22. Anton

10.6K 534 76
                                    

Jednym, zwinnym ruchem zmianiam swoją pozycję na lepszą. Teraz i moja broń celuję w jego głowę. Widzę jak już nie jest pewny swojej pozycji. Mina mu zrzednie, a mi wręcz przeciwnie. W głębi budynku słychać strzały, co jeszcze bardziej podsyca we adrenalinę.
Balansowanie na granicy śmierci i życia jest moją codziennością, więc nie robi to na mnie większego wrażenia. Nie raz ktoś próbował wygrać z Lucyferem. Nikomu się jeszcze nie udało, nigdy się nie uda. Cofa się dwa kroki do tyłu. Unoszę brew do góry jednocześnie na chwilę uśmiechając się. Dobrze wie, że jest na straconej pozycji. Każdy kto był ze mną w takiej sytuacji przegrywał i spadał na dno.

– Dalej, strzelaj – zachęcam pewnym tonem. Szepcze sobie coś po chińsku pod nosem. Przekładam palec na spust. Dobrze wiem, że nie strzeli. Jest zwykłym tchórzem, który przy dobrej okazji wieje w popłochu.

– Dalej – mówię szalenie spokojnie. Co go jeszcze bardziej wprawia w zakłopotanie. Nie wie co zrobić. Ciska we mnie piorunami jakby miało mu coś pomóc.

Nie będę robić z siebie głupa. Strzelam idealnie w środek jego kolana. Wypuszcza broń, który ślizga po podłodze w moją stronę. Zatrzymuje ją butem.

– Nie myślałem, że jesteś aż tak głupi – mówię podchodząc do niego, gdy ten siedzi na zakurzonej podłodze i łapię się za kolano, z którego wypływa krew. Sergiej, Sasza biegną w moją stronę. Rozdziawiają buzie, gdy widzą w jakiej sytuacji jest Hunag.

– Trzeba go przetransportować do piwnicy. Z wielką przyjemnością użyję na nim swojego kastetu z kolcami – mówię do chłopaków, którzy doskonale wiedzą co robić. Kłują go w kajdanki, a na nie wyparzoną mordę naklejają taśmę.

– Idźcie z nim do auta. Rozejrze się jeszcze – daję im znać. Wychodzą z nim na zewnątrz. Moi ludzie powoli zbierają się na dwór. Kiwają w moją stronę głowami. Jeśli dobrze się orientuję nie mam żadnych ofiar w swoich ludziach. Kieruję się do piwnicy. Drzwi się otwarte na oścież. Towar jest na swoim miejscu. Nie zdążyli go przejąć.
Na krześle siedzi Iwan. Odwraca się w moją stronę, gdy mnie dostrzega.

– Wszystko jest na swoim miejscu. Ci Chińczycy to nie doświadczone kurwy. Nawet nie potrafią dobrze z pistoletu celować – wyśmiewa ich zapalając fajkę. Koszulę ma we krwi.

– Nie to się liczy – odpowiadam zaskakując go. Siadam przed nim na drewnainym krześle.

– A co?

– Ważne jest to, że rodziny moich ludzi nie stracili ojców, mężów, braci – podnoszę się. Iwan wygląda jakby zobaczył ducha. Dobrze wiem, że Ci ludzie za rodziny skoczyliby w ogień. Wychodzę z willi. Samochody już chodzą. Tylko światła samochodowych lamp i księżyc rozświetla noc.

– Dobra wracamy – wydaje rozkaz. Wraz z Siergiejem wracamy do SUV - a. Każdy z nas milczy. Po akcjach nikt nie jest rozmowny. Każdy zatraca się w swoich myślach. Mimo tego, że w moich żyłach dalej buzuje adrenalina mam wrażenie, że to nie koniec tego dnia. Wyłączam radio, bo zaczyna mnie wkurwiać. Po jakimś czasie jesteśmy na miejscu. Wszyscy parkujemy samochody w garażu.

Podbiega do mnie jeden z moich ludzi, który miał dziś patrol przy bramie. Widzę, że jest przestraszony. Spoglądam na Siergieja, który w tym samym momencie patrzy na mnie i podnosi ramiona.

– Mów – nie pamiętam jego imienia. Poza tym nie czas teraz na jakiekolwiek uprzejmości.

– Sara Maszewska uciekła – mówi na jednym wdechu. Dopadam jego szyję i zaczynam dusić. Gniew rozlewa się po całym moim ciele. Jak ona kurwa mogła im zwiać?! Sergiej odciąga mnie od niego w dobrym momencie. Udusiłbym go, jednak z wielką przyjemnością. Zabije ją jak tylko ją dopadnę. I już więcej nie będę się z nią cackać. Jebana przebiegła mała kurwa!

– Spierdalaj mi z oczu i lepiej zacznij jej szukać! – warczę chamując z całych sił chęć zabicia go. Spierdala jeszcze szybciej niż tu przybiegł. Widzę, że Sergiej zaczyna powstrzymywać się od śmiechu.

– Nie wkurwiaj mnie nawet ty. Wyślij chłopaków mają zacząć jej szukać. Na pewno daleko nie odeszła. Sprawdź na kamerach w lesie czy nie wsiadła do żadnego auta. Mam ją do jutra kurwa tu widzieć – idę do jej sypialnii. Widać ślady, że pakowała się na opak. Najwyraźniej była to spątaniczna decyzja. Mogła wziąć jedynie kilka rzeczy.

Gdy tylko ją znajdę nie będę się z nią cackać. Koniec mojej dobroci i cierpliwości. Nie będzie musiała umierać, by zobaczyć jak to jest w piekle.

Schodzę na parter. Idę do pokoju, w którym są kamery. Jest tam już Sergiej, Sasza i Oleg. Facet od kamer. Przeglądają nagrania.

– Dobra, wiem wszystko. Zatrzymała auto. Wsiadła i pojechała w stronę Moskwy. Niestety rejestracja nie jest do końca widoczna. Mogę jedynie określić model samochodu. To Ford Fiesta.

– Chłopacy już jej szukają – mówi Sergiej.

– Na jutro postaram się znaleźć więcej szczegółów, które mogą pomóc ją znaleźć. Mogę sprawdzić ile jest modeli tych samochodów na terenie Moskwy. Podzwonić do znajomych polijantów.

– Rób wszystko, by ją znaleźć. Już moja w tym sprawa jak ją ukaram. Pokaże jej jak wygląda prawdziwe piekło.

---------------------------------------------------

Sara, zaczynam Ci współczuć...

KOSA - Szatańska gra [Zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz