2.53

2.8K 129 65
                                    

— Przypomnisz mi, o której jest ten lot? Piętnaście czy dwadzieścia po? — Zapytałam kiedy czekaliśmy na samolot.

— Pięć minut w tą czy w tamtą robi ci różnicę? — Skrzywił się.

— Dokładnie. Powiesz mi?

Westchnął. — Piętnaście.

Wróciłam do czytania. Jakoś lepiej mi się to robiło ze świadomością, że obok siedzi mój narzeczony a nie "były chłopak".

Zostaliśmy poproszeni na pokład samolotu. Wreszcie.

— Możesz tak nie skakać? — Przewrócił oczami.

— Możesz przestać być takim marudą? — Zaczęłam go naśladować.

Ciągle chodził zmęczony i niezadowolony. Nie szło mu dogodzić.

Zajęliśmy swoje miejsca. Na całe szczęście nikt obok nas nie siedział.

— Idziesz spać? — Zapytałam, kiedy zapiął pas.

— A czy ty możesz przestać zadawać tyle pytań?

— A czy ty możesz przestać być taki niemiły? Przykro mi jak się tak zachowujesz...

Złapał moją twarz w dłonie i złożył szybkiego buziaka na moich ustach. Jeśli myślał, że to wszystko załatwi to po części miał rację.

— Jestem zmęczony... Musisz zrozumieć. — Wyjaśnił.

No okej...

Siedziałam przy oknie. Uwielbiałam patrzeć przez okno podczas lotów samolotem.

Teraz blondyn siedział oparty o mnie a ja bawiłam się jego włosami. Patrząc na to z boku w życiu nie powiedziałabym, że mamy syna i na codzień staramy się być poważnymi, szanowanymi ludźmi. Wyglądaliśmy raczej jak para nastolatków wracających z majówki.

— Wiesz co?

— No słucham?

— Poprzytulał bym się. — Zaśmiał się.

— Przytulasz się właśnie. — Uniosłam brew.

— Ale tak po dorosłemu, Karola.

On chyba przesadza. Co ja gadam? Napewno przesadza.

— Lecimy właśnie samolotem, kochanie. — Zagryzłam wnętrze policzka.

— Zostaję łazienka. — Odpowiedział, a jego dłoń znalazła się pod moją spódnicą.

Kurwa.

— Michał, nie... — Powiedziałam cicho.

— Michał tak. — Zagryzł wargę.

Momentami mam go dość.

— Michał nie. — Uśmiechnęłam się szeroko, zabierając jego rękę.

No wkońcu. Warszawa. Wreszcie zobaczę się z Jasiem. Kiedy go przy mnie nie było naprawdę mogłam odpocząć, ale to nie znaczy, że za nim nie tęskniłam.

— Słońce, możesz już się od obrazić. — Powiedziałam kiedy czekaliśmy na bagaże.

— Przepraszam, czy my się znamy?

Nikt się nie śmieję.

— Znamy się. Jak ty to mówisz? Dogłębnie. — Przewróciłam oczami.

— Misiek, już się tak nie obrażaj. — Przytulił mnie mocno do siebie.

Zabraliśmy swoje walizki i poszliśmy na parking. Znalezienie auta zajęło nam naprawdę sporo czasu.

— Michałek, mógłbyś zabrać tą rękę troszeczkę niżej? Minimalnie? Proszę...

Let's Stay Alone | MATAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz