31

75 5 25
                                    

Madelaine

Razem z Amandą postanowiłyśmy wybrać się na zakupy do centrum miasta, korzystając z możliwości zostawienia Rose pod opieką mojego taty.

Pojechałyśmy do jednej z wielu galerii w Machesterze, nawet nie łudząc się, że nasze zakupy skończą się na wejściu do kilku sklepów. Teraz, wchodząc przez duże, szklane drzwi, które automatycznie się otwierają, jestem w stanie stwierdzić, że spędzimy tu całe popołudnie.

Na początku wchodzimy do kilku sklepów z odzieżą na parterze, ja finalnie kupuję świąteczny sweter z reniferami, dwie pary szerszych jeansów, jedne są czarne, a drugie beżowe. Amanda oczywiście doradza mi, niedyskretnie wsuwając swoją głowę do przymierzalni, w której się znajduję, i jestem jej za to wdzięczna, ponieważ bez niej zastanawiałabym się przez kolejną dekadę, czy na pewno dobrze wyglądam w tych spodniach.
Jeśli chodzi o zakupy, to nigdy nie potrafię się zdecydować.

Odwiedzamy też sklep z zabawkami, w którym zauważam piękną, dużą, milutką w dotyku pandę, którą kupuję, myśląc o prezencie świątecznym dla Rose. Przy kasie zauważam też opaski do włosów, do których przyczepione są rogi renifera i szybko podaję kasjerce dwie sztuki.

Zahaczamy też o kilka następnych odzieżowych sklepów, a ja przestaję je liczyć kiedy wchodzimy do ósmego, ponieważ powoli robię się zmęczona wędrowaniem u boku Amandy, która w skupieniu ogląda wszystkie ubrania.

Wybawieniem dla mnie jest gorąca czekolada, którą pijemy w małej, przytulnej kawiarni, która umiejscowiona jest na trzecim piętrze.
Napawam się chwilą odpoczynku, mając nadzieję, że nasza przygoda zakupowa dobiega już końca.

Kobieta namawia mnie jeszcze na wejście do ostatniego sklepu, w którym pomagam jej wybrać sukienkę, a następnie kierujemy się na parking podziemny, gdzie zaparkowane jest auto, którym przyjechałyśmy.

Po godzinie jazdy docieramy do domu, a tata pomaga nam wnieść wszystkie torby. Kiedy z Amandą rozbierzemy się z kurtek i szalików, siadamy w salonie z tatą i Rose i pokazujemy im rzeczy, które nabyłyśmy.
Od razu daję jedną z opasek Rosie, która ją zakłada i przytula się do mnie.
Zakładam też swoją, a tata robi nam razem zdjęcie swoim telefonem, do którego głupio się szczerzymy.

— Rosalie, czy mogłabyś przynieść mi szklankę wody? — pyta Amanda, a dziewczynka kiwa głową i od razu kieruje się do kuchni.

Kobieta od razu nawiązuje kontakt wzrokowy z moim tatą, a on zwraca się do mnie.

— Madelaine, mamy do ciebie pytanie — zaczyna tata, a ja kiwam głową — Zostaliśmy zaproszeni na dzisiejszy wieczór do znajomych, tylko problem w tym, że mieszkają oni za Liverpoolem i nie wiemy, czy to dobry pomysł, aby zabierać do nich Rose — wyjaśnia — Pewnie wyjdziemy od nich w nocy i będziemy nocować w hotelu, więc do domu wrócimy po południu... — dodaje — Możemy ci ją zostawić, czy wolałabyś być sama? 

— Oczywiście to tylko luźna propozycja — dodaje brunetka — Nie chcemy, abyś czuła się pod presją.

— Jasne, czemu nie? — odpowiadam od razu, a kobieta patrzy na mnie niepewnie — Uwielbiam Rose, więc to będzie dla mnie czysta przyjemność.

— Jesteś pewna?

Kiwam głową, a do pokoju, z prędkością żółwia, wchodzi mała brunetka, w skupieniu niosąc szklankę z wodą w rękach. Podaje ją mamie, starając się nie rozlać napoju.

— Rose, co ty na to, żebyśmy zostały dziś same wieczorem? — pytam, a dziewczynka uśmiecha się do mnie, lekko podekscytowana.

— Bez rodziców? — upewnia się, a jej mama kiwa głową — Super! — uśmiecha się, klaszcząc w swoje małe dłonie — Ale mamuś, chciałyśmy z Katie zrobić nocowanie u mnie...

arogant » stylesWhere stories live. Discover now