What is Love? |Zawieszone|

By KimNaYun

3.1K 383 14

Tytuł: What is Love? Paringi: Baekyeol, Taoris, Kaisoo, Hunhan Główni bohaterowie: Byun Baekhyun, Park Chanye... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Nominacja
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdzial 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17

Rozdział 4

186 23 2
By KimNaYun

Większość południa spędziłem z Tao na oglądaniu filmów. Na początku byliśmy sami, lecz po śniadaniu dołączył do nas Luhan. Przedstawiłem ich sobie, ale oczywiście nie obyło się bez zbędnych pytań. Przez dziesięć minut zasypywał Zitao zasobem swoich słów. Z początku nie przeszkadzało mi to, ale widząc zakłopotanie chłopaka postanowiłem uciszyć blondyna. Kiedy zrobiliśmy sobie przerwę w maratonie odwiedziliśmy kuchnię w celu przygotowania sobie zimnego napoju. Skoro w budynku było tak gorąco to nie chce myśleć jak na dworze musiało smażyć słońce. Jak znaleźliśmy się na miejscu zastaliśmy tam chłopaka o rudych włosach który dosłownie leżał na stole.

-Ej, wszystko w porządku? - zapytałem dotykając pleców nieznajomego. - Żyjesz?

-Nie...- odpowiedział nie podnosząc głowy.

-Może zawołam lekarza? - spytał Luhan, który stanął obok mnie.

-Nie lekarz mi potrzebny a góra lodowa... - wyjąkał spod zakrytej głowy.

-Góra lodowa? Na co ci ona? - zmarszczyłem czoło i podrapałem się po nim.

-Czy wy nie czujecie tego gorąca...? Rozpływam się...Dosłownie.- oparł a ja w tym czasie podszedłem do lodówki, z której wyciągnąłem kostki lodu i wysypałem je na głowę chłopaka. Zszokowany podskoczył strącając przy tym lód z siebie.

-Aish.. Przecież chciałeś górę lodową. Zniszczyłeś moją cenną pracę - posłałem szeroki uśmiech chłopakowi, który stał naprzeciw mnie wciąż nie ogarniając, co się właśnie stało.

- Racja, arcydzieło to normalnie było - zaśmiał się Luhan.

-W sumie to nie jest mi już tak gorąco. Dzięki. - odpowiedział rudzielec i przejechał dłonią po włosach. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i usiadł z powrotem na krześle. Przedstawiliśmy się sobie wzajemnie i okazało się, że nieznajomy miał na imię Minseok. Usiedliśmy wszyscy przy stole popijając cole z lodem i rozmawiając o tym jak nam się podoba w akademiku. Minseok od razu wtrącił, że przez te upały nie może spać w nocy i że z chęcią przeprowadziłby się na Antarktydę a tam razem z pingwinami żył by z dala od słońca. Wszyscy równocześnie wybuchliśmy śmiechem. Ten rudzielec po prostu swoim sposobem mówienia oraz zachowaniem rozśmieszał natychmiastowo. Tao stwierdził, że nie jest źle a Luhan chciał zacząć swoją gadaninę, lecz mu przerwałem. Sądzę, iż wyświadczyłem sporą przysługę światu, bo jakby zaczął opowiadać to doczekalibyśmy się zimy.

-Minseok, wybierasz się dziś na tą imprezę?- spytał Tao, który nie mówił za dużo odkąd znaleźliśmy się w większym gronie osób.

- Co? Jaką imprezę?

-Kris organizuje. Idziesz z nami? - zapytałem, po czym napiłem się łyka napoju.

-I tak nie mam nic ciekawszego do roboty to mogę iść. - wymamrotał spod ust zakrytych ręką.

-No to świetnie, a czym jedziemy? - tym razem wtrącił Luhan.

- Mój współlokator Kai ma własną furę a jestem pewny, że również się wybiera to nas zabierze. Jeszcze z nim pogadam, ale jest spoko koleś, więc raczej się zgodzi. - odparł Minseok. Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk sms-a pochodzącego z telefonu Zitao. Po chwili odczytał treść i mina mu zrzedła.

- No to już wszystko załatwione. - Zanim zdążyłem cokolwiek innego powiedzieć, Tao wstał od stołu i przeprosił, mówiąc, że się źle czuje i musi wyjść. Słabo wyglądał, zmartwiłem się i postanowiłem pójść za nim. Złapałem go na schodach prowadzących na dach akademiku.

-Ej Tao, wszystko gra? - zapytałem z zatroskanym wzrokiem. Nie odpowiedział od razu, lecz przystanął, patrząc w podłogę.

-Tak, wszystko okej. Po prostu muszę zaczerpnąć świeżego powietrza. - odpowiedział po czym ruszył przed siebie. To mi nie wystarczało, musiałem pójść za nim. Mimo iż znałem go krótko to intuicja podpowiadała mi bym nie zostawiał go samego. Kiedy znaleźliśmy się na szczycie budynku przysiedliśmy na murku i trwaliśmy w niezręcznej ciszy. Nie wiedziałem jak zacząć zdanie, co powiedzieć, czy w ogóle jestem w stanie pomóc.

-Tao...Wiem, że na niewiele się zdam. Wiem, że jestem kiepskim doradcą. Wiem też, że coś się stało. Mówiłem ci przedtem, że w razie potrzeby postaram się ci pomóc. Jeśli coś się stało możesz mi powiedzieć, oczywiście cię nie zmuszam, ale pamiętaj, że nigdzie się nie wybieram. - Popatrzył na mnie ze łzami w oczach i zbliżył się do mnie. Otuliłem go ramionami i pogłaskałem po plecach.

- Baek, życie jest głupie. Naprawdę głupie, bez sensu, człowiek tylko cierpi. Tak jak moja siostra. Od urodzenia miała problemy zdrowotne, ale teraz to się stało poważne, ponieważ trafiła do szpitala. Na razie nie wiem nic więcej i szczerze nie chcę wiedzieć... Martwię się cholernie, przez myśl mi nie przeszło by stracić tak bardzo ważną dla mnie osobę.

-Spokojnie, Tao. Jeszcze nic nie wiadomo, bądź dobrej myśli, może to nie jest tak poważne jak sądzisz. Jestem pewny, że wyzdrowieje i jeszcze mi ją przedstawisz. W razie czego będę obok. - Serce mi się łamało, kiedy słyszałem jego płacz i pociąganie nosem. Wtulił głowę w zagłębienie mojego ramienia i odetchnął.

-Dzięki za wsparcie, Baekhyun. To naprawdę wiele dla mnie znaczy...- wyjąkał i przetarł twarz w celu pozbycia się łez spływających mu po policzkach. Resztę czasu spędziliśmy w ciszy, stwierdziłem, że pomoże ona mu bardziej niż moje gadanie. I tak się stało. Później stwierdził, że czuję się lepiej i zadzwonił do rodziców by dowiedzieć się, co ze stanem jego siostry. Powiedzieli mu by się na martwił, ponieważ z tego wyjdzie. Zanim się obejrzałem dochodziła 19. Długo się zastanawiałem nad tym czy iść po Tao czy może dać mu spokój na dziś. Lecz poco miał smucić się cały wieczór, lepiej niech się zabawi z nowymi przyjaciółmi i zapomni na chwilę o wszystkim. Kiedy znalazłem się pod jego drzwiami pewność siebie upłynęła szybko. Mimo wszystko zapukałem i odczekałem chwilę. Miałem już przywitać osobę, która mi otworzyła drzwi, lecz się opamiętałem widząc w nich tego chłopaka... Zmieszany zacząłem się rozglądać czy przypadkiem nie pomyliłem pokoju. Niby ten sam numer, o co tu chodziło? Czyżby ten współlokator Tao to był właśnie Park Chanyeol?! Przyglądał mi się uważnie z tą swoją poważną miną i uniósł lekko brew. Zamurowało mnie, chciałem coś powiedzieć, ale odebrało mi mowę. Na szczęście uratował mnie Tao, który pośpiesznie wybiegł z pokoju witając się ze mną. Chanyeol chyba również wybierał się na imprezę, bo był wystrojony. Odeszliśmy od niego i schodząc po schodach wyszliśmy z budynku.

-Wszystko już dobrze? Na pewno chcesz wyjść? - zapytałem jeszcze na wszelki wypadek.

-Tak, nic mi nie jest. Pomogłeś mi i naprawdę czuję się lepiej. Nie ominę takiej okazji. Chodźmy szybciej, bo Kai nas zabiję, że się wleczemy jak muchy w smole.

-Racja - zaśmiałem się i ruszyliśmy w stronę auta gdzie wszyscy na nas czekali. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu Kai natychmiastowo pochwycił kubeczek z alkoholem i pobiegł na parkiet do jakiś dziewczyn. Ten to jest szybki. Cała reszta naszej paczki przysiadła do stolika rozglądając się wokół.

- Idę po jakieś procenty, ktoś coś chce? Zresztą nie obchodzi mnie to czy chcecie czy nie i tak wam przyniosę. - wyszczerzył się Luhan i w pośpiechach pobiegł przed siebie.

-Ech, wiedziałem, że tak będzie. Na pewno nie skończymy na jednym piwie. - przetarłem się po twarzy i zaśmiałem pod nosem.

-E tam, raz na jakiś czas można sobie pozwolić. - odparł Minseok a Tao przytaknął. Po chwili Luhan wrócił z rękami pełnymi butelek z piwem. Potarł ręce i otworzył każdemu. Upłynęła godzina i tak jak przeczuwałem, wypiliśmy za dużo. Wciąż nie dowierzając przyglądałem się jak Luhan podrywa jakiegoś faceta we włosach koloru tęczy. Ich flirt tak raził w oczy, że postanowiłem odwrócić wzrok. Minseoka wywiało na parkiet a ja z Tao kołysząc się w rytm muzyki pozostaliśmy wciąż na miejscu. Obawiałem się, że jak wstanę to skończę wąchając podłogę. Ale zaryzykowałem i pociągnąłem Tao do tłumu tańczących ludzi. Ku zdziwieniu trzymałem się jakoś na nogach. Nie mogłem powiedzieć tego samego o Zitao, który co chwila podtrzymywał się mojego ramienia starając się nie przewrócić. Widocznie miał słabszą głowę ode mnie. Nagle ktoś złapał mnie oraz Tao za nadgarstek i pociągnął za sobą. Tym kimś okazał się Kai, po którym nie było widać, że coś pił. A wiadomym było, że z nas wszystkich pochłonął najwięcej.

-Gdzie nas ciągniesz, Kai? - wymamrotałem, potykając się o własne nogi. Szedł zdecydowanie zbyt szybko jak na mój aktualny stan.

- Do stołu. - odpowiedział.

-Jakiego stołu? Po co? Dopiero wstaliśmy.

- To usiądziecie znowu. Gramy w butelkę i jest mało chętnych, więc was zabieram.

-A okej... Co?! - Otrzeźwiałem natychmiastowo, nie lubiłem tej gry. Zawsze dostawałem durne pytania a wyzwania jeszcze gorsze. Lecz Kai posadził nas przy dużym stole gdzie siedział już kilka osób. Dostrzegłem Chanyeola i Krisa naprzeciw a nawet Luhan i pan tęcza tu siedzieli.

-Dobra, wystarczy nam ludzi, zacznijmy - krzyknął Kai, po czym poinformował nas, że zacznie grę. Dopił piwo i położył pustą butelkę na stole a następnie nią pokręcił. Jako pierwszy wypadł Luhan.

-Pytanie czy wyzwanie? - Zapytał Kai, na co Luhan odpowiedział ''wyzwanie''. Kai wyszczerzył zęby w podstępnym uśmieszku i zastanowił się przez chwilę.

- W takim razie, masz pójść do garderoby Krisa matki i przebrać się w jej ciuszki. A i pomaluj się jeszcze - wszyscy wybuchli śmiechem a zmarnowany Luhan podreptał schodami na górę szukając odpowiedniego pomieszczenia. Po chwili wrócił ubrany w różową sukienkę w kwiaty i fioletową torebką w ręce.

-Haha, Luhannie, jaki ty masz świetny gust! - Krzyknął Kris upijając kolejne piwo. Wszyscy płakali ze śmiechu i robili zdjęcia by upamiętnić ten cudny widok. Sam nie mogłem się powstrzymać i zrobiłem kilka fotek.

-Odpłacę ci się kiedyś Kai - fuknął siadając na miejscu i zakręcił butelką. Wypadło na Krisa, który wybrał pytanie. - Z iloma osobami spałeś?

- A co ja je liczę? - Zaśmiał się i podrapał po czole. - Tak na oko zdaje mi się, że z dziewięcioma.

- Hoho, ty Casanovo. - Powiedział Luhan. Kris zakręcił i wypadło na mnie. Serce mi zabiło na samą myśl, co dla mnie wymyśli. Pewnie przez alkohol powiedziałem '' wyzwanie'' i uderzyłem się w twarz zastanawiając się, co ja robie z życiem.

-Wyzwanie? Hmm.. to musisz usiąść temu panu na kolanach i go rozebrać do bokserek. - wskazał na Chanyeola a moje oczy wyszły na spacer. Odkaszlnąłem i popatrzyłem pytająco na Krisa czy aby się przypadkiem nie przesłyszałem. Ten tylko wyszczerzył się i wskazał palcem na Parka. Chciałem już odmówić a ten dodał, że jeśli nie wykonam zadania będę zmuszony do wyzerowania dwóch butelek piwa. Chyba mam załamanie...

-Aż do bokserek? Nie będziecie mi tu negliżu robić - oburzył się jeden z chłopaków, którego nie znałem.

-Okej to wystarczy ze mu koszulę ściągniesz. - Odetchnąłem z ulgą i podszedłem do Parka. Usiadłem mu na kolanach a moje serce podeszło do gardła. Kontem oka widziałem ten jego poważny wzrok, który mieszał się z uśmieszkiem. Zawstydzony opuściłem wzrok w dół skupiając się na rozpinaniu guziczków i przez procenty szło mi to dość mozolnie. Kris, który siedział obok zasłaniał usta dłonią, pewnie powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem. W końcu udało mi się skończyć i wciąż czerwony na twarzy jak burak wróciłem na miejsce. Chanyeol dosłownie zjadał mnie wzorkiem, przez co czułem się jeszcze bardziej zażenowany. Graliśmy tak jeszcze pół godziny i wreszcie wypadło na Tao, który dostał wyzwanie od pana tęczy. Widziałem, że już prawie nie kontaktuje z rzeczywistością, ale jakoś się trzymał.

-Masz wybór: pocałować osobę po twojej prawej lub lewej. - Powiedział a Kai przytaknął głową i chwycił za kolejną butelkę. - Więc którą stronę wybierasz?- Po lewej siedział Minseok a po prawej nie kto inny niż ja.

- W takim razie prawa - odpowiedział a ja zdezorientowany odwróciłem się w jego stronę chcąc powiedzieć, że nie musi tego robić. Lecz on nie czekając zdążył już połączyć nasze usta w pocałunku. Po chwili było już po wszystkim, wrócił na swoje miejsce a ja sterczałem jak kołek nie wiedząc, co się stało. Zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden wieczór.


Jak dotąd to najdłuższy rozdział jaki napisałam. Jakaś wena mnie złapała. Naprawdę dziękuje osobom , które to czytają, ponieważ motywuje mnie to do dalszego pisania. Na razie mało Baekyeola ale spokojnie, wkrótce będzie o nich więcej. Jeszcze raz dziękuje i do zobaczenia w kolejnym rozdziale. :) ^^

Continue Reading

You'll Also Like

918K 101K 123
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...
10.7K 792 24
𝐎𝐊𝐎 𝐙𝐀 𝐎𝐊𝐎, 𝐊𝐑𝐄𝐖 𝐙𝐀 𝐊𝐑𝐄𝐖 "𝐃𝐑𝐄𝐀𝐌𝐒 𝐃𝐈𝐃𝐍'𝐓 𝐌𝐀𝐊𝐄 𝐔𝐒 𝐊𝐈𝐍𝐆𝐒, 𝐃𝐑𝐀𝐆𝐎𝐍𝐒 𝐃𝐈𝐃" ➡︎ 𝐎 𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚𝐧𝐤𝐚𝐜𝐡 𝐩𝐨...
109K 10.7K 69
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zacis...
16.4K 3.8K 129
Przed rozpoczęciem pracy na lodowisku nikt nie powiedział Sunoo, że tuż przed zamknięciem ktoś na nim trenuje. instagram!au; pobocznie: wonki, heeja...