Rozdział 13

1.3K 114 14
                                    

Sytuacja z głową w koszu na śmieci nie dawała Taehyungowi spokoju. Zdążył się poradzić u Jimina, który na początku klął na Jeongguka jak szewc, a później zaczął dawać różne propozycje dotyczące obrony lub zgłoszenia tego.

Czerwonowłosemu od razu nie spodobał się ten pomysł. Nie chciał nikomu tego zgłaszać, ani z tym nic robić. Był zdania, że bez pyskowania i większej interwencji w końcu im się to znudzi, a konkretniej Jeonggukowi, bo tamci dwaj bez powodu mu nie pomagają. Przynajmniej miał taką cichą nadzieję, że mu odpuszczą.

Bogumowi nie miał okazji powiedzieć o zaistniałej sytuacji. Wolał jeszcze trzymać to przed nim w tajemnicy, żeby nie okazało się, iż pobije Jeona za to lub z nim pomówi, choć tego naprawdę nie potrzebował. Zwyczajnie ominie to zagrożenie i pójdzie bezpieczniejszą ścieżką.

Nie wiedział, że bezpieczniejszą ścieżką będzie powiedzenie o tym dyrektorowi, niżeli radzenie sobie z tym samemu. Było mu ciężko w tej sytuacji.

Taehyung myślał chwilę nad wyborem miejsca na randkę z Hyeri. Wiedział, że dziewczyna nie lubiła drogich spotkań, gdzie trzeba się bardzo wystroić. Była prostą dziewczyną. Tae postanowił nawet zabrać ją do galerii sztuki. Skoro oboje to lubili, to czemu nie skorzystać?

Umówili się na spotkanie w sobotę po czternastej, gdyż do południa Koreanka miała swoją zmianę w kawiarni. Kim był jej wdzięczny, że w ogóle chciała się z nim spotkać, mimo posiadania pracy w tym samym dniu. Lepiej tej soboty nie mógł sobie wyobrazić.

Postanowił ubrać się w jasno-niebieską koszulę oraz czarne jeansy, które dobrze opinały jego szczupłe nogi. Uważał to za jeden z lepszych atutów u niego. Nie przeszkadzała mu jego z pozoru delikatna figura ciała.

Gotowy zadzwonił po taksówkę, na którą czekał zaledwie dziesięć minut. Dziwił się, że zawsze znajdowały się w pobliżu i nie trzeba było dużo stać na zewnątrz. Zadziwiające.

Poprosił kierowcę o podjechanie pod adres, który mu podał. Była to dzielnica, w której mieszkała dziewczyna. Uśmiechnął się na jej widok. Przywitał się z nią krótkim buziakiem w policzek. Wtedy mogli ruszać w stronę galerii sztuki.

– Nie mogę uwierzyć, że też interesujesz się sztuką i nie przeszkadza ci taka... takie spotkanie – poprawił się czerwonowłosy ze zmieszanym uśmiechem.

– Randka w galerii nie brzmi tak źle, a za dziecka było to dla mnie ciekawe – odpowiedziała, tym samym poprawiając go z formułowaniem ich spaceru po takim miejscu. Nie chciała by tak się tym wszystkim krępował. W końcu oboje byli ku sobie.

Słowa Hyeri podniosły na duchu Taehyunga, dały więcej pewności siebie, dzięki czemu resztę randki spędzili na trzymaniu się za ręce lub zerkaniu na siebie co jakiś czas. Przeszli do niewinnych pocałunków, a później wylądowali w łóżku w mieszkaniu Koreanki. Oboje tego nie planowali. Tae był tym dosyć zszokowany, bowiem nie chciał zmuszać jej do seksu. Dobrze, że byli ze wszystkim zgodni i nie było żadnych niedomówień.

Nastolatkowi wydawało się, że los jednak nie był dla niego tak okrutny, jak się z początku zapowiadało. Ojciec dostał awans, matka podwyżkę, dzięki czemu byli w stanie kupić mu lepszy aparat słuchowy, trochę droższy. Poprzednie były uszkodzone przez Jeona, bowiem zdążył mu jeszcze trzy razy podokuczać.

Podzielił się z tym Hyeri, która cieszyła się z tego powodu. Na wszelki wypadek zostawił te stare, jakby coś się stało tym nowym. Musiał być ostrożny. Ale mimo wszystko był dobrej myśli.

Czwartkowego dnia w szkole odważył się pójść w nich do placówki. Bogum jako pierwszy zauważył zmianę na uszach Tae. Zdążył także pochwalić jego zielonkawy kolor. Nie był rażący, ale wpadał w oko w pozytywnym znaczeniu. Niestety, jeden z osiłków Jeongguka też zwrócił na to uwagę. Postanowił sam podejść do Tae na przerwie. Uważał, że także mógł coś dopowiedzieć do drugoklasisty.

Na długiej przerwie dał radę złapać go przed pójściem do stołówki. Kim przeraził się, choć nie aż tak bardzo. Zobaczył tylko jego, nie całą trójkę. Przynajmniej tyle mógł dostać od życia.

– Ładne aparaciki masz – mruknął, łapiąc go za szczękę swoją dużą dłonią. Obrócił ją na bok, aby przyjrzeć się im. – Pewnie dużo kosztowały, hm? – zapytał z cwanym uśmieszkiem. Już miał pomysł. Sam nie miał jak go zrealizować, a Gguk był u nich głową do takich rzeczy.

– No całkiem... – odmruknął w odpowiedzi. – Możesz mnie zostawić? Jesteście naprawdę żałośni. Pasujecie do siebie idealnie – prychnął. Nabierał większej odwagi. Było to spowodowane brakiem przewagi. Jedyna przewaga była tutaj w wieku oraz mięśni, ale to Taehyung zignorował. Martwił się bardziej większą ilością tych dupków.

Trzecioklasista zacisnął dłoń na żuchwie czerwonowłosego. Zacisnął swoje zęby. Chciał sprawić mu ból. W końcu takim pyskowaniem trzeba było mu dać złe wspomnienia.

Niemal od razu go puścił, kiedy nauczyciel zaczął chodzić ze względu na swój dyżur. Posłał mu ostrzegawcze spojrzenie, po czym odszedł od niego. Skierował się w tylko sobie znajomym kierunku. Natomiast Kim poszedł na stołówkę. Dołączył do Boguma.

Przyjaciel nie umknęło ciągłe ruszanie szczęką lub delikatne łapanie za nią.

– Coś się stało? – zapytał ciekawy. Wziął kęsa ryżu z kurczakiem, który był w daniu dnia. Popił owy kawałek sokiem.

– Nie, chyba miałem za bardzo zaciśnietą szczękę w nocy. Czasem mi się to zdarza – skłamał. Uśmiechnął się w stronę starszego, mimo lekkiego bólu jaki poczuł.

Mówienie prawdy w tej sytuacji nie było dobre. Chciał natrafić na odpowiedni moment, kiedy granica zostanie przekroczona przez samego rówieśnika Taehyunga, który jako pierwszy rozpętał piekło między nimi.

Can you hear me? | TaekookWhere stories live. Discover now