Rozdział 6

5.1K 369 23
                                    

Tony usiadł na kanapie z herbatą w ręku i postawił talerz z ciastem na stoliku. Obok niego miejsce zajęła Harriet, która spojrzała na brata badawczo.

– Opowiadaj, co znowu takiego zrobili nasi rodzice – powiedziała, mając cichą nadzieję, że to tylko nastoletnia sprzeczka spowodowana dojrzewaniem.

– Oni mnie okłamują. Te tabletki, które ciągle mi dawali, nie są witaminami. Zaczęły one robić ze mną coś dziwnego. Pewnie zauważyłaś, że mój wygląd się zmienił – dziewczyna pokiwała głową. Jej brat zaczął nabierać bardziej łagodniejszych kształtów ciała.

– Pytałeś rodziców o te tabletki? O to się pokłóciliście? – dziewczyna szybko połączyła fakty i wyciągnęła z nich wniosek. 

– Przeszukiwałem domową apteczkę i wtedy przyłapała mnie mama. Wygarnąłem jej wszystko i wyszedłem. Nawet nie chciała mi tego wytłumaczyć. Czuję, że nie jestem sobą. Nie wziąłem dziś tabletki i mam lepsze samopoczucie. Zacząłem bardziej czuć swojego wilka. Co oni mi zrobili, Harriet? – spojrzał na siostrę, szukając jakiekolwiek odpowiedzi w jej oczach. Zobaczył w nich tylko szok.

– Mogłam podejrzewać, że te dokumenty, to nie był zbieg okoliczności – zagryzła wnętrze policzka i na szybko ułożyła swoje myśli.

– Jakie dokumenty? – Antony poczuł, że pojawiła się iskierka nadziei, by rozwiązać tę tajemnicę.

– Kiedyś jak byłam mała, to potwornie się nudziłam. Mama była w pracy, a tata zajmował się tobą. Byłeś chory i strasznie marudny – pozwoliła sobie na krótki śmiech, na co chłopak przewrócił oczami – stwierdziłam, że pobawię się w poszukiwacza skarbów. Zamknęłam się w na strychu i zaczęłam przeglądać różne starocie. Znalazłam album rodzinny mamy. A z niego wypadły kartki. Było tam twoje imię. Na całe szczęście umiałam czytać. Z tych dokumentów wynikało, że jesteś omegą. Jednak wtedy stwierdziłam, że ktoś się pomylił, bo mama mówiła, że jesteś taki jak my. A może jednak już wtedy kłamała? – powiedziała niepewnie. Trudno było jej uwierzyć, że rodzicie byliby zdolni do takiego kłamstwa.

– Czyli chcesz powiedzieć, że oni hamowali mojego wilka, żebym przypadkiem nie dowiedział się prawdy o sobie? Oni nie mają serca! – Antony zacisnął dłonie w pięść i zamknął oczy. Nie chciał w to wierzyć, ale jednak ta wersja wydawała się być bardzo prawdopodobna. Harriet przyciągnęła do siebie brata i mocno go przytuliła. Chłopak ufnie wtulił się w siostrę, a z jego oczu wypłynęły łzy bezsilności. Teraz już sam nie wiedział, kim jest i kim się stanie, gdy skończy siedemnaście lat.

– Wszystko się jakoś ułoży. Musi – powiedziała, przeczesując włosy chłopaka. Sama chciała w to uwierzyć. Nie mogła patrzeć na to do jakiego stanu została doprowadzona najważniejsza osoba w jej życiu.

– Moglibyście być trochę ciszej? Tu się pracuje – z pokoju wyszedł rudowłosy chłopak, który nie wyglądał na zadowolonego hałasem.

– Przepraszam. Już będziemy ciszej – powiedział i spojrzał na tajemniczego współlokatora siostry – to twój chłopak? – zwrócił się do Harriet, która od razu wybuchła śmiechem.

– W życiu bym się z nim nie związała. Alex to tylko mój współlokator. Nic oprócz przyjaźni nas nie łączy – uśmiechnęła się szczerze i skierowała wzrok w stronę rudzielca – mógłbyś zachować trochę kultury.

– Wybacz, ale jestem pozbawiony wszelkich zasad – chłopak zaśmiał się i usiadł na fotelu, naprzeciwko rodzeństwa – ale skoro tu jestem, to zrobię sobie przerwę. Jesteś Tony, tak? – wyciągnął dłoń w stronę nastolatka – jak już wiesz jestem Alex.

– Miło mi cię poznać – wysilił się na lekki uśmiech i spojrzał na swojego rozmówcę – jesteś malarzem, prawda? – zwrócił uwagę na poplamioną koszulkę, która przypominała płótno abstrakcyjnego artysty.

– Zgadza się – lekko się zaśmiał – chcesz zobaczyć moje prace? Potem nasza kochana Harriet poda obiad. Obiecuję, że po nim posprzątam – wstał z fotela i spojrzał wyczekująco na młodszego, który po chwili zastanowienia pokiwał głową i również wstał. Stwierdził, że musi się jakoś oderwać i trochę ochłonąć. Poszedł za nowym znajomym. Wcześniej Harriet mieszkała sama lub z jakimiś koleżankami, więc osobnik płci przeciwnej był ciekawym zjawiskiem.

– Może być mały bałagan, ale mam nadzieję, że się nie zrazisz tym do mnie – starszy przepuścił nastolatka w drzwiach. Tony zobaczył dwie sztalugi oraz kilka obrazów wokół. Panował tu nieład. Wszędzie walały się farby, pastele, pędzle czy ołówki.

– Mimo wszystko jest tutaj bardzo ładnie – Antony podsumował wygląd pokoju znajomego – widać, że czujesz się jak u siebie. To dobrze.

– Dzięki. Nieliczni tak uważają – podrapał się po karku i wszedł głębiej, po drodze podniósł kilka przedmiotów i ułożył je na i tak zawalonym biurku. 

– Każdy jest inny. Jednak większość woli porządek i trzymanie się zasad – Tony miał wrażenie, że ich rozmowa jest trochę sztuczna, ale nie wiedział jakby mógł to zmienić.

– Nuda. Jestem totalnym przeciwieństwem. Masz przed sobą człowieka, który łamie wszelkie zasady – Alex wyprostował się dumnie.

– Zauważyłem to. I to jest w tobie wyjątkowe – chłopak uśmiechnął się szczerze. Może nawet uda mu się zaprzyjaźnić ze starszym współlokatorem siostry.

– Miło mi to słyszeć. A skoro pokłóciłeś się z rodzicami, to możesz śmiało zostać na noc. Nasza kanapa jest serio wygodna – powiedział z uśmiechem – może się nie znamy, ale jestem po twojej stronie – poklepał młodszego po ramieniu.

– W porządku i dziękuję. Od jak dawna malujesz? Od razu można stwierdzić, że masz do tego talent – chłopak zawiesił wzrok na jednym z dzieł.

– Od dziecka. Zawsze lubiłem to robić – Alex wzruszył ramionami – a ty? Bez czego nie możesz żyć?

– Biegam na długie dystanse, ale nie sądzę, że dostanę się do jakiegoś klubu. Pewnie pójdę inną drogą. 

– Tylko żeby to była twoja droga, a nie droga twoich rodziców – Alex położył dłoń na ramieniu chłopaka, by okazać mu wsparcie. 

– Nie będzie, możesz być o to spokojny – w oczach Antony'ego pojawiły się pewne iskierki. Właśnie zaczął żyć naprawdę.

Zagubiona omega ✔Where stories live. Discover now