Rozdział 16

1.2K 116 11
                                    

Po dłuższym czasie planowania przez klasę wigilii klasowej w końcu zdecydowali się na losowanie karteczek z imionami osób do przygotowania dla nich prezentu. Ustalili także odpowiednią cenę, aby każdy mógł wziąć udział w wymienianiu się upominkami.

W przypadku Taehyunga było to obojętne jakie były granice. Zawsze starał się robić dobry prezent, nawet jeśli mógł być trochę droższy niż wskazana kwota. Wiedział, że wylosowani byli zawsze zachwyceni. To było dla niego najważniejsze, okres świąt był dla niego czymś wspaniałym. Czerpał z tego niezwykłe szczęście. Będzie kupował coś dla Jimina. Bogumowi też miał, ale nie odzywał się do niego przez dłuższy czas. Jakby był o coś na niego zły, a przecież nic takiego nie zrobił.

Podekscytowany wsadził dłoń do woreczka z karteczkami i losował z przymkniętymi powiekami. Kiedy wybrał tę jedną, spojrzał na imię pod ławką. Nie chciał, aby ktoś to widział. Wolał robić prawdziwe niespodzianki. Najwyżej później po rozdaniu upominków wyjawi, że to on dla niego zrobił.

Jego mina szybko zrzedła.

Jeon Jeongguk – było napisane na skrawku papieru. To nie mogła być prawda. I to jemu musiał robić prezent? Zerknął na wspomnianego chłopaka. Ten też nie wydawał się być zadowolony z losowania.

Nic dziwnego. Patrząc z jego perspektywy wylosowanie Taehyunga było okropnym doświadczeniem. Nie znał go, a tym bardziej nie chciał na niego wydawać pieniędzy. Chciał się zamienić z kimś, ale po chwili wpadł na pomysł upokorzenia czerwonowłosego w postaci niewinnego prezentu.

Nie miał bladego pojęcia, co takiego mógłby zrobić lub kupić, ale ta wizja mu się wyjątkowo spodobała. Zrealizowanie planu było dla niego konieczne. Musiał tylko podpytać Boguma, czego Kim nie lubił. Ciekawiło go, czy udzieli mu na jego temat informacji. Co ostatnio zauważył, to nie rozmawiali ze sobą. Wręcz mijali siebie na korytarzu. Czyżby zadziałało? Miał ogromną nadzieję, że tak.

– Co mogę kupić Taehyungowi? – odezwał się Jeongguk zamyślony. Spojrzał na chłopaka na stołówce. Przypatrywał mu się, jakby miał znaleźć odpowiedź właśnie w nim samym. O dziwo nie przejmował się nagłym kontaktem wzrokowym. Nadal przeszywał go wzrokiem, przez co Tae poczuł się niekomfortowo. Z początku mu to nie przeszkadzało, ale później stało się to upierdliwe, więc próbował się jakoś przed nim ukryć. Telefon lub kartka nie sprawiała, że stał się niewidzialny. Takie złudzenie głupiego człowieka.

Przewodniczącemu klasy nie umknęła pszczoła lecąca do niepełnosprawnego. Nie wiadomo skąd się wzięła, ale prawdopodobnie jakaś pojedyncza wleciała do środka budynku. Nikt jej nie zauważył, parę razy pomachali, aby odleciała od nich. Natomiast czerwonowłosy wręcz odskoczył i krzyknął. Na ten widok Jeon uśmiechnął się zwycięsko. Jeśli naprawdę bał się tych owadów to zorganizował sobie świetny pomysł w głowie, jak spowodować krzyk, mocne zaskoczenie i odruchowe odrzucenie wszystkiego. Musiał to dobrze rozegrać, żeby nie było żadnej gapy. Celem było przestraszenie Kima.

Cała praca nad tym była ciężka. Zarys w głowie był, ale dobre wykorzystanie tego było wielką barierą w mózgu nad myśleniem o tym. Zostało mu jakoś dwa tygodnie, a on miał tylko zrobiona książeczkę z największym przybliżeniem na pszczoły jakie znalazł. Był to prędzej instruktaż jak się zachowywać w ich obecności oraz zwyczajne ciekawostki. Z pewnością to interesowało licealistę, który cholernie nie przepadał za tymi owadami. Osy szczególnie były upierdliwe i złośliwe. A szerszenie to zupełnie inna bajka.

Pierwszy raz Jeon tak starał się z prezentem. Było to spowodowane pragnieniem przekazania tego prześmiewczo i jako coś upokarzającego. To go bardziej zachęcało, motywowało do działania. Przynajmniej przy tworzeniu oraz załatwianiu wielu rzeczy miał niezwykłą frajdę. Cieszył się jak małe dziecko, chociaż nie powinien. W końcu powinność miał inną w prezencie. Upominek ma wywoływać u kogoś uśmiech, a nie strach lub, w gorszym przypadku, wstyd, poczucie dyskomfortu.

W domu wszystko załatwiał na wigilię klasową, zaś w szkole obserwował niepełnosprawnego. Nie zaczepiał go tak na dłuższą metę. Stwierdził, że wystarczająca łaska dla niego będzie danie mu większego spokoju na święta. Bowiem potrafił powiedzieć coś złośliwie do niego, podstawić mu nogę pod stopy lub oblewać na stołówce Taehyunga różnym piciem. Ostatnio oblał jego głowę słodkim napojem, jaki kleił się do wszystkiego, a włosy nieprzyjemnie łączyły się razem, nie dało się ich rozczesać. Czuł ogromną satysfakcję na ten widok. Takie krótkie, niby niewinne akcje tylko mu poprawiały humor.

Zajść daleko to nie powinien, próbował się czasem hamować z głupimi pomysłami jego dwóch nowych kolegów. Na razie nie mogli tak z tym przeginać. Po jednej akcji w szatni w miejscu, gdzie znajdowały się kamery, już raz Jeongguk zaliczył przypał z mocnym pchnięciem Tae na szafki. Dyrektor będzie miał go jako pierwszego podejrzanego, jeśli mu się coś stanie.

Święta w szkole zawsze spędzali kilka dni przed tymi prawdziwymi. Właśnie wtedy cała klasa się spotykała w swoich salach i jedli to, co reszta przygotowała. Jungkook lepiej czuł się w dekorowaniu pomieszczenia, niżeli w gotowaniu. Nie przepadał za siedzeniem w kuchni, robił to tylko dla siebie lub w koniecznych sytuacjach. Tak generalnie to unikał gastronomii. Natomiast Tae postanowił zabrać się za robienie brownie.

Kiedy wszyscy się już zebrali oraz życzyli sobie wesołych świąt, zaczęli się zajadać świątecznym potrawami. Na deser ciasto Taehyunga było chwalone. Nawet taką drobnostką Jeongguk czuł się zazdrosny. Kilka osób pochwaliło dekoracje, ale większość klasy zwracała uwagę na niepełnosprawnego.

Dlatego też niezwykle się ucieszył na wieść o rozdawaniu prezentów. Także ekscytował się swoim, co takiego nieznana mu osoba przygotowała. Miał nadzieję, że coś przydatnego oraz miłego. Chciał się cieszyć podwójnie ze swojego szczęścia oraz nieszczęścia Tae.

Zaklaskał bezdźwięcznie dłońmi na widok Kima otwierającego jego prezent. Z początku był uśmiech, dopiero później przerodził się w wystraszony wyraz twarzy i krzyk. Wszyscy zwrócili na niego uwagę.

W środku było parę martwych pszczół, książeczka z ciekawostkami oraz kartka, w jakiej były na sprężynkę narysowane owady, więc sprawiało wrażenie dosyć realistycznego odlatywania stworzeń. Czerwonowłosy zrzucił to na podłogę, a następnie dłonie wytarł z obrzydzenia. Wzrok skierował na zadowolonego Jeona. Był na niego wściekły.

Sam przewodniczący dostał książkę z gatunku kryminałów. Ktoś trafił w jego gust, nawet znalazła się tania gra na komputer. Może i nie będzie to jego ulubiona gra komputerowa, ale bardzo miły gest.

W pewnym momencie Tae podszedł do szatyna, który był zdziwiony jego obecnością obok niego. Wystarczyła chwila, a ten przyłożył talerz z czekoladowym brownie na twarz Jeongguka.

– Mam nadzieję, że ci się podoba prezent i słodko-gorzka niespodzianka w ramach małej zemsty – powiedział złośliwie. Kawałek ciasta spadł na kraniec białej koszuli. Tak jak na osoby z klasy zareagowały parsknięciem śmiechem na strach Taehyunga na pszczoły, tak zaśmiali się oraz wyrazili szok zaistniałą sytuacją. Czekolada towarzyszyła na praktycznie całej twarzy rozzłoszczonego Gguka.

Tym sposobem wywołał między nimi wojnę, w której przewodniczący nie miał zamiaru dać fory, bo planem była wygrana. Nieważne co tym wywoła. To był jego cel na kolejne miesiące znęcania się nad niepełnosprawnym.



⌘⌘⌘

Can you hear me? | TaekookWhere stories live. Discover now