zwidy. Ale on tak na poważnie, ja nie wiem czy za dużo księżniczek się naoglądał czy co...

-Zapewne - Przyznałem, po czym chwyciłem za dwa talerze z gotowym daniem i przysiadłem obok Baeka podając mu jeden. Chanyeol włączył telewizor gdzie akurat leciała powtórka jakiegoś meczu.

-Ha, właśnie sobie przypomniałem, że jeszcze masz wykonać dwa zadania ode mnie, Baekkie.

-No tak, zapomniałem o tym.

-Muszę wymyślić coś ciekawego. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Ej, Tao, mógłbyś to zanieść Krisowi? Bo mi wypisuje a nie chce tam iść, bo mnie zaciągnie od razu do picia, alkoholik jeden.

-Spoczko - Podał mi jakieś zioło, nie pytałem co to dokładnie, po prostu wziąłem i poszedłem na piętro aby przekazać to Krisowi. Zapukałem tak jeszcze dla pewności i wszedłem do jego pokoju.

-Hej, Chanyeol kazał ci to przekazać. - Podszedłem i podałem mu zioło.

-Taotao, siadaj, napij się z nami. - Zaczął Kai.

-Nie chce, dzięki. - Odmówiłem próbując jak najszybciej opuścić pomieszczenie, ale niestety się przeliczyłem. Kai pociągnął mnie na dywan i praktycznie zmusił do picia.

-Ta jednego się z nami nie napijesz? No wiesz co, ta nie bądź ciota.

-No dobra, ale tylko jedno. - Od jednego się zaczyna, na ósmym się kończy...

KYUNGSOO POV

Wieczór dość szybko nastał i powoli zaczynało się ściemniać, nareszcie jutro piątek i weekend, będzie można odpocząć. Dzisiejszy dzień to był naprawdę dziwny, już chcę jego koniec. Udałem się pod szybki prysznic i czysty już wskoczyłem na łóżko, nakrywając się kocem. Pochwyciłem książkę z biurka i wznowiłem czytanie. Po chwili wykonywaną czynność przerwał mi dzwonek telefonu, który odebrałem.

-Halo?

-Kyungiee, chodź do mniee. - Mamrotał mi się do ucha całkowicie pijany Kai. No skąd ja wiedziałem, że tak będzie.

-Musiałeś tyle pić? Tydzień się jeszcze nie skończył, jutro mamy wykłady.

-Oj nie pierdol tyle, chodź się napij lepiej.

-Ech, jesteś u Krisa? - Zapytałem zmarnowany.

-Tak kochanie. - Rozłączyłem się od razu nie mogąc już słuchać jego bełkotu. No nic, zaciągnę go tu siłą a jak nie, to niech sobie tam siedzi i dalej pije. Zawędrowałem do pokoju Krisa a w środku zastałem zjaranego właściciela pomieszczenia i Tao, którzy praktycznie na sobie leżeli. Kai siedział samotnie na środku dywanu dopijając piwo.

-O jesteś!

-Wracasz ze mną do pokoju czy mam iść? - Zacząłem od razu bez ogródek.

-Kyunge, masz napij się. - Zaczął wstawać zataczając się i podając mi butelke.

-Ale to jest puste, przygłupie, dopiero co to wypiłeś, jezu Kai ty już nie wiesz co się dookoła dzieje.

-Nie... Nie... Jest dobrze Dyo. - Przez to potakiwanie głową zachwiał się i przechylił, ale w ostatnim momencie go złapałem. Popatrzył na mnie z dołu swoimi przymrużonymi oczami. - Ale ty jesteś śliczny...

-Ty w ogóle coś widzisz przez te zjarane oczy? Nie ważne, wracamy. - Zarzucił rękę przez moje ramie a ja go pochwyciłem w pasie i udało mi się przenieść jego cielsko do naszego pokoju. Kiedy chciałem położyć go na łóżko pociągnął mnie ze sobą i oboje runęliśmy na nie z hukiem.
-Kai, cholera puść, zgnieciesz mnie. - Zacząłem się wierzgać wymachując nogami.

-Nie mogę, jesteś bardzo mięciutki. - Wydukał niewyraźnie.

-Zaraz będę bardzo płaski.

-Kyungie proszę, tylko chwilę tak zostańmy, to takie przyjemne. - Westchnąłem nic więcej już nie mówiąc, ciężko to z pijanymi. Najgorsze jest to, że jest mi strasznie gorąco, co się ze mną kurde dzieje? Długo tak nie wytrzymam.

-Jongin... zejdź już, duszno mi... - Powiedziałem niepewnie. Po chwili poczułem jego ręce pod koszulką, które wędrowały ku górze i nawet nie wiem kiedy, po prostu ją ze mnie ściągnęły. Zszokowany nie poruszyłem się ani na milimetr. Podparł się rękami uwieszając się nade mną i spoglądając prosto w moje przestraszone oczy. Jego twarz zniżyła się do mojej zostawiając na moich drżących ustach subtelny pocałunek, który z chwilą przeobraził się w szybki i namiętny. Z początku nie zareagowałem, ale przez nadmiar emocji z czasem również gwałtownie zacząłem go całować. Po prostu się zatraciłem, oplotłem nogami jego biodra a ręce wplotłem we włosy. Mogłem powiedzieć jedno, całował doskonale a co najgorsza, spodobało mi się i to nawet bardzo. Ale to nie było by fair, ja wiem, że jemu to nie przeszkadza, z kim się prześpi, ale mi nie. Wydaje mi się, że czuje coś do Kaia. Mimo iż bardzo bym chciał abyśmy skończyli to, co zaczęliśmy to nie mogę tego zrobić w ten sposób. Jongin zszedł pocałunkami na moją szyję uwalniając moje zmaltretowane usta. Zaczerpnąłem głośno powietrza, którego mi zdecydowanie brakowało.

-Kai, stój... Przestań. - Powiedziałem w końcu. - Ja nie mogę... - Oderwał się od mojej szyi spoglądając na mnie zdezorientowanym wzorkiem.

-Co się stało?

-Nie dam rady, nie w taki sposób... Jesteś całkowicie pijany... Prawdę mówiąc ... to podobasz mi się i nie chcę aby mój pierwszy raz wyglądał właśnie tak, rozumiesz? - Przytaknął głową ze zrozumieniem, a w jego oczach dostrzegłem smutek. Mógłby przestać robić takie oczy, bo naprawdę mam ochotę się na niego rzucić i dokończyć to, co zaczął. W końcu wstałem wracając do siebie.

- A mógłbyś chociaż ze mną dziś spać? - Zapytał przysiadając na swoim łóżku. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale zgodziłem się i położyłem się obok niego. Kai tradycyjnie ściągnął koszulkę i spodnie pozostając w samych bokserkach. Wszedł pod kołdrę gdzie już leżałem i objął mnie szczelnie przyciągając do siebie. Kiedy poczułem jego nagie ciało na swoim momentalnie wywołało to u mnie dreszcz. Zapomniałem, że również mi zdjęto górną odzież. I takim oto sposobem leżeliśmy razem półnadzy wtuleni w siebie.

-Nie jestem śpiący - Odparł po jakimś czasie.

-Wiem, że jest jeszcze wcześnie jak na spanie, ale uwierz mi, że to ci pomoże. Dobranoc. - Pocałowałem go w policzek wywołując tym gestem uśmiech na jego twarzy.

-Dobrze. - Dodał i posłuchał mojej rady. Mimo iż mówił, że śpiący nie jest to szybko padł, pewnie przez alkohol. Mi to zajęło zdecydowanie dłużej, ale przynajmniej mogłem się nacieszyć jego śpiącym widokiem. Naprawdę słodko wyglądał, kiedy spał, istny anioł. Opanowało mnie uczucie ciepła, spokoju, czułem się naprawdę bezpiecznie w jego ramionach. Mam nadzieję, że zapamięta, co w ogolę robił tego wieczoru. Wtuliłem się mocniej w jego ramiona pragnąc więcej ciepła jego ciała. W końcu i mnie dosięgła senność, po czym po chwili zapadłem w głęboki sen.


TAO POV


Czułem, że tak skończę, nie potrzebnie się zgodziłem. Nie wiem co się dzieję, cokolwiek Chanyeol mu dał to tak mnie kopnęło, że nie wiem jak się nazywam. Jeszcze ten cholerny łokieć Krisa wbija mi się w brzuch. Nie mam jak się ruszyć, nawet nie próbuję, bo skończę z powrotem na dywanie. Kai właśnie wyszedł i zostawił mnie samego z tym alkoholikiem. Sam właściwie w tej chwili lepszy nie jestem. Po jakimś czasie spróbowałem się podnieść zrzucając przy okazji Krisa na bok, który pomruczał tylko coś pod nosem unosząc lekko głowę.

-Gdzie leziesz?

-Na łóżko, podłoga nie jest za miękka. Które to twoje? - Zapytałem próbując otworzyć szerzej oczy i czekając na odpowiedź. Nie dostałem żadnej, ale w zamian Kris, który właśnie wstał pchnął mnie na jedno z nich przy okazji kładąc się obok. Miałem już się podnieść by mu przywalić, ale zdecydowanie muszę jeszcze trochę poleżeć by wytrzeźwieć, nie jestem w stanie podnieść ręki. Tak wyszło, że leżeliśmy twarzami naprzeciw siebie, i to za blisko. Wyraźnie czułem jego zapach i oddech na twarzy. Patrzyłem prosto w jego oczy, które błąkały we wszystkich kierunkach. Położył swoją rękę na moim boku, a ja odruchowo się wzdrygałem. Co dziwne byłem podekscytowany. Po chwili cudownym sposobem odzyskałem siły i przewróciłem Krisa na plecy uwieszając się nad nim. Na ten czyn otworzył zdecydowanie szerzej oczy i pochwycił mnie mocniej w biodrach. Pocałowałem go gwałtownie zatracając się w chwili. Byłem zadowolony, chociaż wiedziałem, że moje sumienie nie da mi jutro spokoju. Przygryzłem jego dolną wargę a ten w odpowiedzi zamruczał. Usiadłem na nim ocierając się kroczem o jego brzuch, po czym zacząłem ściągać z siebie górną cześć garderoby. Uczyniłem tak również z chłopakiem pode mną. Kris widział, że jestem niecierpliwy i jednym ruchem zamieniliśmy się miejscami. Zostałem brutalnie przyciśnięty do łóżka i czułem jak jego ręce wędrują po całym moim ciele zatrzymując się na spodniach. Oczywiście szybko się ich pozbył pozostawiając mnie w samych bokserkach. Wrócił do całowania moich ust oraz szyi, a z czasem sutków. W końcu rozpiął zamek w swoich spodniach, po czym je ściągnął. Sapnąłem cicho na widok jego przyrodzenia, które zdecydowanie próbowało wydostać się po za obszar bielizny. Podniosłem się i szybko pozbyłem się jego bokserek tak samo czyniąc z moimi. Miałem go przed sobą całkowicie nagiego, ale szczerze nie krępowałem się tym, pewnie przez nadmiar alkoholu i innych używek. Złapałem jego włosy w dłoń pociągając w dół, chciałem go tam poczuć. Dłużej się nie dało czekać, emocje rozsadzały mnie od środka. W końcu wziął w usta moją męskość ssąc i lekko przygryzając. Długo nie nacieszyłem się tym czynem, ponieważ jego ręce skierowały się niżej i palce weszły w moje pośladki. Jak to Kris, znikąd wytrzasnął i użył lubrykantu rozciągając mnie jak najszybciej to było możliwe. Nachyliłem się i jedną dłonią zacząłem ocierać o jego człona. W końcu też chciałem dać mu trochę przyjemności. Już po chwili poczułem główkę jego przyrodzenia przy swoich pośladkach i kiedy uczynił swoją przynależność wygiąłem plecy w łuk odchylając głowę do tyłu. Czułem pewien dyskomfort a w kącikach oczu zaczęło mi się zbierać na łzy. Oplotłem ramionami jego szyję i w końcu się przyzwyczaiłem do jego penisa, który był zdecydowanie za duży, ale to był raczej plus niż minus. Pomieszczenie wypełniło się naszymi jękami. Kris wykonywał pełne ruchy bioder trafiając w moją prostatę. Chwilami zdarzało mi się krzyknąć za głośno, ale nie powstrzymywałem głosu i tak pewnie pół akademika nas słyszało, jutro się będą martwił. Teraz jedynym, co miałem przed oczami to Kris, który przygryzał mi ucho warcząc kiedy ciągnąłem go zbyt mocno za włosy. W końcu doszedłem a on zaraz za mną i opadliśmy kompletnie wyczerpani na łóżko. Pocałowałem go jeszcze raz i zarzuciłem kołdrę na swoje nagie ciało. Nawet nie zdałem sobie sprawy, kiedy zasnąłem w jego łóżku, przy jego boku, do tego jeszcze w stroju Adama.




Wreszcie skończyłam ten marny rozdział. Nie jestem z niego zadowolona, ale bywało gorzej. Zdaje sobie sprawę jak bardzo boleśnie wyszła ta scena łóżkowa, ale męczyłam się z tym strasznie nie wiedząc jak to napisać. No wyszło jak wyszło, inaczej się nie dało.:')

Continue Reading

You'll Also Like

241K 8.6K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
63.3K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
71.1K 2.2K 132
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
23.2K 3.9K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...