[25.2] Wybór!

Começar do início
                                    

| Midorima Shintarō |

- Wiesz nie było okazji spytać wcześniej, no i ty sam nie chciałeś za bardzo rozmawiać, ale kim była tamta dziewczyna? Wydaję mi się, że się znacie i było to dla mnie dziwne, że nawet się nie przywitałeś, zrozumiałbym przecież. To jakaś znajoma ze szkoły, czy coś w tym stylu?

- Nadal nie mam ochoty o tym rozmawiać, nanodayo... - westchnąłem przymykając oczy. Od tego feralnego festiwalu minęło kilka dni. Nie potrafię zapomnieć jej twarzy. Gdy na nią patrzyłem, wszystko inne straciło na moment znaczenie i to właśnie ona, była w centrum mojej uwagi. Czułem się jak zahipnotyzowany, kiedy patrzyłem na jej mimikę, ubiór i całokształt. Zawsze, gdy sobie to przypominam moje serce zaczyna szybciej bić, a mnie trudniej pozbierać chaotyczne przemyślenia, przecież nie mogę myśleć o niej, podczas gdy obok mnie siedzi, moja dziewczyna...

- Jednak wydaje mi się, że coś cię gryzie. Wiesz przecież, że uwielbiam psychologie i chętnie cię wysłucham! - posłała w moją stronę uśmiech, ale nijak nie potrafiłem go odwzajemnić, ponieważ wcale nie przypominał on uśmiechu [T.I]. 

- Kiedy mówię, że nie chcę to nie! Im więcej razy na mnie naciskasz, tym bardziej nie chcę mi się tego robić. Zważ trochę na to, że może nie czuję się na siłach, tak?! - warknąłem, wcale nie żałując wypowiedzianych słów. [T.N] zawsze czekała i doceniałem to. Czemu tak bardzo nadużywałam czasu przeszłego? Przecież nadal tak jest, tak?

- Matko, chłopie wyluzuj...- machnęła na mnie ręką, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało - ja tu się staram być miła, a ty co? Jestem twoją kobietą, to chyba oczywiste, że chcę ci pomóc z problemami...

- [T.I] nie jest problemem. Jedynym niepasującym elementem w tym przeklętym duecie, jesteś ty Ai! - wybuchnąłem, ale szybko zamarłem, kiedy zrozumiałem, że jednak się wygadałem, ale jak tu siedzieć cicho? Wydaję mi się, że jest to odpowiedni moment, żeby trochę ją utemperować.

- Aha! Czyli to jednak chodzi o nią! Wiedziałam! Nosz, kurna byłam pewna! Wolisz ją ode mnie prawda?! Bo ona miała ładniejszą yukate, tak?! Shin-chan jak możesz! Przecież mówiłeś mi, że to ja jestem najładniejsza w tym tłumie...

- Jesteś głupia, nanodayo! Myliłem się, tak?! Możesz nawet chodzić w sukni balowej, a i tak nie dorównasz [T.I]! Czemu zawsze przejmujesz się, rzeczami materialnymi?!

- Zmieniłeś się... - powiedziała spokojniej, odsuwając się ode mnie, co było mi na rękę - i chyba wiem, dlaczego. Wcale mnie nie kochasz, tylko ją! To ona nieświadomie zawsze była na pierwszym miejscu! W TAKIM RAZIE CZEMU ZE SOBĄ CHODZIMY?! Czemu to ja mam cierpieć? Czy to jest takie zabawne?!

- W jednym się zgodzę, kocham [T.I] i mam dość ciągłego użerania się z tobą! Uznaj to, że właśnie dałem ci kosza... - prychnąłem, widząc jej wściekłą twarz. Rozjuszona wzięła swoje krzesło i poszła do swojego stolika, by tam już zostać. W końcu mogłem wziąć głęboki wdech. Nie wierzę, że właśnie powiedziałem, że ją kocham. Zawsze uważałem ją za przyjaciółkę, jak do tego doszło! Tak szybko się do niej przyzwyczaiło moje serce, że zaczęło darzyć ją uczuciem, które mnie jednocześnie przeraża, ale napawa euforią. Zamarłem, gdy do sali weszła ona. Wcale nie zdziwiłem się, że na mnie nie spojrzała, ale poczułem nieprzyjemne ukłucie w okolicy klatki piersiowej. Błagalne słowa: "Spójrz na mnie" tak natrętnie nasuwało mi się na język, że prawie to wykrzyczałem. Kiedy stanęła koło mnie przy swojej ławce, wiedziałem, że muszę naprawić to, co nigdy nie powinno być zepsute.

 Kiedy stanęła koło mnie przy swojej ławce, wiedziałem, że muszę naprawić to, co nigdy nie powinno być zepsute

Ops! Esta imagem não segue nossas diretrizes de conteúdo. Para continuar a publicação, tente removê-la ou carregar outra.
- Kuroko No Basket - ScenariosOnde histórias criam vida. Descubra agora