Nie możesz w to uwierzyć.
Czy to są cholerne Minionki?
Wszyscy w pokoju całkowicie nieruchomieją pośród niedowierzającej ciszy, wpatrując się ze zdziwionymi oczami w najmłodszego członka ich grupy.
Namjoon i Jin spoglądają na siebie.
Jin robi grymas na twarzy.
"Jungkook, skarbie...wiesz, że nie istnieje żadne prawdziwe CriminalCon, prawda?"
Taehyung pochyla się bliżej ciebie ze swojego miejsca na pobliskim krześle, z ręką przyłożoną do ust, jakby chciał osłonić Jungkooka przed jakimś obciążającym sekretem.
Ale to, co wychodzi z jego ust wstrętnie głośnym szeptem, to 'Nie bądź zbyt zaskoczona, T/I. Jungkook zdobył cztery punkty na sto na teście z języka angielskiego w liceum. Nie oczekujemy już wiele."
"Ej!" Jungkook uderza Taehyunga, sprawiając, że wycofuje się do bezpieczeństwa swojego krzesła. "Nie mówię o prawdziwym konwencie! Mówię o tej wymyślnej rzeczy, którą robią co roku!"
Wymyślnej rzeczy?
Zgodnie zmieszane spojrzenia na twarzach pozostałych członków nie przekonują twojej wiary w mężczyznę obok ciebie.
Odsuwasz się od Jungkooka, starając się nie być w tym zbyt oczywistą. Nie żartowałaś wcześniej.
Głupota jest naprawdę zaraźliwa.
"Nie waż się do cholery-" Jungkook chwyta cię za ramię i ciągnie z powrotem do siebie, szczerząc zęby na pozostałych mężczyzn. "Przestańcie mówić jej nieistotne rzeczy. Nie mówię, że istnieje CriminalCon. Czy nie mają zawsze tej wielkiej imprezy, na której każdy może pochwalić się, jak dużo ma pieniędzy, czy coś?"
Słowa uruchamiają coś w twojej głowie.
Niewyraźne wspomnienia przemykają przez twój umysł, złoto oraz srebro i ładna sukienka, którą kupił ci ojciec, gdy miałaś trzynaście lat. W olbrzymiej pozłacanej hotelowej sali balowej stłoczeni byli ludzie, wysadzani diamentami i zimnymi jak klejnoty uśmiechami.
Nastolatek ubrany w smoking uśmiechnął się do ciebie, przeczesując dłonią z pierścionkami zagęszczone żelem włosy.
Twój ojciec nigdy więcej cię nie przyprowadził.
"Jasna..." Milkniesz, gdy wspomnienie znika, cienie bogactwa i zarozumiałości dryfują z powrotem do rzeczywistości. "Nie, on ma rację. Tata zabrał mnie raz, kiedy byłam młodsza, tak myślę."
Jungkook wskazuje na ciebie, jakby twoje częściowe wspomnienie było jedynym dowodem, którego potrzebuje. "Widzicie? To jak zawieszenie broni, a wszystkie rodziny gromadzą się wspólnie i popisują wszystkimi błyszczącymi rzeczami, które kupili za swoje brudne pieniądze."
Twarz Jimina marszczy się. "Bal, na którym wszyscy szefowie mafii w kraju zbierają się i piją całą noc? Mają coś takiego? Ludzie na to chodzą?"
Jungkook wzrusza ramionami. "Moi tak."
"Moi też." Zerkając między poważnymi twarzami wokół ciebie, z wahaniem przygryzasz wargę. "Bez obrazy, ale skoro nasi rodzice tam chodzą, to musi to być raczej wielka sprawa. Prawda?"
Yoongi zwija usta w grymasie, odwracając się w bok, z dala od wszystkich. "To prawdziwe. I tak, to jest wielka sprawa."
Otwierając usta, zaczynasz pytać, skąd miałby to wiedzieć, ale nagle przerywasz, kiedy sobie przypominasz.
Yoongi był kiedyś szefem mafii.
A jeśli dostał zaproszenie na ten wielki bal sekretnego stowarzyszenia, musiał być tak samo ważny jak ojcowie twój i Jungkooka.
Patrząc na cichego czarnowłosego mężczyznę, który osunął się na krześle w rogu pokoju, jego czekoladowobrązowe oczy, które zwęziły się na tle wpadających do środka odłamków porannego światła, jest ci łatwiej niż się spodziewałaś zobaczyć go tam, z powrotem w Daegu.
Spowity dymem, jego smukła postać była jakby większa dzięki długiemu do ziemi płaszczowi i pistoletowi zaciśniętemu w dłoni o długich palcach, Min Yoongi z pewnością sprawiał wrażenie zaciekłego, gdy z żelazną siłą sprawował władzę nad swoim stadem mężczyzn.
W twojej wyobraźni stoi wysoki i pewny siebie, z wyprostowanymi plecami jak członek rodziny królewskiej, a jego twarz jest oziębłą maską determinacji i bystrej inteligencji.
Król Daegu.
Zastanawiasz się, czy kiedykolwiek za tym tęskni.
Wszyscy milkną.
"Jeśli skończymy idąc na to, nie mogę wejść," mówi smukły mężczyzna z kroplą łzy na policzku. "Ktoś by mnie rozpoznał. Nikt nie wie, gdzie byłem, odkąd opuściłem Daegu, i nie chcę, żeby wiedzieli."
"W takim razie ja też nie mogę iść," mówi Jungkook. "Mój tata może tam być. I Jimin hyung też nie może iść, ani Namjoon i Jin hyung." Przerywa dla podkreślenia, nieprzyjemna postawa oczywista w jego głosie. "Jeśli idziemy przez ludzi, którzy mogą nas rozpoznać z naszej przeszłości, to nikt z nas nie może pójść. Wszyscy bylibyśmy przez kogoś rozpoznani."
Prawda jego stwierdzenia niweczy wszelkie poczucie nadziei, które narosło wokół możliwości wzięcia udziału w tym wydarzeniu.
To po prostu nie wypali.
Wy wszyscy pojawiając się tam razem, z pewnością przyciągnęlibyście uwagę twojego ojca; niestety, przyciągnęłoby to także wzrok każdego demona i kościotrupa z przeszłości mężczyzn, jak wataha śliniących się wilków do kawałka świeżego mięsa.
Nie ma mowy, żebyście wszyscy wyszli z tego żywi z czerwonymi celami namalowanymi na czołach.
Czujesz zbiorowy spadek nastroju waszej małej grupy, aż Namjoon znów się odzywa.
"Czy nie o to właśnie w tym chodzi?" rozmyśla. "Chcemy być widziani. To prawie tak, jakbyśmy byli symbolem, że władza rodzin jako całości nie sięga tak głęboko, jak wszyscy myślą. Nie tylko ojca T/I, ale Jungkooka, Taehyunga i mojego. Wszyscy jesteśmy dziećmi mrocznej przeszłości, które były wystarczająco silne, by uciec, wystarczająco silne, by rozpocząć nowe życie."
Spokojne oczy Namjoona spoglądają w górę, nawiązując głęboki kontakt z twoimi, potem Jungkooka i na zmianę po całym pokoju. "Wszyscy ich pokonaliśmy. Gdyby każda osoba, która kiedykolwiek pokonała was w czymś ważnym, pojawiła się w jednym miejscu, zebrana w grupie, czy bylibyście onieśmieleni?"
Czy bylibyście onieśmieleni?
Gdyby Kim Yuna i Lee Jinae, dwie dziewczyny, które rozniosły cię w grach fizycznych w liceum, pojawiły się ponownie razem, w twoim umyśle nie ma wątpliwości, że zwiałabyś szybciej niż prędkość dźwięku.
Ich celowo wymierzone zbicia w siatkówce mogłyby sprawić, że nawet wielki Min Yoongi oddaliłby się kulejąc, z brakującymi paroma zębami.
Słowa Namjoona są jak magia.
Iskra wybucha w twojej klatce piersiowej, mieszanina zaniepokojonego podekscytowania i mdłości. Wy wszyscy wchodzący razem do tej pełnej blichtru, okrutnej sali balowej, zjednoczona siła reprezentująca porażki największych rodzin w Korei.
"Hola, hola. Poczekajcie minutę." Jin wyciąga ręce, przyciągając uwagę wszystkich. "Nie możemy się zbytnio pospieszyć. Nawet jeśli rzeczywiście dowiemy się, gdzie i kiedy to jest, jeśli w ogóle jest prawdziwe, nie mamy nawet zaproszenia."
Na to Yoongi macha ręką, wzdychając z ogromnym ciężarem posiadania największego doświadczenia wśród wysokiej klasy rodzin przestępczych. "To nie jest coś, na co dostajesz zaproszenie, naprawdę. To bardziej coś jak 'wiesz o tym tylko wtedy, gdy chcą, abyś o tym wiedział'. Jeśli wiesz, kiedy i gdzie, wówczas jest to całe zaproszenie, którego potrzebujesz."
"Więc to proste." Hoseok składa swoje dłonie razem, uśmiech wypełnia jego pełne usta. Z początku zauważasz, że na górnej wardze jest pieg, dzielący linię między różem a opalenizną ust. "Musimy tylko ustalić czas i miejsce, a potem możemy wkręcić się na imprezę."
Nawet realistyczny głos, Yoongi prycha z niezgodą. "Jeśli myślisz, że to będzie proste, to jesteś w błędzie, Jung Hoseok."
"W błędzie, hę?" Hoseok przerywa, jego głowa przechyla się lekko na bok, jak pies, który usłyszał cichy dźwięk w oddali.
Pozostali mężczyźni w pokoju nieruchomieją, z oczami utkwionymi na Hoseoku. To oczywiste, że znają minę, którą robi, i dokładny kąt pod jakim pochylona jest jego głowa.
Hoseok coś wie.
Mówi, "Musimy odwiedzić Wooseoka i Minę. Myślę...że to ważne."
Zerkając na was wszystkich, światełko migocze w nieskończonej głębi oczu Hoseoka. "Dostaniemy się na tę imprezę i myślę, że nasi mali przyjaciele wiedzą jak."
nawiązanie do Minionków - było w filmie coś takiego jak VillainCon (czyli takie właśnie CriminalCon, o którym tutaj jest mowa), taki konwent superzłoczyńców i przestępców z całego świata
wymyślny - wyszukany
onieśmielony w takim sensie, że zakłopotany, chwilowo odczuwający brak pewności siebie itd
blichtr - przepych, bogactwo