Rozdział 14

1.3K 112 14
                                    

Taehyung od dłuższego czasu czuł się szczęśliwy. Z kelnerką zostali oficjalnie parą, Jimin i Bogum trzymali za nich kciuki oraz życzyli im szczęścia, natomiast Gguk wydawał się odczepić od niego. Sam czerwonowłosy próbował nie być spięty w towarzystwie przewodniczącego.

Uważał, że było to spowodowane urazą co do poprzednich zdarzeń, które nie kończyły się dobrze dla Kima. Tak bardzo nie chciał żadnych kłopotów i problemów. Po wypadku w końcu czuł się dobrze, nadal miał w sobie żal związany ze śmiercią Hoseoka, ale musiał z tym żyć. Podnieść głowę do góry, iść dalej, gdzie raz na miesiąc odwiedzał jego grób dla szacunku do zmarłego kuzyna. Czasem, gdy udawało mu się zostać samemu bez rodziców lub wujków, to opowiadał, co u niego się działo.

Co prawda Hobi nie był mu tak bliski, rzadko się ze sobą kontaktowali, ale teraz czuł taką potrzebę. Musiał mu tym wynagrodzić, choć starszemu było już wszystko jedno. On nie musiał się niczym martwić.

Powoli zbliżały się święta Bożego narodzenia. W połowie listopada wychowawczyni wymyśliła prezenty na wigilię klasową. Na swoje nieszczęście wylosował Gguka. Co prawda nie było to jego największym problemem. W końcu Taehyung uwielbiał dawać komuś prezenty. Szczególnie, jeśli miała być to niespodzianka. Ciekawość do otworzenia prezentu była ogromna i budowała pozytywne napięcie. Po prostu nie chciał dawać podarunku nielubianej przez siebie osobie.

Dwa tygodnie przed umówioną wigilią przez całą szkołę, na wuefie miał być jakiś mały turniej piłki nożnej. Taehyung nie przepadał za tym sportem. Wydawał mu się okropny. Preferował koszykówkę lub siatkówkę. Nożna mu się kojarzyła z kibolami lub gówniarzami wyzywającym na głos kluby piłkarskie większych miast w państwie.

Jednak wziął w tym udział. Pomimo wielu wrzasków i ciągłego dostawania opieprzu od drużyny bawił się całkiem nieźle. Dostał odpowiednią ocenę za ćwiczenia oraz dobrego zachowania w trakcie meczu. Na wszystko nauczyciel zwracał uwagę. Gguk się trochę unosił, było to po nim widać.

Pierwszy raz Tae podjął się mycia pod prysznicami szkolnymi. Trochę się wstydził, ale mógł się czuć bezpiecznie. Nikt nie powinien go zobaczyć. Później wytarł się ręcznikiem i ubrał codzienne ciuchy. Ledwo co ubrał aparaty do uszu, a został pociągnięty brutalnie za ramię przez starszego ucznia – przysłowiowego wspólnika Jeongguka.

W łazience z prysznicami mógł zobaczyć tą trójkę idiotów. Jeon był pewny siebie jak nigdy dotąd. W domu miał większy spokój, a przez poprzednie wydarzenia z matką czuł silną potrzebę wyżycia się na Taehyungu. Był dla niego najsłabszym ogniwem do takich rzeczy.

– Kopę lat, ułomie – powitał go. – Nie zdążyliśmy czegoś ci zrobić, bo wcześniej wyszedłeś spod prysznica, ale przynajmniej coś innego wymyśliliśmy – stwierdził. Pchnął go do jednego z przedziału i wziął słuchawkę od prysznica do ręki.

Kim już nie odezwał się. Tak jak wcześniej potrafił mu się odgryźć lub zwyzywać, tak powoli tracił siły. Czuł się powoli tym przytłoczony, jakby jego los miał zależeć od Gguka.

Przecież było tak dobrze przez ostatnie dni.

– Co się nie odzywasz? Języka w gębie ci zabrakło? – zapytał kpiąco. Odkręcił wodę, po czym trysnął wodą na Tae. Było to krótkie, ale strumień był duży i cała bluzka przykleiła się do torsu czerwonowłosego.

– Bo nie chcę z tobą dyskutować. Szkoda mi nerwów – odpowiedział zgodnie z prawdą. Myślał, że na tym jednym się skończy, ale mylił się.

Został w ten sposób cały oblany na ciele. Jego twarzy była ich celownikiem przez aparaty w jego uszach. Było to okropne, czuł jak przemakają oraz gorzej słyszał. Nowe urządzenie. Jak miał to wytłumaczyć swojej mamie lub ojcu?

Nagle jeden ze starszych z nie wiadomo skąd wziął jego torbę i rzucił pod nogi Kima. Jednak nie było tam ręcznika, ani nic. Miało to na celu także pomoczenia wodą. Tae myślał, że zejdzie na zawał. Telefon był bezpieczny w płaszczu, lecz widok mokrej torby nie dawał mu ulgi. Był cały przemoczony. Nie miał się w co przebrać, bo torba też przemokła. Na zewnątrz wiał okropnie wiatr oraz było chłodno. Przeziębi się szybciej, niż w ogóle zdąży o tym pomyśleć.

Myślał nad zemstą za oblanie i zdecydował się na wyrwanie z dłoni przedmiotu, po czym też oblał Jeongguka i jego dwóch towarzyszy. Nie robił tego długo przez szarpaninę, jaką tym wywołał. Został popchnięty do tyłu. Ilość wody pod nim sprawiła, iż przewrócił się na kość ogonową. Stęknął z bólu. Nienawidził tego uczucia, kiedy za dziecka się ciągle wywracał przez wygłupy. To było cholernie bolesne.

– Spadamy stąd – oznajmił Jeongguk w stronę dwóch trzecioklasistów. Jeden z nich skopał na koniec torbę Taehyunga i zniknął razem z nimi.

Po tym jak Kim upewnił się, że był sam, złapał się za głowę. Drugą dłonią wyjął jeden z aparatów słuchowych. Był mokry i widocznie niezdatny do użytku. Nowe słuchawki, a po miesiącu zostały źle potraktowane. To nie jego wina. Zdawał sobie dobrze z tego sprawę. Po prostu był załamany wszystkim, co się wydarzyło. Dlaczego przewodniczący tak go upokarza i tylko uprzykrza życie?

Wziął swój plecak, po czym skierował się do szatni. Na jego mały fart w życiu spotkał Boguma. Zaczepił go, bo ten najwyraźniej go nie widział. Kiedy zwrócił na niego uwagę, jego powieki automatycznie się poszerzyły.

– Co ci się stało? – zapytał zszokowany widokiem, jaki zastał.

– To nie jest ważne. Masz może jakieś ciuchy na przebranie? Wypiorę ci je i jutro lub pojutrze oddam ci czyste – zapytał. Ledwo co go słyszał. Chciał ominąć temat oblewania go wodą i przy okazji zepsucia aparatów słuchowych. Wyłapywały co drugie słowo.

– Mam i już ci daję – podszedł szybko do swojej szafki, a następnie wyjął ubrania z torby. Na szczęście były czyste, a nie przepocone od kilku wuefów. W takim wypadku Tae już wolał iść w mokrych ciuchach.

Przyjaciel dał czerwonowłosemu ubrania. W jakimś kącie szybko się przebrał i wrzucił do swojego plecaka przemoczone ubrania. Podziękował za pomoc. Bez niego byłby zmuszony do zadzwonienia do rodziców i zobaczenia go przez nich w takim stanie. Wolał tego uniknąć, konkretniej ciekawskich pytań. Założył płaszcz na siebie, po czym razem wyszli z budynku szkoły. Zapalili fajkę i rozdzielili się w swoją stronę.

Taehyung ciągle miał w głowie tamtą sytuację w łazience szkolnej. Naprawdę zaczął martwić się o swój los, do czego posunie się Jeongguk.

Can you hear me? | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz