26 "Po burzy zawsze wychodzi słońce"

1.1K 36 3
                                    

Słuchając muzyki spoglalądałam na dzieci które biegały we wszystkie możliwe strony. Rodzice siedzieli na ławkach nieopodal i popijali kawę żywo dyskutując o czymś. Pogoda była w sam raz na spacer po ciężkim dniu. Wiatr lekko powiewał moje włosy a liście latały w powietrzu co jakiś czas.

Czas zdawał się zatrzymać i choć chciałam by tak zostało już na wieczność to bolesna rzeczywistość dawała o sobie znać. Marzyłam o choć jednym dniu spokoju, by nic nie zniszczyło mi humoru. Ale o czym ja marzę? U mnie dziennie coś się dzieję.

Kiedy tak rozmyślałam, podbiegł do mnie mały chłopczyk na oko miał 5 lat. Trzymał w ręce aparat i uśmiechał się promiennie.

- proszę pani, mogłaby mi pani zrobić zdjęcie jak rzucam liśćmi w powietrze? - poprosił ładnie i było widać po chwili jak w naszą stronę biegnie zapewne jego mama.

- najmocniej panią przepraszam za syna, lubi zaczepiać przypadkowych ludzi na ulicy. - powiedziała ze skruchą i chwyciła chłopca za rękę.

- nie ma problemu, z miłą chęcią zrobię temu urwisowi zdjęcie - uśmiechnęłam się promiennie i wzięłam aparat od chłopca.

Chłopczyk nazbierał w ręce garść liści i gdy powiedziałam "już" rzucił w powietrze liście a ja zrobiłam kilka ujęć. Spojrzelismy całą trójką na zdjęcia i o dziwo wyszły bardzo fajnie.

- dziękuję Pani bardzo - zaczęła matka odbierając aparat. - co się mówi Minho? - spojrzała na syna.

- dziękuję - zaśmiał się i szybko mnie uściskał co odwzajemniłam a po chwili zniknęli mi już z widoku.

Następny dzień
Godz. 7.48

Byłam już w szkole gdzie cierpliwie czekałam na Ryujin, która miała być lada moment. Po jakimś czasie stanęła obok mnie jednak jej mina była dość dziwna. Spoglądała na mnie wzrokiem jakby wyczekiwała na wyjaśnienia.

- co tak patrzysz? - zaczęłam gdy stała w ciszy.

- co się wczoraj znowu stało że widziałam jak Jimin niósł cię? - zapytała jakby wkurzona i jednocześnie zmartwiona.

- źle się czułam i akurat Jimin mnie zaniósł do pielęgniarki. - powiedziałam sama nie będąc z tego zadowolona.

- dlaczego akurat on? Przecież on cię wykorzystał.

- sama nie wiem - nie wiedziałam dlaczego to zrobił, może miał wyrzuty sumienia? Nie, raczej nie.

- Dobra nieważne, a czemu źle się czułaś? Zatrucie? - położyła mi rękę na ramieniu zmartwiona.

- nie, zamyśliłam się i przez przypadek uderzyłam się w brzuch. - wymyśliłam na szybko. Ryujin wie że Jungkook mnie bił ale wolę by jak najmniej wiedziała. Jeszcze by zrobiła mu awanturę jak rok temu i znów by mi się oberwało za to.

- uderzyłaś się przypadkiem w brzuch i było to tak mocne że aż Jimin musiał cię nieść? Błagam cię, Jungkook znów cię uderzył? - prychneła najwidoczniej zawiedziona tym że nie chciałam powiedzieć jej prawdy.

- no... tak, to przez niego - odpowiedziałam nieco smutnej i spuściłam głowę spoglądając na swoje palce. Ciężko patrzeć w oczy osobie która jest nami zawiedziona. Osobie która czuje że nie ufamy jej na tyle by zdradzać pewne rzeczy.

- spokojnie, nie pójdę do niego - objęła mnie ramieniem i razem weszłyśmy do sali gdy zadzwonił dzwonek.

Pov. Ryujin

- więc co chcesz zrobić? - zapytał chłopak krzyżując ręce na piersi, niezbyt zadowolony tym co przed chwilą usłyszał.

- nie mam pojęcia, czuje się czasem bezsilna. - stwierdziłam spoglądając na boki pustym wzrokiem. - nie wiem co mogłabym zrobić by to zakończyć. Chciałabym żeby to się skończyło i widzieć w końcu jak Yuna chodzi szczęśliwa ale tak naprawdę. Dotychczas widziałam że to było tylko wymuszone. - stwierdziłam spoglądając na niego. - nie wiem kiedy ona była ostatni raz szczęśliwa - zamyśliłam się na chwilę próbując sobie przypomnieć choć jedną sytuację gdy dziewczyna była radosna.

- pamiętaj że burza zawsze mija a po niej wychodzi słońce - uśmiechnął się, obejmując mnie ramieniem by dodać mi otuchy.

- A co jeśli jest to burza podczas której stoisz sam na środku polany i mokniesz? - spojrzałam na niego wyczekujac odpowiedzi.

- wtedy trzeba poczekać aż przyjdzie ta odpowiednia osoba i rozwinie nad nami parasol - odpowiedział patrząc w dal przyciągając mnie do siebie jeszcze bardziej. Czułam się szczęśliwa że choć byłam taka bezradna to miałam przy sobie osobę która trzymała mnie za rękę i pomogła przejść przez problem - razem.

Zniszczę cię... ~ Park JiminWhere stories live. Discover now