Little Daddy's Girl

By kkmalik1

9.7M 285K 95.8K

Nigdy nie widziała kogoś bardziej pociągającego od niego. Pragnęła go każdą cząstka ciała, które same do nieg... More

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
Part 2 - 1
Part 2 - 2
Part 2 - 3
Part 2 - 4
Part 2 - 5
' Deadly Angel '
Part 2 - 6
Part 2 - 7
Part 2 - 8
Part 2 - 9
Part 2 - 10
Part 2 - 11
Part 2 - 12
Part 2 - 13
Informacja
Part 2 - 14
Part 2 - 15
Part 2 - 16
Part 2 - 17
Czekając Na Rozdział!
Odpowiedzi Na Pytania.
Part 2 - 18
Part 2 - 19
Part 2 - 20
Part 2 - 21
Informacja
Part 2 - 22
Part 2 - 23
Part 2 - 24
Wyświetlenia
Part 2 - 25
Przepraszam!
Informacja2
Part 2 - 26
Part 3 - 1
Part 3 - 2
Powrót!
Part 3 - 3
Info!
Part 3 - 5
Part 3 - 6
Part 3 - 7
Part 3 - 8
Part 3 - 9
Part 3 - 10
Informacja!
REVENGE!
Part 3 - 11
Part 3 - 12
Part 3 - 13
Part 3 - 14
Part 3 - 15
Question Time!
Part 3 - 16
Part 3 - 17
Part 3 - 18
Part 3 - 19
Part 3 - 20
Message?
Part 3 - 21
Informacja!
Informacja2
Part 3 - 22
Info 3
Niespodzianka
Part 3 - 23
Part 4 - 1
Part 4 - 2
Part 4 - 3
Ogromne Przeprosiny!
Part 4 - 4
Part 4 - 5
Part 4 - 6
Part 4 - 7
Part 4 - 8
Part 4 - 9
Part 4 - 10
Part 4 - 11
INFO
Part 4 - 12
Part 4 - 13
Ogłoszenie!
Part 4 - 14
Part 4 - 15
Part 4 - 16
Part 4 - 17
Part 4 - 18
Part 4 - 19
Epilog
Podziękowania❤️
UNEXPECTED

Part 3 - 4

79.8K 2.5K 404
By kkmalik1

Patrzyłam z niedowierzaniem na karteczkę.

To przecież nie mogła być Carmen... Była zamknięta w szpitalu psychiatrycznym! Zostawała tylko jedna osoba.

Zajebana Chachi.

- Pierdol się suko – warknęłam, rwąc karteczkę na kawałeczki i wyrzuciłam na trawnik. Może nie dałam tym najlepszego popisu ekologicznego, ale w tamtej chwili miałam to głęboko w dupie. Ponownie uległe Zayn'a wpieprzały się w nasze życie. Czy tak miało być za każdym razem? Na samym początku moja matka z Lukiem, następnie Carmen, potem mój ojciec... Dlaczego nie mogłam mieć normalnego życia choć przez chwilę?

- Coś się stało? – zapytał mnie troskliwie Zayn, gdy weszłam do kuchni i zobaczył moją minę. – Znowu paparazzi?

- Nie, ja po prostu... - słowa ugrzęzły mi w gardle, a do oczu niespodziewanie naleciały mi łzy. Nie płacz idiotko! Nie płacz!

- Clairy, mów natychmiast co się dzieje! – odparł wstając ze stołka i podszedł do mnie. Jego dłonie ujęły moją twarz. – Powiedz mi.

- Ktoś podrzucił pod drzwi karteczkę... Ten ktoś napisał, żebym uważała na czyhające mnie kłopoty i podpisał się tylko literą C.

- Myślisz, że to mogła być Carmen? – spytał mnie, marszcząc brwi.

- Albo Chachi – stwierdziłam. – Ja mam dosyć Zayn. Za każdym razem gdy mamy choć trochę spokoju, to jak zwykle coś musi się wydarzyć... Ja naprawdę mam tego serdecznie dość.

- Spokojnie – szepnął, ścierając kciukami moje wypływające z oczu łzy. – Wiem, że jest Ci trudno, ale dajesz sobie doskonale radę. Jesteś silną i dzielną kobietą.

- Nawet i ona ma swoje granice wytrzymałości – szepnęłam. – Czego od nas oni wszyscy chcą?

- Nie wiem – westchnął, przyciągając mnie do siebie. – Po ślubie nasz temat w prasie ucichnie i każdy da nam spokój, obiecuję.

- Twoje nazwisko krzyczy sukcesem, Zayn, a ja weszłam w Twoje życie i...

- To jest najlepsza rzecz, jaka mogła mnie kiedykolwiek spotkać – powiedział, wchodząc mi w zdanie. – Inni po prostu nie mogą znieść, że komuś takiemu jak ja udało się znaleźć partnerkę na stałe. Sam nie mogłem w to przez dobre kilka tygodni uwierzyć. Nawet nie wiesz, jak długo na Ciebie czekałem, Clarisso.

- Ty to potrafisz obrócić obieg spraw – parsknęłam śmiechem, całując go w szczękę. – Chcę tylko spokoju, na kilka dni. Bez żadnych chujów pałętających się z aparatami, biegającymi za mną reporterami, nagłych wizyt Twoich byłych uległych...

- Co? – spojrzał na mnie zdziwiony Zayn.

Jasna cholera, nie miałam zamiaru mu o tym mówić.

- Clairy? Masz mi zamiar o czymś powiedzieć? – zapytał mnie, przyglądając się mi uważnie. Wiedziałam, że teraz mi nie odpuści.

- Bo... któregoś dnia po wizycie w Twoim hotelu przyszła Chachi do biura i ona...

- I ona co? – dopytywał się.

- Ona powiedziała mi... że kiedyś miała z Tobą dziecko i poroniła przez Ciebie – rzekłam, a Zayn zesztywniał.

- To kłamstwa – warknął od razu. – Brała tabletki i w dodatku jeszcze stosowałem prezerwatywy, bo Chachi nie była tylko moja.

- Co? – zdziwiłam się. – Nie była wyłącznie na Twoje żądania?

- Chachi było wiecznie mało, a że ja nie dawałem jej pieniędzy, to szła do innych. To był też jeden z wielu powodów, dla których zerwaliśmy umowę.

- Więc, okłamała mnie? – spytałam.

- Najwyraźniej. Nigdy bym takiego błędu nie popełnił i nie zapłodnił jej. To byłaby najgorsza decyzja w całym moim życiu.

- Po co Chachi miałaby kłamać?

- Chachi zawsze lubiła dramatyzować, nie widziałem lepszej aktorki od niej – powiedział. – Gdyby coś się znowu działo...

- Powiem Ci tym razem od razu – dokończyłam za niego gdyż wiedziałam, o co chciał mnie poprosić.

- Świetnie – Zayn przytulił mnie do siebie jeszcze na kilka chwil. – Potrzebujesz wolnego w pracy? Kilka dni?

- I tak opuściłam zdecydowanie za dużo godzin... Niedługo mój szef może mnie wyrzucić na zbity pysk – odparłam, uśmiechając się kwaśno. Zayn spojrzał na mnie z nutą rozbawienia.

- Tak? Ten szef musi być niezłym pojebem.

***

- Gotowa na wybór sukni?! – krzyknął podekscytowany David, gdy tylko usiadłam w jego aucie na miejscu pasażera. Na tylnych siedzeniach była Gab, matka Zayn'a i Waliyha.

- I tak nie mam wyboru? – parsknęłam śmiechem zapinając pas i po chwili ruszyliśmy do centrum. Niemalże przez całą drogę słuchałam Waliyhi, że nie dowierza, że jej upierdliwy brat znalazł dziewczynę i niedługo się żeni. – Uwierz mi, ja też nie wierzyłam w cuda – powiedziałam, śmiejąc się.

- Cieszę się, że wybrał Ciebie, a nie jakąś laskę, która tylko myśli jak dobrać mu się do kasy – prychnęła. – Jak można być takim materialistą? Zayn zarabiał na to całe swoje życie!

- Tak, Zayn to wspaniała osoba – poparłam ją, uśmiechając lekko. Nie mogłam sobie wyobrazić ile czasu poświęcił na rozwinięcie swojej firmy po śmierci jego ojca. W pewnym sensie pięćdziesiąt procent zasług była właśnie taty Zayn'a, bo bez niego firma by nie powstała, a Zayn wybił ją na szczyty.

Mój zdolny mężczyzna.

- A Tobie jak idzie w pracy u Zayn'a, Clairy? – zapytała Tricia.

- Wiesz, próbuję pracować, ale Zayn we wszystkim mnie wyręcza – ponownie się zaśmiała. Kobieta mi zawtórowała. – Robię ile mogę, by choć trochę mu ulżyć w tej papierkowej robocie.

- Zayn wspominał mi, że niedawno wysłałaś projekt dla McTyler'a.

- Tak, nadal czekam na jego odpowiedź z oceną – rzekłam. Poniekąd byłam zła na Jacksona, że tak długo nie odpisywał, bo sam domagał się szybkiego zrobienia projektu ogólnego, a teraz mnie zbywał? Dziwny człowiek. – Ale cóż, jeśli się mu nie spodoba, to jego strata.

- Dokładnie – parsknęła śmiechem Tricia. – Poza tym musisz wpaść do nas któregoś dnia, by skompletować listę gości. Czas już wysłać zaproszenia.

Tyle rzeczy było jeszcze do zrobienia, a czasu było co raz mniej. To mnie najbardziej martwiło. Ślubu się Zayn'owi zachciało!

- Przynajmniej nie musimy się martwić salą, całe szczęście, że Zayn ma tą ogromną salę balową, bo inaczej pewnie byśmy się nie wypłacili za wynajęcie Sali na ostatnią chwilę – odparł David przyśpieszając na prostej, na której nie było żadnego samochodu. To było dziwne, były godziny szczytu.

- Zayn zrobiłby wszystko, jakbyś go nie znał – powiedziała Gab.

- No to fakt – zgodził się z nią David. – Ale misiaczku, mówię Ci, oszalejesz na widok tych sukien, które dla Ciebie wybraliśmy. Są po prostu obłędne!

Czułam, że to będzie ciężkie popołudnie.

***

- Mój Boże – jęknęłam, padając plackiem na łóżko, tuż obok Zayn'a, który ze śmiechem mi się przyglądał.

- Widzę, że przymierzanie sukien poszło dobrze – powiedział, a ja ostatkiem sił podniosłam głowę i posłałam mu groźne spojrzenie. - Mam pomóc Ci się odprężyć? – przygryzł dolną wargę i zacisnął dłoń na moim odsłoniętym pośladku. Wady spania w samej bieliźnie.

- Gdybym i na to miała siłę – westchnęłam w kołdrę. – Marzę tylko o tym aby pójść spać.

- No to ja dam Ci małe co nie co, na dobranoc – stwierdził, odwracając mnie na plecy i wszedł między moje nogi.

- Zayn... - stęknęłam, ziewając.

- Jeszcze nic Ci nie zrobiłem, spokojnie – zaśmiał się krótko, podnosząc moją pupę do góry i zsunął z niej moje czarne figi. – Ile takiej seksownej bielizny trzymasz przede mną w ukryciu?

- Sporo – uśmiechnęłam się zawadiacko.

- Od dzisiaj to ja sprzątam u Ciebie w szafkach – odparł i Zayn położył dłoń płasko na mojej kobiecości, zakrywając ją. Napięłam się lekko, w oczekiwaniu na najlepsze. – No to co, maleńka? Gotowa na pobudkę? – spytał, rozszerzając palcami moje kobiece fałdki, a kciukiem zaczął masować moją łechtaczkę. Jęknęłam cicho, a po moim ciele przeszły dreszcze. – Hmm, cudowne uczucie, nieprawdaż? – Zayn nacisnął na mój nabrzmiały guziczek, a ja zaszamotałam się pod nim, chcąc więcej. Czułam na swojej twarzy jego pełne podniecenia spojrzenie, gdy ja w tym samym czasie miałam zamknięte oczy i rozkoszowałam się tą pieszczotą. W pewnym momencie poczułam jego ciepły oddech w okolicach prawego wnętrza uda. Otworzyłam oczy i popatrzyłam na niego spod rzęs. Kąsał leniwie moją skórę, zasysając w niektórych miejscach. Wiedziałam, że tam na sto procent będą malinki. – Ogoliłaś się – zauważył, a moja twarz zalała się rumieńcem. Boże, dlaczego on wymawiał to z taką łatwością? – Jesteś taka wilgotna – mruknął, muskając ustami mój wzgórek, a następnie łechtaczkę. Jęknęłam cicho, z trudem patrząc na jego poczynania. To był zbyt erotyczny widok jak na moje oczy. Gdy chciałam oderwać od tego wzrok, Zayn pokręcił głową. – Patrz na to Clairy, patrz jak sprawiam Ci przyjemność – uśmiechnął się szelmowsko, gdy ponownie nawiązałam z nim kontakt wzrokowy. Zayn zarzucił sobie moją prawą nogę na ramię i zaczął mnie pieścić tym swoim uzdolnionym językiem.

- Zayn – stęknęłam głośno, a moje biodra bezwiednie uniosły się ku górze, by czuć bliskość jego języka jeszcze bardziej. Trzepotał czubkiem języka mój guziczek, by potem mocno go ssać. – O mój Boże... - otworzyłam usta z przyjemności. Po moim ciele przechodziły mocne dreszcze, a uczucie rozkoszy w podbrzuszu było co raz większe.

- Mm, tak Clairy, podoba Ci się, prawda? – spytał i z łatwością wsunął w moją kobiecość dwa palce. Przez chwilę ich nawet nie czułam. Byłam tak mokra. Czy taka ilość płynów była normalna?

- Zayn, proszę... - syknęłam, wplatając palce w jego włosy i przybliżając twarz do swojej świętości. Usłyszałam cichy śmiech Zayn'a i przyśpieszył swoje poczynania. – Zayn! – krzyknęłam, wyginając się w łuk. Moje biodra falowały wraz z jego ruchami języka i pchnięciami palców. Czułam kiełkowanie orgazmu w dole swojego brzucha i to było nie do zniesienia. – Jestem blisko – wysapałam, mocno przygryzając dolną wargę. Moje ścianki zaciskały się na jego palcach, próbując je uchwycić.

- Robisz się ciasna – rzekł i oderwał usta od mojej małej i złączył je z moimi, w namiętnym pocałunku. Jego dłoń jednak przyśpieszyła jeszcze bardziej, a palce które się we mnie znajdowały, uderzały w mój czuły punkt. – Dalej, Clairy – zachęcił mnie Zayn, ciągnąc zębami za moją dolną wargę. Kciuk Zayn'a na powrót zaczął masować moją obolałą łechtaczkę. – Dojdź dla mnie – warknął, a ja dobiłam do szczytu. Jego usta pożerały moje jęki i ciche krzyki, gdy orgazm sparaliżował moje ciało. Zayn prowadził mnie przez szczyt, powoli wpychając palce w moją zaciśniętą cipkę. – Rozbudziłem Panią, Panno Watson.

- Yhym – tylko tyle udało mi się powiedzieć.

***

- Halo? – odparłam zaspanym głosem, gdy dwie godziny później zadzwonił mój telefon. Zasnęłam z Zayn'em od razu po jego pieszczotach. Oboje byliśmy zmęczeni.

- Clarisso? Obudziłem? – po drugiej stronie usłyszałam znajomy głos.

- Jackson! Miło jest mi Cię słyszeć – powiedziałam, bezgłośnie ziewając. Zayn słysząc imię McTyler'a, otworzył oczy. Wiedziałam, że nie podoba mu się to, że z nim nie rozmawiam. Nie pałał do tego mężczyzny sympatią.

Ani do żadnego innego, który ze mną rozmawiał.

- Ale chyba obudziłem – zaśmiał się nisko.

- To nic. W jakiej sprawie dzwonisz? – zapytałam.

- Obejrzałem dokładnie Twoje prace i jestem nimi zachwycony! Wszystko jest tak, jak sobie ułożyłem w głowie. Na pewno zrealizuję Twój projekt.

- Naprawdę?! – pisnęłam, ale po chwili opanowałam swój ton głosu. – Znaczy się... - odchrząknęłam. – Bardzo się z tego cieszę.

- Więc, kiedy przylatujesz do Nowego Jorku aby zacząć?

- Że ja co?

*******************

Tam gdzie Jackson McTyler - tam są kłopoty ;'3 Jakieś nowe domysły? :D 

Do zobaczenia! xoxo.

Continue Reading

You'll Also Like

367K 15.6K 54
A co jeśli to kobieta uratuje wielkiego szefa mafii? Powinno być chyba na odwrót, prawda? Czasy kobiet w opałach jednak już dawno minęły. Hank jest...
293K 5.7K 130
Witam w mojej pokręconej historii Hailie Monet i Adriena Santana. Wszystko dzieje się po 16 rozdziale diamentu. Nowe życie 22-letniej Hailie, pełne m...
41.6K 1.6K 46
"I mimo, że świat mi się zawala, to czuję, jak on próbuje chociaż trochę go odbudować" ©z.autorka, 2022
2.8M 46.6K 10
Seth Weston: Kontynuacja Braci Weston. Życie Setha jest idealnie zaprogramowane. Nie ma w nim miejsca na błędy. Każde odchylenie od normy doprowadza...