9. Anton

13.8K 569 39
                                    


Ostrzegam! W rozdziale będzie scena, którą lepiej niech omijają osoby wrażliwe.

***

Patrzę na malujący się strach w jej oczach i napajam się tym widokiem. Leży na podłodze i wiem, że ledwo patrzy na oczy. Mruga dwa razy, niezdolna do jakiejkolwiek reakcji. Grymas na jej twarzy nie robi na mnie żadnego wrażenia. Nie jest pierwszą kobietą, którą zabije. Podzieli los swoich poprzedniczek. Patrzy się na mnie przerażona jakby zobaczyła demona na żywe oczy. Po odczekaniu paru minut moja cierpliwość się kończy. Dziewczyna dalej leży w tym samym miejscu w i ani śni mówić. Biorę telefon do ręki, wybieram numer Sergieja. Odbiera od razu.

– Przynieś faceta z piwnicy i parę drobiazgów – polecam, a w słuchawce słyszę piski mężczyzny. Jestem pewien, że Sergiej domyśla się co kąbinuje.

– Co tylko sobie życzysz, jeśnie panie – śmieje się, ale zaraz poważnieje – Odebrałeś mi przyjemność zakończenia jego życia – mówi z wyrzutem.

– Nie gadaj, tylko rób co ci mówię – rozłączam się i z hukiem kładę komórkę na brązowe, masywne biurko. Patrzę na kobietę, która próbuję się podnieść, gdy w końcu się jej to udaje jęczy z bólu. Znudzony jej zachowaniem przenoszę wzrok na sterte papierów, które stoją w lewym rogu biurka. Nikt ich za mnie kurwa nie wypełni.

Bladź

Przypsuwam stertę papierów bliżej siebie. Zerkam w stronę kobiety beznamiętnym wzrokiem. Opiera głowę o ścianę i patrzy w sufit. Prycham i biorę się za papierkową robotę. Gdy podpisuje już szósty dukument, dwoim legendarnym nazwiskiem do gabinetu wchodzi Sergiej. Jego koszulka jest cała we krwi. Odkąd tu wszedł już wiem co się święci. Wychodzi i stawia, stare, drewniane krzesło na środku gabinetu, które nijak pasuje do całego wnętrza pomieszczenia.

Po chwili Sasza ciągnie ze sobą mężczyznę, który wygląda jakby zaraz miał wykitować, ale jeszcze chwilę, jeszcze nie teraz. Patrzę na dziewczynę, która pobladła na całej twarzy. Wygląda jak biała kartka papieru. Sasza nawet nie bawi się w takie ceregiele jak przywiązywanie jego rąk i nóg drutem. Facet wygląda jakby już upłynęło z niego życie. Ten widok mnie nakręca. Sergiej wychodzi po drobiazgi, które miał mi wybrać. Po chwili przychodzi i kładzie je na mahoniowym biurku.

– Nie zamykaj oczy, bo inaczej spotka cię to samo co jego, jeśli nie zaczniesz śpiewać mi tego co wiesz będziesz kolejną na tym krześlę chyba, że wolisz lepszą rozrywkę w postaci elektrycznego krzesła – patrzy się na mnie z szeroko otwartymi ustami, które wykorzystałbym do innego celu. Jednak tą myśl odrzucam na bok i patrzę w oczy mężczny. Czuję, że jest mu obojętne czy zginie czy nie. Nie walczy, bo dobrze wie, że z Bravtą nie wygra. Umarł, gdy zgodził się zaatakować moją dostawę narkotyków.

Sasza obstawia drzwi, by nikt nie powołany przypadkiem nie wtargnął do mojego gabinetu. Poluźniam krawat. W moich żyłach płynie żądza zemsty. Aleksiej zrobił ogromny błąd przez, który jego żona zostanie wdową. Jakże mi przykro. Sergiej pilnuję, by kobieta miała oczy szeroko otwarte i nie odpłynęła przy pierwszym lepszym momencie. Wstaję z krzesła i opieram się o biurko. Z tej perspektywy mam widok na całe pomieszczenie. Dziewczyna przęłyka głośno ślinę przerażona. Twarz faceta jest cała we krwi. Sergiej spisał się bardzo dobrze. Pluje krwią i patrzy się w podłogę. Jedno oko ma całe podpuchnięte. Biała koszula jest cała poplamiona.

– Widzisz zrobiłeś coś czego nie jestem w stanie wybaczyć – cedze przez zęby. Przyglądam się nożom na stole, drutom, pistoletowi, nożyczkom.

– Przepraszam – mówi cicho i odpływa. Kiwam głową do Saszy, który od razu bierzę do ręki wcześniej przygotowany kubeł zimnej wody i wylewa na faceta.
Ten za to przytomnieje łapczywie łapiąc powietrze.

Nie chcę mi się z nim cackać. Mówią, że niedzielna praca w gówno się obraca. A mi nie chcę się nad nim sterczeć i tracić swój cenny czas. I tak zginie.

Po krótkim namyślę biorę do ręki drut. Z diabelskim uśmiecham patrzę na kobietę, która wygląda jakby zaraz miała odlecieć. Jednym, silnym, szybkim ruchem wbija drut w jego oko. Wyjmuję je i rzucam w stronę kobiety, która przerażona rzuca się i krzyczy.

Biorę pistolet i trafiam bez większego wysiłku z uśmiechem na ustach w sam środek jego głowy. Krew się rozpryskuje na różne strony. Patrzę na ciało i kiwam z zadowoleniem głową.

Nikt nie ma prawa naruszyć wizerunku mojej rodziny.

Sergiej zabiera dziewczynę do pokoju, w którym będzie przebywać, by się uspokoiła i umyła. Po czym wraca obdarza szczerym uśmiecham Sasze, który sprząta ciało. Odsuwa krzesło stojące przed biurkiem.

– Spieprzyłeś jej psychikę – śmieje się, a ja dobrze wiem, że ma rację.

– Taki miałem zamiar

---------------------------------------------------

Prawdziwy drań z tego naszego Antona, ale i tak go kocham. 🙈

Chociaż przyznam, że to co zrobił to kawał świństwa, ale to w końcu pakhan a nie tania podruba.

KOSA - Szatańska gra [Zakończone] Where stories live. Discover now