Cz. 37

172 10 0
                                    

Kiedy tylko wróciłam z moim teściem, oczywiście ich już nie było. Byłam wściekła na niego, małej się nie dziwię, ale on? Niby dorosły a gorszy jak czterolatek. Dostanie się mu jak tylko wróci, oczywiście telefonów nie odbierał.
- Natalko spokojnie, tylko go nam nie zabij - Zaśmiał się tata - Chyba musimy pojechać w jedno miejsce - Podał mi moją kurtkę.
- Gdzie? Co on kombinuje? Przecież wie,  że Sara nie może się zaziębić -  Westchnęłam wkładając kurtkę.
- Beatko jedziesz z nami?
- A co myślałeś, że puszczę Ciebie tam samego? Nie doczekanie. Pudernica - Pogroziła mu palcem.
- Oj Beatko kochanie nie martw się. Liczysz się Ty i tylko Ty - Teść zaśmiał się podając mamie płaszcz. Ona tylko prychnęła wkładając ręce do rękawów trzymanego, przez niego płaszcza. Nie wiele rozumiałam z ich rozmowy. Czyżby i oni wiedzieli o czymś co ukrywa Miłosz? Czy ja dowiaduję się ostatnia? Co to za tajemnice?
Miłosz POW. Zabrałem moją księżniczkę do samochodu, po jakiś 15 minutach byliśmy już na miejscu. 
- A mamusia nie będzie zła na ciebie tato? - Zapytała moja królewna kiedy byliśmy już pod naszym nowym mieszkaniem.
- Trochę tak, ale jak zobaczy niespodziankę to jej przejdzie. Jak ja ładnie poprosisz, aby sie nie gniewała to Ciebie na pewno posłucha - Mała radośnie pokiwała główką.
 - To co wchodzimy? - Sara tylko klasnęła w raczki. Wyjąłem klucze i już po chwili byliśmy w naszym nowym domu.
- Jak fajnie tu, a gdzie mój pokoik?
- A tam, chodź księżniczko - Złapałem Sarę za rączkę i zaprowadziłem do jej pokoju.
- Jak supel. O i Miki i Minie na ścianie jak supel. Moje mebelki - mała podbiegła do każdego mebelka i dokładnie je oglądała. Jej pokój był już urządzony, jak z resztą większość. Pozostawały małe drobiazgi, ale to już razem będziemy je urządzać.
- Tak jak chciałam białe mebelki i fajne to łóżeczko. A tam postawię misia, tu lalki, a tam moje klocki i domek dla lalek - Sara już planowała co, gdzie i jak. Ja stresowałem się jak zareaguje Miśka, na pewno będzie zła, że jej nie słuchałem. 
- Tata zobac nawet jest choinka i Mikołaj wie, że tutaj mamy domek - Zaczęła jak tylko wparowała do domu. Sam nie wiem jak udało nam się to wszystko zorganizować i wyrobić się z czasem. 
- Bo widzisz księżniczko Mikołaj wie wszystko, ale to musimy poczekać na resztę - Pogłaskałem ją po główce. 
- Tatusiu, a Ty cio dostałeś od Mikołaja i mamusi. Mamusia mówiła, zie coś specjalnego.
- Coś wyjątkowego - Uśmiechnąłem się pod nosem - Ale to taka tajemnica, moja i mamusiu. 
- No wies, cio mi nie powies - Zrobiła smutną minkę, zakładając na siebie rączki. 
- Myszko, to takie prezenty dla dorosłych - Zaśmiałem się - No, ale nie długo zobaczymy co Tobie tutaj na nowe mieszkanko Mikołaj przyniósł - Ucałowałem córkę w czubek głowy. 
Natalia POW. Tata uparł się, że to on prowadzi. Siedziałam obok niego. Jechaliśmy bez słowa w końcu tata zaparkował pod jednym z bloków.
 - Co tu robimy? - Spytałam kiedy parkował - Gdzie jesteśmy? Co on wymyślił przecież wie, że Sara nie może - Byłam zła. Mój mąż zachowywał się jak by miał 5 lat.
 - Zanim go zabijesz to może pójdziesz z nami co? - Tata zaśmiał się otwierając mi drzwi.
- Ale zaraz potem go zabije - Prychnęłam wychodząc z auta. 
- Córciu wiesz, że to są groźby karalne - Zaśmiał się obejmując mnie ramieniem - No dobra starczy tego gadania, chodźmy - Szłam za rodzicami jak zahipnotyzowana, oni nie chcieli mi nic wyjaśnić. Weszliśmy do jednego z nowszych bloków. Szliśmy w milczeniu, rodzice tylko tajemniczo się uśmiechali. Na czwartym piętrze zatrzymaliśmy się, tata otworzył kluczem jedno z mieszkań. Byłam oszołomiona.
-  Mama - Sara wskoczyła na moje ramiona i dała mi buziaka zaraz po wejściu do owego mieszkania.
- Sara córeczko. Gdzie twój tata - Cieszyłam się, że ją widzę, co nie zmieniało, że byłam zła na jej ojca.
- Mama nie ksyc na tatusia dobze? - Patrzyła na mnie z nadzieją w oczkach, rozczulała mnie jak zawsze.
- Kochani zapraszam was do naszego nowego domu - Przed nami pojawił się uśmiechnięty Miłosz, który ujął moją dłoń, wyrwałam ją mu. Byłam zła na niego za ten cały cyrk, ale nie opuszczał szok. Jak to nasze mieszkanie?
- Jakiego domu? Ile jeszcze będziesz miał przede mną tajemnic? - Warknęłam.
- Już nie będę przepraszam - Jęknął zawiedziony - Chciałem zrobić Ci niespodziankę. Myślałem, że się ucieszysz.
- Tylko przepraszasz i nic z tego nie wynika. Kiedy to wszystko zrobiłeś? - Rozejrzałam się i dostrzegłam szafę w przedpokoju taką jak wybierałam z Aśką. Czyli ona maczała też w tym palce.
- Jeszcze przed szpitalem kupiłem, a z remontem tata mi pomagał. No chodź kochanie. Rodzice i nasza księżniczka czekają w salonie - Pokręciłam głową.
- To tam? - On skinął na tak, a ja ruszyłam przodem.
- Mama pac jaka fajna choinka. Mikołaj tlafił do nas wies? - Sara pociągnęła mnie za rękę w stronę choinki. Po prawdzie miałam na niego focha, ale ciekawiło mnie nasze mieszkanie. Jednak zwiedzanie go musiało poczekać, nasza księżniczka nie mogła doczekać się prezentów od Mikołaja. Razem z Miłoszem otworzyli pierwszy, Sara aż pisnęła z radości.
- Piesek, jaki śliczny - Mała wtuliła się w niego, odetchnęłam, że Miłosz nie kupił jej żywego. Owszem może w przyszłości, jak będzie starsza, ale teraz po przeszczepie było by to nie wskazane.
- Patrz córeczko, możesz do niego mówić jak do prawdziwego. Reaguje na komendy siad, daj głos, waruj. Wiesz może nie jest prawdziwy, ale Mikołaj wie, że jeszcze nie wolno ci mieć prawdziwego - Mała była taka szczęśliwa.u
- Tak tak. Będę dbać o Figo, tak go nazwe - Mała tuliła zabawkę.
- A ja mam cos specjalnego dla mamusi - Podał mi małe czerwone pudełeczko z białą kokardką.
- Co to? Miłosz, ty go miałeś cały czas? - W pudełeczku był złoty łańcuszek, w kształcie serca. Na sercu wyryte były nasze inicjały i data naszego ślubu. Pamiętam jak mi go dał na plaży w naszej podróży poślubnej. Pamiętam jak rzuciłam nim w niego, wtedy kiedy dowiedziałam się o jego rzekomej zdradzie.
- Marzyłem, że kiedyś go założysz. Kiedy patrzyłem na niego przypominałem sobie Ciebie. Tamta noc w pensjonacie - Wyszeptał zapinając mi go na szyi. Ja nie mówiąc nic pocałowałam go namiętnie, rodzice tylko szepnęli coś do siebie uśmiechnięci wracając do zabawy z Sarą i jej pieskiem. 
Mieszkanie było idealne, urządzone tak jak chciałam. W sumie tak było, wybierałam meble i dodatki. Wtedy myślałam, że do mieszkania Zielińskich. Wszystkie pomieszczenia, były świetnie urządzone, jasna kuchnia, duża łazienka z dużą wanną. Najbardziej podobała mi się pokoik mojej księżniczki, ten pomysł z tymi naklejkami na ścianie był strzałem w dziesiątkę. Oczywiście w naszej sypialni, najlepsze było nasze łóżko. Duże i wygodne.
- I jak Ci się podoba kochanie? - Zapytał nieśmiało.
- No postarałeś się, w miarę - Chciałam się z nim podroczyć.
- Tylko tyle?  - Popatrzył smutno.
- A co jeszcze chciałeś?
- No wiesz kochanie - Obioł mnie w pasie, muskał moja szyję. Nawet sama nie wiem kiedy wylądowałam na łóżku.
- Jest pięknie, jest idealnie - Zatopiłam w niego moje usta.
- Cieszę się kochanie, tak bardzo, a teraz - Pocałunkami zaczął schodzić z szyi coraz niżej, jego ręka już wędrowała po moim brzuchu.
- A teraz wrócimy do rodziców, nie wypada tak ich zostawić samych - Zaśmiałam się i zręcznie wyswobodzić z jego uścisku, on tylko westchnął smutno.
- Kochanie zaczekaj - Miłosz złapał moją dłoń i przyciągnął do siebie mocno.
- No rodzice wiesz - Jęknęłam.
- Rodzice poczekają, wnusia się nacieszyć muszą. Co z naszym ślubem?
- Miłosz chcesz? - Patrzyłam na niego, on ucałował moją dłoń.
- Jak niczego innego w życiu. To po jutrze idziemy do urzędu. Zgromadziłaś dokumenty? A jak nie to jeszcze zdążymy. Czyli po jutrze ustalamy datę, moja żono. Znów nią będziesz - Musnął moje usta. Już po chwili wróciliśmy do rodziców i naszej księżniczki. Sara cały czas bawiła się swoim nowym pieskiem.
- Tatusiu, a mosemy dziś spać w nowym domku? - Spytała kiedy usiedliśmy z Miłoszem koło niej. 
- Córeczko, już nie długo się tutaj przeprowadzimy, ale.... - Zaczęłam, ale on szybko mi przerwał.
- Kicia przecież wszystko jest gotowe. Woda, prąd, gaz jest. Pościel jest już we wszystkich pokojach trzeba tylko ubrać, ręczniki są w szafie w przedpokoju. Pojedziemy do domu spakujemy się i możemy zostać - Uśmiechnął się do mnie.
- Jak Ty sobie to wyobrażasz?
- No jak, nawet nie zauważyłaś, że w domu nie ma letnich ubranek Sary wszystko jest juz tutaj. Przecież nie musimy tego wszystkiego przewozić dziś. Spakujemy się, a wieczorem może jakiś wieczór świątecznych filmów i dobra kolacja?
- Dziecko przecież wam pomożemy szybko pójdzie - Mama uśmiechnęła się do mnie. 
- Przeprowadzka teraz? A co z pracą jutro mam 1 zmianę, co z Tobą kiedy wracasz? Co z Sarą przecież....
- Misia już Ciii - Położył mi palec na ustach - Rozmawiałem z Jaskowską wracamy dopiero 1 na nockę. Trochę myślałem o tym mam nadzieję, że nie będziesz miała mi tego za złe. Rodzice pojadą do Czarciej wrócą 31. I mama nam pomoże, póki czegoś nie wymyślimy- Patrzył na mnie wyczekująco.
- Jesteś cudowny - Uśmiechnęłam się muskając jego usta - Mamo, a to nie problem? 


I never stopped loving youWhere stories live. Discover now