- Szanuję Jisunga. – Powiedział cicho i spuścił wzrok.
Jeno czuł jak zimny kamień w jego piersi powoli się roztapia. Nie mógł też powstrzymać uśmiechu.
- Kochasz?
- No przecież wiesz. – Mruknął naburmuszony.
- Ale chcę to usłyszeć. Takie są zasady.
Jaemin zerknął na niego szybko po czym szybko na jednym wydechu powiedział.
- Kocham Jeno.
Chociaż starszy wiedział, że to tylko głupia gra, nic nie mógł poradzić na to, że w jego brzuchu stado motyli właśnie poderwało się do lotu.
- Teraz moje pytanie. – Jaemin nerwowo przerzucał karty, żeby odwrócić uwagę od wyznania, które właśnie miało miejsce.
- Jak wygląda twoja relacja z Renjunem?
Jeno westchnął i oparł się plecami o kanapę. Właściwie myślał o tym od dłuższego czasu, że winny jest Jaeminowi jakieś wyjaśnienia, ale nie wiedział od czego zacząć.
- Ja i Renjun jesteśmy przyjaciółmi. Opiekuję się nim, bo nie ma nikogo poza mną, a jego rodzina przeżywa teraz bardzo trudny czas.
- Co się stało z jego rodziną? – Zaalarmowany Jaemin uniósł głowę.
- Pamiętasz jego małego braciszka?
- Tego z zespołem Downa, którego spotkaliśmy na placu zabaw?
Jeno skinął głowa.
- Musiał mieć przeszczep serca. – Wyjaśnił. – Sytuacja był niebezpieczna, bo w banku organów nie było serca dla niego, a mały nie mógł czekać.
- O mój boże nie wiedziałem. – Jaemin zasłonił usta dłonią. – Jak Renjun sobie radzi?
- Teraz już lepiej. Mały jest po przeszczepie, serce się przyjęło i niedługo wróci do domu. – Jeno nie chciał wchodzić w szczegóły na temat zdrowia psychicznego Renjuna.
- Więc tym się martwiłeś. – Jaemin pokiwał głową ze zrozumieniem. – Ostatnie dni byłeś chodzącym wrakiem człowieka. Schudłeś, poszarzałeś... Martwiłem się.
Jeno był zaskoczony. Myślał, że po tym jak zostawił Jaemina na balu, a później przestał się do niego odzywać i wszędzie chodził z Renjunem, Jaemin go znienawidzi, będzie na niego wściekły i rozczarowany. A zamiast tego Jaemin się martwił. Jeno poczuł, że nie zasługuje na taką osobą jak Jaemin w swoim życiu.
- Myślisz, że mogę jakoś pomóc Renjunowi? – Przerwał jego rozmyślania.
- Gdybyś mógł mu ofiarować trochę swojej przyjaźni... Myślę, że na to zasługuje.
Jaemin uśmiechnął się i skinął głową.
Jeno spojrzał na kartę i uśmiechnął się łobuzersko.
- Płyniesz szalupą ratunkową na której masz trzy miejsca i koło ratunkowe, spotykać w wodzie rozbitków, to Mark, Donghyuck, Jeno, Jisung i Chenle. Co robisz?
- Czy wszystkie pytania do mnie będą tak wyglądać. – Westchnął i oparł głowę na dłoniach.
Myślał przez chwilę, w końcu chwycił serwetkę i podarł ją na sześć kawałków i zrobił kuleczki z papieru. Wziął spodek od filiżanki z czekoladą i położył na niej jedną kuleczkę.
- Dobra więc to jest szalupa ratunkowa, a to jest koło ratunkowe. – Powiedział kładąc srebrną łyżeczkę koło spodeczka.
- Kogo zabierasz na pokład? – Uśmiechnął się Jeno.
YOU ARE READING
Let's Play (Markhyuck Nomin)
Teen FictionJeno pragnął tylko jednego chłopaka na całym świecie, ale jak na złość okazał się on młodszym bratem jego najlepszego przyjaciela, a jak mówi stara jak świat zasada: łapy precz od matki i rodzeństwa kumpla. przewaga fluffu, tematyka szkolna, ale mo...
Rozdział 40 "w tej"
Start from the beginning