– Wróciłem! – Tony niedbale zdjął buty i odrzucił je na bok. Przez jego bujanie w obłokach wrócił do domu o godzinę później. Musiał wysłuchać poruszającego wykładu na temat poświęcania uwagi na zajęciach.
„Niedługo będziecie dorośli i właśnie tak powinniście się zachowywać."
Nauczyciele uwielbiali chwytać się przereklamowanych już argumentów. Tylko problem leżał w tym, że Antony nie chciał jeszcze dorastać. Wolał wciąż szaleć z przyjaciółmi. Wygłupiać się tak, by spowodować uczucie zgorszenia u wszystkich starszych pań, które już dawno wyrobiły sobie zdanie o „dzisiejszej młodzieży".
– Nie za późno? Zwykle byłeś wcześniej – Alicia wytarła dłonie i odwiesiła ściereczkę – obiad jest już zimny – powiedziała, nie kryjąc smutku, ale też delikatnej irytacji. Kobieta lubiła mieć wszystko pod kontrolą i wolała wiedzieć o każdych odchyleniach od ich codziennej rutyny.
– Trudno. Zjem odgrzany – nastolatek wzruszył ramionami i wszedł do kuchni, gdzie umył ręce w zlewie.
– Wiesz, że od tego jest łazienka? – jego matka uniosła brew, opierając się o stół. Skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej, przyglądając się mu uważnie.
– Wiem, ale tak jest szybciej. Tata znowu pracuje u siebie? – Tony zaczął odgrzewać obiad. Wyjął patelnię, wrzucił na nią kaszę i trochę gulaszu. Papka może nie wyglądała zachęcająco, ale miała zapełnić jego żołądek. I to było najważniejsze.
– Tym razem skleja jakiś statek – nastolatek uśmiechnął się lekko. Jego tata od zawsze kochał modelarstwo. To małe hobby opanowało cały garaż, w którym pojawiła się skromna, ale zadbana wystawa. Chłopak często przebywał tam z tatą. Nie sklejał modeli. Wolał patrzeć jak on to robi, a przy okazji słuchał ciekawych opowieści na różne tematy. Chociaż teraz robił to coraz rzadziej.
– Nie zapomnij go potem zaciągnąć na kolację – chłopak zaśmiał się i przełożył papkę na talerz. Wziął widelec i razem z posiłkiem skierował się do swojego pokoju. Tam włączył sobie jakieś głupie filmiki. Zjadł szybko, a potem zajął się pracami domowymi. Wiedział, że inaczej nie mógłby wyjść pobiegać. Jego mama była wymagająca co do jego ocen.
– Przyniosłam ci sok i witaminy – Alicia weszła do pokoju syna, uprzednio pukając. Na jej usta wpłynął czuły uśmiech, gdy zobaczyła Tony'ego przy książkach. Poprawiła jego włosy i położyła szklankę i leki przed nim. Nastolatek pokiwał głową i wziął tabletki. Połknął je, popijając gorzki smak sokiem.
– Myślisz, że jak osiągnę dojrzałość, to będę mógł odstawić leki? Nie czuję się po nich najlepiej. Jeśli mam być szczery, to z dnia na dzień jest coraz gorzej – Alicia zmartwiła się. Musiała jak najszybciej załatwić nowe, silniejsze lekarstwa. Wilcza natura zaczęła walczyć.
– Zobaczymy. Może poproszę doktora o inne leki? Wiesz dobrze, że masz obniżoną odporność. Nie chcę, żeby coś się tobie stało. Jesteś moim jedynym synkiem – ostatni raz poprawiła jego włosy i ruszyła do wyjścia – nie będę ci już przeszkadzać w nauce.
Chłopak tylko westchnął i próbował skupić się na zadaniach. Jego mama zawsze tłumaczyła mu, że musi brać witaminy przez to, że urodził się jako wcześniak. Jego organizm nie zdążył się w pełni wykształcić i przez to mógł poważnie zachorować. Gdy podrósł, zaczął czytać trochę o tym w sieci, ale nie znalazł żadnej informacji, którą mógłby uznać za rzetelną. I tak, mimo braku zaufania do słów rodziców, musiał faszerować się lekami.
Mruknął niezadowolony i wstał od biurka. Podszedł do szafy i wyciągnął ubrania przystosowane do sportu. Do swoich dresów założył jeszcze przewiewną bluzę. Nie chciał się przeziębić i ominąć urodzin przyjaciela. Zgarnął dodatkowo słuchawki i swój telefon. Spokojnym krokiem wyszedł z domu, wcześniej uprzedził mamę, że znika na jakiś czas.
Niebo było bezchmurne. Słońce nadal świeciło i powodowało, że na zewnątrz nie było za zimno. Nastolatek założył słuchawki i włączył muzykę. Odetchnął świeżym powietrzem i zaczął biec. W głowie zdążył obrać sobie krótką, jego ulubioną, wiosenną trasę. Łąka budząca się do życia była dla niego przyjemnym widokiem. Mógł oddać się swoim myślom jak i również oczyścić umysł. To zależało od jego nastroju.
Przebiegał właśnie obok placu zabaw, na którym rodzice spędzali czas ze swoimi pociechami. Tony przystanął na chwilę i zaczął przyglądać się tej scence. Uśmiechnął się lekko, patrząc na wesołe buzie dzieci. Mimowolnie położył dłoń na swoim brzuchu i przejechał po nim. Gdy zrozumiał, co zrobił, szybko się otrząsnął i wrócił do ćwiczenia. Jednak w jego głowie pozostało jedno pytanie:
„Dlaczego to zrobiłem?"•••
Dziś troszkę krócej, ale w następnym rozdziale (który pojawi się możliwe, że do końca tego tygodnia) opiszę urodziny Lukasa, więc będzie się działo więcej.Trzymajcie się ciepło!
ESTÁS LEYENDO
Zagubiona omega ✔
Hombres LoboRodzicielstwo to poważne zajęcie. Powinno skupić ono swoją uwagę wokół czynności, które na pierwszym miejscu stawiają dobro dziecka. Opiekuńczość jest ważna, ale we wszystkim należy znaleźć umiar. Rodzice Antony'ego go nie znaleźli. Z chwilą, gdy...