Opowieści z Ninjago: Łowcy On...

Від semekio

821 106 498

Najzwyklejszy w świecie nastolatek znajduje w gruzach tajemniczy medalion. Po zaledwie dotknięciu złotego prz... Більше

→ 𝐏𝐫𝐳𝐞𝐝𝐬𝐭𝐚𝐰𝐢𝐞𝐧𝐢𝐞
1.1. 𝐏𝐨𝐜𝐳𝐚̨𝐭𝐞𝐤
1.2.𝐏𝐨𝐜𝐳𝐚̨𝐭𝐞𝐤 𝐜𝐳.𝟐
1.3. 𝐌𝐞𝐝𝐚𝐥𝐢𝐨𝐧 𝐧𝐢𝐧𝐣𝐚
1.4. 𝐓ł𝐮𝐦𝐚𝐜𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞
1.5. 𝐌𝐢𝐬𝐭𝐫𝐳 𝐬𝐭𝐚𝐣𝐞 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐦𝐢𝐬𝐭𝐫𝐳𝐞𝐦
1.6. 𝐌𝐢𝐬𝐭𝐫𝐳 𝐬𝐭𝐚𝐣𝐞 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐦𝐢𝐬𝐭𝐫𝐳𝐞𝐦 𝐩𝐭.𝟐
1.7. 𝐓𝐚𝐫𝐠𝐨𝐰𝐢𝐬𝐤𝐨
1.8. 𝐊𝐮𝐳́𝐧𝐢𝐚 𝐛𝐨𝐡𝐚𝐭𝐞𝐫𝐨́𝐰
1.9. 𝐁𝐫𝐚𝐧𝐬𝐨𝐥𝐞𝐭𝐤𝐚
1.10. 𝐎𝐛𝐢𝐞𝐭𝐧𝐢𝐜𝐚, 𝐰𝐚𝐥𝐤𝐚 𝐢 𝐡𝐨𝐧𝐨𝐫
1.11. 𝐈𝐝𝐞𝐚𝐥𝐧𝐚 𝐧𝐢𝐚𝐧𝐢𝐚 𝐩𝐭.𝟏
01010010 01101111 01101110 01101001 01101110
1.13. 𝐎𝐛𝐬𝐞𝐫𝐰𝐚𝐭𝐨𝐫 𝐜𝐳𝐲 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐣𝐚𝐜𝐢𝐞𝐥
1.14. 𝐄𝐧𝐠𝐠𝐠𝐢𝐧
1.15. 𝐖𝐢𝐞𝐦
1.16. 𝐄𝐦𝐨𝐜𝐣𝐞 𝐢 𝐬𝐦𝐨𝐤𝐢
1.17. 𝐙̇𝐞𝐠𝐧𝐚𝐣, 𝐄𝐰𝐚𝐧𝐠𝐞𝐥𝐢𝐨
1.18. 𝐎𝐛𝐢𝐞𝐭𝐧𝐢𝐜𝐚 𝐧𝐚 𝐮𝐬́𝐜𝐢𝐬𝐤 𝐝ł𝐨𝐧𝐢
1.19. 𝐏𝐨𝐜𝐳𝐚̨𝐭𝐞𝐤 𝐳𝐚𝐠𝐫𝐨𝐳̇𝐞𝐧𝐢𝐚
1.20. 𝐖𝐨𝐝𝐚 𝐤𝐨𝐥𝐨𝐧́𝐬𝐤𝐚
1.21. 𝐁𝐞𝐫ł𝐨 𝐎𝐠𝐧𝐢𝐚

1.12. 𝐈𝐝𝐞𝐚𝐥𝐧𝐚 𝐧𝐢𝐚𝐧𝐢𝐚 𝐩𝐭.𝟐

17 5 38
Від semekio

— 🪨 —

Cole po usłyszeniu dźwięku rozejrzał się wokół. Odsunął się kilka centymetrów od łóżka ny znaleść źródło.

Obrócił się plecami do dziewczyny na łóżku i ponowił szukanie wykonawcy dźwięku.
Spojrzał ma szafę, później na komodę przy drzwiach, cofnął wzrok na dywan i ściany. Ku jego zdziwieniu niczego nie znalazł.

Odwrócił się znowu do łóżka, ale czegoś brakowało. Konkretnie to kogoś.

Nya zniknęła.

Podszedł przestraszony do łóżka i rozejrzał się na boki, drzwi były zamknięte, tak samo jak okno. Musiała tu nadal być, ale jej nie widział.
Coś było nie tak.

Usłyszał skomlenie w rogu pokoju, obrócił głowę niepewnie w stronę drzwi, ale był o wiele za wolny. Drzwi zostały otwarte i wydały irytujące skrzypnięcie.

Wybiegł z pokoju, kierując wzrok na schody, przez chwile był na nich cień z kitką, ale poszedł w dół na parter.

Brookstone zaczął się pocić, nie był już tu bezpieczny. Czy powinien zadzwonić po Kaia? Ale z drugiej strony, po co? Powie mu o tym, że jego siostra to potwór który próbuje go zabić?
Nawet jeśli miałby zadzwonić, nawet do Jay'a lub Errrt'a to nie mógł, bo telefon zostawił na dole.

Ścisnął podkowę i ruszył niepewnie w dół schodów. Nie było niczego słuchać, oprócz jego serca bijącego jak bęben.

— Nya? Jesteś tu? Mam twoje lekarstwo — zaczął kruczowłosy, starając się by jego głos był jak najbardziej przekonujący, usilnie starał się zignorować gulę w gardle.

Odpowiedziała mu cisza, więc szedł dalej. Zszedł w końcu ze schodów i pierwsze miejsce do którego się udał była kuchnia.

Kilka wzorków gwiazd i słońca były na ścianach przy lodówce, co idealnie się komponowało z ciemno fioletowymi ścianami. Na samym środku kuchni była wyspa kuchenna z płytą, piekarnikiem i milionami szafek wokół.

Gdy Brookstone miał już położyć nogę, by dotrzeć do lodówki, usłyszał kolejny jazgot. Ten był akurat blisko. Bardzo blisko.

Bez zastanowienia odwrócił się i rzucił podkowę w wejście do kuchni.

Trafił.

Postać przeklnęła i zapiszczała z bólu, a postać Nyi szybko zniknęła zostawiając o wiele niższego stwora z czterema rękami, rogami, fioletowymi oczyma i czarnej skórze.

— Aha! Mam cię! — krzyknął zadowolony z siebie Cole, gdy spojrzał na postać. Jakby miał ją porównywać do swojego wzrostu do dosięgała mu conajmiej do kolan.

Stwór tylko warknął i ku przerażeniu Cole'a rzucił się na niego z otwartą paszczą.
Potwór wylądował na twarzy Brookstone'a i zaczął ciągnąć go za włosy, nogi potwora były centralnie na oczach kruka, więc nie mógł nic zobaczyć. Zaczął szarpać postać by zeszła z niego, przez co zaczął się wić i obijać się o rzeczy w kuchni, przez co je psuł.

(A/N: wyobraźcie sobie takiego Stitch'a, ale jako Oni)

— Zejdź... — krzyknął Cole i zaczął mocnej szarpać ciało postaci — Ze... — znowu krzyknął, tym razem obił się o noże przez co te runęły za ziemie, biorące ze sobą kilka innych przedmiotów — Mnie! — dokończył i użył całej siły by wyrwać potwora.

Stworek złapał za brwi Cole'a, przez co gdy Brookstone go odczepił dostał darmową i bolesną depilacje brwi. Na jego szczęście, to była tylko mała garstka włosów.

— Zabije cię za to! — wrzasnął już naprawdę wkurzony kruk i rzucił stworzeniem po całej długości pomieszczenia, przez co irytujący gówniak wylądował w połączonym z kuchnią salonie.

Stworzenie wleciało w kanapę z taką prędkością, że ją przewróciło, Cole szybko pobiegł w tym czasie do drzwi i złapał za telefon który był w torbie.

Czym prędzej wszedł w kontakty i napisał do Jay'a wiadomość o treści „Pomocy Dom Kaia Teraz". Nie miał czasu ma rozpisanie, bo znowu usłyszał pisk i warknięcie z korytarza.

— To jest dziesięć razy mniejsze ode mnie. Dam sobie radę! — powiedział do siebie i wybiegł z korytarza do salonu, by zobaczyć się znowu ze stworzeniem.

Potwór wyrywał kilka kartek i demolował przeróżne rzeczy w pokoju, by wkurzyć Cole'a.

— Pożałujesz tego — powiedział ostro kruczowłosy, gdy rzucił się na potwora.

— Ta? To bajlando — odezwał się stwór wysokim głosem, brzmiał dziwnie dorośle i męsko. I... ON UMIE MÓWIĆ?!

Myśli zaczęły pałętać się po głowie Cole'a, przez co spowolnił atak. Ale nie-Nyi było to idealnie i rzucił się ma kilka fotografii będące na półce obok telewizora.

— O! A co my tu mamy? — potwór znowu się odezwał i złapał za zdjęcie na którym był Kai, Cole, Jay i Morro. Pojechali wtedy na zieloną szkołę do jakiegoś lasu z obozowiskiem. Akurat tak się złożyło, że Cole, Jay, Morro i Kai byli razem w jednym z domków przez co zaczęli więcej rozmawiać. Morro wtedy wpadł na genialny pomysł by wymknąć się z obozowiska i pojechać autobusem na ulicę handlową z bazarami, bazarkami, warzywniakami i innymi straganami z pierdółkami. Oczywiście na początku Jay był niepewny co do pomysłu, ale po błaganiach Kaia w końcu uległ. Morro wziął wtedy ze sobą aparat i robił kilka zdjęć przez całą przygodę. Oczywiście gdy wrócili jeden z opiekunów zauważył jak wracają, więc mieli duże kłopoty.

— Ani mi się wasz — ostrzegł kruczowłosy, wiedząc co nie-Nya chce zrobić.

— Ups — szepnął stwór, gdy stopą szturchnął zdjęcie. Zaczęło spadać w dół, a Cole chyba jeszcze nigdy w życiu nie biegł tak szybko, by coś złapać. W ostatniej chwili udało mu się złapać zdjęcie, dumny uśmiechnął się i odłożył zdjęcie w bezpieczne miejsce.

Znowu spojrzał w miejsce gdzie wcześniej było stworzenie, ale oczywiście już go tam nie było.

Trzask wydobył się z kuchni, co przyciągnęło Cole'a jak magnez.

Zrobił kilka kroków by mieć pogląd na kuchnie i o Bogowie.

Z lodówki rzeczy były wyrzucane jak z jakiejś armaty, a miedzy piętrami lodówki, stała czarna postać która rzucała wszystkim czym popadnie.

— Ej ty! — stwór odwrócił się do Cole'a — Chcesz groszku?! — potwór wsypał sobie do paszczy groszek i zaczął pluć nim w kruka jak z jakiegoś działka.

Brookstone zrobił unik i schował się za wyspą kuchenną, by nie odebrać obślinionym jedzeniem.

Gdy już miał wstać i zaatakować chochlą stwora, przez drzwi frontowe wydobył się huk i trzask.

Cole i nie-Nya zatrzymali się ma chwile o przerażeni patrzyli na korytarz.

Usłyszeli kroki i gdy byli już pewnie, że to rodzice Kai'a lub sam Kai to pojawił się przed ich oczyma Errrt, Jay i Rocky.

— No dzień dobry obrzydliwa i-sss-toto — odezwał się wężon, łapą machnął w stronę stwora, przez co Rocky rzucił się w stronę lodówki.

Oczywiście przez jego wielość większość zdjęć i przedmiotów runęła w dół. Ale nie-Nya został złapany skutecznie w ciasnym uścisku.

— Pffft No i co teraz? Wow, złapaliście mnie, ale się boje — zaczął sarkastycznie Oni, gdy starał się skrzyżować ramiona dla efektu.

— To dobrze — mruknął Rocky i ścisnął nie-Nye jak gumową kaczuszkę.

— Aj! Weź! To boli! — wrzasnął stwór, gdy zaczął się wić w łapie smoka.

— To będzie początek twojego cierpienia przeklęty s-sss-tworze! — Errrt podszedł do smoka by przyjrzeć się nie-Nyi.

Jay tylko lekko skołowany patrzył na zdemolowany dom.

— Chwila... — Zaczął Cole — Która godzina? — skierował pytanie w stronę swojego najlepszego przyjaciela.

— Hm? — piegowaty spojrzał na zegarek na nadgarstku — osiemnasta trzydzieści — odpowiedział spokojnie.

— Która?! — wrzasnął Cole i wrócił wzrokiem do bałaganu. Kai miał wrócić za godzinę! Miał przekichane.

Oni. Kai. Dom i Nya gdzieś w innym świecie. Plus walka z Garmadonem! On kurczę umrze!

Jego stres przerwało głośnie sapniecie z drzwi frontowych. Męski głos wrzasnął coś po hiszpańsku, gdy zaczął podnosić najprawdopodobniej drzwi.

Cholera.

Rodzice Kaia wrócili szybciej.

— Won mi stąd! — szepnął Cole do swoich przyajciół i tworzył im okno by szybko wyszli. Rocky zaskakująco się przecisnął.

Do kuchni wbiegła dwójka dorosłych, kobieta o czarnych włosach i niebieskich oczach i mężczyzna z bardzo ciemnymi brązowymi włosami, wąsem i piwnymi oczami.

— Dzień dobry państwo Smith's! — powiedział nerwowo Cole.

— Cześć mamo, cześć tato — szepnęła Nya obok, udając, że kaszle.

— 🪨 —

Piszę to o 24, gadam w tym samym czasie z jakimś ziomusiem i jestem chora.

JEST TO PEWNIE ŹLE NAPISANE ALE CIUL

Продовжити читання

Вам також сподобається

133K 9.8K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
11.6K 620 24
❝ - Ty na serio się w niej zakochałeś - spojrzałem na kumpla z lekko podniesionymi brwiami z zaskoczenia. - Żartujesz sobie ze mnie - prychnąłem pod...
61.3K 2.6K 57
Zmieniony przez śmierć ojca Nicola postanawia zadebiutować w Reprezentacji Polski, co było marzeniem pana Krzysztofa. Zbuntowany młody dorosły w prze...
34.9K 2.5K 119
Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda?