30

4.3K 107 135
                                    

Byliśmy właśnie w drodze do moich rodziców. Michał cały czas bawił się palcami. Zakładam, że ze stresu. Położył swoją dłoń na moim udzie po chwili zaciskając na nim palce. Z trudem powstrzymywałam się żeby na niego nie krzyknąć.

- Michał moi rodzice cie nie zjedzą. Czego ty się tak boisz?

- Dobre pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz.

- I ty napewno je zrobisz. A teraz się uspokój i przestań się nade mną znęcać - zaśmiałam się.

- Przepraszam - powiedział i zabrał rękę.

Oparłam głowę o jego bark i objęłam go rękami w pasie. Po 20 minutach byliśmy już na miejscu. Zapłaciłam kierowcy ubera i wysiadłam auta.

- Ty jesteś facetem więc to ty powinieneś płacić - oznajmiłam mu.

- Trzymaj - powiedział wystawiając stu złotowy banknot w moją stronę.

- Ty tak poważnie?

- No, bierz.

- Schowaj to. 

- Jak wolisz - wzruszył rękoma chowając pieniądze.

Kawałek musieliśmy przejść pieszo, ale po chwili byliśmy już przed domem moich rodziców.

- Jesteś pewna, że mnie nie zjedzą? - zaśmiał się nerwowo.

- Jestem pewna.

Nacisnęłam na dzwonek a drzwi w mgnieniu oka otworzyła nam moja mama.

- Karolcia kochanie! Jak ja cię dawno nie widziałam - powiedziała przytulając mnie.

- Tak, tak. Ja ciebie też mamo - zaśmiałam się.

- Zakładam, że to mój zięć - powiedziała odrywając się ode mnie.

- Michał - powiedział brunet.

Wystawił rękę w stronę mojej mamy a ona uścisnęła jego dłoń.

- Magda - uśmiechnęła się do niego ciepło - Wejdźcie.

Zrobiliśmy to o co prosiła.

- Karol! - zawołała mojego tatę.

- Już ide! - odkrzyknął jej.

- Patrz kogo wreszcie ci przywiozłam - zaśmiałam się pokazując na Matczaka.

Mój ojciec podszedł do bruneta i wystawił ręke w jego stronę. Michał uścisnął jego dłoń, którą po chwili puścił.

- Pamiętaj, że jeśli coś jej zrobisz to źle się to dla ciebie skończy - pogroził mu palcem śmiejąc się.

Ciemnooki podrapał się nerwowo po karku. Podeszłam bliżej i przytuliłam się do niego. Spojrzałam w górę, podniosłam się na palcach i pocałowałam chłopaka w szczękę.

- Nie będzie takiej potrzeby tato - odpowiedziałam.

- Mam nadzieję.

- A gdzie mój ukochany? - zaśmiałam się.

Michał zmarszczył brwi, ale nie dziwie mu się. Sama nie pomyślałabym, że może chodzić o psa.

Gdy tylko głośniej się odezwałam, pies przybiegł z salonu. Oderwałam się od Matczaka i zajęłam się pupilem. Nim się obejrzałam moja mama zabrała gdzieś Michała.

- My jedziemy na cmentarz skarbie. Rozłożycie na stole potrawy zanim babcia i ciocia z wujkiem przyjadą - powiedział mi tata.

- Nie ma problemu. Ta ciocia od maluchów? - spytałam dla pewności.

Let's Stay Alone | MATAWhere stories live. Discover now