What is Love? |Zawieszone|

By KimNaYun

3.1K 383 14

Tytuł: What is Love? Paringi: Baekyeol, Taoris, Kaisoo, Hunhan Główni bohaterowie: Byun Baekhyun, Park Chanye... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Nominacja
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdzial 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17

Rozdział 3

185 27 0
By KimNaYun


Dzień niespodziewanie szybko zleciał i zanim się obejrzałem był już wieczór. Zmęczony nawijaniem Luhana, postanowiłem się udać na dach akademika i tam w ciszy odpocząć. Przysiadłem na murku i oparłem się plecami o ścianę. Niebo przybrało barwę granatu a na całym tym obrazie widniały gdzie niegdzie małe gwiazdy, które zwróciły szczególnie moją uwagę. Przeczesałem ręką po włosach i przymknąłem oczy. Jak na Seul dziś było wyjątkowo cicho, na co się uśmiechnąłem w duchu. Wstałem na murek patrząc w dół, przez co zakręciło mi się w głowie od wysokości. Zamknąłem oczy i w pewnej chwili poczułem się jakbym latał. Odchyliłem głowę do tyłu i zaczerpnąłem mocno powietrza. Ręce rozchyliłem na boki i starałem się wsłuchać w otaczające mnie dźwięki. Wreszcie mogłem odetchnąć od Luhana, od obowiązków, jakie miałem w domu a nawet od samego Kyungsoo, który często mnie w domu odwiedzał aż za często.

- Nie sądzisz, że za wcześnie na samobójstwo? - odezwał się głos za mną. Przestraszyłem się i zachwiałem, lecz nieznajomy złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie. - no przecież mowie, że za młody jesteś na śmierć.- Obróciłem się i ujrzałem tego samego bruneta, który prześladował mnie na każdym kroku.

- Nie miałem wcale takich zamiarów- odparłem odpychając go lekko od siebie i zapiąłem bluzę, bo zrobiło się chłodno. Odwróciłem wzrok wpatrując się w podłogę. Chłopak stał przede mną i patrzył centralnie na mnie. Krępowałem się, nie wiem czego chciał ale głupio było się odezwać. Po kilku minutach stania bez zamienienia słowa oparł się o murek i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów. Nie zwracając już uwagi na mnie odpalił papierosa przy pomocy czerwonej zapalniczki i zaciągnął się mocno. - Em ja już lecę, cześć - odpowiedziałem w pośpiechu i pokierowałem się w stronę wyjścia.

-Ej, jak się nazywasz w ogóle?

- A co ty taki ciekawy? Zbędne ci te informacje. - odparłem.

-Jak cię ktoś o coś pyta to nie zbywaj go odpowiadając pytaniem na pytanie. - powiedział całkiem poważnie, że przez chwile dreszcz mnie przeszedł, możliwe, że z zimna.

- Byun Baekyun, a ty? - spytałem chodź w sumie mnie to nie interesowało. Chłopak tylko zaśmiał się pod nosem i wrócił do wykonywanej czynności czyli palenia. - Ale jak ja już cię pytam to odpowiedzieć nie możesz? -Zachowałem powagę na twarzy, lecz on zaczął się bardziej śmiać. - Jestem aż tak zabawny?

-Uwierz, że tak. - pokręcił głową i zgasił papierosa o murek następnie wyrzucając go za siebie. Podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu- Jestem Park Chanyeol. Miło poznać. - po czym wszedł z powrotem do środka. Westchnąłem i uderzyłem się w czoło.

-Ech, dziwni są ci ludzie... - po jakimś czasie sam udałem się do pokoju gdzie zastałem już śpiącego Luhana. Dziękowałem w duszy, że nie będę musiał go słuchać, po czym wziąłem szybki prysznic i poszedłem spać.



Za kilka dni miał się zacząć październik, co wiązało się z nudnymi wykładami. Na samą myśl o tym odechciewało mi się wszystkiego i żałowałem, że zgodziłem się na propozycje wujostwa. Zdałem sobie sprawę, że tęsknię za Kyungsoo, więc postanowiłem ze zadzwonię do niego i umówię się na spotkanie.

-Halo? - odezwał się zaspany głos po drugiej stronie telefonu.

-Kyung? Wybacz, zapomniałem, że jeszcze zwykle spisz o tej porze.

-Nic się nie stało. I tak już miałem wstawać. Dawno nie rozmawialiśmy, cieszę się, że cię słyszę.

-Ja tak samo. - odparłem zgodnie z prawdą. - A co do tego, to może masz jutro czas? Wpadłbyś do Seulu i razem pozwiedzalibyśmy stolice, bo jakoś sam chęci nie miałem do tej pory.

-Naprawdę? Ty to jesteś jednak leń. Okej to do jutra lecę pod prysznic, bo mam do załatwienia kilka spraw.

- No pa. - rozłączyłem się. Moje nogi zaciągnęły mnie prosto do kuchni. Nasz akademik był dość duży. Posiadał stołówkę gdzie o regularnych porach podawano posiłki, ale również mieliśmy kuchnię gdzie można było sobie coś przyrządzić jak się zgłodniało. Było dość wcześnie rano, zwykle nie wstawałem o takich porach, ale tej nocy nie mogłem spać z niewiadomych powodów. Przeciągnąłem się odruchowo, po czym otworzyłem lodówkę w poszukiwaniu czegoś jadalnego. Niestety świeciło pustkami jak i w moim żołądku.

- Niestety chcę cię poinformować, że nikomu się nie będzie chciało zrobić zakupów, więc nie masz poco tu zaglądać. - odparł głos za moimi plecami. Obróciłem się zdziwiony i ujrzałem czarnowłosego chłopaka, którego oczy były podkrążone jakby się naćpał.

-Taa, tak właśnie myślałem... - odpowiedziałem i machnąłem ręką, następnie chwyciłem jabłko z jakiegoś koszyka i przysiadłem obok nieznajomego. - Jak się coś chce to trzeba sobie samemu załatwić.

-Heh no mniej więcej tak to działa. Jestem Zitao.

-Byun Baekyun - odpowiedziałem. - Chyba wysilę swoje nogi i wybiorę się do tego sklepu.

- Serio chce ci się? - zapytał i otworzył szerzej oczy. Wciąż wyglądały jakby były przymknięte.

- Niezbyt, ale nie wytrzymam do śniadania to przy okazji kupię kilka rzeczy.

-A no chyba że. Jeśli ci to nie przeszkadza mogę się wybrać z tobą.

- Jasne, czekaj tylko skoczę po portfel. - ruszyłem do pokoju w szybkim tempie i zabrałem potrzebne rzeczy. Następnie udałem się przed akademik gdzie czekał na mnie Tao. Tak z mojego punktu widzenia był dziwny, nic o nim nie wiedziałem, ale nie wydawał się zły. Przynajmniej dobrze mi się z nim rozmawiało. Spacerowaliśmy chodnikiem i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Narzucił się również temat dziewczyn, ale oboje przyznaliśmy, że nas nie interesują i samotność jest zdecydowanie lepsza. Czas szybko zleciał i zanim się obejrzałem znajdowaliśmy się po sklepem. Weszliśmy do środka wciąż konwersując, po czym zacząłem się rozglądać za potrzebnymi produktami. Zitao był zdecydowanie wyższy ode mnie. Ubierał się w stylu typowego dresa, z którym normalnie nie znalazłbym wspólnego języka. Ale on był inny od tych, których miałem okazje wcześniej spotkać.

- No to chyba wszystko. Wracamy? - spytałem, wychodząc ze sklepu.

-Tak, ale zatrzymajmy się jeszcze przy parku. Sprzedają tam pyszne lody a mam ochotę.

-Okej. Tao?- spytałem niepewnie.

-Hm? - obrócił głowę w moją stronę i popatrzył z zaciekawieniem.

-Wybierasz się dziś na imprezę do Krisa? Bo mój współlokator mnie zmusił do wyjścia, ale pewnie szybko odleci z jakaś dziewczyną, więc sam będę się nudził.

-Chcesz bym z tobą poszedł?

- No fajnie by było. Lepiej się nudzić we dwoje. - odparłem uśmiechając się.

-Zwykle to unikam imprez, wolę sam posiedzieć, ale coś w końcu trzeba w sobie zmienić nie? - zaśmiał się i przystanął przy lodziarni. - Wziąć ci jakiegoś?

-Tak, jagodowego. - chłopak przytaknął i ustawił się w kolejce. Po chwili wrócił z dwoma lodami w ręce. Podał mi mojego i w ciszy konsumowaliśmy przysmak. Tao nie wyglądał na osobę rozmowną, ale wbrew pozorom wiele mówił. Opowiadał mi o swojej małej siostrze, z którą ciężko było mu się rozstać. Mimo iż dzieliła ich dość spora różnica wiekowa dobrze się dogadywali.

-To na pewno fajne uczucie mieć siostrzyczkę. Ja to nie mam rodzeństwa, ale jego brak wynagrodził mi mój przyjaciel, którego traktuje jak brata. Więcej znajomych to nie mam, w szkole raczej nie przepadali za mną.

-Miałem tak samo. Heh, widzę, że jesteśmy bardzo podobni. Baek, najbardziej dziwię się, że mój wygląd cię nie odstraszył. Przez moje oczy miałem zawsze problemy w liceum. Myśleli, że ćpam i traktowali mnie jak najgorszego śmiecia. - opowiadał Tao. Widziałem w jego oczach smutek i że zapewne przeszedł wiele trudnych chwil. Chciałem mu jakoś pomóc chodź nie do końca wiedziałem jak. Może sama moja przyjaźń mu wystarczy?

- Nie przejmuj się zdaniem innych. Jest gówno warte. Jak byś miał jakiś problem zawsze możesz się mnie poradzić, chodź przyznam, że kiepsko doradzam.- odparłem a on momentalnie wymusił na ustach uśmiech i podziękował mi za te słowa. Po kilku minutach znaleźliśmy się z powrotem przy akademickich drzwiach i pokierowaliśmy się do kuchni. Włożyłem produkty do lodówki, zjadając przy okazji drożdżówkę, którą kupiłem i oparłem się o blat stołu. Tao przysiadł na krześle i oparł się łokciami o stół.

-Ehh, nie chce mi się wracać do pokoju. Mój współlokator cały czas pali i śmierdzi dymem. Głowa mnie już od tego boli.

-To powiedz mu niech wyjdzie na zewnątrz a nie kopci w pomieszczeniu. - odparłem.

- Powiedziałem mu, chodź nie przejął się tym zbytnio, ale wyszedł gdzieś z tymi fajkami. Ale co z tego jak dziś znów obudził mnie ten smród. Nie wiem czy uzależniony czy kurwa co. - westchnął wkurzony. - A o której ta impreza w ogóle?

-O 19. Przyjść po ciebie?

- Tak, mam pokój pod numerem 36. Ten twój kolega nie będzie zły, że z wami idę?- spytał a ja zaśmiałem się najgłośniej jak mogłem, Tao popatrzył na mnie zmieszany.

-Wybacz, po prostu Luhan jest jakby to ująć... walnięty. Nawija jak papuga i polubiłby nawet bezdomnego. On po prostu z każdym się dogada. I uprzedzam będzie cię wypytywać o wszystko a nawija jakby miał jakieś niestworzone zapasy energii.

- Ah rozumiem - uśmiechnął się - to dobrze. Idę do salonu obejrzeć jakiś film, nie widzi mi się przesiadywać z tą popielniczką w jednym pokoju.

-Idę z tobą, mi się nie widzi przesiadywać z papugą w jednym pokoju. Życie nas wykończy.

-Taaa, weź chipsy. - posłał mi uśmieszek psychola a ja nie zastanawiając się chwyciłem za paczkę i ruszyłem za nim. Wolnymi krokami zbliżała się 19 i ta przeklęta impreza, na której przeczuwałem, że coś się stanie. Wyrzuciłem te myśli z głowy i skupiłem się na filmie oraz na tym co mówił do mnie Tao. Trzeba być dobrej myśli, co się stanie to się stanie.




I w końcu ten trzeci rozdział napisałam. Nie miałam weny i trochę to nie wyszło jak miało ale się starałam jak mogłam. Jeśli komuś się spodobał to proszę o zostawienie gwiazdki lub komentarza bo to mnie naprawdę motywuje do dalszego pisania. Zdaję sobie sprawę, że moje wypociny są kiepskie ale lubię pisać opowiadania i myślę iż może znajdzie się jakaś osoba, której się to spodoba. Z góry dziękuje ^^ i do zobaczenia w kolejnym rozdziale.


Continue Reading

You'll Also Like

63.3K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
41.1K 2.5K 42
- Dobrze, że to trwało tylko tydzień. Przynajmniej nie zdążyłaś się nawet zakochać. A to co stało się w Las Vegas, zostaje Las Vegas.
241K 8.6K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
3.8K 202 28
Lina to córka Tony'ego Starka (Iron Mana), która wprowadza się do Avengers Tower. W tym samym czasie do Avengers ma dołączyć Bucky, który staje się j...