Ameryka i Ja

By AlicjaStoryTime

43.2K 1.7K 125

Życie Maddison Erskin wywraca się o 180 stopni, gdy po utracie ojca odkrywa u siebie niespotykane zdolności... More

1. Sierżant Erskine
2. Eksperyment
3. Kapitan Ameryka
4. Drużyna Kapitana
5. Bucky Barnes
6. Włamać się do HYDRY
7. Lądując w oceanie
8. Wyciągniemy Cię
9. 30 lat
10. Chwilowa wolność
11. To żebyś o nas nie zapomniała
12. Stara znajomość
13. Sam Wilson
14. Wszyscy podsłuchują
15. Powrót do przeszłości
16. Zimowy Żołnierz
17. Projekt WIZJA
18. Nowy początek
19. Avengers assemble
20. Ultron
21. Rodzeństwo Maximoff
22. Dom. Rodzina. Spokój...
23. Sokovia
24. Nowiny
25. Żołnierzu?
26. Ucieczka z więzienia
27. Schronienie w Wakandzie
29. Powrót do przeszłości
30. Nie zamykaj oczu
Epilog

28. Czasami trzeba zrobić coś wbrew sobie

850 36 1
By AlicjaStoryTime

- James już śpi. - Steve pojawił się na schodach - Nie sądziłem, że mnie pozna. - Stanął na ostatnim stopniu, bacznie mi się przyglądając. Z jego twarzy nie mogłam odczytać, żadnych emocji.

- Pokazywałam mu twoje zdjęcie, tłumacząc kim jesteś – nie podnosząc na niego wzroku, wskazałam na zdjęcie stojące na komodzie. Steve podszedł do zdjęcia, które przedstawiało naszą dwójkę oraz Bucky'ego, na jednej z misji jeszcze podczas wojny. Zdjęcie, które dostałam od Steve'a w prezencie, tuż po tym jak Stark wyciągnął mnie z więzienia. Mimo, że znajdował się na nim blondyn, który był wtedy dla mnie obcy, nigdy nie pozbyłam się zdjęcia, mimo, że mogłam.

- A powiedziałaś mu czemu nie ma mnie z wami? - spojrzałam na niego wzrokiem proszącym, by nie wszczynał teraz kłótni i nie robił mi wyrzutów. Steve prychnął odstawiając zdjęcie na miejsce i stanął na środku pokoju zakładając ręce na piersi, spojrzał na mnie wyczekująco.

- Powiedziałam mu, że... - przeniosłam wzrok na swoje dłonie, nie będąc w stanie patrzeć mu prosto w oczy. - Że broniłeś przyjaciela, przez co kilku osobą się to nie spodobało i... i kazałam ci wyjechać, żebyśmy wszyscy byli bezpieczni.

- Chociaż z nim byłaś szczera – prychnął.

- Steve... proszę – przeniosłam na niego smutny wzrok.

- O co mnie prosisz?! - podniósł głos. - Pojechałem z Buckym, żeby mu pomóc. A kiedy chciałem wrócić do swojej rodziny, dowiedziałem się, że nie mogę opuścić Wakandy bez twojego pozwolenia!

- Zrobiłam co należało zrobić – powiedziałam cicho, nadal patrząc na swoje dłonie.

- Co naprawdę należało zrobić, czy co inni mówili ci co powinnaś zrobić. - prychnął pogardliwie. Podniosłam na niego wzrok marszcząc brwi. - Zawsze starasz się wszystkim dogodzić, że zapominasz kim naprawdę jesteś! - krzyknął sprawiając, że drgnęłam wystraszona. Otworzyłam usta, chcąc coś powiedzieć, lecz nie wiedziałam co. Nie dane mi było dłużej się zastanowić, gdy na schodach stanął James.

- Mamo? - spojrzał na nas zaspanymi oczami. - Dlaczego tata krzyczy?

- Nic takiego kochanie - wstałam z kanapy podchodząc do niego – Chodź spać – uśmiechnęłam się do niego, prowadząc go do sypialni.

- Tata jest zły na ciebie? – spytał wlepiając we mnie swoje szare tęczówki.

- Trochę – uśmiechnęłam się przykrywając go kołdrą. - Ale poradzimy sobie. Radziliśmy sobie nawet w trudniejszych sytuacjach. - uśmiechnęłam się do niego, nachylając i całując go w czoło. - Spij, skarbie. - James odwrócił się na bok zamykając oczy, po chwili usłyszałam jak oddycha miarowo, co znaczyło, że zasnął. Wyszłam z pokoju, zamykając drzwi po cichu. Nie zwracając uwagi na Steve'a, chociaż nie wiem czy dalej był w domu, weszłam do sypialni i padłam na łóżko. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, mimo że starałam się je powstrzymać za wszelką cenę. Słowa Steve'a zabolały mnie, mimo że miał sporo racji w tym co mówił. Do tego targały mą wyrzuty sumienia, za to co zrobiłam. Przeżywając to wszystko, nie wiem kiedy usnęłam.

Obudziłam się następnego dnia, orientując się, że nie leże już w poprzek łóżka, tak jak zasypiałam, a do tego jestem przykryta kołdrą. Oznaczało to tylko jedno, Steve musiał być u mnie w nocy i mnie ułożyć. Zrobiło mi się ciepło na sercu, bo mimo tego co zrobiłam, Steve nadal martwił się o mnie i troszczył. Jeszcze większe wyrzuty sumienia zalały moje ciało, gdy to sobie uświadomiłam. Wstałam z łóżka i skierowała się do kuchni, gdzie było słychać, że ktoś tam urzęduje.

- Mama – krzyknął James, zeskakując z szafki i biegnąc do mnie gdy pojawiłam się w progu. - Tata uczy mnie gotować – uśmiechnął się dumnie. Spojrzałam na małego blondyna na którego twarzy gościł szeroki uśmiech. - A potem idziemy razem do zoo. - ekscytował się. Spojrzałam na Steve'a pytająco, aby potwierdzić słowa syna.

- Zgadza się. W końcu muszę nadrobić ten stracony czas – spojrzał na mnie wymownie. Znowu nie wiedziałam co odpowiedzieć i poczułam ukłucie w sercu.

- Świetnie – uśmiechnęłam się lekko. - Bawcie się dobrze – pocałowałam chłopca w głowę i wyszłam szybko z kuchni. Po pięciu minutach ubrana pożegnałam się z Jamesem i opuściłam mieszkanie.

***

- Na każdym kroku wstawia jakieś uwagi, mszcząc się za to co zrobiłam. I tak mam wyrzuty sumienia, więc dlaczego to utrudnia? Minął już tydzień nie mógłby sobie darować? - spojrzałam na siedzącą przede mną blondynkę.

- A mówiłaś mu o tym? - spytała upijając łyka kawy.

- Nie.

- Więc zrób to.

- Ale jak? Nat, nie chcę się kłócić przy Jamesie, już i tak słyszał jedną naszą kłótnie. - westchnęła podpierając głowę na ręce.

- W takiem razie zabieram dzisiaj Jamesa do siebie, a wy to załatwcie. Nie muszę się już ukrywać, więc nie będzie problemu. - uśmiechnęła się serdecznie. - Właśnie, nie miałam okazji ci podziękować, za załatwienie ułaskawienia, w sumie dla wszystkich.

- To zasługa Tony'ego, on się tym zajmował.

- Ale to ty go do tego zmusiłaś – złapała moją dłoń – I za to Steve powinien ci wybaczyć. - zmarszczyłam lekko brwi i nos, patrząc na przyjaciółkę – Tego też mu nie powiedziałaś – stwierdziła widząc wyraz mojej twarzy.

- Jakoś nie było kiedy – mruknęłam przenosząc wzrok na zawartość mojej filiżanki.

- Mój boże! - wyrzuciła ręce w górę. - Jesteś ode mnie starsza, a dużo mniej doświadczona.

- Może dlatego, że połowę, życia spędziłam w więzieniu – mruknęłam patrząc na nią sarkastycznie.

- To cię nie usprawiedliwia – spojrzała na mnie groźnie, lecz po chwili obydwie zaczęłyśmy się śmiać.



- Gdzie James? - spytał Steve wchodząc do mieszkania.

- U Nat – odłożyłam czytaną książkę i wstałam stając naprzeciwko blondyna. - Musimy porozmawiać.

- Nie wydaję mi się – wzruszył ramionami, wchodząc do kuchni. Ruszyłam za nim zatrzymując się w progu i odcinając mu tym drogę ucieczki. Chociaż nie udało by mi się go powstrzymać, przed opuszczeniem kuchni, bo jedną ręką mógł mnie przestawić.

- Właśnie, że musimy. Będziesz cały czas mi docinał, za to co zrobiłam? Czy zamierzasz mnie unikać? Mieszkając razem może być to ciężkie. - zaplątam ręce pod biustem czekając na jego reakcje.

- A czego oczekujesz!? - podniósł głos, odwracając się w moją stronę. Szmatka trzymana w jego ręce wylądowała dość głośno na szafce. - Że po tym wszystkim wrócę i rzucę ci się w ramiona, dziękując za uwięzienie mnie w innym kraju?! Przez pięć lat nie miałem kontaktu ani z tobą, ani z moim synem. Siedziałem samotnie w innym państwie, czekając aż łaskawie mnie z niego wypuścisz! - nie wiem kiedy, znalazł się tak blisko mnie, ale stał teraz kilka milimetrów przede mną. Podniosłam głowę, patrząc groźnie w jego oczy.

- Myślisz, że mnie było łatwo?! - odpowiedziałam tak samo głośno jak on, marszcząc brwi ze złości. Nie chciałam tego mówić. Nie chciałam zrobić z siebie męczennicy, ale emocje przejęły kontrole i słowa same cisnęły mi się na usta. - Musiałam zrobić to za twoimi plecami, bo wiedziałam, że się nie zgodzisz, narażając tym nas wszystkich na niebezpieczeństwo!

- Więc to teraz moja wina?! - przerwał mi.

- Nie powiedziałam tego! - zagroziłam mu palcem. - Zmierzałam do tego, że mi też nie było z tym łatwo! Codziennie zastanawiałam się jak sobie radzisz i szukałam sposobu, żebyś nie był już ścigany! Każdy wieczór spędzałam na wertowaniu ustawy i szukaniu kruczków, które by ci pomogły! Codziennie walczyłam o spotkanie z Rossem, żeby przekonać go do zniesienia ustawy! Codziennie w nocy płakałam w sypialni dręczona przez wyrzuty sumienia i jedyne o czym marzyłam, to żebyś był obok mnie – ostatnie zdanie z każdym słowem mówiłam coraz ciszej. Steve patrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami. - Rozumiem, że czujesz się pokrzywdzony, przez to co zrobiłam, ale nie jesteś jedyną osobą, która w tym czasie cierpiała, i... - nie dane było mi dokończyć, bo Steve złapał moją twarz w dłonie zamykając moje usta pocałunkiem. Bez wahania zarzuciłam ręce na jego szyję, wplątując palce we włosy. Blondyn złapał mnie za uda, podciągając do góry, przez co musiałam objąć jego pas nogami. Zaczął schodzić pocałunkami na szyję, aż do obojczyka, po czym wracał do ust. Sięgnęłam do jego koszuli rozpinając dwa pierwsze guziki. Podtrzymując mnie za pośladki, zaczął kierować się w stronę sypialni, nie odrywając się ode mnie. Zgrabnie wszedł po schodach, nogą otwierając drzwi i po kilku krokach, puścił mnie przez co upadłam na łóżko z cichym z piskiem. Szybko rozpiął resztę guzików, ściągając swoją koszulę i zawisł nade mną, patrząc przez chwile w moje oczy. W tym samym czasie zaczął podwijać moją bluzkę, która kilka sekund później wylądowała na ziemi. Znów połączył nasze usta, łapiąc moją nogę pod kolanem, podciągając ją do góry. Przejechałam palcami po jego klatce piersiowej, zatrzymując się dopiero przy pasku od spodni. Zjechał pocałunkami na moją szyje, kierując się jeszcze niżej niż ostatnio.

- Tęskniłem za tym – szepnął owijając sobie kosmyk moich włosów na palcu.

- Za czym? - obróciłam się przodem do niego, kładąc się na jego nagiej klatce piersiowej.

- Za tobą u mojego boku. - Lekki uśmiech zagościł na jego twarzy, a iskierki radości szalały w jego oczach. Uśmiechnęłam się na jego słowa.

- Przepraszam – spojrzałam w jego oczy nieśmiało, przerywając powstałą między nami ciszę. Nie chciałam już wracać do tego tematu, bo w miarę, wszystko sobie wyjaśniliśmy. - Naprawdę Cię przepraszam, wiem że powinnam...

- Cśiii – przyłożył palec do moich ust, nie pozwalając mi dokończyć. - Nie musisz przepraszać, ja też nie zachowałem się wzorowo. Dlatego zapomnijmy już o tym, proszę – przejechał kciukiem po moich ustach, na co przymknęłam lekko oczy, unosząc kąciki ust do góry. Steve, przyciągnął mnie do siebie, nachylając się, by mnie pocałować.

- Musimy wstawać – szepnęłam odrywając się od niego, gdy obrócił mnie na plecy i zawisł nade mną nie przerywając pocałunku.

- Niby czemu? - spytałam z zawadiackim uśmiechem, ponownie nachylając się w moją stronę.

- Bo nie wiadomo, kiedy Natasha, zdecyduję się oddać nam dziecko – upadł plecami na poduszki z jękiem zawodu, na co zaśmiałam się. Wstałam z łóżka, sięgając po koszulę Steve'a i zakładając ją na siebie skierowałam się do kuchni. Zaczęłam robić śniadanie, gdy męskie dłonie objęły mnie w tali.

- Od dawna nie miałem tak dobrej nocy, wiesz? - wyszeptał mi prosto do ucha, stojąc za mną w samych dresach.

- Wiem, ja też – podniosłam jeden kącik ust do góry – Wiem również, że strasznie chrapiesz.

- Nie prawda – odwrócił mnie gwałtownie do siebie. Uśmiechnęłam się słodko kiwając głową na potwierdzenie swoich słów. - Chcę moją koszulę z powrotem – powiedział z powagą, sięgając do pierwszego guzika.

- Na mnie wygląda lepiej niż na tobie – zaśmiałam się, stając na palcach by cmoknąć go w policzek.

- Wiem – odparł, podnosząc mnie i sadzając na blacie. - Ale i tak najlepiej wygląda na podłodze – wyszeptał, sięgając do drugiego guzika i przysysając się do mojej szyi.

- Jesteśmy! – po mieszkaniu rozległ się krzyk, a zaraz po nim trzask drzwiami. Zeskoczyłam szybko z blatu, poprawiając koszule i dopinając guziki. Stanęłam za wyspą kuchenną, która była na tyle wysoka, że zasłaniała moje odkryte nogi. Po chwili do salonu wbiegł James, a za nim weszła Natasha, niosąc jego torbę z rzeczami.

- Część skarbie – uśmiechnęłam się do niego. - Jak było?

- Było super – uśmiechnął się szeroko. - Ciocia dała mi pistolet – wyjął zza pleców zabawkę na rzutki. Spojrzałam wymownie na Romanoff, lecz ta tylko wzruszyła ramionami z uniesionym jednym kącikiem ust do góry.

- To super – wróciłam wzrokiem do chłopca, posyłając mu ciepły uśmiech – Tylko nie strzelaj z niego w salonie. Idź z tatą do pokoju, może pomoże ci zrobić tarczę – spojrzałam na blondyna, który śmiał się pod nosem. Popchnęłam go lekko i zaraz razem z synem zniknęli na piętrze.

- Pogodziliście się? - spytała siadając na stołku po drugiej stronie wyspy, a na jej twarzy błądził przebiegły uśmiech, jakby wiedziała co robiliśmy przez pół nocy. Znając ją wiedziała doskonale, nie wiem czy miała szósty zmysł, ale zawsze potrafiła wyczuć moment i zeswatać kogoś.

- Tak – odpowiedziałam, wiedząc, że nie mam co kombinować bo i tak dowie się prawdy.

- Ile razy? - zapytała bez ogródek. Jej ton głosu był tak samo beztroski, jakby pytała o cenę w sklepie.

- Prawie cztery – uśmiechnęłam się spoglądając na nią spode łba – Ale ktoś nam przerwał. Wiedz, że zemsta cię nie ominie – uśmiechnęłam się złowrogo, lecz dziewczyna niczym nie wzruszona, chwyciła winogrono z patery i wrzuciła je sobie do ust.

Continue Reading

You'll Also Like

17.7K 1.9K 18
Mateusz Eleven Gajewski chciał znów zobaczyć swojego klona, który pomieszkiwał w jego wymiarze przez dwa tygodnie. Ciężko było mu się pogodzić z jego...
920K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...
30.8K 1.5K 26
Jesteś starszą siostrą Tommy'ego. W kazdej nowej szkole bylas tą gnębioną wiec dzien zakończenia 18 lat bylo dla ciebie zbawieniem. Mialaś jedyna prz...
44.2K 2.4K 87
PART I |Lina, córka Tony'ego Starka, wprowadza się do Avengers Tower, gdzie jej sąsiadem staje się Bucky Barnes. Ich relacja szybko staje się skompli...