11

108 7 10
                                    

Madelaine

Rano budzę się i pierwsze co widzę, to twarz śpiącego bruneta przepełniona spokojem. Przeczesuję swoje włosy palcami i rozglądam się, przy okazji zauważając, że chłopak przez całą noc obejmował mnie przez sen.
Uśmiecham się lekko, głaszczę go delikatnie po policzku, aż słyszę dźwięk dzwoniącego telefonu. Biorę dwa telefony z szafki nocnej i widzę, że to telefon należący do Harry'ego dzwoni, a dokładnie to Louis próbuje się skontaktować z śpiącym brunetem.

— Harry — mówię, próbując go obudzić — Pobudka.

Zielonooki marszczy brwi i mruczy niezadowolony, ale nie otwiera oczu, a ja nie jestem pewna, czy mogę odebrać.
Kiedy Louis próbuje dodzwonić się do loczka trzeci raz z rzędu, decyduję się nacisnąć zieloną ikonkę słuchawki, a następnie przykładam telefon do ucha.

— Harry, ty debilu! — słyszę nieprzyjemny, zirytowany głos chłopaka — Jeśli znowu wybrałeś się na dziwki, to przysięgam, że zobaczę jedno zdjęcie zalanego ciebie, a skopię ci dupę!

— Uh, cześć Lou.

Przez chwilę panuje niezręczna cisza, a ja żałuję, że odebrałam ten cholerny telefon.

— Sylvia? — pyta, a ja zaprzeczam — Caroline?

— Pudło, tu Mia — odpowiadam — Harry mnie wczoraj odwiedził, ale rozpadało się, więc zaproponowałam, aby został na noc.

— Aha, nie wiedziałem — tłumaczy się — Przepraszam, że musiałaś usłyszeć tamto.

— Nie powinnam odbierać, ale on jeszcze śpi, a skoro dzwoniłeś tyle razy, to uznałam, że to ważne.

— Jasne, rozumiem — mówi — Miłego dnia w takim razie.

— Wzajemnie.

Rozłączam się i odkładam telefon na bok.
Mój wzrok znów ląduje na brunecie, a słowa Louisa cały czas szaleją mi w głowie.
Myślę o tym, kim są Sylvia i Caroline i czy znaczą coś dla bruneta. Zastanawiam się, czy te wszystkie drobne gesty ze strony Harry'ego znaczą cokolwiek dla niego, czy wręcz przeciwnie, spędza ze mną czas, a potem idzie zabawić się z pierwszą lepszą dziewczyną.

— Dzień dobry Madelaine — słyszę — Jak ci się spało?

— Dzień dobry Harry — odpowiadam — Było przyjemnie, dopóki się nie obudziłam, a tobie?

Brunet śmieje się delikatnie i gładzi mnie po włosach.

— Co chcesz na śniadanie? — pytam — Mogą być tosty?

— Pewnie.

Wstaję z łóżka i chcę iść w stronę drzwi, jednak nagle robi mi się słabo, przez co prawie upadam na drewnianą podłogę, ale przed tym nieprzyjemnym zdarzeniem uchraniają mnie ramiona chłopaka, który łapie mnie w ostatnim momencie.

— Wszystko okej? — pyta, nie puszczając mnie.

— Tak, możesz mnie postawić — odpowiadam, ignorując zawroty głowy — Ostatnio tak mam.

Widzę zmartwienie na twarzy chłopaka, jednak on nie odzywa się, a następnie idzie za mną do kuchni. Wyciągam chleb tostowy, masło, ser żółty i zaczynam przyrządzać śniadanie.

— Ja to zrobię, ty usiądź.

Siadam na blacie, nie mając ochoty protestować i kłócić się z Harrym, który teraz kontynuuje przygotowywanie nam śniadania.
Wpatruję się w niego bez emocji, jednocześnie odtwarzając w głowie poranną rozmowę przez telefon i słowa chłopaka. Nie potrafię wyrzucić tego ze swojej głowy, z każdą minutą spędzoną z nim, pytania w mojej głowie krzyczą coraz głośniej, wprawiając mnie w niepewność.
Pozostajemy tak w ciszy, również w niej jemy posiłek, a brunet intensywnie wpatruje się w moje oczy, a ja czuję się, jakby czytał moje myśli.

arogant » stylesWhere stories live. Discover now