Hasta el hueso

By cutebutpsycho19

33.5K 1.5K 3K

"You cannot heal in the same place where you got sick" Chloe Gateau, to dwudziestoletnia dziewczyna, która ch... More

Bohaterowie
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
informacja!
16.
informacja
17.
19.
20.
infooo!
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30. Epilog

18.

872 46 62
By cutebutpsycho19

Chloe.

-Jesteś tego pewna? Pamiętaj, że zawsze możesz zostać, a ja pomogę Ci ze wszystkim. 

Kręcę przecząco głową, słuchając propozycji siostry, choć przez ułamek sekundy przechodzi mi przez głowę myśl żeby zostać i próbować od nowa, jednak ostatecznie rezygnuję z tego pomysłu.

-Chcesz dać rodzicom tą satysfakcję?- pyta, próbując jeszcze w jakiś sposób na mnie wpłynąć.

-Oczywiście, że nie chcę, ale nie chcę też siedzieć Wam na głowie, szczególnie, że agencja rozwiązała ze mną kontrakt i nie mam pomysłu na to co dalej mogłabym robić. - oznajmiam, posyłając siostrze delikatny uśmiech. 

Podchodzę do niej, i zamykam ją w szczelnym uścisku, widząc jej smutną minę. Z jakiegoś powodu mi również jest smutno. Znaczy dokładnie wiem z jakiego powodu, tym powodem oczywiście jest Kylian. 

Moje myśli od razu wracają do wspaniałego pocałunku, który miał miejsce wczoraj w jego mieszkaniu i z jednej strony nienawidzę się za to, że zaraz po nim odsunęłam się od bruneta, a z drugiej dziękuję sobie, bo wiem, że żałowałabym tego, co mogłoby wydarzyć się później.

-Halo? Słuchasz mnie?

Mrugam kilkukrotnie, zauważając przed oczami dłoń siostry, którą wymachuje widocznie zirytowana.

-Huh?

-Pytam, o której masz lot?

-Um, za trzy godziny, więc będę zbierać się na odprawę, bo oczywiście nie zrobiłam jej online. -Oznajmiam, ponownie przytulając siostrę. -Będę za Wami baardzo tęsknić, dziękuję, że znosiliście mnie i moje humorki przez te pół roku.

-Wiesz, że moglibyśmy je znosić do końca życia. Kochamy Cię wszyscy, Chloe! Nie zapominaj o tym i proszę pamiętaj, że gdy tylko zechcesz to masz gdzie wrócić.

Przegryzam wargę, czując, że z moich oczu mimowolnie zaczynają lecieć łzy i wiem, że to najlepszy i ostatni moment żeby odejść zanim rozkleję się na dobre. 

Żegnam się po raz ostatni z siostrą i wolnym krokiem ruszam w kierunku odpraw. Oczywiście oglądam się jeszcze kilkukrotnie, mając jakąś głupią nadzieję, że zobaczę tam Kyliana, jednak nic takiego nie ma miejsca, więc zrezygnowana idę przed siebie.

Odprawa na całe szczęście przebiega bezproblemowo i po dwóch godzinach siedzę już wygodnie w samolocie, szukając w głowie jakiegoś dobrego wytłumaczenia na mój szybszy powrót do Barcelony.

~*~

Wysiadam na lotnisku el-prat i stamtąd udaję się taksówką prosto do rodzinnego domu. Czuję dziwne uczucie stresu, spowodowane zobaczeniem rodziców i w pewnym momencie chcę zawrócić z powrotem na lotnisko, jednak w końcu przełamuję swój strach i naciskam dzwonek do drzwi.

-Chloe, co Ty tu robisz?- pyta, wyraźnie zaskoczona moim widokiem mama. -Tylko nie mów, że coś zawaliłaś i Cię zwolnili.

-Ciebie również miło widzieć, mamo.- syczę, mijając ją w przejściu.

Nie czekając na nią, wbiegam po schodach na górę i od razu kieruję się do swojego pokoju, który na całe moje szczęście jest w nienaruszonym stanie.

Spędzam tam jakiś czas, rozpakowując swoje rzeczy, po czym schodzę na dół zastając przy stole rodziców, którzy jak zwykle się kłócą.

-Powiesz nam wreszcie, co się stało, że wróciłaś? Dzwoniłam do Melissy, ale nie odbiera.- oznajmia mama, wpatrując się we mnie. -Mam tylko nadzieję, że to nie przez Samuela...

-Nie jestem już z Samuelem- oznajmiam i przysięgam, że mojej rodzicielce kamień spada z serca. -Agencja zerwała ze mną kontrakt, bo nie było dla mnie zleceń, według nich jestem za gruba. -przyznaję, czując się naprawdę zażenowana tą sytuacją.

-No cóż, mówiłam Ci żebyś zwracała uwagę na to co jesz i ograniczała te wszystkie słodycze i alkohol, masz to na własne życzenie.

Biorę głęboki wdech by jakoś uspokoić swoje nerwy i nie zacząć płakać jak pieprzone dziecko.

-Puknij się w łeb Ty głupia babo! Czy Ty widzisz jak ona wygląda? Widać jej każdą kość- spoglądam na ojca, który o mały włos nie wyjdzie z siebie ze złości. -Naprawdę nie widzisz, że trzeba jej pomóc, aż tak jesteś zaślepiona?- krzyczy, jakby mnie tam nie było.

-Przestańcie, proszę Was! Nie potrzebuję pomocy, poradzę sobie ze wszystkim. Dajcie mi kilka dni i znajdę sobie normalną pracę i będę mogła dokładać się do rachunków- oznajmiam, wstając od stołu.

Nie czekając na odpowiedź rodziców udaję się z powrotem do swojego pokoju. Leżę chwilę na łóżku, próbując zebrać myśli, a następnie zabieram się za sprzątanie. Zmieniam pościel, ścieram kurze, odkurzam, a następnie ściągam ze ścian wszystkie zdjęcia, na których jestem z Samuelem i Carlą. Wrzucam do worka na śmieci wszystkie pamiątki i prezenty od tej dwójki i czuję się lżej mimo iż zdaję sobie sprawę z tego, że prędzej czy później nasze drogi się przetną.

Kylian.

Przeklinam głośno słysząc głos Melissy, który mówi mi że Chloe już przeszła odprawę i nie mam szans by ją zobaczyć. Oczywiście nie poddaję się i próbuję przekonać osoby tam pracujące by mnie wpuściły, używając przy tym swojego statusu, jednak odpuszczam widząc, że nie jestem w stanie nic wskórać. 

-Pieprzone korki- warczę, zły sam na siebie. -Gdybym wyjechał wcześniej, cholera...

-Uspokój się, Kylian! Ona nie umarła tylko wróciła do Barcelony. Jak chcesz to zawsze możesz do niej polecieć, chociaż szczerze? Naprawdę proszę Cię o to byś trzymał się od niej z daleka.

Spoglądam na Melissę i marszczę brwi nie rozumiejąc, dlaczego tak bardzo chce żebym nie mieszał się w życie jej młodszej siostry.

-Dlaczego?- pytam, lekko zirytowany jej zachowaniem.

-Bo do siebie nie pasujecie, bo znam Cię i wiem, ze nie potrafisz wytrzymać z kimś nawet miesiąca, bo znam ją i wiem, że jak się w tobie zakocha to skończy ze złamanym sercem, serio mam dalej wymieniać?

-Auć, myślałem, że się lubimy, Mel!- oznajmiam, udając oburzenie. -Spokojnie, nie będę zakłócał spokoju Twojej siostry- kłamię, unosząc ręce do góry. 

Następnie żegnam się z brunetką i wsiadam do samochodu. Proszę kierowcę by zawiózł mnie pod wskazany adres i w ten o to sposób półtorej godziny później melduję się w klinice.

-Nie wiem po co to robisz! To tylko strata pieniędzy i czasu- spoglądam złowrogo na Leę, która mierzy mnie błagalnym wzrokiem.

-Akurat tak się składa, że mam dużo jednego i drugiego, więc proszę usiądź tutaj i nie przeszkadzaj. -rozkazuję, a następnie już samotnie wchodzę do gabinetu.

Oczywiście pobieranie krwi nie trwa długo i mimo mojego ogromnego lęku przed igłami jakoś wytrzymuje i o dziwo wychodzę z gabinetu o własnych siłach. 

-Za kilka dni poznamy prawdę- stwierdzam.

-Ja już ją znam, Kylian. Pamiętaj, że moja propozycja jest nadal aktualna i w każdej chwili mogę przerwać ciążę, wystarczy, że dasz mi pieniądze.

-Naprawdę powinnaś się leczyć, Lea! Możesz być pewna, że jeżeli okaże się, że to dziecko jest moje to zrobię wszystko by pozbawić Cię praw rodzicielskich.

-Nikt Ci na to nie pozwoli.

-Proszę Cię! - prycham. -Jestem Kylian Mbappe uwierz, że to wystarczy by zrobić z Ciebie niezrównoważoną psychicznie osobę.

-Jesteś śmieciem, Kylian!- wzruszam ramionami i po chwili łapię jej dłonie, którymi zaczyna okładać moją klatkę piersiową.

-Opanuj się i wsiadaj- rozkazuję, delikatnie popychając ją w kierunku samochodu.

Rozglądam się jeszcze, chcąc upewnić się, że nikt nie widział naszej sprzeczki, a następnie sam zajmuję miejsce pasażera.

~*~

Do swojego mieszkania docieram grubo po siedemnastej. Witam się z Panią sprzątającą i od razu udaję się do swojej garderoby, z której wyciągam walizkę i wpakowuję w nią pierwsze lepsze ubrania. Następnie biorę szybki prysznic i wychodzę z budynku kierując się prosto na lotnisko, na którym czeka już na mnie mój samolot. 

-Witam, Panie Kylianie, możemy już lecieć?

Witam się uściskiem dłoni z pilotem i kiwam głową potwierdzając pytanie mężczyzny. Rozsiadam się wygodnie na fotelu i zapinam pasy, po czym zaczynam delektować się pysznym szampanem, który dostarcza mi śliczna stewardessa.

Na miejsce dolatujemy po około dwóch godzinach i akurat, gdy wsiadam do samochodu dostaję od brunetki wiadomość.

Odpisuję jej szybko, po czym chowam telefon do kieszeni w wraz z kierowcą udaję się w kierunku plaży. Proszę go by zaczekał na mnie, po czym wychodzę z samochodu i zakładam na głowę kaptur by nie rzucać się w oczy. 


Przemierzam dość spory kawałek plaży, co jest mega trudne mając na nodze pieprzoną ortezę, jednak jakimś cudem trafiam na brunetkę, która siedzi na piasku, czytając książkę w przydużej bluzie i w słuchawkach na uszach. Przyglądam się jej przez chwilę, po czym podchodzę do niej i jak gdyby nigdy nic siadam obok niej. 

Uśmiecham się szeroko, widząc jej zaskoczoną minę, a następnie chwytam w dłonie jej piękną buźkę i złączam nasze usta w namiętnym pocałunku, który brunetka z przyjemnością oddaje.

-Mówiłem Ci, żebyś uważała czego sobie życzysz!

______________

Dobry wieczór moje 🐧

Chciałabym Wam napisać, że wracamy do dawnego systemu dodawania rozdziałów, ale niestety nie mogę Wam jeszcze tego obiecać  🥺

Przede mną jeszcze składnie zeznań, rozprawa i dużo głupich u ciężkich rzeczy, ale jak się już tego pozbędę to obiecuję, że będę systematyczna jak dawniej ❤️

Mam nadzieję, że rozdział się podobał ❤️  Oczywiście dziękuję za każdy komentarz I gwiazdkę, kocham Was!❤️❤️❤️❤️


Continue Reading

You'll Also Like

933 130 24
Witajcie w Drumford, gdzie złote drzwi zamykamy diamentowym kluczykiem. Angela po koszmarnym pierwszym półroczu, zamierza wziąć sprawy w swoje ręce...
11.3K 386 25
Podpisująca umowę, nie wiedziała ze to sie tak potoczy...
7.2K 542 32
Przed przeczytaniem tego opowiadania, zachęcam do zapoznania się z częścią pierwszą - LIAR. ••• Stany Zjednoczone, które dotknęła plaga bezpłodności...
85.2K 1.8K 67
Czy jeśli spotkasz kogoś przez przypadek, to życie może zmienić się o 180°? #1 dla nastolatków 2019 # UWAGA CRINGE ALERT# 29. 11 2020 #2 - monia Tego...