18 "Diabeł"

1.2K 33 1
                                    

Weszliśmy trzymając się za ręce do szkoły gdzie wszystkie spojrzenia były na nas skierowane. Łącznie z Ryujin która była w szoku i zapewne będzie mi robić później kazanie na temat tego na co ja się zgodziłam.

Gdy doszliśmy pod moją szafkę chłopak dał mi całusa w czoło po czym powiedział że idzie do kolegów i odszedł a do mnie podeszła wkurwiona przyjaciółka. O ho zacznie się.

- powiedz mi że ja się kurwa przewidziałam. - powiedziała niedowierzając.

- um... No nie... Ja i Jimin jesteśmy parą... - mówiłam to lekko zawstydzona bo co jak co ale to mój pierwszy chłopak.

- nie wierzę... - pokręciła głową i oparła się ręką o szafkę. - czy ty zdajesz sobie sprawę kim on jest? - spojrzała na mnie.

- tak, wiem Ryu że on zalicza i takie tam ale wyznał mi miłość! Czy to nie oznacza że się zmienił albo zmieni?

- dziewczyno...jesteś głupia czy co? Ludzie się nie zmieniają, charakter zawsze zostanie taki sam więc prędzej czy później cie zostawi. Proszę cię, nie chce byś potem płakała przez tego chuja. On nie jest ciebie wart, Yuna zastanów się nad tym co robisz bo potem może być już za późno... - spojrzała na mnie smutno i odeszła pod sale z matematyki którą za chwilę mamy.

Otworzyłam szafkę, zabrałam potrzebne mi rzeczy na lekcje i po zamknięciu jej, poszłam pod sale gdzie zauważyłam Jimina i Taehyunga którzy rozmawiali, nieopodal stała Ryujin która robiła coś na telefonie. Nawet mnie nie zauważyła w przeciwieństwie do Jungkooka który właśnie kierował się w moją stronę.

Diabeł to chyba będzie dobre przezwisko dla niego prawda?
W takim razie, nadchodzi diabeł.

- po lekcjach przyjdź za szkołę, musimy pogadać - powiedział ostro w moją stronę ale też nie za głośno by nie usłyszeli nas nikt inny oprócz naszej dwójki, po czym odszedł jakby nigdy nic.

Gdy zadzwonił dzwonek, z całą klasą weszliśmy do sali gdzie rozpoczęła się nasza ulubiona lekcja matematyki.

Godziny mijały a ja jedynie nad czym mogłam się skupić na ostatnich minutach lekcji angielskiego to tylko i wyłącznie moje obawy i myśli a raczej scenariusze co się wydarzy gdy za te niecałe 10 minut zjawie się na omówione przez Diabła miejsce.

Gdy w końcu usłyszałam dzwonek, powolnym ruchem spakowałam się i wraz z Ryujin wyszłam z klasy. Schowałyśmy swoje rzeczy do szafki i wyszłyśmy z szkoły.

- ja jeszcze muszę coś załatwić więc nie będę mogła iść dziś z tobą. - zatrzymałam się.

- no dobra, to widzimy się jutro?

- tak jasne - uśmiechnęłam się i poszłam na spotkanie z Jungkookiem.

Pov. Ryujin

Gdy Yuna odchodziła myślałam że pójdzie w stronę szkoły, jednak ona poszła za nią. Zdziwiłam się bo przecież ona tam nie chodzi z dobrej woli. Coś musiało być na rzeczy tylko co?
Kątem oka zauważyłam Taehyunga więc postanowiłam go zaczepić.

- Taehyung! - podbiegłam do niego.

- co? - spojrzał się na mnie i przystanął.

- Jimin już poszedł do domu?

- chyba tak, a co?

- kurde, a ty już idziesz do domu?

- no tak a stało się coś?

- nie, dzięki. To do jutra! - szybko pobiegłam za szkołe. W końcu to nie mogło skończyć się dobrze. Ale gdyby stało się coś złego to Yuna by mi powiedziała prawda?
Przecież była moją przyjaciółką. Mogła powiedzieć mi wszystko. Jak już się mogłam przekonać, nie wszystko mi mówiła...
Stanęłam za murem szkoły by mnie nie zauważyli.

Pov. Yuna

Kiedy stanęłam obok Jungkooka odrazu zostałam pchnięta na ścianę i przyparta do niej całą siłą. Znów zaznam gniew Diabła.

- co ty sobie myślisz?! Myślisz że jak Jimin będzie twoim chłopakiem to ci się upiecze? - warknął wściekły.

- n-nie... Kocham Jimina... A on mnie - spuściłam głowę.

- a to mi dobre, ja nie wiem jak on mógł na ciebie inaczej spojrzeć niż zwykle. - powiedział z obrzydzeniem.

Milczałam. W końcu sama tego nie wiedziałam. Co spowodowało że Jimin spojrzał na mnie inaczej? W końcu powód był. Ale ja go znać nie mogłam.

- długo ten związek nie przetrwa. Zostawi cie, jak mu się znudzisz szmato.

- nie prawda... On mnie nie zostawi. - wierzyłam w miłość. W końcu gdyby się mną bawił to by następnego dnia się ze mnie śmiał prawda?

- jesteś głupia. Lepiej zostaw go w spokoju i zajmij się sobą. - powiedział ostro i się odsunął przez co mogłam w końcu odsunąć się od ściany.

- zjeżdżaj już. - powiedział jakby nigdy nic i wyciągnął papierosa po chwili go zapalając. Szybko wyszłam z posesji szkoły i skierowałam się w stronę domu.

Gdy byłam w domu zjadłam obiad i do końca dnia przesiedziałam w pokoju, przy okazji robiąc zadania by w niedzielę nie musieć już, w końcu był już piątek. O 22 poszłam spać.

W końcu nadeszła sobota, wszystko byłoby fajnie gdyby nie to że na obiad miał w końcu przyjść Jimin. Owszem, jest to mój chłopak ale myśl że nasze matki będą już coś podejrzewać, przerastała mnie.

Przebrałam się, zrobiłam poranną rutynę i zeszłam na dół gdzie zapewne była moja mama.
Weszłam do kuchni gdzie ją zastałam.

- cześć mamo - uśmiechnęłam się szczerze i zobaczyłam przez ramię co dobrego robi na obiad w końcu dochodziła już 11.

- o 13 przyjdzie Jimin z bratem i matką.

- ooo, Jihyun przyjdzie też? - bardzo się ucieszyłam z tej wieści. W końcu zobaczę po latach tego zabawnego i szalonego chłopaka.

- tak on też przyjdzie kochanie, idź już może nakryć do stołu. - zrobiłam jak kazała.

Do 13 oglądałam telewizję, chociaż nie leciało w niej nic ciekawego. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi odrazu pobiegłam by otworzyć a za nimi stała pani Park wraz z synami.

Zniszczę cię... ~ Park JiminWhere stories live. Discover now