Nie wiesz, co się z tobą stało.
Nagle stajesz się cała rozpalona.
To przychodzi gwałtownie, jak nagła powódź zalewająca twoje wnętrzności lub bulgoczący kocioł ciepła należący do wiedźmy.
Jungkook się obudził.
Jakimś sposobem, gdy wstajesz na nogi, udaje ci się przewrócić Hoseoka na bok, tak że pada na łóżko.
Gapi się na ciebie, kiedy rzucasz się w stronę wszystkich.
Gdy maszerujesz przez drzwi, Yoongi kończy rozbryzgany na ścianie, aby zejść ci z drogi.
Mruga na agresję w twoich krokach.
Szturmujesz korytarz, ciężki odgłos kroków, ramiona kołyszą się na boki.
Jakbyś wpadła w atak szału.
Tak jak Jungkook zaatakował twoje drzwi jakiś czas temu, żeby zapytać, dlaczego zostałaś wypuszczona z Białego Pokoju.
Ale tym razem to ty jesteś wściekłym bykiem.
Namjoon stoi przy drzwiach do pokoju Jungkooka, jego złamana ręka jest złapana w temblak i gips. Zauważa twój zaciekły krok i usuwa się z drogi.
Wpadasz do pokoju Jungkooka.
Obok łóżka znajduje się Jin, pochylony nad cichą postacią, której górna część klatki piersiowej jest owinięta bandażami. Ręce Jina pracują nad przewinięciem kolejnego bandaża na lewym przedramieniu osoby.
Pamiętasz uczucie tej rany i zobaczenie jaskrawej czerwieni jej krwi na opuszkach twoich palców.
Jin podnosi wzrok, kiedy ciężko stąpasz do środka, odwracając się w bok, by ujawnić owiniętą jak mumię postać jako osobę, której szukasz.
Jungkook leży tam, zmęczony i blady, z kroplówką w ręce. Czarne, matowe oczy spoglądają na ciebie spod ciemnych, nieumytych włosów. Jego usta nie są tak ciemne jak zwykle; w rzeczywistości jest wykończony, jakby kolor został wymazany z jego skóry, więc teraz jest czystą kartką papieru. Tatuaże przytłaczają jego pokonany wizerunek.
Ale obudził się.
Żyje.
Próbuje się uśmiechnąć.
Zaczynasz na niego krzyczeć.
"Głupek!" wrzeszczysz. Nieproszona przez twój umysł, twoja ręka wznosi się, wskazując palcem w potępieniu na mężczyznę bezradnie leżącego przed tobą. "Jesteś takim idiotą. Jak mogłeś pójść i zostać postrzelony? Szczerze, jesteś taki...."
"Ej!" Jin stawia się między wami i stoi ze sztywnymi nogami, rozszerzając ramiona, by stać się czcigodną fortecą. "Przestań krzyczeć! Jak ma mu się polepszyć, kiedy krzyczysz na tyle głośno, by pękły mu bębenki?"
Warczysz z frustracji i zwijasz palce w szpony. Trzęsiesz się od słów, które chcesz wypowiedzieć.
"T/I," Jungkook zaczyna, ale przecinasz powietrze ręką, żeby mu przerwać.
Nie może teraz mówić - musi słuchać.
Masz mu tak wiele do powiedzenia.
Cały strach, który w tobie szalał, gdy wpatrywałaś się w jego wygiętą postać, cała boleść, która zmiażdżyła cię we fragmenty smutku, gdy myślałaś, że nie żyje.
Musi słuchać i czuć to, co ty czułaś, i wiedzieć, co kryje się pod wszystkimi gniewnymi słowami, co zmusza je do wznoszenia się i wychodzenia z ciebie z taką energią.
Kochasz go.
Ale słowa po prostu nie wychodzą w ten sposób.
Jednak mimo że twoje próby komunikacji są w najlepszym wypadku żałosne, Jungkook nadal wydaje się to rozumieć.
Jego oczy rozjaśniają się, z tyłu lśni delikatna iskra, a kąciki ust zaczynają wywijać się w górę.
Jego głowa opada z powrotem na poduszkę i śmieje się nieco.
"Hyung," mówi do Jina. "Już dobrze, czy możesz dać nam chwilę?"
Jin cyka, patrząc na ciebie spode łba tak, że jego tatuaż w kształcie krzyża wyostrza się i wskazuje długim palcem, gdy odchodzi. "Lepiej, żeby żył, kiedy tu wrócę."
"Nie mogę obiecać," gderasz w zamian.
Jin dąsa się za drzwiami, odprowadzając Yoongiego, Namjoona i Hoseoka, którzy podążali za tobą, aby obserwować widowisko.
Drzwi do sypialni zamykają się za nimi z kliknięciem.
W chwili, gdy zapada cisza, obracasz się błyskawicznie i szarżujesz w kierunku swojej przeznaczonej ofiary.
Jungkook nawet się nie wzdryga, kiedy rzucasz się do boku łóżka, klepiąc otwartą dłonią puste miejsce na poduszkę obok jego głowy.
"Mogłeś umrzeć," syczysz mu w twarz. "Prawie umarłeś. Nie możesz tak po prostu wpadać w sam środek strzelaniny! Co jest z tobą nie tak?"
Nieprzestraszony twoim rozwścieczonym przemówieniem, na jego ustach tańczy zapętlony uśmiech.
"Cześć, księżniczko," mówi głosem rozbrzmiewającym cichym śmiechem.
"Nie nazywaj mnie tak, ty imbecylu!" mówisz wrzaskliwym głosem. "Cholernie głupi. Nienawidzę twojej durnej twarzy."
Jungkook chichocze, lekki rumieniec narasta na czubku jego bladych policzków.
Dlaczego jest taki radosny?
To wkurza cię jeszcze bardziej.
Zaciskając usta, krzyżujesz ramiona i marszczysz brwi w jego kierunku, mając nadzieję, że zakomunikujesz głębię twojej powierzchownej irytacji.
Jeśli już, to uśmiech Jungkooka wygina się szerzej. Wyjął swoje kolczyki, więc dwie małe dziurki rozszerzają się, gdy jego usta się rozciągają.
Bez słowa macha do ciebie ręką, dając ci znak, abyś przesunęła się wokół łóżka w kierunku pustej strony.
"Palant," mamroczesz, kiedy zaczynasz się ruszać.
Przez cały ten czas wleczesz stopy za sobą. Kiedy docierasz do pustej strony łóżka, wspinasz się na nią tak zrzędliwie, jak tylko potrafisz, bez szturchnięcia rannego mężczyzny.
"Przestań się dąsać," beszta Jungkook. "Jestem na haju po niebieskim Gatorade. Poprzytulaj się ze mną."
"Już po tobie," mamroczesz. Stopniowo twoja mowa staje się coraz mniej okrutna. Uspokaja cię, a ty nawet nie możesz zrobić niczego, aby to powstrzymać. "Cieszę się, że przeżyłeś. Teraz mogę cię zabić."
"Hej, posłuchaj," uspokaja. Jego prawe ramię otacza cię, kiedy się w niego zwijasz, przytulając cię do siebie jak wpadające w złość dziecko, którym jesteś. "Nie zaczynajmy, okej? Wyraźnie pamiętam ciebie wybiegającą, by mnie osłonić, kiedy mowiłem ci, żebyś tego nie robiła. To ja powinienem cię zabić."
"Cii." Zamykasz mu usta, zaciskając je między opuszkami swoich palców.
Potem opierasz głowę na poduszce, ocierając się o jego ramię jak pragnący uwagi kot.
To jest to, czego potrzebowałaś. Każda chwila, którą spędzasz w jego obecności, szlifuje ząbkowane krawędzie niepokoju, które narastało, ostrzejsze i bardziej bolesne, im dłużej byłaś z dala od niego.
Gładzi dłonią wzdłuż twoich pleców, wygina ją w górę nad twoim biodrem, a następnie zabiera ją, aby móc unieść twoją brodę.
Spojrzenie Jungkooka przecina okrąg brutalnie posiniaczonej skóry wokół twojego gardła.
Wzdycha. "I co ja mam z tobą zrobić?"
Pauza, następnie...
"Kochać mnie." Słowa wymykają się, zanim zdajesz sobie sprawę, czym one są, a ich siła uderzenia w ciche powietrze powoduje, że twoje policzki stają się krwistoczerwone. Chowasz twarz w jego ramieniu, aby ukryć reakcję.
Jungkook milczy zaledwie przez kilka sekund. Możesz poczuć wzrost jego klatki piersiowej, gdy oddycha. Do środka, na zewnątrz. "Cóż, już to robię."
Twoje serce bije równomiernie w piersi, nie szybciej niż normalnie, ale każde uderzenie wali w twojej klatce piersiowej jak młot pneumatyczny. Możesz poczuć uderzenia przez całą swoją istotę.
"Dobrze," odchrząkujesz głośno, jakby odpowiedź była tylko zadowalająca, a nie ukrytą radością. Cała wściekłość zniknęła, rozpuszczona w łagodność przez jego słowa.
Zerkając ze swojej kryjówki, możesz zobaczyć lekki rumieniec, który pokrył na różowo skórę wokół jego tatuażu w kształcie krzyża.
Jest tak uroczy, czarujący i słodki, a ty kochasz go tak bardzo, że wypełnia cię to jak hel wewnątrz balonu.
Jungkook oburza się. "Nie odpowiesz tym samym?"
"Nie," odpowiadasz niegrzecznie. "Nienawidzę cię."
Twoja banalna próba humoru powoduje, że Jungkook sztywnieje, nastrój w powietrzu zmienia się z lekkiego w gęstą chmurę strachu. Delikatnie łapie bok twojej twarzy w swoją dłoń, przechylając twoją głowę do góry, abyś na niego spojrzała.
"Proszę," szepcze, "-proszę nie żartuj teraz z tego. Muszę wiedzieć...po wszystkim możesz być poważna."
Natychmiast bierzesz jego twarz w dłonie. "Kocham cię, Jungkook," mówisz szybko. "Nawet po tym wszystkim to nie zmieniło tego, co do ciebie czuję. I nie zmieni."
Jego dłonie poruszają się, aby zakryć twoje palce, chwytając twoje dłonie po bokach jego twarzy, aż do odcięcia twojego krążenia. Siła w tym uścisku absurdalnie kontrastuje z cichym wahaniem jego głosu, kiedy mówi. "Nie zmieni? Obiecujesz?"
Jego ton jest jak u małego, przestraszonego dziecka.
Jego uścisk to krzyk desperacji.
Jego usta drżą, gdy przyciskasz do nich swoje.
Delikatny pocałunek w jego usta i jeden w kącik ust, policzek, czoło.
Jego oczy mrugają zamknięte, cienie opadają, by tańczyć na krawędziach jego tatuażu w kształcie krzyża.
"Przysięgam na małego palca," szepczesz, zahaczając swoim najmniejszym palcem o jego.
Robi wdech i wydech, i przyciska twoją rękę do swojego policzka. "Chcę ci wszystko opowiedzieć. Całość. Ale się boję."
Nigdy wcześniej go takiego nie widziałaś - tak całkowicie bezbronnego, że wygląda to, jakby rześki wiatr miał rozerwać go na strzępy.
"Wiesz, o co mi chodziło?" pyta. "Kiedy powiedziałem ci, że porzuciłem to wszystko?"
Pytanie zaskakuje cię, gdy przypominasz sobie ten dzień w kryjówce, kiedy zadał to niejasne pytanie, które wprawiło cię w dezorientację. Zdaje się, jakby było to całe wieki temu, mimo że minęło tylko trochę czasu.
Wspomnienia pary wodnej z łazienki, ciepła jego ust i ciepła jego oczu, gdy wyznał to niemożliwe do rozszyfrowania, ale wpływowe zdanie tworzą przypominającą chmurę mgłę w twoim mózgu.
Musisz się tego pozbyć, gdy kontynuuje mówienie.
"Byłem taki gotowy," ubolewa Jungkook. "-by po prostu porzucić to wszystko i zapomnieć o wszystkich rzeczach, które zrobiłem. Chciałem tylko być z tobą i nie myśleć o całej winie, całym ciężarze. Kiedy pojawiłaś się po raz pierwszy, wiedziałem, że cię pragnę, ale po prostu zrobiłem tak wiele. Nie było mowy, że mógłbym zasłużyć..." Odwraca twarz w twoją dłoń, zamyka oczy i krzywi się. "A potem w momencie, w którym w końcu zdecydowałem, że– może– mógłbym pozwolić sobie na bycie szczęśliwym, wszystko spadło i roztrzaskało się na mnie z powrotem."
Musi mówić o rzeczach, których unikaliście.
Twoim dziadku.
Rodzinie Taehyunga.
Jest jakoś uwikłany w ich śmierć, ale boi się ci powiedzieć. Boi się, że go zostawisz.
Zanim wasza dwójka pójdzie dalej, musisz to wszystko wiedzieć.
"Powiedz mi," nalegasz. "Nie pamiętasz? Rozmawialiśmy o tym. Muszę poznać kim jesteś teraz, Jungkook. Nie kim byłeś."
Możesz zobaczyć w jego oczach, gdy przesuwa się czerń, że twoje zapewnienie go nie uspokoiło. Jednak pojawia się również przebłysk determinacji.
"Powiem ci," mówi. "Będzie boleć."
"Wiem," odpowiadasz zwyczajnie. "Nie możemy jednak tego tak po prostu uniknąć. To musi wyjść za jakiś czas."
Kiwa głową.
Ponownie wdech, a następnie wydech.
"Tak bardzo padało tamtej nocy," szepcze. "Tak bardzo, że nie mogłem odróżnić strzałów pistoletu od burzy."
temblak - opaska podtrzymująca i częściowo unieruchamiająca zgiętą w łokciu chorą rękę
Gatorade - napój izotoniczny