Rozdział 18. Zjeść ciastko i mieć ciastko

102 13 49
                                    

Wieczorem po spaleniu ciał poległych Nocnych Łowców na placu Anioła miało odbyć się przyjęcie, w którym mieli wziąć udział walczący w bitwie. Z tego powodu po południu Melissa siedziała w ogrodzie, otoczona krzewami jaśminu, gdzie zwężała swoją sukienkę, bo ta okazała się na nią za szeroka. Oparta o drzewo, z białą kotką Lindą obok siebie, usłyszała, jak drzwi wejściowe są otwierane i do domu ktoś wchodzi. Po głosie poznała, że był to Jace, ale ponieważ Amatis chciała z nim porozmawiać, Melissa nie zamierzała im przeszkadzać.

Jace jednak nie zamierzał odejść bez przywitania się ze swoją siostrą, którą dopiero co odnalazł.

— Hej, listościwa siostro — przywitał się, na co szatynka uniosła wzrok znad sukienki.

— Cześć, Jace — odparła, po czym odłożyła na bok jeszcze niezwężoną do końca sukienkę. — Co cię tu do nas sprowadza?

— Szukałem Clary, ale okazuje się, że jest u Lightwoodów. — Blondyn wzruszył ramionami i usiadł przed nią po turecku — więc postanowiłem zapytać moją siostrę, jak jej dzień mija.

Posiadanie brata było dla Melissy nową sytuacją, w którą nadal ciężko było jej uwierzyć, ale kiedy Jace nazywał ją siostrą, nie mogła powstrzymać się od uśmiechu. Tak też było i tym razem.

— Ja mam się dobrze — zapewniła go — ale to raczej ja powinnam martwić się o ciebie, w końcu dopiero co opuściłeś izbę chorych.

— Nie ma takiej choroby, z której bym nie wyszedł — odparł z pewnością w głosie. I mówił prawdę, bo nawet udało mu się ożyć, kiedy był już martwy, choć o tym wiedziała tylko Clary.

Choć głosem starał się ukryć to, co go trapi, Melissa nie dała się na to nabrać. Zbyt dużo razy Neil próbował ukrywać przed nią swoje zmartwienia, by teraz tego nie zauważyła. Zdawała sobie jednak sprawę, że Jace może nie chcieć rozmawiać z nią o swoich zmartwieniach. Jak by nie patrzeć, dopiero co dowiedzieli się, że są rodzeństwem. Mimo to Melissa postanowiła spróbować.

— Nie musisz chcieć o tym ze mną rozmawiać, Jace — zaczęła, na co jej brat posłał jej pytające spojrzenie — ale mam wrażenie, że coś dręczy. I... Chcę, żebyś wiedział, że możesz na mnie liczyć.

Jace przez chwilę patrzył na nią w skupieniu, jakby analizował to, co usłyszał. Melissa natomiast postanowiła kontynuować.

— Przez osiemnaście lat żyłam w przekonaniu, że jestem jedynaczką, a... A teraz okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Nie chcę stracić ciebie, mojego brata, Jace.

Blondyn uśmiechnął się lekko.

— To wspaniałe, że tracąc siostrę, jednocześnie ją zyskałem — powiedział, odnosząc się do tego, że jeszcze niedawno on i Clary byli uznani za rodzeństwo. — Ale nie wiem, czy koniecznie chcesz słuchać o moich zmartwieniach.

Melissa opiekuńczym gestem położyła mu dłoń na ramieniu.

— Jace, jesteś moim małym braciszkiem, którego nigdy dotąd nie znałam. Oczywiście, że chcę słuchać o twoich zmartwieniach.

— Wypraszam sobie, wzrostowo jesteśmy równi — zaprotestował blondyn, na co Melissa się roześmiała.

— Ale i tak jesteś młodszy.

— I nawet dorównuję ci siłą — rzucił Jace.

Melissa przewróciła oczami z rozbawieniem.

— Akurat.

— Wątpisz w to, siostrzyczko? — zapytał, udając groźnego, na co szatynka się roześmiała. Przez chwilę siedzieli w milczeniu, które w końcu przerwał Jace. — Ta cała sytuacja... Nie zrozum mnie źle, cieszę się, że mam kolejną siostrę, ale mam przez to mętlik w głowie.

Pióra i ćwieki • Simon LewisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz