Rozdział 19. W otoczeniu zakochanych

131 13 75
                                    

— A gdzie zgubiłaś Neila? — zainteresował się Simon.

Akurat przechodził przez park, kiedy zauważył Melissę obserwującą ptaki. Nietrudno było ją rozpoznać - już z daleka widział jej czarne ubrania.

Melissa skończyła Akademię, więc teraz musiała odbyć rok poza Idrisem, by zintegrować się z Nocnymi Łowcami z Instytutów. Dlatego teraz Simon zobaczył ją w Nowym Jorku.

Szatynka spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko.

— Poszedł na randkę z Ciarą — odparła konspiracyjnie.

— O, to fantastycznie — zauważył wampir. — Uważam, że dobrana z nich para. Widać, że się kochają i w ogóle...

— Ja też tak uważam — odpowiedziała Melissa. — Ciara nieraz mi mówiła, że przy Neilu czuje się bardzo bezpiecznie. A on zawsze tak się o nią troszczy i chce ją chronić... — tu westchnęła głęboko. — Chciałabym kiedyś znaleźć taką miłość, jak oni.

Simon roześmiał się.

— Wiesz, ciebie nikt nie musi chronić, bo sama świetnie dajesz sobie radę — zażartował. — Prędzej ty chroniłabyś tego kogoś.

Melissa z dumą położyła sobie ręce na biodrach.

— Oczywiście, że tak.

— Kiedyś na pewno spotkasz kogoś takiego.

Szatynka miała nadzieję, że słowa Simona się sprawdzą.

Przez chwilę obydwoje siedzieli w milczeniu, obserwując ptaki, które raz po raz sfruwały na trawę i wznosiły się w powietrze.

— Jakie masz plany na dzisiaj? — zainteresowała się Melissa.

— Spotykam się z Isabelle — odparł Simon.

Nocna Łowczyni przekrzywiła głowę. Wiedziała, jakie rozterki sercowe przechodził Simon - sam nie wiedział, czy woli Isabelle, czy Maię. Melissa i Clary doradzały mu, by to przemyślał, jednak było to dla niego trudne - po każdym spotkaniu z Isabelle lub Maią czuł jeszcze większy mętlik w głowie.

— Wciąż nie wiem, jak im o tym wszystkim powiedzieć...

— Najlepiej jak najszybciej — poradziła Melissa. — Nikt nie lubi żyć w kłamstwie.

Simon pokiwał głową. Bez wątpienia będzie musiał zastosować się do rady Melissy. Tym bardziej, że zbliżał się ślub Jocelyn i Luke'a, na który były zaproszone obydwie dziewczyny. To jeszcze bardziej komplikowało sprawę.

— Porzućmy ten pesymistyczny temat — poprosił Simon. — Jakie ty masz plany na dzisiaj?

— Nie mam żadnych — Melissa wzruszyła ramionami. — Najchętniej odwiedziłabym Magnusa, ale on i Alec teraz podróżują, więc...

Simonowi przez chwilę przeszło przez myśl, że Melissa może czuć się samotna. Zawsze miała jakieś towarzystwo, a odkąd ostatnio zaczęła pomieszkiwać w Instytucie w Nowym Jorku, oprócz Neila miała tam jeszcze Jace'a i Isabelle. Aktualnie nie bardzo miała kogoś do towarzystwa, bo Neil, Simon i Isabelle mieli randki, natomiast Jace i Clary zajęli się treningiem.

Czując na sobie jego wzrok, Melissa uśmiechnęła się.

— Nie martw się o mnie. Znajdę sobie jakieś zajęcie.

Wobec tego Simon pożegnał się z Melissą i ruszył na randkę z Isabelle.

Był październik, jednak jesień nie była jeszcze aż tak chłodna, jak mogłaby się wydawać. Melissa jak zawsze była ubrana w swoje czarne ubrania, w których czuła się dobrze nawet pomimo ciepłej pogody. Niezbyt lubiła zdejmować swoją skórzaną kurtkę, bo kiedy nie nakładała runy Niewidzialności, wtedy Przyziemni mogli zobaczyć stałe runy na jej ciele. Mimo wszystko mogła to wytłumaczyć tatuażami.

Pióra i ćwieki • Simon LewisWhere stories live. Discover now