35

52 4 22
                                    

Madelaine

Chaos w głowie.

Szaleństwo nieposkromionych, irracjonalnych myśli, które nie pozwalają na choć moment odetchnąć, sprawiają, że wszystko we mnie drży, ze stresu i niepokoju. Nie jestem w stanie nawet uspokoić swojego oddechu, ponieważ im bardziej zbliżam się do stacji, na której mam wysiąść, tym mocniej czuję, że mój umysł wariuje.

Obserwuję szybko zmieniający się krajobraz za niedomytą szybą pociągu, jednocześnie próbując się skupić na muzyce lecącej z moich słuchawek, łudząc się, że tym samym uda mi się zignorować krzyczący hałas w moim mózgu.

Mijamy, ozdobiony cienką warstwą śniegu, las, a następnie wjeżdżamy do miasta od jego północnej strony. Leśna okolica zaczyna zamieniać się w miejski krajobraz, przez okno mogę dostrzec coraz więcej domów, sklepów i ulic, gdy pociąg lekko zwalnia.
Poprawiam plecak, który trzymam na kolanach i zaczynam wypatrywać Euston Station, czyli stacji położonej w samym centrum Londynu.

Po paru minutach, pociąg hamuje i wjeżdża na peron dziewiąty. Większość ludzi wychodzi, przez co robi przy drzwiach robi się tłok. Czekam, aż starsza pani siedząca obok mnie wstanie i ruszy w kierunku drzwi wyjściowych, po czym mogę wreszcie wysiąść, zakładając swój czarny plecak na ramiona.

Wyciągam telefon, i piszę wiadomość do taty, że jestem już w Londynie, aby wiedział, że bezpiecznie dotarłam na miejsce.
Zaczynam się rozglądać po peronie, na którym zostały już tylko pojedyncze osoby, wzrokiem szukając Harry'ego. Idę w stronę głównego wyjścia, wysłuchując komunikatów puszczanych z głośników, przyglądając się osobom, które mijam.

Czuję dłoń na swoim ramieniu, przez co się odwracam i widzę bruneta stojącego za mną.
Chłopak otwiera ramiona, w które od razu wpadam i wtulam się w niego.

— Cześć Madelaine — mówi, muskając mój policzek — Jak się jechało?

Odgarniam włosy z twarzy, zaczesując je za ucho.

— Znośnie — odpowiadam, chowając słuchawki do kieszeni — Raczej nie jestem fanką wielogodzinnej jazdy, siedząc na niewygodnym fotelu.

On kiwa głową i łapie moją dłoń, splatając nasze palce razem.
Opowiada mi o planach na jutrzejszy wieczór, czyli sylwester, prowadząc mnie do swojego samochodu, a ja wpatruję się w jego skupioną twarz, czując nieodpartą chęć pocałowania go.

Otwiera mi drzwi, gestem ręki zapraszając mnie do środka, a ja nie potrafiąc się dłużej powstrzymać, robię krok do przodu i staję na palcach, aby przypomnieć sobie smak jego malinowych ust i wtedy dopiero dociera do mnie, jak bardzo się za nim stęskniłam.
Zielonooki jest lekko zaskoczony, ale po chwili oddaje pocałunek i kładzie swoją ciepłą dłoń na moim policzku.

Odsuwamy się od siebie i posyłam mu lekki uśmiech, kiedy dalej jedną ręką przytrzymuje drzwi samochodu, abym mogła wsiąść.

Siedząc, ściągam plecak i zapinam pasy, a Harry rusza w stronę mojego domu.

Opieram głowę o zimną szybę, wpatrując się w spływając po niej krople deszczu, ale gdy chłopak się odzywa, przenoszę spojrzenie na niego.

— A więc... — zaczyna — Masz mi coś do powiedzenia.

Rytm bicia mojego serca gwałtownie przyspiesza i cały stres, który nękał mnie podczas drogi powraca. Mimo że zdawałam sobie sprawę, z tego, że brunet wróci do tego tematu, nie zdążyłam się przygotować na tą rozmowę.

— Wiem — mówię, a on zerka na mnie znacząco — Nie wiem od czego zacząć...

— Na przykład od początku?

arogant » stylesWhere stories live. Discover now