Cz. 2

327 10 1
                                    

5 lat wcześniej.
- Wynoś się! Słyszysz! - Krzyczała, a łzy paliły jej policzki. Tak cholernie go kochała. A on zranił ja tak mocno, przekreślił wszystko co było między nimi - Nienawidzę Cię! Słyszysz nienawidzę! - Biła go po klatce piersiowej, a on starał się ja uspokoić.
- Maleńka - Wyszeptał, do tej pory uwielbiała kiedy tak do niej mówił. A teraz ... - Przecież nie potrafił bym Cię skrzywdzić. Liczysz się tylko ty.
- Nie mów tak do mnie! Wynoś się! Idź sobie do nie! Zniknij z mojego Życia. Oboje się z niego wynoście - Rzuciła w niego zdjęciami. Tymi które dostała od ojca. Na zdjęciach był on, z ich wspólna koleżanka, zdjęcia mówiły wszystko do tego rozmowa z nią i wszystko było już jasne. Wszystko zostało przekreślone. Ich całe dotychczasowe życia - Wnoszę o rozwód! Słyszysz, nie chce Cię już widzieć! Od tej pory kontaktujemy się przez adwokatów! Dla mnie umarłeś! - Krzyczała, jej łzy mieszały się z jej włosami, tak bardzo go kochała a jednocześnie nie nawiedziła z całego serca. Minęła go, on złapał jej nadgarstek. Chciał ją zatrzymać, spojrzał w jej oczy. Chciał powiedzieć jak bardzo ja kocha. Jak wiele dla niego znaczy - Umarłeś - Powtórzyła wyrywając dłoń. Już po chwili drzwi ich mieszkania trzasnęły, zniknęła z jego życia na zawsze. Został sam, sam ze swoim żalem, smutkiem, swoją miłością. Jedyne pytanie jakie mu się nasuwało to, kto chciał zniszczyć ich  świat?
OBECNIE
Mija już piąty rok. 5 lat od kiedy jego życie rozpadło się jak domek z kart, przez te 5 lat. Nie uzyskał odpowiedzi na nurtujące go pytanie. Nie ułożył życia od nowa, w każdej napotkanej kobiecie szukał jej, jej uśmiech, jej spojrzenia, tych drobnych gestów. Tego jak robiła kawę nad ranem kiedy nie mogła spać, tego jak się śmiała kiedy ja coś bawiło. Mimo kilku związków, kilku próbach odnalezienia szczęścia wszystko kończyło się tak samo. Żadna nie była nią, nie była ta która kochał. To ona raz wdarła się do jego serca i została tam na zawsze. Swoje imię wyryła głęboko, niezniszczalnie, tak że nie można go wymazać.
Wpatrzony w księżyc, wspominał to jak byli szczęśliwi, wspólne chwile. Może to jutro ja zobaczy, spojrzy w jej oczy. Może nie powie, że ją kocha, ale będzie obok niej. Była jego wszystkimi i jedyne czego pragnął to jej szczęście, nawet jeśli to nie on miał być jego źródłem. Chciał ujrzeć jej uśmiech, usłyszeć jej śmiech, spojrzeć w oczy które tak kochał. Nienawidziła go, a on mimo wszystko kochał ją ponad wszystko, była całym jego światem. Wszystkim co miał w życiu najcenniejsze, razem z nią odeszło wszystko.
- Jesteś tego pewien? - Zapytał go brunet. Dopiero co się spotkali po tak długim czasie.
- Szczerze? Nie, nie jestem pewien. Nie wiem czy dobrze postępuje. Jedyne czego chce to być blisko niej.
- Minęło 5 lat. 5 cholernie długich lat - Patrzył na kumpla zdziwiony. On tylko upił łyk piwa, siedzieli na jego balkonie .
- Kocham ją tak samo jak tego dnia kiedy po raz pierwszy mnie pocałowałam, jak tego dnia kiedy witała mnie na lotnisku, jak tego dnia kiedy przysięgałem jej wieczna miłość.
- To dlaczego? Dlaczego ja zdradziłeś?
- Nigdy, rozumiesz nigdy nikt nie był ważniejszy. Kiedy byliśmy małżeństwem nie dotknąłem żadnej innej kobiety. Od dnia kiedy zrozumiałem, że ja kocham nie było nikogo innego. Nie wiem kto chciał nas zniszczyć się udało mu się.
- Wiesz, że jest szczęśliwa. Jest z nim szczęśliwa.
- Nie chce dla niej niczego innego - Mówił patrząc w jego stronę. Mówił prosto z serca - Jej szczęście jest wszystkim na czym mi zależy, nawet jeśli jest szczęśliwa beze mnie.
- Nie popsuj tego. Nie pozwól jej płakać. Nie wiem czy podniesie się kolejny raz - Mówił przejęty w końcu był jej przyjacielem.
- Każda jej uroniona łza zostawiła ślad w moim sercu. Każda jej łza raniła mnie tak cholernie. Nawet nie wiesz jak nienawidzę siebie za to co się stało. Mimo tego, że niczego nie zrobiłem.
- Kochasz ja? - W końcu zadał to pytanie, w sumie sam nie wiedział po co, chyba znał  odpowiedź.
- Każdego dnia tak samo mocno. Tak cholernie mocno - Odparł szczerze.
- Dlaczego nie walczyłeś?
- Każdego pieprzonego dnia. Każdego dnia stałem pod ich domem jej rodzice mnie przeganiali,  wzywali patrol, straszyli, każdego dnia dzwoniłem, pisałem. Kiedy wyszliśmy z sądu, a ona wtuliła się w niego zrozumiałem że przegrałem. Kiedy patrzyła na mnie widziałem nienawiść, a kiedy spojrzała na niego to było coś innego ... może nie miłość, ale ufała mu. Poddałem się. Chciałem żeby był szczęśliwa nawet beze mnie. Wydawało mi się że ucieczka będzie najlepszym rozwiązaniem.
- Chcesz o nią walczyć?
- Chce tylko, żeby była szczęśliwa.
^^^^^
A więc pojawił się i on ... ten który kiedyś ją  tak zranił ... pojawia się jak demon i burzy ten idealny świat ale czy zniszczy go czy może odmieni ?
Kocha nadal ....
Pojawi się w jej życiu po raz kolejny? Tylko czy na stałe?
Zdradził ją ? Czy to ktoś inny zniszczył to co budowali?
Jak ona zareaguje kiedy go ujrzy?

I never stopped loving youWhere stories live. Discover now