Rozdział 3 Bracia

1.6K 107 82
                                    


Pov. Shoto 

Wszystkie wspomnienia związane z moim bratem przelatywały mi przez głowę. Pomimo, że już dobre parę minut temu uświadomiłem sobie, że to on nadal nie potrafiłem tego ogarnąć. Słowa, które przed chwilą powiedział, tylko minie utwierdziły w moim przekonaniu. Niekontrolowanie do oczu napłynęły mi łzy tylko po to by po chwili móc spokojnie spływać po moich policzkach. Zwykle nie pozwalam sobie na okazywanie jakichkolwiek emocji lecz teraz po prostu nie umiałem się uspokoić. Lata treningów z moim ojcem nauczyły mnie, że nie można okazywać słabości ponieważ inni mogą obrócić je przeciwko tobie. Jednak w tej chwili nie miało dla mnie to, żadnego znaczenia. Miałem gdzieś, że  zaraz wszyscy będą się na mnie patrzeć, czego szczerze nie znosiłem, i pytać co się stało. To zdanie, które przed chwilą powiedział dudniło mi w głowie miałem tyle pytań. Co się z nim stało? Gdzie był przez te lata? Co robił? Dlaczego zostawił mnie samego z tym potworem? Czy nadal mu na mnie zależy? Dlaczego ojciec powiedział, że nie żyje? Co się stało po tym wypadku? 

Nie potrafiłem ogarnąć swoich myśli, byłem totalnie rozdarty. Z jednej strony chciałem podejść do niego i go przytulić, z drugiej jednak byłem na niego zły.. Zostawił mnie z tym potworem samego na całe dziewięć lat. Ostatni raz widziałem go jak miałem sześć lat, on miał wtedy czternaście. Ojciec powiedział, że wysłał go na szkolenie dla przyszłych bohaterów. Dopiero po latach zrozumiałem, że posłał go tam tylko po to by nie przeszkadzał mu w trenowaniu mnie. Tylko Touya był na tyle odważny by przeciwstawić się Enjemu, pamiętam, że zawsze próbował przerwać moje treningi. Kończyło się to różnie, czasami mu się udawało, czasami nie... Jednak on zawsze wychodził z tego z dodatkowymi siniakami i oparzeniami. Był najlepszym starszym bratem jakiego można było sobie wymarzyć. Pomimo, że sam miał treningi i obrywał o wiele gorzej ode mnie i mojego rodzeństwa to nadal był w stanie się uśmiechnąć i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Teraz wiem jak bardzo te uśmiechy były wymuszone lecz wtedy to była jedyna rzecz, która dawała mi nadzieję, że kiedyś będzie lepiej. Dokładnie pamiętam dzień, kiedy zobaczyłem go po raz ostatni...

----------------------------------------------------------

Mały sześcioletni chłopiec wbiegł po schodach i szybko biegł do pokoju swojego brata.

-Touya-nii dlaczego się pakujesz?- zapytał 

-Shoto... posłuchaj, ojciec wysyła mnie na kurs szkoleniowy...- powiedział starszy pakując kolejne ubrania do torby podróżnej 

- Ale dlaczego? Przecież masz już dość treningów w domu.

- Niestety chce żebym pojechał tam, pewnie wtedy zajmie się w pełni twoim treningiem- mówiąc to uklęknął przy swoim o wiele niższym bracie i go przytulił. Mały heterochromik odwzajemnił gest Touyi po czym zacisną ręce na czarnej koszulce brata i zaczął płakać.

-Nie chce, ja nie chce iść na trening , nie chce żebyś jechał, chce żebyś cały czas był tu ze mną.-młodszy zalał się łzami

-Uwierz, że ja też nie chce tam jechać ale muszę bo w przeciwnym razie ON... Obiecaj mi coś- sześciolatek popatrzył na czternastolatka swoimi zapłakanymi oczami- Obiecaj mi, że będziesz dzielny i kiedyś zostaniesz wspaniałym bohaterem- starszy uśmiechną się i popatrzył ciepło na młodszego 

-O-obiecuję- przytulił się mocniej do niebieskookiego- A ty obiecaj mi, że wrócisz jak najszybciej

-Obiecuje ci to młody- Touya wstał wziął swoją torbę i plecak po czym złapał Shoto za rękę- Choć muszę się jeszcze pożegnać z resztą tych wariatów- uśmiechną się ciepło w stronę brata 

League Of HeroesWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu