Rozdział 11

1.7K 124 15
                                    

Chociaż dla Taehyunga sytuacja z Jungkookiem, który zaczął mu grozić, była dość niepokojąca i zaczął się obawiać, co tym razem nie podpasuje przewodniczącemu w samej osobie nowego ucznia, to był wytrwały, nie okazywał słabości.

Próbował też korzystać z chwili spokoju i spędzał czas ze swoimi przyjaciółmi. Napisał wiadomość do tej pięknej kelnerki z kawiarni z zapytaniem, czy chciałaby się spotkać. O dziwo zgodziła się. Wydawała się w tym niepewna, bowiem przez poprzedni śmiech Boguma bała się, iż to był żart ze spotkaniem, ale po wielu zapewnieniach Taehyunga o prawdziwej chęci ponownego zobaczenia jej, w końcu przystała na propozycję.

Matka czerwonowłosego zainteresowała się jego wyjściem, przez co po samym spotkaniu, które odbyło się w piątek, a minął już tydzień, zaczęła go dopytywać, kiedy ją przyprowadzi do domu.

– Mamo, przestań! – uniósł głos, zmęczony zachowaniem rodzicielki. – Nie wiem, kiedy ją przyprowadzę i czy w ogóle to zrobię. Znam dopiero ją od trzech tygodni, i na kolejne spotkanie się jeszcze nie zapowiada. Na razie piszemy i czasem ze sobą rozmawiamy przez telefon. Nie bądź taka wścibska, proszę cię – w końcu wyrzucił z siebie po ciężkich kilku dniach.

Przez moment myślał, że kobieta się oburzy i obrazi na cały świat, lecz nic takiego nie nastąpiło. Może było po jej twarzy widać lekki zawód oraz uraz, jednak nie nakrzyczała na niego. Przeprosiła ze słabym uśmiechem. Tae próbował nie reagować na to. Miał przeprosić ją za to, iż powiedział prawdę? Nie widział tego totalnie.

Po wejściu do pokoju okazało się, że Hyeri jako pierwsza wyszła z inicjatywą drugiej przysłowiowej randki. Ich relacja na razie polegała na powolnym poznawaniu się. Same spotkania były koleżeńskie, choć oboje wiedzieli, że Taehyungowi owa szatynka się podobała. Według chłopaka nie zapowiadało się na przykry friendzone.

Pięć dni w szkole wydawały się dla Taehyunga katorgą z powodu wielkiej ilości kartkówek i sprawdzianów. Nauczyciele chyba nie mieli co robić w domu, że wypadały sprawdziany za sprawdzianami, a o odpowiedziach ustnych tym bardziej woleli nie wspominać. Starsi nie mieli dla nich litości.

Tak samo jak Jeongguk dla niepełnosprawnego, gdy ten dostał kolejne dobre stopnie. Naprawdę tak bardzo mu przeszkadzało, że Kim przykładał się do nauki i rozmawiał z innymi uczniami, nie tylko tymi z klasy? Dla chłopaka było to niepojęte. Irytowało go zachowanie Jeona, ale zarazem bał się, do czego mógł być zdolny.

Była przerwa obiadowa, a to była tylko ponowna okazja dla Gguka, by ponownie zaczepić Taehyunga w jakimś kącie. Tym razem padło na szatnię. Popchnął go niezbyt delikatnie.

– Ty nie masz co robić w domu, że ciągle dostajesz dobre stopnie? – zapytał wściekły. Znalazł sobie najsłabsze ogniwo do wyżywania się po kolejnych kłótniach z rodzicami. W dodatku miał powód. Nie tak trafny, ale miał obsesję na punkcie osób, które przeszkadzają mu w udawaniu wspaniałego ucznia. Poprzez wysokie oceny także tracił na zaufaniu nauczycieli. Stawał się tym gorszym.

Nie wytrzymawszy tego spięcia, Kim odepchnął od siebie Jeongguka. Igrał z ogniem, jednak nie chciał, aby ten pastwił się nad nim z tak błahego powodu. Nawet nie miał jakiegoś haczyka, żeby się poznęcać.

– Odczep się ode mnie z tymi ocenami. To, że nauczyciele mnie lubią nic nie oznacza. Chwalą ciebie na każdym kroku, a ty masz czelność mi robić awantury przez lepsze oceny?– prychnął lekceważąco. – Zabierasz mnie do cichych miejsc, żeby nauczyciele się nie dowiedzieli o twoich beznadziejnych pogróżkach? Jesteś żałosny, Jeon. Nie mam zamiaru dyskutować z kimś, kto robi ze mnie jakiegoś boidupka, będąc błaznem na całego – oznajmił, patrząc mu prosto w oczy. Nie spodziewał się, że będzie w stanie odpowiedzieć takimi słowami.

Can you hear me? | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz