Rozdział 26

190 7 0
                                    

Jakieś dwa tygodnie później, kiedy nadal nie udało mi się przemóc i zbliżyć do Tony'ego tak bardzo, jak bym tego chciała, dzwoneczek przy drzwiach zabrzęczał krótko i zacisnęłam usta w wąską linię, kiedy Ryan wszedł do środka. Uśmiechnął się na powitanie i oparł o ladę, obserwując mnie z dziwną miną.

-Unikasz mnie? - spytał.

-Nie – rumieniec wpełzł na moją twarz, kiedy odwróciłam wzrok, byleby na niego nie patrzeć.

-Jasne – zaśmiał się cicho i zaczął oglądać ciasta. - Udało wam się?

-Nie... - przyznałam niechętnie, bawiąc się leżącym na blacie pudełkiem. - Coraz bardziej tracę ochotę na próbowanie.

Ryan westchnął ciężko i wybrał sobie ciasto, więc nałożyłam je na jego specjalny talerzyk, upierając się, że nie wezmę od niego pieniędzy. Jadł w ciszy, mocno nad czymś myśląc, ale nie chciał mi zdradzić, co chodziło mu po głowie. Jakiś czas temu zauważyłam, że Ryan zrobił się dziwny – był dużo bardziej markotny, niż kiedyś, pogrążał się w myślach, a uśmiech znikał z jego twarzy, a do tego momentami stawał się dla mnie po prostu... okropny. Nie były to nasze zwyczajowe żarty, gdzie docinaliśmy sobie ze śmiechem, ale coś znacznie gorszego – po takich rozmowach miałam wrażenie, że coś mu zrobiłam, że tak mnie zadręczał. Tylko co?

-Tylko nie rób niczego na siłę, proszę... - powiedział cicho i spojrzałam na niego szybko.

Wydawał się potwornie wręcz smutny, obeszłam więc ladę i przytuliłam się do jego szerokiego torsu, chcąc dodać mu otuchy. Oczywiście spytałam o to, co go dręczyło, ale pokręcił tylko głową. Staliśmy tak chwilę, kiedy do środka wszedł Tony. Wystarczyło spojrzeć na jego minę, żeby wiedzieć, o czym pomyślał, odsunęłam się więc od Ryana i posłałam swojemu chłopakowi uspokajający uśmiech. Przywitali się jak gdyby nigdy nic, ale w powietrzu wisiało napięcie, jakby Tony czekał tylko na pretekst, żeby zacząć kłótnię – po brodaczu widziałam, że miał to totalnie gdzieś.

-Zabieram cię do restauracji – powiedział Tony, uśmiechając się do mnie szeroko.

-Och, a z jakiej okazji?

Nie mogłam sobie żadnej przypomnieć i przez moment spanikowałam, że zapomniałam o czymś ważnym, ale chłopak rozwiał moje wątpliwości – po prostu chciał mi sprawić przyjemność. Serce zatrzepotało mi w piersi z radości.

-To będę już uciekał – mruknął Ryan i wyszedł, nawet nie poczochrawszy mi włosów, jak miał to w zwyczaju.

Coś stanowczo było z nim nie tak. Postanowiłam dopaść go później, a teraz zebrałam swoje rzeczy i – doczekawszy do godziny zamknięcia – wyszłam z Tonym na zewnątrz. Wsiedliśmy do jego auta i dałam zawieźć się do centrum, gdzie zaprowadził mnie do pięknie wyglądającej włoskiej knajpy. Rozmawialiśmy, popijając wino i jedząc pizzę (co jak co, ale mając teraz porównanie uznałam, że Ryanowi nie brakowało dużo do pizzaiolo z tej restauracji), a ja coraz bardziej czułam, że rumienią mi się policzki. Wypiłam zdecydowanie za dużo i Tony musiał mnie przytrzymać, kiedy wstałam od stolika.

-Bardzo źle reaguję na wino – mruknęłam, trzymając się jego ramienia i czując chłodne powietrze owiewające mi twarz, kiedy wyszliśmy już na zewnątrz. - Dlatego wolę inne alkohole.

-Ale chyba dobrze się bawiłaś tak czy siak? - spytał i cmoknął mnie w czoło, trzymając mocno za biodra.

Szeroko się uśmiechając, przyznałam, że tak. Bawiłam się cudownie do czasu, kiedy znaleźliśmy się u niego w domu i zaczął się do mnie dobierać. Byłam okropnie wcięta i reagowanie na to, co się dzieje, przychodziło mi z trudem, bo moje ruchy stały się powolne i niezgrabne. Zaczęłam chichotać, kiedy Tony zdjął ze mnie spodnie, a jego usta zaczęły składać pocałunki na moim brzuchu, schodząc coraz niżej – przypomniały mi się wygłupy Ryana i zaczerwieniłam się okropnie, przypominając sobie jego podchody. Palce Tony'ego delikatnie wkradły się pod moją bieliznę i momentalnie otrzeźwiałam. Już miałam uciec, ale postanowiłam spróbować po raz kolejny. Zacisnęłam zęby, myśląc o tym, co widziałam w pornosach i próbując przywołać to uczucie, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Tony nie jest w stanie tak na mnie zadziałać. Przygryzłam wargę, próbując pohamować łzy. To wszystko było bez sensu.

Lost Souls /ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz