Rozdział 40 "w tej"

Start from the beginning
                                    

- Szanuję Jisunga. – Powiedział cicho i spuścił wzrok.

Jeno czuł jak zimny kamień w jego piersi powoli się roztapia. Nie mógł też powstrzymać uśmiechu.

- Kochasz?

- No przecież wiesz. – Mruknął naburmuszony.

- Ale chcę to usłyszeć. Takie są zasady.

Jaemin zerknął na niego szybko po czym szybko na jednym wydechu powiedział.

- Kocham Jeno.

Chociaż starszy wiedział, że to tylko głupia gra, nic nie mógł poradzić na to, że w jego brzuchu stado motyli właśnie poderwało się do lotu.

- Teraz moje pytanie. – Jaemin nerwowo przerzucał karty, żeby odwrócić uwagę od wyznania, które właśnie miało miejsce.

- Jak wygląda twoja relacja z Renjunem?

Jeno westchnął i oparł się plecami o kanapę. Właściwie myślał o tym od dłuższego czasu, że winny jest Jaeminowi jakieś wyjaśnienia, ale nie wiedział od czego zacząć.

- Ja i Renjun jesteśmy przyjaciółmi. Opiekuję się nim, bo nie ma nikogo poza mną, a jego rodzina przeżywa teraz bardzo trudny czas.

- Co się stało z jego rodziną? – Zaalarmowany Jaemin uniósł głowę.

- Pamiętasz jego małego braciszka?

- Tego z zespołem Downa, którego spotkaliśmy na placu zabaw?

Jeno skinął głowa.

- Musiał mieć przeszczep serca. – Wyjaśnił. – Sytuacja był niebezpieczna, bo w banku organów nie było serca dla niego, a mały nie mógł czekać.

- O mój boże nie wiedziałem. – Jaemin zasłonił usta dłonią. – Jak Renjun sobie radzi?

- Teraz już lepiej. Mały jest po przeszczepie, serce się przyjęło i niedługo wróci do domu. – Jeno nie chciał wchodzić w szczegóły na temat zdrowia psychicznego Renjuna.

- Więc tym się martwiłeś. – Jaemin pokiwał głową ze zrozumieniem. – Ostatnie dni byłeś chodzącym wrakiem człowieka. Schudłeś, poszarzałeś... Martwiłem się.

Jeno był zaskoczony. Myślał, że po tym jak zostawił Jaemina na balu, a później przestał się do niego odzywać i wszędzie chodził z Renjunem, Jaemin go znienawidzi, będzie na niego wściekły i rozczarowany. A zamiast tego Jaemin się martwił. Jeno poczuł, że nie zasługuje na taką osobą jak Jaemin w swoim życiu.

- Myślisz, że mogę jakoś pomóc Renjunowi? – Przerwał jego rozmyślania.

- Gdybyś mógł mu ofiarować trochę swojej przyjaźni... Myślę, że na to zasługuje.

Jaemin uśmiechnął się i skinął głową.

Jeno spojrzał na kartę i uśmiechnął się łobuzersko.

- Płyniesz szalupą ratunkową na której masz trzy miejsca i koło ratunkowe, spotykać w wodzie rozbitków, to Mark, Donghyuck, Jeno, Jisung i Chenle. Co robisz?

- Czy wszystkie pytania do mnie będą tak wyglądać. – Westchnął i oparł głowę na dłoniach.

Myślał przez chwilę, w końcu chwycił serwetkę i podarł ją na sześć kawałków i zrobił kuleczki z papieru. Wziął spodek od filiżanki z czekoladą i położył na niej jedną kuleczkę.

- Dobra więc to jest szalupa ratunkowa, a to jest koło ratunkowe. – Powiedział kładąc srebrną łyżeczkę koło spodeczka.

- Kogo zabierasz na pokład? – Uśmiechnął się Jeno.

Let's Play (Markhyuck Nomin)Where stories live. Discover now