Cz. 38

168 10 0
                                    

Miłosz Pow. Spakowaliśmy się dość szybko i rusyzlismy do nowego mieszkania. Może i było troche noszenia i rozpakowywania, ale zaczynaliśmy nowe życie. Było już koło 22 kiedy chcieliśmy uśpić Sarę, rodzice zmęczeni poszli się położyć. Ten dzień był naprawdę intenstwny.
- Miałeś dziś spać ze mną - Mówiła oburzona, kiedy kończyłem czytać jej bajeczkę.
- A nowe łóżeczko? Kto w nim będzie spał?
- Mama, a Ty ze mną - Chciała już wstać, ale szybciutko ułożyłem ją do łóżeczka ponownie.
- To co ja takie super łóżeczko kupowałem mamusi? - Zaśmiałem się - A wiesz, że w nowym domku na nowym swoim łóżeczku to trzeba spać. Bo to co nam się śni to potem się sprawdza - Pogłaskałem ją po nosku, zaśmiała się.
- Naplawde? To ja będę śnić o piesku - Powiedziała tuląc swojego pieska.
- To uciekaj szybciutko spać - Ucałowałem ją w czółko -I śni o piesku to może nam się uda mamusie namówić jak Pan doktor pozwoli - Przykryłem ją kołderką - Dobranoc księżniczko, słodkich snów - Ucałowałem ją w czółko, zgasiłem lampkę i wyszedłem z pokoju.
Byłem w drodze do naszej sypialni, kiedy poczułem jak, ktoś łapie moją dłoń i ciągnie do łazienki. Ledwo znalazłem się w środku, a usłyszałem zamek przekręcających się drzwi.
- Co powiesz na wspólną kąpiel? - Spytała łącząc nasze usta, czułem jak rozpina mój pasek, zaśmiałem się cicho.
Natalia POW. Obudziłam się w jego cudownych ramionach. Byłam taka szczęśliwa, spędziłam z nim cudowną, pierwszą noc w naszym nowym domu. Miałam go wreszcie przy sobie, przy nim czułam się, tak cudownie. Czułam się, z nim tak bezpiecznie, wreszcie czułam jego ciepło, którym mnie otulał. Nie było go długo bo był z naszym aniołkiem, on uratował jej życie za co do końca życia, będę mu wdzięczna. Obudziłam się, z nadzieją na nowe lepsze życie, na nowe lepsze jutro. Sara dobrze się czuje, ma dobre wyniki. Zostaje nadzieja, że nasza mała córeczka wyzdrowieje i będzie dobrze. On przytulał się do moich pleców. Delikatnie obróciłam się, w jego stronę, spał. Musnęłam go w czoło, uśmiechnął się. Teraz już zostanie tylko z nami. Kocham go i dziękuję losowi, że go nam zwrócił, że poznałam prawdę. Nie pozwolę go nam nigdy odebrać.
- Misia - Wymruczał, przytulając się lekko - Nie śpisz już kochanie?
- Już nie kotuś - Gładziłam jego policzek.
- Kocham Cię. Zawsze będę Ci to powtarzać. Zawszę.
- Powtarzaj, powtarzaj kochanie. Śniło Ci się co? - Musnęłam jego usta.
- Tak. Wy, cały mój świat. A Tobie Tusia? - Zatopił usta w moich.
- Też wy i możesz się śmiać, ale i kołyska. Wiem że...
- Będzie, będzie. Teraz już wszystko będzie dobrze. Kocham cię - Teraz znalazłam się, pod nim. Zaczął błądzić ustami po mojej szyi. Do śniadania mieliśmy jeszcze czas. Przyjemnie zaczęliśmy ten poranek, bardzo przyjemnie.
Po cudownym poranku wstaliśmy z Miłoszem na śniadanie. Rodzice z Sarą właśnie siadali do stołu. Mój mąż nie mógł się odemnie oderwać szedł za mną cały czas obejmuąc mnie w tyle.
- No w końcu - Wymruczała nasza córka - No i jus od lana się tylko psytulaja - Załamała rączki.
- Tak bardzo kocham Twoją mamusie, że muszę ją tak często przytulać - Wyjaśnił jej Miłosz. Całując mnie w szyje.
- A ja? - Oburzyła się zakadając rączki na siebie. Chyba załapała focha.
- No chodź tu - Miłosz podszedł do Sary, po czym wziął ją na ręcę. Mała od razu mocno się do niego przytuliła.
- A powiedz rodzicą co Ci się śniło na nowym łóżeczku - Zagadała do niej mama stawiając talrz z wędlinami na stole.
- Co takiego? - Uśmiechnęłam się do niej, zaa stołu barmańskiego.
- Piesek! Taki malutki biały, taki jak dostalam od Mikołaja! - Wykrzyczała klaskając w rączki - To znaczy, że będziemy mieć pieska?
- Jak Pan doktor się zgodzi za jakiś czas to pomysliły - Powiedział moj mąż całując ją w skroń. Spojrzałam na niego nieco zła, już obiecuje małej nie wiadomo co.
- A Tobie mamusiu?
- A mnie córeczko wy. Ty i tatuś, no i jeszcze ktoś - Połaskotała m ja po nosku.
- Piesek? - Zapytała patrząc z wyczekiwaniem.
- A kochanie chciała byś braciszka czy siostrzyczkę? - Uśmiechnęłam się do małej.
- Nie wiem, wolę pieska - Mała tylko mocniej przytuliła swoją zabawkę.
- Była byś starszą siostrą, jak ja dla cioci Matyldy jestem siostrą.
- Wiem, ale telaz nie mam casu. Musę figo się zając i śniadanko - Sara teatralnie przewróciła oczkami.
- Ale córeczko na pewno nie chcesz braciszka czy siostrzyczki? - Nie odpuszczałam.
- Nie wiem, ale taty mi on nie zabieze? - Sara spojrzała na mnie wyczekując.
- Wiesz, to będzie tak samo córeczka, albo synek taty. Będzie was po równo - Pogładziłam ją po główce, Miłosz patrzył dziwnie na mnie.
- Ale bede musiała się nim dzielić? Jak tak to nie chce - Sara rzuciła zdenerwowana widelczykiem o talerzyk.
- Kochanie nie boj się, nie przestanę cię kochać. Bycie starszą siostrą to fajna sprawa wiesz? -Miłosz wziął Sarę na kolana, a ta wtuliła się w niego mocno. Mój mąz posłał mi lekko karcące spojrzenie.
- A może wnusiu nauczę grać cię w warcaby po śniadanku? - Odezwał się mój teść.
- Doba dziadek, a cio to za gla?
- Zobaczysz. Ciocia Jagoda i tatuś w nią grali. Dziadek cię nauczy, a potem może szachy, ale to później, bo dziadziuś z babcią po obiadku muszą jechać.
- Ehh chciała buym plawdziwego pieska. Telaz Figo tseba psytulić - Sara westchneła teatralnie, nie wiem po kim ona to ma, ale już czuje że jej przyszły mąż nie będzie miał z nią łatwo. Mam tylko nadzieję, że trafi na kogoś takiego jak Miłosz, kto pokocha ją tak jak on mnie.

I never stopped loving youWhere stories live. Discover now