Rozdział 26

2.9K 223 15
                                    

Poranek dla obojga mężczyzn zaczął się dość późno. Wstali oni około godziny dwunastej. Dla niektórych osób to była normalna pora do wstawania, ale tamta dwójka była przyzwyczajona do wcześniejszych pobudek. Victor zajął się przygotowaniem śniadania. W tym czasie Tony wziął szybki prysznic. Gorączka wyjątkowo go zmęczyła, więc woda pomogła mu zmyć trochę tego ciężaru. Młodszy nie spodziewał się, że może to być taki ciężki czas dla niego. Ciągle czuł potrzebę bycia blisko alfy. Najchętniej nie opuszczałby Victora już nigdy. Czy z kolejną gorączką będzie jeszcze gorzej? Miał nadzieję, że nie.

– Długo ci jeszcze to zajmie? Nie chcę, by jedzenie wystygło – Victor pośpieszył chłopaka i tym samym oderwał go od dalszych rozmyślań.

– Już idę! – odkrzyknął młodszy i zaczął się szybko wycierać. Potem założył czyste ubrania, które należały do Victora. Dzięki zapachowi alfy na sobie, Tony był spokojniejszy i mógł coś zjeść. A dostarczanie pokarmu podczas tego czasu było ważne, nawet bardzo. Głodówka nie sprzyjała gorączce. Podwójnie wycieńczony organizm nie jest czymś, do czego ktokolwiek pragnie doprowadzić.

– Nareszcie – mruknął cicho starszy, spoglądając w stronę chłopaka, który uśmiechnął się, udając, że nic takiego się nie wydarzyło. Tony usiadł przy stole i powoli zaczął jeść. Co on powie rodzicom? Przecież nie będzie w stanie wrócić do domu, dopóki nie skończy mu się gorączka. A powiedzenie im prawdy, tylko bardziej ich zdenerwuje. Chociaż z drugiej strony może być to dobra forma odegrania się na nich. Nikt nie wie, gdzie mieszka Victor, więc trudno będzie go znaleźć.

– Będę musiał potem zadzwonić. Nie będziesz miał nic przeciwko? – spojrzał na mężczyznę, który pokręcił od razu głową.

– Też będę musiał poinformować moją szefową o przebiegu zdarzeń i przymusowym urlopie. Gorączka pewnie będzie jeszcze trochę trwała. Zabrzmi to mało skromnie, ale dzięki mnie nie przechodzisz jej aż tak boleśnie. Będziesz dzwonił do rodziców, mam rację? – Tony przytaknął, wmuszając w siebie kolejne porcje śniadania. Musiał je zjeść.

– Zamierzam powiedzieć im prawdę. Nie wiem, jak zareagują i co zrobią, ale przyszła chyba na to pora. Bardzo cię lubię i nie chcę dalej udawać, że jestem kimś innym – Victor był pod wrażeniem, że mimo złego samopoczucia, bólu i szalejącej wewnętrznej omegi, młodszy podejmuje takie decyzje, które będą miały znaczący wpływ na przyszłość. A może przychodzi mu to z łatwością, bo poznał prawdziwego siebie?

– Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć Tonyś – mężczyzna złapał przeznaczonego za dłoń, uśmiechając się przy tym szczerze. Podniosło to młodszego na duchu. Resztę śniadania minęła bez większych zakłóceń. Żaden z nich się nie śpieszył.

– Dziękuję za posiłek. Pójdę zadzwonić, skoro jeszcze czuję się na siłach – wstał od stołu i położył się na jeszcze niepościelonym łóżku. Zajął miejsce, na którym wcześniej leżał Victor. Wbił wzrok w swój telefon. Czuł, że oblatuje go strach. Wszystko wydaje się łatwe, gdy się o tym tylko mówi. Chłopak spojrzał w stronę przeznaczonego, licząc, że on mu pomoże. Mężczyzna w tym czasie włożył brudne naczynia do zmywarki i napisał wiadomość do swojej pracodawczyni, w której krótko wyjaśnił, dlaczego nie pojawi się w pracy w najbliższych dniach. Potem skupił swój wzrok na Tonym.

– Potrzebujesz pomocy? – zapytał, siadając obok niego. Objął chłopaka w pasie, chcąc być tym samym bliżej niego.

– Zdecydowanie jej potrzebuję. Boję się tam zadzwonić – powiedział cicho, wtulając się mocniej w ciało starszego. Victor tylko lekko pokiwał głową i wziął do rąk telefon chłopaka – zrobimy to razem – mężczyzna wyszukał numer do mamy omegi i wcisnął zieloną słuchawkę. Potem przełączył na głośnomówiący. Pogłaskał ukochanego po ramieniu, by dodać mu trochę otuchy.

– Tony? Gdzie ty się podziewasz synku? Musisz natychmiast wrócić do domu. Pewnie nie wziąłeś ze sobą witamin, a musisz je przecież brać regularnie – młodszy wziął głęboki wdech, by chociaż trochę się uspokoić.

– Nie wrócę do domu. Nie teraz. Jestem teraz z moim przeznaczonym, przechodzę swoją gorączkę. Poznałem prawdę o sobie – powiedział szybko, starając się umieścić w swojej wypowiedzi jak najwięcej faktów. Nie chciał niepotrzebnie przedłużać tej rozmowy. Nie miało to większego sensu.

– Porozmawiamy o tym w domu. Przyjdziesz i wtedy wybiję ci te głupoty z głowy skarbie – Alicia nie dała po sobie poznać, że panikowała. Starała się spokojnie mówić. Może jeszcze uda jej się odciągnąć Tony'ego od pomysłu, że może żyć jako omega.

– Proszę się spodziewać tego, że pani syn nie pojawi się w domu sam. Zobaczymy się za kilka dni – głos zabrał Victor, któremu nie podobało się, jak traktowany był chłopak, jego chłopak. Nie miał ochoty dalej słuchać kobiety, więc zwyczajnie się rozłączył. Potem chwycił w dłonie twarz młodszego i pocałował go. Musiał się uspokoić i wiedział, że właśnie to pomoże. Był alfą. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, że czasem ponosiły go emocje. Szczególnie, gdy musiał spędzać czas przy omedze, której zapach był bardzo intensywny i kuszący. A powstrzymywanie swojego wilka podnosiło jego frustrację, której starał się nie okazywać.

Tony był zaskoczony ruchem mężczyzny, ale po chwili zaangażował się w pocałunek. Cieszyła go każda szansa na bycie bliżej Victora. Znowu poczuł ciepło w podbrzuszu. A było tak spokojnie. Młodszy zdążył zauważyć, że alfa potrafi okiełznać gorączkę, ale też spowodować, że przybiera ona na sile. Niestety tym razem zdarzył im się ten drugi przypadek. Młodszy czuł, że oboje muszą rozładować napięcie, które się w nich utrzymywało. Przegryzł dolną wargę ukochanego i spojrzał na niego zachęcająco. Może był młody, naiwny, ale w tamtym momencie czuł, że to właściwa pora na kolejny krok. Wszystko działo się tak szybko, a mimo to Tony nie chciał, by akcja zwolniła. Victor starał się kontrolować, ale gdy usłyszał pierwszy i jeszcze cichy jęk młodszego, jego hamulce puściły. Teraz liczyła się chwila i tych dwoje.

Nie przeszkadzał im nawet dzwoniący telefon Tony'ego. Alicia nie chciała odpuścić i z uporem próbowała dodzwonić się do swojego syna. Jednocześnie starała się zrozumieć, dlaczego nie zauważyła wcześniej, że nastolatek wszystkiego się domyślił i tylko udaje, że im wierzy. Nie potrafiła przyswoić tej informacji, że wszystko zaszło tak daleko. Jej dziecko było teraz w nieznanym miejscu z jakimś obcym mężczyzną. Nic już nie szło według planu kobiety. Miała ona inny plan na życie dla swojego syna. Niestety on zaczął podążać inną drogą. I ona nie mogła nic z tym zrobić. Wszystko się pokomplikowało i nie powróci na dawne tory. Teraz pozostało jej tylko walczyć z przyszłością i tym, co ona przyniesie. 



Rozdział powstał dzięki wsparciu mojej ukochanej sówki Pancake_riverdale.  Przy okazji zachęcam na wpadnięcie na jej konto, można znaleźć tam naprawdę dobre opowiadania.  


Zagubiona omega ✔Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin