To co w nas najlepsze

By ta_z_ksiazkami_

317K 7K 70

Meghan nigdy nie spodziewała się, że na ślubie własnej siostry spotka mężczyznę, o którym nie chciała już nig... More

Rozdział 1 (poprawione)
Rozdział 2 (poprawione)
Rozdział 3 (poprawione)
Rozdział 4 (poprawione)
Rozdział 5 (poprawione)
Rozdział 6 (poprawione)
Rozdział 7 (poprawione)
Rozdział 8 (poprawione)
Rozdział 9 (poprawione)
Rozdział 10 (poprawione)
Rozdział 11 (poprawione)
Rozdział 12 (poprawione)
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 57
Rozdział 58

Rozdział 56

4.3K 91 0
By ta_z_ksiazkami_

 Kolejny tydzień upłynął tak szybko, że wszystkie dni zlały mi się w jedno. Dominującym wspomnieniem była nieustanna troska Lizzie i ani chwili spokoju. A jak już przyjeżdżała Lisa... Obie robiły się nie do zniesienia. Co chwila pytały się czy czegoś nie potrzebuję, czy mi w czymś nie pomóc.

W pewnym momencie nawet Richardowi zrobiło się mnie żal, a Liam miał ubaw. Lizzie i Lisa naprawdę trochę przesadzały, ale ja pewnie też bym się tak zachowywała, gdyby to one były po wypadku. Musiałam przyznać przed samą sobą, że sama pewnie byłabym o wiele gorsza.

Wstałam wcześnie i wzięłam długą kąpiel, co było dosyć trudne, bo tę nogę, którą miałam w gipsie musiałam trzymać poza wanną. Nadal byłam cała obolała, ale poruszanie się i chodzenie nie sprawiało mi już tak dużego problemu jak tuż po wyjściu ze szpitala.

Poprzedniego dnia spakowałam swoje rzeczy. Po wizycie kontrolnej u lekarza wracałam do swojego mieszkania, żeby się spakować. Sophia powiedziała, że nie ma opcji, żebym wróciła już do pracy, więc postanowiłam pojechać do domku nad jeziorem.

Lee, który odwiedził mnie z sześć razy zaproponował, że mnie podwiezie, więc odetchnęłam z ulgą. Isabelle była naprawdę wspaniała, ale po tygodniu, gdy nie robiła nic poza pytaniem się mnie, jak się czuję, zrobiła się trochę wkurzająca.

Wyszłam z wanny i wytarłam się, starając się nie dotykać siniaków. Ubrałam beżową spódnicę, która sięgała mi do połowy łydki i była strasznie wygodna. Założyłam później jeszcze czarną bluzkę na naramkach i rozczesałam mokre włosy. Spojrzałam na siebie w lustrze. Nadal wyglądałam okropnie, ale lepiej niż tydzień temu.

Wyszłam z łazienki i wróciłam jeszcze do pokoju gościnnego, w którym spałam. Słyszałam jak Lizz krzątała się w kuchni. Przysiadłam na łóżku i odetchnęłam głęboko. Odczytałam wiadomość od Lee, że będzie za pół godziny i wstałam z łóżka.

Chodząc, nadal musiałam podpierać się na jednej kuli, ale nie sprawiało mi to już tak dużych trudności.

- Hej. - Lizzie uśmiechnęła się do mnie jak tylko weszłam do kuchni. - Chcesz kawy?

- Chętnie.

Już chciałam sobie nalać kawy do kubka, gdy zabrała mi dzbanek.

- Hej!

- Ja ci naleję. - Nawet na mnie nie spojrzała.

- Jeszcze jestem w stanie sama nalać sobie kawy. - Zaprotestowałam, święcie oburzona.

Uśmiechnęła się do mnie szeroko, dając mi do zrozumienia, że nic jej to nie obchodziło i gdyby tylko mogła, karmiłaby mnie łyżeczką. Podała mi kubek.

- Jesteś pewna, że mogę sama to wypić? - Spojrzałam na nią, drocząc się z nią. Zaśmiała się.

- Wybacz. - Wiedziałam, że nie było jej przykro, ale to, że się o mnie martwiła było miłe, nawet jeśli czasem wkurzające.

Zjadłam dwie kanapki i podeszłam do drzwi, koło których stały moje bagaże. Przez okno zobaczyłam samochód Lee.

- Na pewno jesteś pewna, że nie mam cię podwieźć? - Lizzie popatrzyła na mnie pytająco.

- Na pewno. Poza tym, Lee już jest. - Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Otworzyłam bratu, uśmiechając się szeroko. Widząc moją minę, zaśmiał się.

- Lizz znowu dała ci popalić? - Wszedł do środka i chwycił moje bagaże.

- Bardzo śmieszne, braciszku. - Moja siostra wytknęła mu język, po czym jeszcze raz spojrzała na mnie. - Odezwij się, jak już dotrzesz, ok?

- Jasne. - Przytuliłam ją i wyszłam za Lee przed dom, po czym wsiadłam do samochodu.

Wsadził moje rzeczy do bagażnika, a ja uruchomiłam klimatyzację. Lee zatrzasnął bagażnik, po czym także wsiadł do samochodu.

- Jak się czujesz? - Odpalił silnik i ruszył.

Zaśmiałam się.

- Lepiej. Gips jest uciążliwy i jestem cała obolała, ale jest ok.

Jechaliśmy przez kilkanaście minut, aż w końcu Lee się odezwał. Po twarzy błąkał mu się uśmiech.

- Sophia zgodziła się ze mną zamieszkać. - Spojrzał na mnie.

- Super! - Uśmiechnęłam się szeroko, a on się zaśmiał.

- Przeprowadza się pod koniec tygodnia.

Poprawiłam się w fotelu tak, żeby lepiej go widzieć. Naprawdę cieszyłam się, że tak dobrze im się układało.

- Jezu, jak się cieszę. - Powiedziałam, a mój brat tylko się uśmiechał.

- Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja się cieszę. - Wyszczerzył się w uśmiechu, a ja ze śmiechem kazałam mu się z powrotem skupić na drodze, żebyśmy dotarli do szpitala w jednym kawałku. 

Continue Reading

You'll Also Like

166K 6.9K 36
Bella po rozstaniu z chłopakiem i śmierci rodziców nie umie się pozbierać. Wszystko się zmieniło od marcowego wydarzenia. Czy na początku nowego rozd...
52.7K 1.9K 37
Byłabyś w stanie pracować z kimś, kto jest twoim przyjacielem i wieloletnim obiektem westchnień? Stella Jenkins nie miała wyboru, jeśli chciała być w...
89.9K 2.8K 33
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
183K 8.8K 21
Kontynuacja opowiadania Jesteś moja. - Jestem Seth. - Przedstawiam sie niebieskowłosej dziewczynie. - A ty? - Nie twój biznes. - Mówi krzyżując ręc...