Rozdział 32

255 8 0
                                    

-Ryan, trochę się wstydzę – mruknęłam, kiedy zajechaliśmy pod dom Lily i Riley.

Na podjeździe stało już kilka samochodów, na których widok zaczęłam się stresować. Nikt nie wiedział, co było między nami, a teraz nadarzyła się okazja, żeby się ujawnić, ja jednak nie traktowałam tego jako czegoś, czego nie mogłam się doczekać. Bałam się nie tylko reakcji znajomych, ale też moich własnych – nie byłam pewna, czy będę w stanie zachowywać się tak swobodnie, jak zwykle. Martwiłam się, że zaczniemy sobie z Ryanem zbyt wylewnie okazywać uczucia i staniemy się atrakcją imprezy. Albo – w drugą stronę – będę zbyt oschła i się o to pokłócimy.

-Nie ma czego, Cassie – próbował mnie pocieszyć. - To nic takiego, zachowujmy się normalnie.

-Ale wiesz, co będzie, jeśli się ujawnimy – jęknęłam, spoglądając na niego ze strachem. - Nie dadzą nam żyć, bo tyle czasu wypieraliśmy się tego, że łączy nas coś więcej, niż przyjaźń. Nathan był pewien, że ze sobą spaliśmy, a i Tony spytał mnie w końcu, czy coś było między nami.

-Wtedy nie łączyło nas nic oprócz przyjaźni – wszedł mi szybko w słowo, ujmując mnie pod brodę. - Strzeliła nas strzała Amora, nie mogliśmy się tego spodziewać. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo się tym przejmujesz.

Przygryzłam wargę, myśląc nad jego stwierdzeniem. Czego się bałam? Tego, że wszyscy będą na nas patrzeć jak na kłamców. I bałam się triumfalnych spojrzeń Lily i Riley oraz pytań, które padną, a znając dziewczyny, te pytania będą bardzo... intymne. Powiedziałam o swoich obawach chłopakowi, na co zaśmiał się cicho i spojrzał na mnie z politowaniem.

-Cassie – zaczął, wzdychając ciężko. - Ja wyobrażam sobie ten wieczór nieco inaczej, niż ty. Jestem tu z najpiękniejszą dziewczyną w Saguenay, jestem po uszy zakochany i chciałbym, żeby wszyscy to zobaczyli, więc, czy tego chcesz, czy nie, planuję się tobą chwalić ile wlezie i całować cię przy każdej nadarzającej się okazji.

-Gdzie podział się ten mruk, którego poznałam? - zdziwiłam się, ściągając brwi. - Pamiętam, jak ledwo się odzywałeś, kiedy tu przyjechałam.

-Wtedy po prostu się ciebie wstydziłem, bo wpatrywałaś się we mnie tymi swoimi wielkimi, błyszczącymi, niebieskimi oczami. Jakbyś patrzyła przeze mnie na wylot – uśmiechnął się lekko. - A kiedy czuję się przy kimś bardzo swobodnie, zachowuję się tak jak teraz. Dawno tak się nie czułem, więc z góry przepraszam, jeśli zrobię coś dziwnego.

-W takim razie postaram się na ciebie nie gniewać – skapitulowałam, kiedy jego usta musnęły mój obojczyk i zaczęły piąć się wyżej.

Kilka minut później, po intensywnej sesji namiętnych pocałunków, zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła nam Lily, szczerząc się na nasz widok i przytulając nas na powitanie. Zabrała mój płaszcz i kurtkę Ryana, po czym zaciągnęła do salonu, żeby przedstawić nas swoim znajomym. Uśmiechnęłam się niemrawo do wszystkich, na końcu przełykając ślinę, bo Nathan posłał mi szeroki uśmiech – jemu raczej nie spodoba się to, że zostaliśmy parą. Z innego pomieszczenia wybiegła druga siostra i przywitała nas równie ciepło, po czym kazała nam częstować się przekąskami.

Starałam zachowywać się względnie normalnie, co nawet mi wychodziło, jeśli Ryana nie było w pobliżu, a dokładniej jego dłoni, bo ciągle obejmował mnie w pasie albo trzymał mnie za rękę. Obdarzałam go wtedy zawstydzonym spojrzeniem, ale nie wywracał na to oczami – wręcz przeciwnie, uśmiechał się zawadiacko i obejmował mnie jeszcze mocniej. Rozmawiałam właśnie z solenizantkami, kiedy poczułam jego dłonie na swoich biodrach i zamarłam, bo przytulił policzek do moich włosów i musnął nosem moją szyję. Normalnie byłabym wniebowzięta, ale oczy Lily i Riley rozszerzyły się w identycznym tempie, a ich szczęki jednocześnie opadły na podłogę.

Lost Souls /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz