Rozdział 29

2.5K 191 6
                                    

Tony tego dnia wstał wcześnie. Tym razem nie był zmęczony, więc stres wygrał i skrócił jego sen. Nastolatek spojrzał na miejsce obok niego i ze smutkiem stwierdził, że Victora już nie ma. Widocznie był w pracy. Może miał dostawę kwiatów w kwiaciarni i dlatego wyszedł? 

Chłopak cicho westchnął i sięgnął po telefon, by sprawdzić godzinę. Z kilka minut miała wybić siódma. A więc nie było jednak aż tak źle, chociaż nastolatek wciąż czuł zmęczenie, które postanowił stłumić kubkiem ciepłej kawy. Wstał z łóżka, wiedząc, że będzie musiał je później pościelić. Nalał wody do czajnika i włączył go. Potem nasypał kawy i cukru do kubka, by następnie oprzeć się o blat i poprawić swoje włosy, które zaczęły wchodzić mu na twarz. Nieuczesana fryzura zwykle bywała uciążliwa, chociaż czasami mogła być ciekawa. 

– Jak mi się nie chce – mruknął cicho i zalał sobie kawę, gdy czajnik wydał z siebie charakterystyczne pyknięcie. Wymieszał ją i upił trochę, wciąż opierając się o blat. Spokojnym spojrzeniem dokładniej analizował to, jak wygląda mieszkanie jego przeznaczonego. Był to pierwszy raz, gdy był tutaj całkiem sam. Po raz kolejny napił się kawy i skrzywił się lekko, gdy poparzył sobie język. Odłożył kubek na bok i zajrzał do lodówki. Musiał poczekać, aż napój stanie się chłodniejszy. Wyciągnął mleko i postanowił przejrzeć szafki, by znaleźć płatki. Na całe szczęście poszukiwania przebiegły szybko i po kilku minutach chłopak mógł cieszyć się prostym śniadaniem i już możliwą do wypicia kawą. Potem na szybko umył brudne naczynia i poszedł walczyć z łóżkiem. Po raz kolejny westchnął i odrzucił włosy do tyłu. 

Dość długo męczył się ze złożeniem łóżka, bo jak na złość nic nie szło zgodnie z jego myślami. W pewnym momencie nastolatek miał ochotę się poddać, ale nie chciał robić tutaj bałaganu. Zwłaszcza, że dziś mieli przyjść do niego przyjaciele. Nie mógł pokazać, że nie potrafi utrzymać porządku w swoim tymczasowym mieszkaniu. Dlatego mruknął niezadowolony pod nosem i w końcu udało mu się uporać ze złożeniem łóżka. Uśmiechnął się zadowolony i wtedy do drzwi ktoś zapukał. Tony trochę się zaniepokoił. Victor nic mu nie wspomniał, że dziś będzie mógł ktoś przyjść. Chłopak z lekkimi obawami podszedł do drzwi i otworzył je. Jego oczom ukazała się pani w średnim wieku, która nie wyglądała na zadowoloną, gdy zobaczyła, że jej sąsiad ma współlokatora. 

– Dzień dobry – Tony odezwał się cicho, patrząc na kobietę. Miał nadzieję, że przyszła ona tylko coś pożyczyć i zaraz sobie pójdzie. 

– Dzień dobry. Czy zastałam pana Victora? – chłopakowi wydawało się, że ona dobrze zna odpowiedź na to pytanie, a zadaje je tylko po to, by nie wyjść na wścibską obserwatorkę całego osiedla. 

– Niestety nie ma go. Wyszedł do pracy i wróci po południu. Czy coś mu przekazać od pani? – zapytał grzecznie, chociaż wewnątrz bardzo się stresował. 

– Nie dziękuję. Porozmawiam z nim przy następnej okazji. A pan tutaj sprząta tak? – nastolatek pokręcił głową jeszcze bardziej zdziwiony. 

– Nie. Jestem chłopakiem Victora – powiedział, zanim zdążył pomyśleć. W końcu nie każdy na świecie jest tolerancyjny, a nie chciał, by jego przeznaczony miał problemy przez swoją orientację. 

– Oh, dobrze. To ja już panu nie przeszkadzam, miłego dnia – odparła i odeszła jak poparzona. Chyba się nie spodziewała, że jej podejrzenia okażą się prawdą. Dosłownie ją zamurowało, więc szybko zamknęła się w swoim mieszkaniu. 

– Co na najlepszego zrobiłem? – powiedział do siebie, zamykając drzwi. Poszedł do łazienki i opłukał twarz, a potem wreszcie uczesać swoje włosy. Przy okazji umył zęby, starając się nie myśleć o swoim nierozważnym wyznaniu. Spojrzał na telefon i upewnił się, że przyjaciele potwierdzili, że przyjdą na podany adres. Potem po raz kolejny rozejrzał się po pomieszczeniu. Uznał, że nie jest tutaj brudno, więc będzie mógł odpuścić sobie gruntowne sprzątanie. Tony spojrzał na zegarek, żałując, że nie wybrał się dziś do szkoły. Na pewno by się wtedy tak nie nudził. Chociaż z drugiej strony byłoby mu ciężko spędzić czas z przyjaciółmi, gdy ukrywał przed nimi taką informację. Wcześniej było mu łatwiej, bo wszystko było podejrzeniami, a teraz okazało się to być prawdą, z którą będzie musiał żyć. 

Reszta czasu minęła chłopakowi w miarę spokojnie. Ugotował obiad, który nie smakował nawet tak źle. Dlatego też nie miał obaw, by później odgrzać ten posiłek Victorowi. W głębi duszy chciał, aby mężczyzna go pochwalił i był z niego dumny. Tony miał również tyle czasu, że zdążył mniej więcej uprzątnąć mieszkanie, by wyglądało jeszcze bardziej schludnie. Przy okazji już prawie zapomniał o swojej gafie, którą popełnił, podczas rozmowy z sąsiadką. Pozostało mu już czekać na powrót ukochanego. I postanowił tą chwilę poświęcić na naukę, by chociaż trochę nadrobić szkolne zaległości. Lepiej późno niż wcale. Zabrał się za przepisywanie notatek, którymi podzielił się z nim Tobias. On zawsze najładniej prowadził swój zeszyt, więc jego zapiski zawsze były czytelne i jasne. 

Victor przyszedł do domu trochę wcześniej. Tego dnia nie było dużego ruchu, więc dostał pozwolenie, by się wyrwać się przed końcem zmiany. Wszedł cicho do domu, uważając, by przypadkiem nie uszkodzić bukietu, który chciał podarować młodszemu. Zdjął buty i odłożył je na bok. Spojrzał z lekkim uśmiechem na chłopaka, który skupiony siedział przy stole i obudził się z tego transu dopiero, gdy poczuł zapach swojego przeznaczonego. Zerwał się z krzesła i podbiegł do Victora, mocno go przytulając. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo brakowało mu starszego. 

– Witaj w domu. Tęskniłem – powiedział, wciąż będąc blisko mężczyzny. Victor objął chłopaka i przeczesał jego włosy. Zrobiło mu się ciepło na sercu, to był pierwszy raz, gdy ktoś tak go powitał. 

– Też mi ciebie brakowało Tonyś. Ale już jestem przy tobie – powiedział spokojnie, patrząc na młodszego – mam dla ciebie kwiaty – odparł, wskazując głową na białe goździki, które znajdowały się w dłoni, która była przy talli młodszego. Tony od razu się odsunął i przyjął prezent z lekkim uśmiechem. 

– Są piękne, dziękuję. A powiesz mi, co one oznaczają? Na pewno nie dałeś mi ich bez powodu – nastolatek trafnie zauważył, że te kwiaty nie są tutaj przypadkowo. Szczęśliwy włożył je do wazonu, czekając na to, aż pozna znaczenie swojego prezentu. 

– Masz rację. Przez goździki chciałem ci powiedzieć, że moje uczucia wobec ciebie są czyste i szczere. Możesz mi zaufać i zawsze na mnie liczyć. Nigdy cię nie zostawię – spojrzał w oczy chłopaka, chcąc dodatkowo potwierdzić swoje słowa. Tony pokiwał głową, by potem krótko pocałować mężczyznę w usta. Następnie podszedł do kuchenki i zajął się odgrzaniem posiłku dla przeznaczonego. 

– Umyj ręce, a ja zaraz podam ci obiad. Mam nadzieję, że będzie ci smakować. Naprawdę się starałem! – dodał, pilnując, by nic nie przypalić. Victor tylko pokiwał głową i poszedł do łazienki. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś inny, niż jego mama, tak właśnie go traktował. Była to miła odmiana. Zwykle wracał do pustego domu i zajadał się mrożonkami. 

– To miłe z twojej strony. Z chęcią zjem to, co mi przygotujesz – powiedział, gdy już wrócił z umytymi dłońmi. Usiadł przy stole i spojrzał na młodszego z uśmiechem. Cieszył się, że ma takiego anioła przy sobie. 

– Chciałem zrobić dla ciebie coś dobrego. I tak byłem cały dzień w domu – wzruszył ramionami i przeniósł jedzenie na talerz i zaniósł je do stołu. Potem nalał jeszcze soku i położył szklankę przed Victorem. 

– Zdarzyło się dziś coś ciekawego, czy miałeś spokojny dzień? – Victor skupił się na jedzeniu, ale mimo to czasem zerkał w stronę młodszego, by ten nie poczuł się ignorowany. Tony z lekką niepewnością zaczął opowiadać partnerowi przebieg swojego dnia, nie zapomniał wspomnieć o rozmowie z sąsiadką, która rozbawiła Victora. Zakochani spędzili miło czas na rozmowie i zostało im tylko poczekać trochę na przyjście przyjaciół Tony’ego. 

 
Wracam po dłuższej przerwie, witam witam. Niestety, ale musiałam odpocząć od Wattpada, jednak jak ten bumerang zawsze tu wracam hah.
Do następnego rozdziału!

Zagubiona omega ✔Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon